Skocz do zawartości
Nerwica.com

MONA240

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MONA240

  1. MONA240

    Polecam mnie pomogło

    Myślcie sobie co chcecie jest forum na ten temat mozna zajżeć i sie dowiedzieć http://www.pokonacnerwice.fora.pl/
  2. Moja znajoma zaryzykowała i skontaktowała się z tą panią. Przeczytałam zwrotnego maila z odpowiedzią Muszę przyznać że robi wrażenie ,jej metoda psychoterapii opiera się na stopniowym oswajaniu lęku aż po całkowitą eliminację go .Dostaje się indywidualnie opracowany plan walki ,który potem skutecznie dzień po dniu się wykonuje a co najważniejsze będąc w stałym kontakcie z nią Jestem jak najbardziej za takimi formami terapi gdyż sama z własnego doswiadczenia wiem że to jedyny i skuteczny sposób na pozbycie się tego dziadostwa.Ja moją walkę z nerwicą mam już dawno za sobą ,muszę przyznać że metoda którą opisuje ta pani jest bardzo zblizona do mojej jaką ja stosowałam.Lecz zanim doszłam do tego co mi naprawdę pomogło mineło sporo czasu .I właśnie pamiętam ze wtedy szukałam kogoś kto wskaże mi drogę ,którą mam iść,kto bedzie szedł nią razem ze mną i cieszył sie z każdego mojego najmniejszego sukcesu, lecz w obecnym czasie a było to parę lat temu nikogo takiego nie znalazłam. Więc myślę że jeżeli są ludzie którzy się na tym znają ,ba którzy oprócz teoretycznej wiedzy zdobytej na uczelni sami też tego doswiadczyli i przeszli przez to wszystko ,to myślę ze warto zaryzykować. Na tym kończę ,trzymam za was wszystkich kciuki ,choć ja juz jestem dawno po tej drugiej stronie zaglądam tu do was czasami odwiedzając starych znajomych.
  3. Witam Nie było mnie tu 3 lata,trzy piękne lata życia bez choroby.... Zajżałam chciałam odnaleść moje stare posty z opisem mojej nerwicy,chciałam po tylu latach napisać pod tym krotkie podsumowanie dodać innym otuchy ,pokazać że jednak można........niestety nie mogę odnaleść moich postów pewnie po takim czasie zostały skasowane.Jeżeli byłaby taka możliwość żeby je odzyskać bardzo bym była wdzięczna.Proszę o odpowiedz MONA240
  4. Dziękuję ci za to co napisałaś trzymam kciuki za ciebie i za wszystkich na tym forum wierzę w to że napewno wam sie uda tak jak mnie .
  5. Nie lecze się u rzadnego lekarza ,ani nie biorę żadnych lekarstw,powiedziałam sobie że choćby nie wiem co się działo i jak było żle to się nie poddam. Najbardziej dodawała mi siły mysl że jeżeli kiedyś było cudownie to na pewno jeszcze tak będzie ,w życiu wszystko potrafi sie zmieniać .Przeczytałam w którejś z książek ,że można powiedzieć że nerwicę się pokonało wtedy kiedy wszelkie nasze objawy juz nie robia na nas żadnego wrażenia są poprostu czasem gorszym dniem ,tak jak i każdego innego człowieka.Moim zdaniem nie da się usunąć wszystkich objawów w 100%,bo to będą tylko chwilowe momenty,a kiedy przyjdzie czas wiekszego stresu i kłopotów nerwica powraca,trzeba się nauczyć nie reagowac nerwicowo na nie traktować jak np traktuje sie ból głowy,poboli i przestanie tragedii się z tego nie robi.Po pewnym czasie po wielu dniach ćwiczeń ,dla niektórych terapii,większość nieprzyjemnych objawów zniknie,a te co zostaną będą normalną częścia życia poprostu złym samopoczuciem w gorszym dniu.Jeżeli mogliśmy sie nauczyc reakcji nerwicowych możemy także się ich oduczyc tylko potrzeba na to sporo czasu.
  6. Witam wszystkich Chce wam wszystkim powiedzieć że udało mi sie wyszłam z tego!!! Po 4 latach ciężkiej walki o siebie o radość o każdy nastepny dzień, -o życie WYGRAŁAM Przeszłam przez wszystkie etapy nerwicy łacznie z depresją. Zacznę od tego że wychowałam sie w domu gdzie ojciec i dziadek chorowali na nerwicę lękową i wegetatywną ,od najmłodszych lat obserwowałam ich choć starali się to ukrywac ,wieczne mieżenie cisnienia pulsu wzywanie karetki itp były nieodzowna czescią mojego zycia.Wtedy jednak nic mi nie było byłam pełną zdrowia i szcześcia nastolatką. Wcześnie wyszłam z mąż urodziłam dziecko wyprowadziłam sie z domu byłam najszczęśliwszą osoba na ziemi.Mielismy własny dom ,super prosperujaca firmę,samochód .Niestety po jakimś czasie w firmie zaczęło sie żle dziać ,dzisiaj już wiem ze to wina pracowników ,okradali nas, z tygodnia na tydzien było coraz mniej towaru zaczelismy popadac w długi i niestety trzeba było zamknąć interes.Mąż długo nie mógł