Skocz do zawartości
Nerwica.com

kawa

Użytkownik
  • Postów

    39
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kawa

  1. kawa

    depresja a wiara

    kurcze, p0rk, albo mam zaćmienie umysłu, albo nie chwytam żartu. O ile pamiętam vanitas... to cytat z Dantego, a znaczy mniej więcej: marność nad marnościami. Wszystko marność. Ale może się czepiam:) Suzuki - świetnie Cię rozumiem, zastanawiam się nad tym od lat i nie znalazłam odpowiedzi, ale może po prostu nie trzeba zadawać sobie pewnych pytań, jeśli nie masz wpływu na to, co będzie potem ani wiedzy z tym związanej? Dopóki żyjemy śmierć nas nie obchodzi, bo kiedy nadejdzie nie będziemy już żyli, a więc zacznie nas dotyczyć dopiero jak skończymy życie. Wypadałoby więc jakoś przez to życie przejść:). Żeby sobie na końcu powiedzieć - ale miałam fajne życie:)
  2. w złych chwilach odrzuca się wszystko. Porozmawiaj z nim, pocieszy, zrozumie, pomoże, spróbuj się na niego otworzyć. Choć odrobinę.
  3. p0rk - Tobie też dobrej nocy. I wiatru w plecy podczas wspinaczki :) peace-b - nie twierdzę, że nie jestem słabeuszem, powiem więcej - chyba jestem, skoro znalazłam się na tym forum, a nie na stronie strong woman:) Jakoś się tego nie wstydzę:). Z Twoich słów wnioskuję, że masz receptę na obolałą duszę. Gratuluję i zapewniam Cię, że jeśli ją znajdę, podzielę się nią zamiast siać ferment i budzić w innych poczucie winy czy choćby niechęć. Miłej nocy.
  4. Kama1234, dzięki za dobre słowo, nie ma to jak uroczy komplement od rana. Peace-b, czasem nie można postąpić logicznie, zgodnie z ulotką dołączoną do opakowania albo naśladując bohatera amerykańskiego serialu. Czasem dusza boli (prawdę mówiąc, nie wiem czy to dusza), ale boli i kiedy jesteś całkowicie bezbronny, musisz sobie pomóc. A alkohol, jak powszechnie wiadomo, choćby z kryminalnych kronik, usypia w nas wrażliwośc. To tak na moje usprawiedliwienie:)
  5. pewnie, ze nie najlepszy, ale czasem jedyny, żeby przetrwać. Przynajmniej do rana :)
  6. kawa

    Depresja a motywacja

    moja też, niestety, i choć teraz, kiedy nie jestem w najgorszym stanie, w jakim potrafiłam być, umiem zmusić się do zrobienia kilku niezbędnych życiwych ruchów (śniadanie dla dziecka, zmycie garów), najbardziej pasjonuje mnie leżenie w miękkiej poscieli i wgapianie się w nicość. A juz posegregowanie prania jest ponad moje siły. Masakra. Wracam, skąd przyszłam.
  7. nie powinnam tego pisać. Piję czwarte piwo, lampka świeci mi w klawisze tak, że odgaduję każdą literę, no, dobrze, może alkohol też wpłynął na moją percepcję. Wiem, nie powinnam, ale co poradzę, kiedy czasem tak jest po prostu łatwiej? I można zasnąć. W ciągu tygodnia ani razu nie udała mi sie ta sztuka o normalnej porze. Zaczynam się zastanawiać, że może boję się spać, żeby nie stracić kontroli nad rzeczywistością? Jedyny spokojny sen to kilka minut skradzionych w ciągu dnia, kiedy jestem sama w domu. Poza tym letarg, czujność zająca; nie umknie mojej uwadze żadem szelest, szmer, żaden ruch. Budzi mnie nawet mój kot, a przecież koty są ciche? Alkohol uśmierzył ból. Dziś nie boli mnie dusza, nie wiem, dusza to brzmi zbyt patetycznie. Nie boli mnie ta wszechogarniająca (co za slowo!) pustka. Czarna dziura we mnie. Teraz jej nie czuję, i cieszy mnie to choć doskonale zdaję sobie sprawę z mojego oszustwa. Też to pewnie macie i prawdę mówiąc pociesza mnie, że to nie tylko ja. Poczytam sobiew wątki w forum. Dopiję piwo i będę sobie wmawiać, że wcale nie nasłuchuję tętna wszechświata. Dobrej nocy:)
  8. kawa

