Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alter-Super-Ego

Użytkownik
  • Postów

    57
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Alter-Super-Ego

  1. @facet28: Nie mogłem się oprzeć, żeby nie odpisać: opis twojego samopoczucia dokładnie odpowiada temu co sam niedawno przeszedłem. Wiem, że na tym forum nie jest w dobrym tonie dawanie komuś rad, ale przez to podobieństwo powiem ci: szkoda czasu. Im szybciej rozprawisz się z tym co przeszkadza ci normalnie żyć tym lepiej dla ciebie i dla twojego związku. Idź na terapię. Piszesz, że nie masz sobie nic do zarzucenia. I bardzo dobrze, dlaczego miałbyś sobie cokolwiek zarzucać? Ale jest też tak, że te myśli, "... które przychodzą znikąd i tam też znikają ..." psują ci nastrój. Do tego stopnia, że myślisz o samobójstwie, a to raczej nie są najszczęśliwsze myśli. Ale wierzę, że nie zrobisz nic tak głupiego. Coś w tobie nie chce się poddać i szuka (świadomie czy nie - pomocy). Dlatego znalazłeś się na tym forum, i dlatego postanowiłeś o tym napisać choć wydawało ci się to "ekshibicjonizmem". Więc nie poddawaj się i pozwól sobie pomóc. Ale nasze posty, choć mogą na chwilę przynieść ci ulgę nie załatwią sprawy. Musisz to załatwić ty - sam na sam, oko w oko z terapeutą ... Brrr.... Trzymaj się. BTW "Chyba cię już nie kocham" to wstrętne manipulanctwo emocjonalne.
  2. Z czułością wspominam swoje pierwsze, właśnie takie euforyczne uniesienia i "dobro-stany" po sesjach terapeutycznych. Dziś już nie ma takiego haju, ale zawsze wyniosę z terapii coś dobrego. Z pustymi rękami nigdy nie wychodzę
  3. Na którejś z kolei sesji, chyba po czterech miesiącach, zniecierpliwiony już na maksa, że w lustrze nie widzę jeszcze super-pewnego-siebie-Hanka-Moody'ego, wygarnąłem do terapeutki w ten deseń: "Dżizys, hał long jeszcze, nie żeby mi się to nie podobało to całe odkrywanie siebie, ale ja już chcę się pozbyć tego gówna co we mnie siedzi i być 'normalnym' człowiekiem. Dojrzałym i tak dalej". Na co terapeutka powiedziała mi bez ogródek: "Panie Marianie, najlepszy sposób na dojrzewanie, to leżenie na parapecie". Nie od razu zajarzyłem ten sarkazm, więc mi wytłumaczyła, że to jest proces (w domyśle: długotrwały). Że trzeba szukać złych schematów i walczyć z nimi etc i etc. Wtedy powiem szczerze strasznie mnie to wkurwiało. Też miałem tą nadzieję, że terapeuta, za pomocą magicznej TERAPII doprowadzi mnie do takiego stanu psychicznego, w którym odkryję skrywane gdzieś głęboko we wnętrzu traumatyczne przeżycie, które tak mnie skrzywiło, po czym głęboko i szczerze sobie popłaczę, jak to na amerykańskim filmie, podsumujemy to wszystko, wybaczę i tak dalej, po czym wyjdę jako nowy człowiek. No i okazało się, że ja nie mam traumatycznych przeżyć i co tu teraz robić? Jeśli ktoś chce efektów szybko, to musi szybko i ostro wziąć dupę w troki i pracować nad sobą. Terapeuta ma mi pomóc, a nie załatwiać za mnie moje problemy. Tak myślę
  4. Cześć Kochani, z wielkim zaciekawieniem czytałem cały wątek, zwłaszcza wymianę zdań ze Starym Góralem, który wlał trochę dziegciu w ten słodki obrazek psychoterapii z sukcesem, jednorożcem i księżycem w tle. Sam przez długi czas w trakcie swojej terapii zmagałem się z własnym sceptycyzmem, który mówił mi: "halo, stary, siedzisz tu i ładujesz kasę terapeucie, a życie jak było posrane, tak jest nadal." I myślę, że większość z nas (osób, które są w terapii lub ją ukończyły) przeszły przez etap, kiedy oczekiwaliśmy, że "terapia coś nam da, terapia nam pomoże". Wiele osób wypowiadając się w tym wątku ma jeszcze takie nastawienie. Ja mówiłem swojej terapeutce wprost: "Pani kochana, chodzę tu już taki czas, władowałem w tą terapię tyle kasy, pani kochana pomóż mi pani, bo ta terapia to... o kant dupy potłuc...". Aż w końcu zstąpiło na mnie z nieba olśnienie, niczym gołębica z laurowym listkiem, że to wszystko co ja chcę od terapii... to ja muszę sobie załatwić sam. Ale czy to znaczy, że terapia nie działa? Że Stary Góral ma rację? Nie, wręcz przeciwnie. Przede wszystkim sam nigdy nie doszedłbym to takiego odkrycia (i do wielu innych, równie ważnych) a ponadto na terapii faktycznie poznajemy wiele prostych technik (jak je nazywałem w swojej terapii "sztuczek"), które naprawdę działają. Terapia działa, uważam, że jest do tego stopnia skuteczna, że gdyby to było możliwe, powinien przejść ją każdy dorosły człowiek. No ale właśnie - tego elementu zaangażowania i wzięcia odpowiedzialności za własny los - tego nie dostaniemy za żadne pieniądze i na żadnej terapii. Choć terapeuta jest w stanie tak nami trzepnąć, żeby to do nas dotarło. To jak trening sportowy - lepiej pracować pod okiem specjalisty - lepsze efekty a czasem w ogóle jakiekolwiek. Bez względu jednak na to czy jeszcze coś chcemy od terapii, czy już ją sami współtworzymy wydaje mi się, że jesteśmy na dobrej drodze. Jest natomiast spora grupa ludzi, którzy z zaciśniętymi zębami powtarzają "przecież świetnie sobie kurwa radzę, nie widać?". Z taką postawą naprawdę ciężko jest podjąć dyskusję i ciężko jest "zareklamować" terapię.
  5. Alter-Super-Ego

    Witam

    Witam serdecznie, pierwszy raz na znerwicowanym forum Mam na imię Marian, wpadłem na forum przy okazji DDA i okolicznych krzaków. Przerwa w trakcie terapii, ogólnie nieźle z napadami apatii Prowadzę bloga, żeby trochę obniżyć ciśnienie (http://www.alter-super-ego.pl/) w międzyczasie poszukuję osób z podobnymi doświadczeniami. Pozdrawiam!
×