Skocz do zawartości
Nerwica.com

halenore

Użytkownik
  • Postów

    4 867
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez halenore

  1. Muszę na to odpowiedzieć: ja sobie nie mogłam "dać dużo czasu" na odstawienie, bo nie miałam juz tego czasu. Do szpitala trafiłam, bo musiałam i nie było odwrotu. Gdybym nie poszła do IPiN, pewnie juz by mnie tu nie było. "Mądre schodzenie z benzo" - zastanawia mnie, jak to wygląda? Gdyby tak było, wszyscy uzależnieni "mądrze" odstawialiby narkotyki i alkohol. Dziwię się, że osoba z Twoim doświadczeniem pisze takie rzeczy. Detoks jest potrzebny, aby wiedzieć, że nigdy więcej nie chcesz tam wrócić. To motywuje wielu i mnie także. Mam tu na myśli osoby, które (jak ja) zgłosiły się same, a nie takie, które zostały "wsadzone" na przysłowiową "siłę". Co do stosowania metod: na tym forum jestem od 5 lat i co myślisz, że nie próbowałam? 3 lata chodziłam na psychoterapię. Nie było poprawy. Zarzucono mi, że w terapii przeszkadza mój intelekt, bo nie łykam wszystkiego, co mi powie terapeuta. Ciężko nagle ogłupieć. Ponadto moja choroba jest złożona. Oprócz nerwicy mam epizody depresyjne, zaburzenia osobowości, PTSD, zaburzenia adaptacyjne. Dużo tego. Jestem uzależniona od zolpidemu, ale nie mogę ruszać żadnego benzo. Zolpidem mam w odwłoku, nie chcę wracać do tego szajsu. Jednak benzo bywało pomocne w baaardzo skrajnych sytuacjach, bo ja przykładowo nie wsiądę do autobusu - atak paniki murowany. Ponadto nigdzie sama nie pojadę - atak paniki, objawy lęku murowane. I co to za życie? Czasami odechciewa się wszystkiego...A z głodem na zolpa walczę krótko: zadaję sobie pytanie, czy chcę zostać na kilka tygodni uwięziona na oddziale detoksykacyjnym? Odpowiedź oczywista. Poza tym ja zawsze czułam się winna, kiedy łykałam tabletki. Czułam swoją słabość i brało mnie obrzydzenie. Nie taka chciałam być...
  2. buraczek58, nie jesteśmy przyjaciółmi, jestesmy znajomymi z netu. Na naszą walkę patrzę surowym wzrokiem, na hurra-optymizm niektórych użytkowników - z wielką rezerwą. Wiesz najlepiej, że droga do trzeźwości jest długa i kręta. Odstawienie benzodiazepin to jedno, życie bez nich - drugie. Zwłaszcza w przypadku osób ze zdiagnozowanymi zespołami lękowymi i atakami paniki. Nie ma skuteczniejszego od benzo leku na lęk. Nie bądźmy naiwni. Życie w trzeźwości to walka o każdy dzień. Dlaczego wszyscy tutaj tak intensywnie odliczają dni abstynencji? Bo z tyłu głowy nadal czai się myśl o wzięciu benzyny, bo zdominowały nas myśli o naszym nałogu. Będę wolna w dniu, w którym przestanę liczyć...
  3. Znam problem z autopsji, więc ostrzegam Was po koleżeńsku.
  4. andrezj57, czy karbamazepina (Tegretol) czy kwas walproinowy (Depakine) - wszystkie mają skutki uboczne. Zresztą każdy lek ma skutki ubocznie - nie bądźmy naiwni. Lekarz chciał zapisać Ci Depkine w ramach osłony przeciwpadaczkowej - największego zagorżenia przy schodzeniu z benzo. Poza tymtak, jak napisała buraczek - "przewpadaczkowce" są także stabilizatorami nastroju i pomagają przetrwać ten syfilis. I nie ładuj się w Tramal, bo to jeszcze gorsze g.wno. -- 04 paź 2014, 17:50 -- Spokojnie. Nie zazdrość. Detoks to tylko wstęp. Jeszcze dalej trzeba jakoś żyć. A jak się ma zaburzenia lękowe, to takie zycie fajne nie jest. Czasami zastanwiam się, co gorsze.
  5. Jeszcze się nie ciesz. 13 dni to nic przy relanium. Pamiętaj, ze działanie relanium to blisko 72h, czyli 3 dni. Rolka bardzo szybko kumuluje się w organiźmie. Twój detoks dopiero się zaczął. Wypłukanie rolki z organizmu zajmie minium 6 tygodni. Im bardziej poziom benzo we krwi będzie spadał, tym będzie gorzej. Najgorszego spodziewaj się przy zerze i po nim. Wtedy może pojawić się najwięcej obajwów odstawiennych. Możesz pójść do laboratorium i na własny koszt zrobić sobie badanie poziomu benzo we krwi. Podejrzewam, że twój poziom oscyluje jeszcze w granicach liczby 4-cyfrowej.