    Niska samoocena

    KrzysztofieT, doskonale Cię rozumiem, moja głowa też mówi mi, że jestem nikim. A mam magistra, kilka zawodów, odnoszę sukcesy w pracy, mnie narzekam na brak pieniędzy. Widzisz, wydaje mi się ze nie ma znaczenia wykształcenie, papier, zdanie rodziny czy znajomych. Najważniejsze jest być KIMŚ dla siebie samego. Ja moje poczucie bycia KIMŚ dla siebie usiłuję obudzić przez robienie dobrych rzeczy. Jakichś takich drobnostek, które przynoszą radość. I wtedy moja glowa jakbty ciszej mówi, ze jestem nikim. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę szczęścia:)))
  9. witaj, ja też myślałam, ze wszyscy negatywnie się nakręcają, ze taplają się w swoim nieszczęściu, ale im więcej wątków przeglądam, tym bardziej juestem przekonana, ze to dobry pomysł i dobre miejsce:)
  10. kawa

    witam

    dzięki wszystkim, cieszę się, że to forum istnieje, przynajmniej jest do kogo klawiaturę otworzyć. Ja niestety chodzę do lekarza prywatnie, bo to, co się u mnie w mieście dzieje państwowo, woła o pomstę do nieba. Ale trudno, w końcu ciężko pracuję na leczenie. Dziś przeleżałam pół dnia w łóżku i to mnie przeraziło, bo właśnie tak zachowywałam się wcześniej. Nie jest tak źle jednak, skoro mam siłę wyprasować sobie ciuchy i zrobić makijaż:) U mnie jest jeszcze taki problem, że mój mąż uważa, że moja depresja to normalny stan każdego człowieka, a ja jestem po prostu leniwa i kiedy biorę leki, on nie jest zbyt szczęśliwy, bo nie jestem imprezowa:) Mam zamiar z nim poważnie porozmawiać, jakoś trafić do niego. Może pozbieram sie w końcu, żeby tak się nie męczyć. I nie męczyć mojej rodziny.
  11. kawa

    witam

    Dzięki kukubara, trzymam kciuki, napisz parę słów, jak będziesz po. Zaraz zasiadam przed spisem telefonów i szukam lekarza drogą eliminacji. Mieszkam w niedużym mieście, nie mam tu takiego wyboru, czasem mam wrażenie, że każdy lekarz pracuje na odwal się, ale może po prostu jestem rozgoryczona i czuję się zagubiona. Wiem, że sama sobie nie poradzę, ale jak pomyślę o opowiadaniu o sobie obcemu czowiekowi, to już nie wiem, co lepsze. Nie cierpię tego. Zastanawiałam się czy nie jeździć do kogoś np. do Poznania. Pomyślę o tym jeszcze.
  12. kawa

    witam

    cześć, dzięki za dobre słowo, wiem, wiem, muzę pójść do lekarza, sama sobie nie poradzę. A uż było tak świetnie... Teraz znów czuję się, jakbym miała rozsypać się na tysiące maleńkich kawałeczków. Nic nie nęci, nic nie zachwyca... Z lekarzem jest tak - muszę pójść do innego psychiatry, bo poprzednia pani doktor nie potraktowała mnie zbyt ładnie. Nie jestem wylewna, ciężko mi w ogóle wyrzucić z siebie coś , co ma znaczenie, a ona przy drugiej wizycie, przy otwartych dfrzwiach zapytała mnie czy wszystko w porządku, wypisała receptę i zainkasowała 50 zł. Jakbym dostała w twarz. Może właśnie dlatego rzuciłam leki...
  13. kawa

    Skala Depresji Becka

    mnie wyszło 40. Masakra. głupota, przecież wiem, ze mam depresję, po co robię test? Totalny brak logicznego myślenia.
  14. kawa

    witam

    witam, nie wiem czy wejście tutaj jest właściwą decyzją, zresztą mam problemy w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji, więc nic ziwnego. Weszłam tutaj, bo czasami mam ogromną ochotę z kimś porozmawiać, tym bardziej że cierpi na depresję i czuję się samotna z moją chorobą. Nie leczę się teraz, oczywiście, popełniłam standardowy błąd w takiej sytuacji - odrzuciłam leki, kiedy zrobiło mi się lepiej. No i znów jest gorzej.
×