znaleść pracy mósielismy wrócić o rodziców bo nie było nas stać na utrzymanie się.Postanowiliśmy że wyjedzie za granicę do pracy,sprzedaliśmy samochód żeby było na wyjazd.I właśnie wtedy wszystko się zaczęło Na początku były to dziwne trwające po parę dni bule w klatce piersiowej,nagłe ataki szybkiego bicia serca itp.Wiedziałam że to pod wpływem nerwów ale jakos starałam się z tym zyć .Mąż wrócił po paru miesiacach moje ataki troszkę sie uspokoiły .Dalej mieszkaliśmy u rodziców atmosfera z miesiąca na miesiąc była coraz bardziej napięta rodzice coraz bardziej nalegali na wyprowadzkę ,a nas nie było na to stać .Doszło do tego że mąż mósiał drugi raz wyjechać za granicę , w tym samym czasie moja mama bardzo powaznie zachorowała na nerki.Mąż złapał dobra prace wynajął mieszkanie chciał nas do siebie sciągnąć.Zapomniałam dodać że po jego wyjeżdzie znów nerwica dala o sobie znać.Pamietam ten dzien jak dzisiaj wychodziłam po dziecko do przedszkola byłam lekko poddenerwowana ,nagle serce zaczęło bić znacznie szybciej, powiedziałam sobie o nie jeżeli mam wyjechać za granicę ia tam żyć musze to pokonać.wtedy dostałam mega ataku paniki serducho o mało co nie wyskoczyło mi przez gardło nie mogłam oddychac a nogi miałam jak z waty ,zawróciłam do domu ,cała sie trzęsąc wykreciłam numer tesciowej żeby pojechała po małego,póżniej miałam dzwonic na pogotowie nie wiedziałam co się ze mna dziej tak jeszcze nigdy nie było,w tej chwili wróciłam moja mama ,wiedziała co mi jest jużnie raz widziała to u ojca dała mi cos na uspokojenie i po 10 min było już ok.Lecz nie do końca ta sytuacja że nie mogłam dojść do przedszkola przytłoczyła mnie,przecież miałam zacząc życie z daleka od wszystkich polegając tylko na sobie.Od tamtego dnia każde moje wyjście z domu kończyło się napadem paniki,przestałam wogóle sama wychodzic .Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej doszły kłopoty z oddychaniem bardzo nieregularne bicie serca które czułam przez cały czas w swoim ciele.Postanowiłam iść do kordiologa żeby wykluczyć chorobę serca.Badanie holtera robiłam w momencie najgorszego stresu dotego zaczęły się lęki ,no i wyniki nie wyszły za dobre,lekarz sugerował wiele chorób co mnie dobiło jeszcze bardziej ,zaczela pojawiać się depresja,do kardiologa na badania chodziłam przez 8 miesiecy wizyta była raz na 2 miesiące!!!W tym czasie mama poszła do szpitala zostałam sama w domu z ojcem i malutkim dzieckiem.Był to dla mnie horror ciągłe napady ,myśl o chorym sercu ,wyjaz za granicę choroba mamy.Nie wiem czy jestescie sobie w stanie wyobrazić co ja przeżywałam zostająć sama w domu z moim synkiem,tak bardzo się bałam o niego o siebie co się moze stać przecież byłam chora na serce miałam straszne ataki.Jak się póżniej okazało po 8 miesiacach badań lekarz przepisał mi magnez z wit b6 i stwierdził że to raczej zaburzenia nerwicowe bo nie może znalesć przyczyny tych zaburzeń.Ja się jednak lepiej przez to nie poczułam. Mąż podjoł decyzję że wraca ze wzgłedu na mnie ,ja byłam wtedy strzębkiem nerwów wykończona fizycznie i psychicznie ,miałam odczucia że tego nie wytrzymam za duzo nagle na mnie spadło.zostały dwa tygodnie do powrotu męża dwa dni do wyjścia mamy ze szpitala.pomyslałam że jak oni wróca to wszystko się uspokoi dojde do siebie.że nie bedę wkońcu sama z moim dzidziusiem.Obudziłam się rano to miał byc ostatni dzień przed powrotem mojej mamy byłam juz na skraju wytrzymałości tata wyszedła rano do pracy,ja zostałam sama z synkiem zaczęłam myśleć... że jeszcze pare dni i pewnie bym od tego wszystkiego zwariowała że nie wytrzymałabym tego ale na szczęście to miał być ostatni dzień horroru....wtedy zaczęly przychodzić różne dziwne myśli na temat tego w jaki sposób ludzie wariuja i wtej chwili pomyślałam o moim sasiedzie który pare miesiecy wcześniej popełnił samobójstwo skacząc z 9 piętra podobno miał raka i nie wytrzymał tegeo ......od tej myśli zaczoł się prawdziwy koszmar wstałam zlana potem ,że przecież mnie też może coś takiego spotkać że też mogę tak zrobic jak on pod wpływem jakiegoś szoku napadu itp.Przez głowę przelatywały obrazy mnie stojacej na poreczy i skaczącej w dól Nie mogłam tych myśli zatrzymać to co się wdedy ze mna działo nie da się opisać póściło we mnie wszystko dzieki czemu jakos sie jeszcze trzymałam w panice przed tym ubrałam siebie i dziecko i poszłam do koleżanki aby jakos przetrwać do powrotu taty.Bałam się komukolwiek przyznać do tych myśli myślałam wtedy że to początek poważnej choroby psichicznej już widziałam siebie w kaftanie...Zaczęlo się więcej strasznych myśli dotyczących zrobienia komuś krzywdy a najbardziej że skrzywdze dziecko albo wyżucę go z okna i siebie też............................................ żyłam wtedy jak w koszmarze z którego nie mogłam się obudzić nic juz nie było takie same, umarłam .Myślałam musze tylko wytrzymać do powrotu męża żeby miał kto sie zaopiekowac dzieckiem ,a mnie pewnie zamkną w szpitalu, te myśli o tym że będe musiała zostawić synka którego kocham nad życie ...................ze moje piekne życie właśnie się skończyło zabijały mnie byłam w piekle albo jeszcze w gorszym miejscu jeżeli takie istnieje.próbowałam wizyty u psychiatry ale wtedy nie byłam w stanie powiedzieć o swoich natretnych myślach bałam się ze jak o czymś takim powiem to odbiorą mi dziecko i już nigdy go nie zobaczę.Nie wiedziałam wtedy jeszcze że to nerwica natręctw, pierwsze 6 miesięcy nie pamiętam wiem tylko że znalazłam ksiażkę na temat nerwicy i troszkę się uspokoilam bo dowiedziałam sie że to nerwica natrctw.Choć wcale nie sprawiło to że lęki zniknęły byłam troszkę spokojniejsza że to nie jakaś schizofrenia itp.Na samym początku brałam relanium bo nie dawałam rady z tymi lękami bezsennością roztrzesieniem.Próbowałam następnej wizyty w psychiatry ale niestety nie potrafiłam sie otworzyc przed obca osobą.wpadlam w straszna depresje przez to wszystko, nie bylo mowy zebym zostalo choć na sekunde sama w domu ,mialam wielkie poczucie winy że jestem zła matka bo co dalej bedzie jeżeli nie jestem w stanie wyjsc z dzieckiem na spacer lub z nim zostac w domu to co dalej...moje życie tak jakby się konczyło,myślałam za co to co ja takiego zrobilam ze musze tak cierpiec ,plakalam długo codziennie ,rodzina nie byla w stanie mi pomuc oni nie wiedzieli o wszystkim mysleli ze to dalej nerwica serca a ja nie bylam w stanie powiedziec o swoich natretnych myslach ktorych w zaden sposob nie moglam sie pozbyc.Postanowiłam resztkami sił zacząć walke z tą chorobą przeczytałam mnóstwo ksiażek na ten temat,postanowiłam że jeżeli sama sie w to wpakowałam to sama wyjde z tego.2 lata walczyłam krok po kroku zwalczalam lęk ,modliłam się,tak wtedy bardzo duzo sie modliłam prawie cały czas stosowałam wszystkie medody opisane w książkach.Po jakimś czasie pozbylam sie ataków paniki z moim serduszkiem jest wszystko ok,pomału walczylam z każdym objawem z miesiaca na miesiac cos osiągałam jakąś małą poprawe,która mnie motywowała do dalszej pracy nd sobą .9 miesiecy temu bylo na tyle ok że mogłam iść do pracy,tzn lę ki nie zniknely ale dawalam rade z nimi jakos funkcjonowac .Praca duzo mi pomogla oderwalam sie troche od tego wszystkiego choć wierzcie mi że nie było wcale dla mnie łatwe podjęcie pracy w pierwszy dzień jechałam cala spocona z trzesacymi sie rekami, i walacym sercem ogólnie to o mały włos nie zrezygnowałam ale wtedy powiedziałam sobie że i tak juz nie mam nic do stracenia najwyrzej zwariuje zemdleje lub umre juz mi wszystko jedno.i udalo sie przezylam jeden dzien potem nastepny,a dzisiaj nie wyobrazam sobie mojego zycia bez pracy.Ogólnie wszystko pomału zaczeło się układać mamy dobrą pracę wyszliśmy z długów szukamy mieszkanka jestem szczesliwa.Najtrudniej bylo pozbyc sie tych mysli nie mogłam znalesc sposobu,i wiecie co wcale sie ich nie pozbylam wypracowalam w sobie ,za bardzo nie wiem jak ,ale to że one na mnie nie robia juz żadnego wrażenia nie przywiazuje do nich żadnej uwagi ,czasem się pojawiają a ja je traktuje jak zwykle mysli Juz sie ich nie boje zrozómiałam czym są może kiedyś całkowicie znikna ale puki co żyję z nimi i jestem szczęsliwa w niczym mi nie przeszkadzają .Poznałam siebie ,juz teraz wiem że mała odrobinka nadzieji może sprawić cuda . ps Relanium brałam tylko miesiac pózniej odstawilam bo lekarstwa nie sa wstanie rozwiazac problemu moga tylko na poczatku troszke zlagodzic cierpienie ale trzeba je jak najkrocej brac żeby się nie uzależnić
  7. ok spoko jak tylko znajdę jakis kolejny tekst warty pokazania wam dam znac ciesze sie że komuś to pomogło pozdrawiam
  8. MONA240

