Skocz do zawartości
Nerwica.com

black horse

Użytkownik
  • Postów

    52
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez black horse

  1. No wlasnie, nie mozemy oczekiwac od siebie Bog wie jakich sukcesów....To własnie te malutkie rzeczy robione w ciagu dnia są czyms na prawde dużym, a kazda proba....Cokolwiek, nawet wyjście na zakupy, proba skoncentrowania sie na czym to juz nasz własny sukces, bo trzeba probować, każdego dnia ciagle od nowa....oczywiscie jako dodatek, terapia...
  2. heh, gratuluję:)!Tyle energii, ale uważaj, żeby podczas tego przepływu euforii nie wziąć za dużo na siebie, bo takie "lepsze" dni bywają zdradliwe i później narobisz się w ciągu jednego dnia, a drugiego zrobisz trochę mniej i już będziesz sobie robić wyrzuty, wiec sobie to rozłóż na kilka dni..to tak jak z bieganiem, lepiej biegać trzy razy w tyg.po pół godzinki niż od razu 1,5... No ale w końcu.."Są w życiu rzeczy, o które warto walczyć do samego końca";):)
  3. Heh spotkania ze znajomymi chłopaka, skad ja to znam...To już w ogóle jest masakra..nei znam ludzi, nowe towarzystwo, a co jak będą oceniac, bow koncu ich qmpel przyprowadza dziewczyne, co jak to bedzie towarzystwo nie dla mnie, ale nie wypda chlopaka samego zostawic...Dużo myśli.Ale z reguły jak szłam na takie spotkania, to koazywalo się, że ludzie są spoko, mną się zachwycali, a ja w przyszłości byłam spokojniejsza, bo wiedizałam z kim chlopak wychodzi, ze sa to w porządku ludzie, no i ja już miej się stresowałam, co nie znaczy, że było llżej ze stresem, ale już mozna było sobie dawać argumenty w stylu, że przecież ja ich polubilam oni mnie, nie było nic strasznego...Andy85, masz racje...To coś w stylu, ze jak będziemy siedzieć i marudzić to nic się nie zmieni, a tak niestety robie wiekszosc ludzkosci.. Siedzi i zrzędzi;).
  4. Heh u mnie ejst ten probelm, że zaleceniem terapii jest nie planowac....Ze za bardzo chce sobie ułożyć zycie i brakuje w nim czasu na spontanicznosc..A jak już zaplanuje, to potem gdzies odrzucam te mysl, nie zabiore sie za to...U mnie wszystko co zaplanowane, jest spisane na straty^^...I to jest najgorsze..taka nauka życia chwila, słuchania swoich potrzeb,.
  5. Hehe, ja tez nie potrafie..ile razy bylo, ze np odwolywalam spotkania w ostatniej chwili/, albo nie szłam na zajecia.....Szczerze...w 60% przypadkow, nie udaje mi sie zmusic...Tym bardziej zalezy co to jest...Mam chlopaka, to on mnie wyciaga na te spotkania ze znajomymi..ale róznie to bywa....Trzeba chodzic....Bo nie ma innej opcji...nie chcemy zeby znajomi sie odcieli..nie chcemy za pare lat żałowac, czego czego nie zrobilismy...Uczesniczmy w jakimkowliek życiu,a w miedzyczasie pracujmy nad soba....Fajnie sie mowi, nie;):)?
