Witam !
Moje problemy zaczęły się pod koniec sierpnia. We wrześniu rozpocząłem naukę w LO, nie było mi łatwo. Od zawsze bałem się szkoły. W stany lękowe wprawiało mnie także przedszkole. Lecz jeszcze nigdy, moje problemy nie były aż tak duże. Od początku października zaczęły się wagary, o których na szczęście dowiedzieli się rodzice. Mój stan psychiczny bardzo się pogorszył. Tak naprawdę wszystko mnie martwiło. Wmówiłem sobię, że jestem chory na raka, chociaż byłem już u wielu lekarzy. Żaden z nich, nie jest mnie do końca w stanie przekonać, iż wszystko ze mną dobrze. Strasznie boje się szkoły, boje się złych stopni. Od zawsze byłem dobrym uczniem, zawsze moje świadectwo mialo czerwony pasek. Teraz jest mi bardzo trudno. Moje oceny to dst, dop, są także 5 i 4, ale nie potrafie uczyć się juz tak jak dawniej. Nie mam wogóle chęci do nauki, po prostu się jej boje. Wiem że to moze być absurdalne, ale boje się wziąść do ręki książke. W takim momencie zbiera mi się na płacz, czuje głębokie załamanie. Na to wszystko w ciągu ostatniego tygodnia stały sie w moim życiu ciężkie rzeczy. W środę, byłem na pogrzebie swojego wujka, w piątek dowiedziałem się o śmierci swojego najlepszego przyjaciela. Człowiek, młody, zdrowy, wysportowany, poszedł spać i juz się nie obudził. Mam także problemy ze spaniem. Miewam nocne koszmary, jedynym lekiem który biore jest Bellergot. W szkole pani pedagog wie o mojej chorobie, chodzę do psychologia, jednak to jak na razie mi nie pomaga. Strasznie się boje. Niestety w szkole nikt mnie nie rozumie, trzymam się z dala od rówieśników. Zdaje sobie sprawe, że oni nie wiedzą o mojej sytuacji, ale to mnie i tak boli. Te pytania: "Dlaczego cie nie było ?" lub "Pani powiedziała, że nie pozwoli ci juz zaliczyć tego sprawdzianu". Naprawdę sobie ze sobą nie radze. Poza tym pani psycholog powiedziała, że mam zaawansowany stan depresji, ale jaki to jest typ ? Wiecie może ? Może macie dla mnie jakieś rady ? Może powinieniem się na początku wesprzeć lekami ?