Boję się, że nie dam sobie rady. Dostałam się na wymarzone studia w tym roku - kierunek lekarski stacjonarny. Dwa lata wcześniej, niezorientowana w swoim powołaniu po skończeniu liceum wybrałam się na anglistykę. Wytrwałam tylko miesiąc. Potem podeszłam do matury z biologii, chemii i fizyki, by móc dostać się na studia medyczne. Z wynikiem 212 pkt udało się dostać jedynie na lekarski płatny (2 tyś zł za miesiąc nauki). Znowu porażka - tym razem po pół roku. Jednak nie rezygnowałam z marzeń. Kolejne (już trzecie) podejście do matury pozwoliło mi zwiększyć liczbę pkt do 247 (suma wyników z trzech egazminów).
Mam pewne obawy. Co przyniesie przeszłość? Czy znowu będę przechodziła załamanie i nie uczęszczała na zajęcia?
Powinnam być dobrej myśli, bo wiele w moim myśleniu i zachowaniu uległo pozytywnej zmianie. Czy ktoś ma podobne do moich doświadczenia?