  6. Chodizłam na psychoterapie poznawczo-behawioralna, ale chciałam sobie też pobrobowac czegoś innego, więc zaczęłam psychodynamiczna...Na razie ciezko mi powiedziec, ale uwazam, te druga, za bardziej powierzchwona, tym bardziej, ze sproo czytałam książek już bardziej profesjonalnych na ten temat i na razie, ta terapia przypomina mi rozmowe z psychologiem, ale wiem, że trzeba czasu, zeby cokolwiek sie moglo rozwinac, wiec ejszcze troche pochodze....A co do spotkan z ludźmi, wychodzienia...Jest duzo rzeczy do ktorych musze, na prawde sie zmuszac, czesto jak ide na uczelnie, to jest katorga....Na prawde...W ciagu pol godziny, mam taka amplitude różnych myśli, ze masakra....A najwiecejj, ze nie chce tam isc, ale jak się połknie te żabe..:)..i pojdzie...To nie mowie, że jest rewelacyjnie...Ale..jakso czlowiek zdaje sobie sprawe, że nie bylo czego sie bac.Może być tak, że się wkrecinmy troszke w nauke, posłuchamy o problemach innych ludzi,a przestaniemy skupiać na własnych, jakies żarciki, wygłupy, pobudujemy sobie jakeis wspomnienia, inne niż te, jakbyśmy kolejny raz zostaliw domu. Ja np.ostatnio z qmpela zrobilysmy babski wieczor...Nie chcialo mi sie..Lepiej pogapic sie w sufit, nie;)??...Ale kij, porobilysmy sobie maseczki...na twarz, na wlosy, pizza, popcorn, horrory....Pełno fotek....i jakos, było w porządku..a za pare lat, bedzie sie z czego można pośmiac;).Dzis jest nawet ok, ale mimo to jestem pełna leku, czemu?Bo boję się, ze ten stan jest krotki,albo, że jak zobacze ze ejst ok, to rzuce sie w wir obowiazkow, zeby "nadrobic stracony" czas...A wiadomo, że to skutkuje jeszcze wiekszym upadkiem w dół, więc trzeba sobie wrzucic na luz... Pozdrawiam PS.Razorbladerko, na prawde sie ciesze, ze taki moj post, sprawil, ze chcoiaz troszke nadzieii sie pojawilo..Bo nadzieja, w naszym stanie, to coś naprawde wpsaniałego:)
  7. Też wole taka wczesna jesien, albo wiosne...A upaly..masakra, wszedzie tlumy....Ale zima tez nie jest super... Razorbladerka..Z takim nastawieniem nie bedzie Ci pisane lepsze życie.Uwierz mi, jestem w bardzo podobnym stanie, nerwica, depresja, jedna masakra...i to nie jest tak, że sobie tak pisze, a gowno o tym wiem..Wiem, aż za dużo, dopiero zaczynam terapie, mam pełno wątpliwosci, na temat tego, jak życie moze wyglądac inaczej niż teraz, jak rozmowa z terapeutą może cokolwiek zmienic..Ale nie zostaje inna droga...Nie jestes sama, ja nie wiem co jest na koncu te drogi, nie wiem, co to jest pelnia szczęsciam co to jest pewnośc siebie, ale wiem, że to jest jedyna droga, która warto isc..Cala reszta, uciekanie od zastanowienia sie nad soba, hobby, praca, studia, nawet dziecko, odicaga nas od samych siebie, od wsłuchanie się w swoje wnętrze...A przędej czy pźóniej, bedziemy musieli rozliczyć się sami ze sobą..To co czuje...jest tego bardzo malo...coraz mniej...Ale musze o siebie powalczyc...
  8. Znam to, ze nei chce się zmieniac lekarza, bo to oznacza, że trzeba od nowa wsyztsko opowiadać, ale nie masz wyjścia, no bo co innego??nie chcesz powalczyc dla siebie, swojego przyszlego dziecka??Nie chcesz moc się cieszyc, z jego pierwszych kroczkow, slow, pojscia do szkoly...Tak na prawde cieszyc??Musisz szukac lekarzy..probowac.....Nie ma innej drogi, chyba, że odpowiada Ci takie życie...a przede wszystkim musisz uwierzyc, ze istnieje inne, lepsze życie..