  6. Tak właśnie. Ja wraz z kolegą GILAMANEM pobieraliśmy nauki na temat zdrowego żywienia. -- 20 sie 2014, 00:56 -- Dziękuję Wam za zlot Było cudownie A ciekawskich zapraszamy na następny. Nie będzie trzeba domyślać się, cóż tam jest na fotkach. Będziecie mieli przeżycie LIVE
  7. Zorganizowaliscie extra zlot, a że trafił się nam kontakt z c*ujem ogniskowym. No cóż
  8. W sumie gorzej niż na F3 być nie powinno.
  9. Boję się jechać pociągiem
  10. U mnie lęk przed lękiem jak zwykle plus wszystkie objawy dodatkowe. Jakaś apatyczna jestem i zesrana. Sporo osób już znam, ale czuję się trochę, jakbym wracała z wygnania (ten szpital w zeszłym roku mnie rozwalił). slow motion, sraka byc musi. *Wiola*, :* Candy14, Ty zawsze jesteś odważna. New-Tenuis, wiedziałam, że mogę liczyć na zrozumienie z Twojej strony.
  11. Sraka musi być. Nie ma, że boli. Tradycyjnie inauguruję temat, w który dzielimy się wszelkimi obawami i lękami dotyczącymi wyjazdu na zlot w Arturówku. -- 03 sie 2014, 00:37 -- A co wszyscy nagle tacy nieśmiali? To ja zacznę. Boję się zlotu, ponieważ totalnie "wypadłam z obiegu". Nie wiem, jak ludzie mnie przywitają, jak zareagują itp. Sądziłam, że pozbyłam się tych lęków, ale jednak nie.
  12. Dorcia Ty mnie po drodze zabierz, jak już karetką lecisz
  13. No przecież żartuję Wspominam rok 2012, kiedy to prawie zaliczyliśmy wylot z ośrodka.
  14. Czuję, że po wieczorze karaoke (czytaj: terapia krzykiem) wyrzucą nas z ośrodka
  15. Madziu wpłaciłam całość na podane konto.
  16. Gorzej, że ja nie zdążę odchudzić się do tego czasu.
  17. Ja byłam. Jest ciężko. Warunki sanitarne koszmarne. Pielęgniarki w większości są spoko, tylko trzeba umieć zgadać i zaprzyjaźnić się z nimi. Naprawdę nie gryzą. Basińska jest specjalistą w swojej dziedzinie i nie można dmówić jej wiedzy. Niestety oprócz tego bywa histeryczką i potrafi odezwać się w bardzo chamski sposób. Ponadto gania pacjentów za palenie papierosów. F3 w IPiN jest jednym z nielicznych oddziałów psychiatrycznych, gdzie nie ma palarni i nie wolno palić, więc ludzie muszą chować się po toaletach. Ososbiście nie palę, więc dla mnie problemu nie było. Wiem jednak, że są ludzie palący, a odstawianie wszystkich nałogów w jednej chwili to karkołomny pomysł. Nastaw sie, że nie możesz mieć przy sobie telefonu z aparatem fotograficznym, po wodę na kawę musisz iść do pielęgniarek, no i nie wypijesz kawy po 17. Dodatkowo pacjenci lekowi jak i alkoholowi nie mogą opuszczać oddziału, więc od 6 tygodni wzwyż pierdzenie w stołek na oddziale. Mieszanie alkoholików i lekomanów jest poronionym pomysłem. Jak to napisał dariusz1990. Alkoholicy przebywają na oddziale od 10 do 14 dni, więc jest masakryczna rotacja, która może bardzo męczyć pacjentów lekowych. dariusz1990, nie obraź się Darku, ale pacjenci alkoholowi trafiają na oddział w takich stanach, że "mózg staje". Potrafią robić takie rozpierdaki, że po nocach spać nie można. Żaden z pacjentów lekowych za mojego pobytu (a pobyt trwał ponad 7 tygodni) nie zrobił takiej jatki jak nowoprzyjęci alkoholicy. Nasz detoks jest dłuższy i trudniejszy, dlatego alkoholicy i lekomani powinni byc oddzieleni.
  18. Nie. Nie jestem uzależniona od alkoholu i nigdy nie byłam. Moim problemem są leki nasenne. Także pomyłka. -- 19 maja 2014, 21:42 -- Czytam Twoje posty devnull i wymiękam. Wymiękam, bo widzę w tych postach siebie. Kur*a żyć się odechciewa...
  19. Pacjenci lekowi to inny temat. Jest kolosalna różnica między alkoholikami i lekomanami. Mam na myśli przebieg nałogu.
  20. No. A mnie biegli psyciatryz pytają, czemu uzależniłam się od leków ( w domyśle: to jest pani wina, nie nasza).
  21. Niestety masz rację. Najbardzie wkur.wiający jest fakt, że lekarze wciskają nam kit. Antydepresanty mają mnóstwo skutków ubocznych i często nie wygaszają lęków. Nie ma innego leku, który tak dobrze znosiłby objawy lęku. Smutne, ale prawdziwe. A najlepsze, że psychiatrzy dobrze to wiedzą.
×