
lady_destroy
Użytkownik-
Postów
89 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez lady_destroy
-
Atrakcyjność cd.
lady_destroy odpowiedział(a) na tracący sens życia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
hahaha, wujek dobra rada to było świetne :))) -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
ja też nie wiem, jak się dalej rozwinie ta sytuacja. na pewno nie kolorowo. mam nadzieję, że jest jak mówisz, że nie opowiada o tym wszystkim. rzuciło mi się w oczy, jak powiedziałaś "...dlatego znalazł sobie porządną dziewczynę, która nie rozpowie wszystkim..." ja już przestałam myśleć o sobie w kategorii "porządna dziewczyna" nie wiem, czy mogę jeszcze tak się mianować wpływ na moją sytuację faktycznie może mieć to, że się nie wyszalałam, bo właściwie rodzice mi na to nie pozwolili. wychowywali mnie dość surowo, krótko trzymali, zabraniali wszystkiego i przestrzegali przed wszystkim. nie mogłam popełniać żadnych błędów, zawsze kazali się SZANOWAĆ. nie mają bladego pojęcia, co zrobiłam. bo chyba by zawału dostali. a jeśli chodzi o mikiego faktycznie stara się pomóc i mądrze pisze, ale na pewno nie chciałby takiej dziewczyny jak ja -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
a co masz przez to na myśli??? -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
nie trzaskać drzwiami i nie kłócić się :) ale to ciężkie jak widzę, że facet sobie pogrywa ze mną. na razie nie umiem poradzić sobie ze swoją sytuacją i w ten sposób okazuję swoje niezadowolenie, swój bunt, negatywne emocje, wściekłość itp. jeśli chodzi o pracę, to ogólnie uchodzę za dobrego pracownika, szybkiego, energicznego, bystrego, mam "tylko" kłopoty z prezesem. stąd obawiałam się plotek, że może on wie itp. -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
hehe, chcesz, żebym pisała, jak mi będzie źle? podejrzewam, że będziesz żałował, że to napisałeś trochę się uspokoiłam, trochę jest tak, że ja sama sobie coś w głowie uroję i się nakręcam potem. w ogóle cały ten tydzień taki mam. ja bardzo przeżywam tą sytuację, tego faceta i wszystko z nim związane. dotąd nie wydawał mi się na tyle wyrachowanym i złym człowiekiem, który byłby zdolny do czegoś takiego. zawsze jak potrzebowałam, to mi pomagał w czymś, nie przyłapałam go na jakimś kłamstwie, wydaje mi się, że mówił prawdę, jak go pytałam o różne rzeczy. nie wiem, nakręcam się pewnie dlatego, że sama podświadomie uważam taką sytuację jak moja, to całe obmacywanie itp., pozwalanie na to za coś NIENORMALNEGO. i ciągle też myślę, że on sam pewnie też myśli o mnie, że jestem nienormalna jakaś, że się zgadzam na to, nurtuje mnie to bardzo. często zastanawiam się jak on mnie postrzega, często go o to pytam, zasypuję go wręcz pytaniami, czy nie myśli o mnie źle. ale co z tego, że on mi odpowiada pozytywnie, jak ja później myślę, że specjalnie tak mi mówi, żebym była ciągle uległa. nie dalej jak wczoraj ubzdurałam sobie, że on mnie ignoruje, że moja osoba zaczyna mu przeszkadzać. poszłam do niego i pod wpływem emocji niemal wykrzyczałam z siebie, a on spojrzał na mnie jak zdziwiony o co mi chodzi, że nic takiego nie ma miejsca, że ja sobie ciągle coś sama wymyślam i się nakręcam. później jestem jeszcze bardziej skołowana i sama nie wiem, czy faktycznie