  9. Przeczytałam temat i zgadzam siez ludźmi, którzy pchaja Cie do lekarza...ja tez potrzebuję motywacji od chlopaka...Bo też mam takie gadanie, po co dlaczego...ale z drugiej strony jak nie to, to co??Miałam znajomego, ktory chodzil przez dwa lata na terapie....A wczesniej...oj probowal uwierz mi DOSLOWNIE wszystkiego....Wszystkich rodzajow lekarzy, nie tylko tyych psych.I co.....potemw koncu terapia przez ponad dwa lata...Przerazajace, nie??Dwa lata terapii....ALe widzialabys go na poczatku, ten czlowiek nie nadawal sie do zycia....Nie byl w stanie wykonac prostych czynnosci...A teraz.....Nie poznaje....jest szczesliwy..Wiec teraz wyobraź sobie , jakby zrezygnowal z terapii, po miesiacu, dwoch, trzech....po pol roku....Pół roku to ok.24 wizyt, jesli co tydzien chodzisz....Czasem po 24 wizytach nie ma poprawy, albo jest, ale wystarczy małą zyciowa przeszkoda i już lecimy w dół, nie ma tak łatwo, nastawmy się nawet na 100 wizyt....Bo co w sumie nam szkodzi wpleść w cotygodniowy plan zajęć jedną godzine terapii..Nei zaszkodzi, a może pomoć... A co do dziecka....Cóż...To mi troszkę brzmi jak taka zachcianka, bez obrazy oczywiście, bo rozumiem, instynkt macierzynski, to wspaniała rzecz..Ale jeśli sama nie jestes zdrowa, to wszystkie rzeczy, które w przeszłości(dziecinstwie )sprawły, ze masz takie problemy, a nie inne, będziesz przenośic na swoje dziecko..Nieświadomie, bo przeciez sama nei wiesz co sie stalo dokladnie...To sa takie niuanse, że wielu ludzi uważa, ze to nic strasznego...Zreszta, co jak dopadnie Cie dół, zmeczenie, nie bedzie czasu na hobby, dla siebie...A dziecko, bedzie płakac, płakac i plakac...A ty..bedziesz sie wkurzac, ze nie potrafisz sie cieszyc dzieckiem, czuc emocji, bedziesz miec wyrzuty, ze sie wkurzasz na swoje dziecko,a jaka matka tak robie, przeciez matka "nie ma prawa"byc zla na dziecko...(polecam książki ALice Miller, na prawde polecam)...A rady dotyczace zwierzaka...Zgadzam sie, bo czasem ze zwierzakami nie mozna spac po nocach i to jest dobry trening....Piesek ejst swietny, bo wymaga wicej roboty niz kotek,ktory jest samodzileny....Weź psiaka ze schroniska, wstawaj rano, zeby z nim wyjsc, pamietaj o zbilansowanych posilkach, ucz go podstawowego treningu posłuszenstwa,a w domu bądź konsekwentna i przestrzegaj tych zasad, uważajac, żeby np go nie rozpieścic, bo wiadomo, ze przesada w jakąkolwiek strone jest szkodliwa...Jesli po roku bedziesz miec w miare ulozonego pieska, przyjaznego, zadbanego to chyba juz sukces....Bo co jak piesek sie ropzusci, bedzie niegrzeczne, nie bedzie sluchal....Co jak dziecko takie bedzie, przez brak konsekwencji??
  10. Czy tez tak macie, że jużt otalnie ze wszytskiego rezygnowaliscie, z zycia/pracy/szkoły/znajomych??Pewnie dużo odp., ze tak..ale co z tą rezygnacją z samego siebie...Bywa tak, ze mam dni, ze totalnnie nic się nie chce...Siada przed komputerem, nie idzie na zajęcia, śpi cały dzień....Jak można tak żyć...A co jeśli to nie jest zadna choroba, żadne problemy z dziecinstwa, tylko tak to juz jest..Nie wierze, że bedę potrafiła zainwestowac w siebie....Bo zawsze jak jednego dnia pojawiają się tak myśli to kolejnego mam wszystko gdzies, jednego robię dużo(jak na moj stan) praca, porządki, nawet spotkanie ze znajomymi...a na nastepny odpoczywam, bo mnie to tak "wykonczylo":/......przecież to jest tragiczne....:/
  11. To nawet nie chodzi o sen, ja zaczynam się schizowac, ok.19, i mimo, ze chciałąbym pożytecznie wykorzytsac ten czas, na cokolwiek, chociazby jakies przyjemnosci, ksiazka, film, ćwiczenie....nie wiem, cokolwiek....To nei moge...A sen....To akurat nie jest w tym czasie probelm, jakos zasypiam, może dlatego, że w ciagu dnia mam duzo roboty..
