Skocz do zawartości
Nerwica.com

brunnhilde

Użytkownik
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez brunnhilde

  1. Pewnie po prostu jesteś wrażliwa, to ma swoje wady i zalety. Ale te doświadczenia, o których piszesz złamały Cię nie dlatego, że jesteś słaba, tylko dlatego, że były po prostu bardzo trudne, każde z osobna - a co dopiero wszystkie razem! Nawet twardziel by się załamał Mogło być tak, że trafiłaś na złego psychologa - w takim razie życzę, żeby ten następny bardziej Ci przypasował :)
  2. oj tak, można się cholernie zmęczyć nicnierobieniem
  3. Myślę, że masz duże szanse na całkowite wyleczenie, bez nawrotów. Bo wcześniej nie miałaś problemów z nastrojów (ja swoje mam od dzieciństwa), po prostu doświadczyłaś bardzo wielu trudnych rzeczy w ciągu kilku lat (choroby, śmierć babci, rozstania) i potrzebujesz czasu, żeby sobie z tym wszystkim poradzić. Bardzo dobrze, że się leczysz, i myślisz o terapii - na pewno będzie lepiej, tylko trzeba cierpliwie czekać :) Trzymam kciuki! A właśnie, z terapia to jest tak, że możesz nawet czuć się gorzej bezpośrednio po sesji (trudne tematy, silne emocje), ale tym nie warto się zrażać. To nie znaczy, że terapia nie pomaga!
  4. brunnhilde

    czesc:)

    Hej! Mi też od razu spodobał się ten Twój agresywny awatar - niewinny biały kociaczek-słodziaczek... z karabinem. Pozory mylą
  5. brunnhilde

    nawrót i powrót

    :) To świetnie, że wychodzisz już z depresyjnego bagienka! Czyli można z tego wyjśc (niby wiem to sama, ale jak usłyszę od kogoś innego, to jednak bardziej wierzę) Do psychoterapii oczywiście zachęcam: bywa ciężko, ale warto, tego jestem absolutnie pewna. To jest cos takiego jak warszawskie podforum? zaraz sobie zobaczę :)
  6. 75 mg - lęk zmniejszył się zdecydowanie tak po tygodniu, ale nastrój długo się nie poprawiał - pierwsze wyraźnie lepsze dni miałam po ok. 3 tyg.
  7. Marena, no jakbym czytała o sobie! Mam tyle samo lat co Ty, i nie radziłam sobie ze sobą chyba od końca podstawówki. Pytasz, czy można z tego definitywnie wyjść - nie wiem, ja nie wyszłam na razie. Ale jednak moment, w którym pierwszy raz trafiłam do psychiatry, potem do terapeuty - to był przełom, bo zobaczyłam, że nie jestem z tym wszystkim zupełnie sama, są ludzie, którzy mogą mi pomóc. I wiele się zmieniło na lepsze, na pewno. Poza tym, że teraz mam akurat nawrót, to jednak jestem duuuużo szczęśliwsza niż jako nastolatka. Więc generalnie zawsze warto szukać pomocy :)
  8. Ja juz nie ogarniam i nie mam siły próbowac ogarnąc/. Kiedy czuję się źle, to nie jestem w ogóle w stanie wyobrazić sobie, że można czuć się dobrze. Ani moje własne argumenty (a mam ich dużo, bo mam już doświadczenie w chorowaniu na depresję i zdrowieniu - to mój trzeci nawrót :/), ani to, co mówią inni mnie nie przekonają. Zero nadziei, wszystko jest bez sensu, po co ja jeszcze ciągnę to beznadziejne życie, a w ogóle to jak ja mogłam kiedykolwiek myśleć, że życie jest fajne? Przecież jest kompletnie do niczego. No. A potem jednak mi się nastrój poprawia i wtedy nie wiem, jak można było mieć tak spaczony obraz rzeczywistości? Jak ja mogłam nie rozumieć, że świat nie jest taki ponury, że to tylko depresja każe mi go tak postrzegac? I tak ciągle, w kólko. Jak jest dobrze, to złe samopoczucie wydaje mi się nierzeczywiste, niewiarygodne, niezrozumiałe, a jak jest źle - nie wierzę, że można czuć się dobrze. To co ja właściwie myślę naprawdę?! Chyba bardziej "mój" jest ten sposób myślenia, który miałam, jak byłam zdrowa. Ale może wtedy się oszukiwałam, może mi się wydawało? Jestem zdezorientowana, nie jestem już taka chora, żeby cały czas czuć się źle, ale nie na tyle zdrowa, żeby mój dobry nastrój był trwały. Taka karuzela trochę, to się zmienia czasem nawet po kilka razy w ciągu dnia. Teraz jest dobrze, ale jutro znowu może być źle, i nie ma jak się na to przygotować.
  9. bl4czek, jesteś? Jeśli tak, odezwij się, proszę!!!
  10. brunnhilde

    nawrót i powrót

    Hej! Witam wszystkich! Mam 22 lata. Dwa lata temu przez dłuższy czas pisywałam na tym forum i bardzo mi to pomogło w przetrwaniu depresji. Po wyzdrowieniu w ogóle przestałam tu zaglądać (głupio mi teraz za to), w międzyczasie żyłam sobie dobrze, studiowałam, poddawałam się psychoterapii i wszystko układało się pomyślnie. W ostatnie wakacje odstawiłam w końcu leki, ale niezbyt długo cieszyłam sie wolnością, bo niedługo potem zdarzyła mi się sytuacja, która kompletnie mnie przerosła: skrzywdziła mnie osoba, do której miałam absolutne zaufanie. Wszystko mi się posypało. No i przyszedł nawrót depresji. Najpierw pojawiły się lęki, potem bezsenność, potem jeszcze gorsze lęki, wtedy poszłam do psychiatry i znowu zaczęłam brać leki. To było trochę miesiąc temu. Siedziałam trochę w domu na zwolnieniu, potem, jak lęki zelżały na tyle, że mogłam zacząć jako tako funkcjonować, wróciłam na studia. Zaciskam więc zęby i łażę na uczelnię, chociaż czasem jest cholernie ciężko. Męczę się i czekam na jakąś wyraźniejszą poprawę (jakaś tam już jest, miewam lepsze dni). I właśnie przypomniało mi się forum, i to, jak mi pomagał poprzednim razem kontakt z innymi ludźmi z depresją - wreszcie ktoś rozumiał, co czuję. Bo wiadomo, zdrowy nigdy tak do końca tego nie zrozumie. Więc wróciłam, postaram się zaglądać i pisać w miarę regularnie :) liczę na wsparcie w trudniejszych momentach, i sama też postaram się Wam go dac tyle, ile umiem :)
×