tak jest, że sama sobie coś wymyślam, czy to on robi ze mnie idiotkę. i ty piszesz, że nie jestem nienormalna? ja już czasem jestem przerażona sobą i swoimi emocjami, mi się wydaje, że jak byłam młodsza, miałam 18-20 lat to byłam dużo mądrzejsza, spokojniejsza i miałam równiej pod kopuła niż teraz. może ja mam jakieś opóźnione dojrzewanie emocjonalne, bo ja teraz właśnie mam zmienne nastroje i zachowuję się jak rozhisteryzowana nastolatka. poza tym, moi rodzice wychowali mnie dość surowo. nadal mieszkam z nimi, nie ma warunków, żeby było inaczej. wychowali mnie surowo, ale byli nadopiekuńczy, zawsze jak szłam na jakąś imprezę, sylwestra itp, musiałam najpierw wysłuchać całą litanię zakazów, nakazów i przestróg. chcieli dobrze, ale chyba przez to zaszczepili we mnie taki lęk przed ludźmi. dlatego nawet jak komuś zaufam i kogoś polubię, to często próbuję się czegoś doszukiwać, czy przypadkiem ta osoba nie robi mnie "w konia" itp. rodzice zawsze też wpajali mi do głowy, że kobieta musi się SZANOWAĆ, nie pozwalać na zbyt wiele i być niedostępna. a to, co ja robię w tej chwili jest dokładnie na odwrót na samą myśl, że oni mogliby się o tym dowiedzieć dostaję gorączki. podejrzewam, że chyba by mnie zabili dochodzi do tego moja niska samoocena i to ciągłe porównywanie się z innymi i ciągłe zastanawianie się, czy ja się podobam mężczyznom... nie umiem jakoś spojrzeć na to wszystko obiektywnie i wyciągnąć wniosków. po dzisiejszym dniu mam dosyć i chętnie urwałabym tą chorą relację, tylko ciekawe jak długo mi się to utrzyma... powinnam to urwać dla własnego komfortu psychicznego... -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
nie wiem, mam nadzieję, że masz rację (( nie wiem, czy z tych nerwów, ale temperatura mi podskoczyła do 38 stopni, więc o relaksie w weekend w postaci zakupów itp chyba też nie będzie mowy ( nie wiem, panika mnie jakaś ogarnęła, że pewnie wszyscy wiedzą o wszystkim, tylko udają, że pewnie od dawna wytykają mnie palcami i wyśmiewają, a najbardziej facet, dla którego tak straciłam głowę. puszczają mi nerwy, ale sama jestem temu winna. piszesz, że wątpisz, że on o tym opowiada. jesteś facetem, ty byś nie opowiadał do kolegów jakbyś miał wielbicielkę i robiłbyś z nią takie rzeczy? -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
miki, jestem dzisiaj w takim stanie, że jak się nie wyżalę to albo oszaleję, albo coś sobie zrobię (( przyszła mi do głowy myśl, czy przypadkiem on o tym wszystkim, co jest między nami nie opowiada do ludzi z pracy, albo szefa itp. po prostu zaczęłam się tym nurtować i wpadłam w taką nerwicę, że nie wiem jak wytrzymam weekend. niby z jednej strony myślę sobie, że jakby o tym tak wszyscy wiedzieli, to by się to nie uchowało, że na pewno słyszałabym jakieś aluzje, a nic z tych rzeczy nie ma miejsca. a ja jestem ogólnie WYCZULONA na najmniejsze oznaki. poza tym, miałam wrażenie, że on też raczej zachowuje pozory. w towarzystwie innych zachowuje się z dystansem, chłodno. myślę też, że on opowiadając o wszystkim zaszkodziłby również sobie. niepokoi mnie to, że mój prezes jest na mnie cięty, przywala się o byle głupstwa, ciągle jest źle, ciągle nie tak. ale z tego, co się dowiedziałam on podobno jest cięty na wszystkie młode osoby u nas w korporacji. narzeka, że