  12. Znam kogoś kto miał podobnie....W rodiznie, przytulanie,słowo Kocham, to był temat tabu.....Sama nie lubilam byc przytulana, bo kojarzyło mi się to z ojcem, który, tylko jak mial dobre dni to mnie przytulał, a to było dla mnie fałszywe..
  13. Hmm..to może bardziej wyjdź do ludzi na razie??ja to rozumiem, bo też bym zwariowała, jakbym miała mieszkac sama....Ale wkreć sięw cokolwiek, co jest zwiazane z ludźmi, studia, praca, hobby, jakis sport, cokolwiek..Gdzie można poznac znajomych, przyszłą dziewczynę..
  14. tet, a w ogóle biegałas??Czy był tylko taki zamysł??
  15. black horse

    Sny

    Co to jest ta Metoda Silvy?
  16. Ja podobno mam, a objawy, to chociażby te wieczory, ten tzw.slomiany zapał, albo czasem brak jakiegokolwiek zapału, czasem strach przed wychodzeniem, ale nie tyle do ludzi, ale bardziej w celach, typowo urzędowych..Przesadna zazdrosć, wkecanie sobie bajek, typu, że ktos mnie ocenia, perfekcjonizm, przesadna ambicja..No i zakładanie z góry, że coś mi nie wyjdzie, a jak już sie uda, to zwalanie na przypadek, "glupi ma zawsze szczęscie";).. A wracając do spania, to ostatnio w miare zasypiam normlanie, ale własnie jak jestemw dzien padnieta i chce sobie zrobic drzemke, to za Chiny nie idzie..:/
  17. Taa.....ja w ogole nie lubie załatwiac spraw przez telefon, czy rozmawiac z ludźmi telefonicznie....A zapisanie sie gdzies...Chociazby na ten kurs tanca, to byla prawdziwa katorga..ba!Nawet zapisanie na terapie to byla tragedia...Bałam sie, że wyjde na jakiegos dziwaka...Z durnymi problemami...
  18. No ale u nas problem jest taki, ze nie pomaga ani czytanie książki, ani nic...wypady ze znajomymi tez czasem nei wchodza w gre, bo po peirwsze..ile mozna......a po drugie, późno powroty nie wróza dobrego dnia kolejnego...A teraz jeszcze wieczory są dłuzsze...Dla mnie to jest paraliz....Chce zaczac biegac....Aby sie przygotowac do maratonu na lato, ale sie boje, ze to kolejny slomainy zapal, kiedys lubilam ksiazki, filmy...Teraz nic mnie nie rusza....:/..
  19. hej, znam trochę to uczucie....Tez mam cudownego faceta, ale czasami nachodza mnie momenty blokady, że chcę żeby np on, chciał spędzac czas ze mną, ale ja go pdycham, nie ptorafię sie przytulić...Na szczeście po kilku dniach to przechodzi...Ale dobrze wiem, jakie to jest okropne nie móc poczuć miłości, której się jest 100% pewnym, bo jesli byla prawdziwa, to nie znika tak po prostu.
  20. black horse

    Sny

    Też mi się śnią różne koszmary, parę snow na dzień, czesto jakies katastroficzne, albo wrećz sceny z horrorów, powtarza sie tez czesto moj ojciec.I tak co no...Zawsze pamietam.....
  21. Mam podobnie, najgorsze, ze moze i troszkę przytyłam, ale nie wygladam strasznie, a moze przydałaby mi się nauczka, jakbym strasznie przytyła...a tak wyglądam w miare normalnie...Pewnie, ze bym chciałą ważyć troszke mniej, ale wygladam jak wiele innych dziewczyn i co..obżarstwo neizdrowe jest, a konsekwencji żadnych...chicałabym chcieć prowadzic zdrowy tryb życia...Ale teraz w takims tanie mi to zwisa i powiewa, ze sie tak brzydko wyraze...