    Książki

    Cześć ja też czytalam ta książkę jest naprawde niezła tylko trzeba przeczytac pare razy żeby coś z niej zostało w glowie
  9. CHCIALABYM ŻEBY TE SŁOWA WYCIETE Z ARTYKUŁU " fRANKLA WIKTOR E" POMOGŁY WAM TAK BARDZO JAK MNIE ..... Również w takich przypadkach terapia winna zaczynać się od samych korzeni zła. A zło tkwi w tym, że wszyscy tego pokroju neurotycy padają ofiarą błędu. Nie wiedzą, w każdym razie, zanim o tym im się nie powie, że lękają się czegoś, czego lękać się, właśnie przy swym nerwicowo-natrętnym usposobieniu, nie mają żadnego, nawet najmniejszego, powodu. Mianowicie właśnie oni nie mogą zachorować psychicznie, ponieważ jest rzeczą znaną wszystkim psychiatrom, że ludzie skłonni do wyobrażeń natrętnych lub na nie cierpiący są po prost odporni na prawdziwe choroby psychiczne, a więc na psychozy....
  10. witaj mona :smile:mam znajomego ktory sie leczył w ośrodku w mosznej i efekt był bardzo pozytywny polecam sama kiedyś skorzystam, tylko długo się czeks na miejsce
  11. witaj mona :smile:mam znajomego ktory sie leczył w ośrodku w mosznej i efekt był bardzo pozytywny polecam sama kiedyś skorzystam, tylko długo się czeks na miejsce
  12. MONA240

    Cześć wszystkim

    jestem nowa choć wasze forum odwiedzałam nieraz ale dopiero teraz postanowiłam się zalogować pozdrawiam wszystkich
  13. MONA240

    Cześć wszystkim

    jestem nowa choć wasze forum odwiedzałam nieraz ale dopiero teraz postanowiłam się zalogować pozdrawiam wszystkich
×