młodzi są leniwi, itp, itd. ogólnie mamy duuużą firmę, a wiem, że przez prezesa płakała u nas KAŻDA osoba. i nie wiem teraz sama, bo wydaje mi się, że jednak na mnie cięty jest najbardziej. ale w głowie już mam taki mętlik, że ja już nie wiem, gdzie jest prawda. czy ja już jestem przewrażliwiona i wszędzie widzę spisek na mnie (niewiele brakuje mi do schizofrenii). miałam moment, że pomyślałam sobie, że on mnie dotyka zapewne z premedytacją, po to, żeby później donosić do szefa, że taka jestem beznadziejna (( cały wieczór tylko ryczę, moja samoocena spadła do zera, do niczego się nie nadaję, nie umiem jakoś rozszyfrować ludzi, wpadłam w paranoję jakąś. i nie wiem jak jest naprawdę. ale po dzisiejszym dniu mam dosyć... (((((((( -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
hehe, w sumie masz rację, można się pod tym podpisać obiema rękami, ja jednak jestem mało doświadczona w tych sprawach i jeszcze wiele muszę się nauczyć o facetach. nieraz myślę sobie, że ta sytuacja nie trafiła mi się przypadkiem, widocznie może jest mi to potrzebne do "przerobienia" i może wreszcie zmądrzenia -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
miki, śmiejesz się, że zegar mi tyka, u kobiet to jest szybciej, poza tym mam dodatkową presję z tego względu, że pochodzę z małej miejscowości i tu nadal wszelkie "stare panny" są wytykane palcami. w mojej rodzinie też wszyscy wujkowie, ciocie, babcie i inne też dopytują się ciągle, czy już kogoś poznałam. głupio mi, mam wtedy wrażenie, że wszyscy wokół myślą, że "pewnie nikt jej nie chce". w ogóle mocno rozważam już wizytę u psychologa, bo jednak ta cała sytuacja, moje negatywne myślenie i czarnowidztwo przyszłości mocno mnie już niepokoi. przede wszystkim myślę sobie, że samo moje zachowanie w tej sytuacji, pozwalanie na dotyk, obmacywanie to już jest objaw pewnej "nienormalności", żadna poważna, znająca swoją wartość dziewczyna nie pozwoliłaby na coś takiego. ale macie też rację z tym, że ja wysyłam mu sygnał, że sama nie wiem, czego chcę. polakita, ja go nie wyzywam od najgorszych, pisałam, że dużo w tym jest mojej winy, bo niepotrzebnie się zgadzam. jego wina polega na tym, że dobrze mnie już poznał, wie o tym, że jestem dziewicą, bo mu powiedziałam (on jakoś tak potrafił mnie "podejść", że wszystko mu wyśpiewałam sama nie wiem kiedy i jak), wie, że jestem wrażliwą osobą i nie powinien mi jednak mieszać w głowie, tylko normalnie się zachowywać. -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
lili ana, piszesz, że przeżyłaś coś takiego jak ja. jak to skończyło się w twoim przypadku, jak z tego wyszłaś? -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
miki, widzę, że pozdrowienie uległo "lekkiej" modyfikacji, zrozumiałam, że po "lekturze problemu" zmieniłeś o nim zdanie na jeszcze gorsze? w sumie twój punkt widzenia jakoś najbardziej mi się spodobał i najbardziej do mnie przemawia spośród wszystkich odpowiedzi. właściwie poczułam się jakby pisał do mnie psycholog. trafnie ująłeś, że widocznie mam konflikt wewnętrzny, jeśli chodzi o moje wartości. powiem tak, zanim poznałam tego człowieka to byłam dziewczyną z tzw. zasadami i to dość konserwatywną jak na dzisiejsze czasy. jakby 3 lata temu jakaś wróżka dla przykładu przepowiedziałaby