  22. No własnie ostatnio o tym słyszałam....Slomiany zapał to chyba najprosciej opisuje..Tylko to jest mega męcące, bo wiem, ze jakbym była zdrowa, to by wszytskie tte czynnosci sprawiały mi radośc, bo jest różnorodnośc tego wszytskiego, troche obowiazkow, troche przyejmnosci, realizacji siebie itp...A nic nie pomaga...To jest zycie, ktore zawsze chciałam miec, przeplatane różnymi zdarzeniami...Tylko nie mam na to wszytsko sily....Przeraza mnie to, ze taka po prostu jestem..Bo zawsze tak miałam... [Dodane po edycji:] Zreszta to tez jest tak, że te wyrzuty(jak piszesz), ze np nie zrobilo się wszystkiego...itp.Ale terapeuta mowił mi, ze planowac tych rzeczy nie można, bo wlasnie jeśli coś nam sie nie uda, to pojawiają się właśnie te okropne wyrzuty...więc co robić, zeby wycisnąc jak najwięcej z tego dnia, a mimo wszystko pozwalać sobie na luz i nie wskakiwac na ambicję?
  23. Przepraszam jeśli ten temat juz był, ale jestem tu nowa i przekopanie całego forum zajmuje sporo czasu, więc jeśli już taki wątek byl poruszany to będę wdzięczna za przekierowanie mnie do niego..ok, przechodząc do sedna..Ciekawi mnie czy ktoś ma podobnie, bo ja np...Często zabieram się za nowe fajne rzeczy i caly mój entuzjazm ucieka i pojawia się niechęć, a wrecz przymus robienia tego wszytskiego....Przykłady...Zaczęłam niedawno studia, ktorych nie mogłam sie doczekac i początki faktycznie byly super, nowi ludzie, nauka, która sprawiała, ze czlowiek czuł sie madrzejszy miał jakies zajęcia, cele..Ale już po dwoch tyg, caly entuzjam szlag trafił i teraz unikam zajęc itd...Tym bardziej, ze to są studia chwilowe, na przeczekanie...Podobnie mam zreszta z calą masą innych rzeczy....Np.bieganie, zdrowe odżywianie, kurs tańca, i gdyby nie problemy z kasą, do pracy też bym nie chciała chodizc...po prostugdzies głęboko są to rzeczy, które po ich wykonaniu sprawiają mi satysfakcję, ale z każdym kolejnym razem nie mam siły się za nie zabrać.Chociażby dojscie na uczelnie z rana jest tak cholernie ciężkim wysiłkiem, ze już nie wiem co robić....
  24. No ja na terapii słyszałam, że podobno planowanie jest złe;):)....A że mam do tego straszne sklonności to tym gorzej się tego wyzbyć...Po prostu w ciagu dnia robisz sobie co chcesz....Doslownie...dopieor keidy nauczysz sie pozwalac sobie na lenistwo, zmeczenie, przyjenosci, bedzie można zaczac funkcjonować i coś osiagac, a jak każdego dnia mamy wyrzuty, bo czegos nie zrobilismy..cóż....Wtedy jest cieżko...Ale nie jest to wcale łatwy proces....zmiana myślenia..
  25. Z zazdrością też mam podobnie, ale moj facet sobie nie pozwala, na jakieś moje schizy i pilnuje swojej wolności, nie winię go i nie wsciekam się, bo to normalne...Ale u mnie zazdrosć też wynika ze strachu przed odrzuceniem...Pojawiaja sie myśli, typu, ze co z tego, że dzisiaj jest tai kochany, jak jutro mu minie, albo poza jakąs nową kolezanke, z ktora bedzie mial ciekawsze tematy do rozmowy.Podobnie jak ogladamy film czyc os, zastanawiam sie czy podoba mu sie jakas dziewczyna, czy mysli o innej jak cos robimy....To jest masakra bo takich przykładów jest całe mnostwo....I zdaje sobie sprawe, ze to nie jets normalne i bardzo dobrze, że on sobie na to nie pozwala, ale....Myśl nadal są...:/
×