mi, że właduję się w taką sytuację nigdy bym nie uwierzyła. i nikt z moich znajomych, z rodziny by nie uwierzył. wszyscy znali mnie z innej strony. teraz moja przyjaciółka nie może uwierzyć jak jej opowiadam o tym wszystkim. może ja sama siebie nie znałam? i tego nie wiem, co spowodowało, że dałam się wmanewrować w coś takiego. z jednej strony myślę, że moje wieczne niezadowolenie z siebie, ciągła potrzeba dowartościowania i adoracji ze strony mężczyzn. ja do tej pory się waham i zastanawiam, czy fakt, że on mnie dotyka to oznaka, że mu się podobam, czy może "robi sobie ze mnie jaja?". po drugie, nie układa mi się jakoś z facetami, zegar tyka, chciałabym wyjść za mąż, a tu lipa... wtedy przychodzą mi do głowy myśli, że "co będę taka święta, trzeba używać życia" i wtedy zagłuszam na jakiś czas wyrzuty sumienia i ulegam. nie umiem tego wytłumaczyć nie podoba mi się tylko jak on mną manipuluje, nie umiem zrozumieć tego dziwnego zachowania, że raz mnie "goni", chodzi za mną, śledzi, aranżuje sytuację, abym z nim była gdzieś sama, po czym później milknie, olewa, unika, jest niedostępny. i on jeszcze zaprzecza, że nic takiego nie ma miejsca i jestem przewrażliwiona. niesamowicie działa mi na nerwy jak on tak robi, czuję się wtedy wyrolowana i zrobiona w balona. nie wiem, jak go "rozpracować", co może oznaczać takie zachowanie i jaką przyjąć taktykę, żeby opanować i tą sytuację i swoje emocje, żeby nie dać się znowu wywieźć w pole. może ty mi coś podpowiesz? teraz czuję się źle, przyszło mi do głowy jak bardzo on musi mnie nienawidzić (tylko za co?), że tak ze mną postępuje, krzywdzi, niszczy... -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
miki dzięki za wsparcie i rady, jesteś facetem i zapewne inaczej to wszystko widzisz niż ja. wiem, że ja niestety nie jestem bez winy, bo nie powinnam pozwolić się temu tak rozwinąć. to wszystko zaczynało się dawno temu i tak bardzo niewinnie na początku. najpierw delikatne muśnięcia dłoni, ramienia, pleców. nie protestowałam wtedy, bo uznałam, że nie ma w tym nic zdrożnego, poza tym, jak on mi się podobał... jak dotyka osoba, która pociąga fizycznie, to jest to po prostu przyjemne uczucie. szkoda tylko, że on w taki sposób to wykorzystał... moja wina jest bezsporna, ale z drugiej strony on nie jest prawdziwym mężczyzną, tylko łajdakiem. prawdziwy mężczyzna jakby zauważył zauroczenie u dziewczyny, którą nie jest zainteresowany na poważnie, to po prostu przeprowadziłby rozmowę i pozostał dobrym kolegą i nie wykorzystywałby w taki sposób. jest mi cholernie źle, czuję się jak w jakiejś pułapce... paranoja, przykro mi bardzo, że zostałaś zgwałcona... -
chore zauroczenie :(((
lady_destroy odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
po ostatnich dniach to w ogóle myślałam, że zwariuję. on mnie traktuje DZIWNIE. sama nie umiem tego określić. w większym towarzystwie (w obecności prezesa, dyrektorów, kierowników, innych pracowników) to tak dziwnie trzyma mnie na DYSTANS, jak już musi się odezwać, to jest służbowy, wręcz chłodny i oschły. przynajmniej ja tak to odbieram. i doprowadza mnie to do szału... ostatnio naszła go właśnie "faza" na trzymanie mnie na dystans. jak są dni, że łazi za mną, klei się do mnie, to teraz mam wrażenie, że dosłownie ucieka na mój widok, stara się mnie unikać, tak jakby moja osoba wprawiała go w zakłopotanie, niezręczną sytuację. poszłam do niego nabuzowana i wygarnęłam, że mnie to już wkur..., że mam tego dosyć, żeby się na coś zdecydował. powiedziałam, że wyczuwam totalny brak szacunku, że nie szanuje mnie, ale w sumie ma rację, bo takich kobiet jak ja się nie szanuje, przez to, że zgadzają się na takie rzeczy. zaczęłam płakać, a on w końcu powiedział, że się zagalopowałam, że wcale tak nie myśli, że jestem przewrażliwiona i wymyślam sama problemy. dodał też, że nigdy niczego mi nie obiecywał, że ma wrażenie, że sama nie wiem, czego chcę, że jak stara się mnie unikać, to jestem niezadowolona, a jak dochodzi do "gorących" sytuacji, to mam wyrzuty sumienia. wyszłam trzaskając drzwiami i byłam tak zdenerwowana, że pierwszy raz w życiu w myślach komuś złorzeczyłam. a nigdy mi się to nie zdarzyło. teraz nie odzywa się do mnie, albo jest obrażony, albo udaje obrażonego... a mi jest ciężko to wytrzymać. mam wrażenie, że co nie zrobię i co bym nie powiedziała to wychodzę na idiotkę... -
witajcie!!! mam pewien jak dla mnie dość poważny problem, z którym w ogóle sobie nie radzę (( otóż wpadłam w jakieś dziwne, toksyczne zauroczenie. pracuję w pewnej dużej korporacji w stolicy od 3 lat, w miarę dobra praca, stała, dobre zarobki. od pierwszego dnia moją uwagę przykuł jeden z kolegów sporo starszy ode mnie, kawaler, pod 40, ale w jakimś związku ze sporo starszą od siebie kobietą. lubiłam z nim rozmawiać, żartować, zauroczyłam się. on zaczął sobie pozwalać z czasem na coraz więcej, jakieś niewinne dotknięcia, a w końcu regularnie zaczął mnie obmacywać. z jednej strony czułam szaloną przyjemność, jego dotyk sprawiał mi przyjemność, a z drugiej strony ogromne wyrzuty sumienia, że porządna dziewczyna nie powinna zgadzać się na coś takiego. do tej pory nie pozwalałam żadnemu facetowi na coś takiego. kłóciły się we mnie skrajne emocje i w końcu nie wytrzymałam, przeprowadziłam z nim rozmowę. on od razu zaczął się bronić i wycofywać, mówić, że mnie bardzo lubi, podobam się, ale ma kobietę i nic z tego nie będzie, przepraszał, że mnie skrzywdził i że to się nie powtórzy. później w domu ryczałam, zależało mi na nim. przez jakiś czas dotrzymywał słowa, wręcz mnie unikał, po jakimś miesiącu znowu. jak gdyby nigdy nic znowu. ja naprawdę nie wytrzymuję tego, ja ciągle jestem w nim zakochana, nie chce mi to minąć, walczę z tym, na domiar złego nie jestem w stanie zainteresować się nikim innym, odrzucam kolejnych chłopaków, mam już 25 lat. tak mi się życie ułożyło, że nie byłam dotąd w żadnym poważniejszym związku, jestem nawet dziewicą, chociaż pewnie mnie wyśmiejecie. od pewnego czasu stara się o mnie pewien chłopak mój równolatek, jest opiekuńczy, próbuje być czuły, ale oczywiście ja mu nie pozwalam na nadmierne czułości, mówi, że nie chce być dłużej tylko moim przyjacielem, a ja nie potrafię go docenić i nic do niego nie czuję. jest to chłopak w miarę niebrzydki, i przede wszystkim bardzo ułożony i grzeczny. mimo to dla mnie jest jakiś...odpychający. czuję dyskomfort nawet wtedy, kiedy tylko dotknie mojej dłoni. co innego jak mnie dotknie facet z pracy. jakiś czas temu wpadł za mną do pustego pomieszczenia, miałam sukienkę, zaczął gładzić mnie po udach, biodrach, podziwiać, że mam niesamowicie jędrne ciało itp. przeprowadziłam z nim drugą rozmowę, powiedział, że tym razem na pewno się ograniczy, że więcej tak nie zrobi. i taki on właśnie jest, najpierw łazi koło mnie, zaczepia, zagaduje, a potem unika jak ognia, wręcz jest oschły, a kiedy ja staram się dojść do siebie i wyrzucić go z głowy, znowu nie daje mi spokoju. najgorsze jest to, że jestem w nim zakochana i nie umiem tego zwalczyć, mimo że wiem, że nic z tego nie będzie. z jednej strony chcę mieć z nim kontakt, ale taki normalny, oparty na rozmowie, żartach, a widzę, że on woli coś innego. a jak się sprzeciwiam na obmacywanie, to traktuje jak powietrze. właściwie nigdy nie wiem, czego można się po nim spodziewać danego dnia, a najgorsze jest to, że on strasznie mnie omotał i zdaje sobie z tego sprawę. bywają momenty, że on aranżuje sytuacje, żebym znalazła się z nim sam na sam w jakimś gabinecie, gdzie nikt nie wchodzi. do tej pory dotykał głównie mnie, można właściwie nazwać, że pieścił, a od jakiegoś czas daje mi do zrozumienia, żebym i ja pieściła jego. ja wiem, że może wam się wyda chore to co piszę, ale to nie jest żadna prowokacja i potraktujcie mój problem poważnie. nie chciałabym zwalniać się z pracy, ale co mam robić????? jak się odkochać? jak nabrać wiary w siebie i pewności siebie, bo dodam, ze cierpię na niską samoocenę, nie mam wiary w siebie i swoją atrakcyjność ta dziwna relacja z nim w jakiś dziwny sposób mnie uzależniła, mam w sobie same sprzeczne uczucia, emocje. przyłapuję się na tym, że z jednej strony chcę być dotykana przez niego, chcę go dotykać, a z drugiej strony myślę, że to jest chore, żeby w taki sposób i w ogóle... dodam, że jak wyżej napisałam moim problemem jest niska samoocena, brak wiary w siebie. nie wiem czemu, ale ciągle jestem z siebie niezadowolona, ciągle poprawiam coś w swoim wyglądzie, ciągle staram się wyglądać szałowo, prowokacyjnie, a mimo wszystko ciągle wydaje mi się, że nie jestem dość atrakcyjna. ciągle zastanawiam się też, co tak naprawdę myśli o mnie ten facet, czy mu się podobam, czy może kpi ze mnie i jaja sobie robi...ja wiem, że to chore, ale tak mam. ja bardzo bym chciała ułożyć sobie życie, zakochać się w kimś normalnym, z wzajemnością i mieć w przyszłości dzieci, rodzinę, ale wydaje mi się już nieraz, że w moim wieku już chyba za późno na jakieś sensowne zmiany, ja już mam widocznie taki charakter i jestem trochę zdziczała. w dodatku nie wierzę w to, że udałoby mi się zakochać w kimś innym niż ten człowiek. on nie zasługuje na takie uczucie, ale to silniejsze ode mnie. zastanawiam się, czy to, co mam, czy takie dziwne zauroczenie to jakaś odmiana choroby psychicznej? niby z jednej strony zdaję sobie sprawę, że to co robię, to co on robi, nie jest normalne. ale z drugiej strony przeraża mnie moje krzywe spojrzenie na tą sytuację i to jak on potrafi mnie "zaczarować". mam kilku znajomych, przyjaciół, którzy wiedzą o mojej sytuacji, którym się zwierzałam, którzy maglowali ze mną wielokrotnie ten temat i kazali zerwać tą chorą relację, przytakiwałam im, po czym robiłam to samo. błagam, pomóżcie mi na to, niech ktoś mi coś powie, jak to widzi, dlaczego tak się ze mną "porobiło" i czy to objaw jakiejś choroby, albo zaburzenia???