Skocz do zawartości
Nerwica.com

curly-joey

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia curly-joey

  1. to zależy... jak już się w to 'zaangażuje', je się co popadnie.. koleżanka jadła masło,ale to nie jest chyba aż takie smaczne//
  2. nie,jeszcze nie..i rozkminiam czy w to brnąć..Ewentualnie chciałabym na stomatologię,ale jakby mnie dopadły mysli w stylu:'czy nie zostawiłam jakiegoś narzędzia w kanale zęba??',to bym chyba na zawał przed 30-stką padła.
  3. taaa jak widać zaburzenia psychiczne działaja moczopędnie Sama latam jak durna do łazienki co kwadrans.Mój brat to myślał,ze ja tam chyba wymiotuję,bo to podejrzane,zeby tak często tam przebywać Trochę to frustrujące,zwłaszcza w podróży,albo na plaży.Wtedy już kompletnie ograniczam przyjmowanie płynów,no a wiadomo,jak ciepło to nie idzie komfortowo wypoczywać bez nawodnienia.
  4. dobra,wiem,że to 'zabawne' ,ale sama mam nn i chciałabym zostać psychiatrą nie chcę,zeby moje natrectwa pozbawiały mnie moich planów na przyszłość i chyba zgłoszę się w końcu do psychiatry prywatnie,zeby zrobić z tym porządek. Naczytałam się już tyle książek o tym i o leczeniu,że zmotywowało mnie to do przełamania wstydu. Mam dosyć obszerną listę obsesyjnych zachowań i myśli,wiem,ze sama sobie z nimi nie poradzę. Jest to trochę frustrujące.Zastanawiam się,czy w ogóle powinnam przymierzać się do bycia psychiatrą,skoro sama mam problemy i nie wiem,czy jeśli podejmę leczenie,będę miała pewność,ze nie utrudni mi to pracy w przyszości.
  5. Ja kiedyś strasznie się bałam spać albo przebywac sama w pokoju,bo też się bałam,że mnie coś opęta,czyha tuz za moimi plecami.W snach miałam schizy,że nachodzi mnie szatan często miałam paraliż senny.Za pierwszym razem serrio myślałam,że to szatan mnie naszedł i to już ten sądny dzień a teraz jakby lęk zmalał i wszystko mi jedno.I tak mam koszmary,ale podchodze do tego :a niech się dzieje co chce.... W sumie jaka tu porada dla Ciebie.Mam podobnie,ale nie miałąm myśli,zeby wstąpić do zakonu Jestem raczej dalej od koscioła.Modlę się do Boga,ale na msze nie chodzę...
  6. heh Annelise robi swoje W sumie trzeba sobie radzić samemu jak się nie ma z kim,przynajmniej można się jakoś 'wzmocnić' i uniezaleznić . Ja sobie zawsze powtarzam:licz na siebie,przynajjmniej się nie zawiedziesz tak jak na innych.
  7. Szczerze..ja wolę wyżalić się psychiatrze,niż własnej rodzinie.Wielokrotnie 'testowałam' ich zachwanie,oglądając np programy o ludziach o zaburzonej równowadze psych. i nie spodziewałam się,że są tacy nietolerancyjni.No żal. I tak nie jestem taką córką jaką chcieli by mieć (zawsze wymagają ode mnie Bóg wie czego),więc wolę sobie oszczędzić widoku ich rozczarowania,co zapewne umocni mnie jeszcze bardziej w poczuciu beznadziejnosci.Błędne koło,zwariować idzie (o ile jeszcze bardziej się da ).
  8. Ja nie widzę ratunku w spowiedzi,itd.,bo ta dziewczyna była przecież bardzo wierząca,duzo się modliła,a i tak została 'wybrana' na opętaną. Ja bym z własnej woli tego nie obejrzała,ale ksiądz nam to kiedyś puścił na religii,nie oglądajac tego sam wcześniej. Próbowałam zamknać oczy i tego nie oglądać,ale same odgłosy przyprawiały mnie o drżenie. Swoją droga też mało rozsądne puszczać cos takiego w szkole.. Nie każdy ma mocne nerwy do oglądania takich rzeczy.
  9. Ja też po Annelise Michael miałam koszmary przez wiele nocy bałam się zasnać i w ogóle być sama. Wkręciłam sobie,ze mnie tez może spotkać coś takiego i ciarki po mnie przechodziły.brrr Jak widac taka tematyka to dobra pożywka dla naszych upiornych myśli.
  10. Ja również mam ten problem co Wy.Codziennie kłuje mnie w potylicach i dosyć często w sercu.Ciąglę mam napięty,obolały kark,drgają mi też często powieki oraz męczą skurcze w łydkach.Zawroty głowy miewam szczególnie z rana.
  11. Mam 19 lat,a od 12 ZOK. Od roku dręczą mnie natręctwa o mojej agresji,tzn.jak np jestem w kuchni ,to chwycę za nóż i kogoś w pobliżu bez skrupułów zabiję,albo kogos popchnę na ziemię,itp...Strasznie wstydzę się moich myśli,ludzie mnie postrzegają za miłą,nieszkodliwą osobę. Od 3 tygodni napastują mnie takze myśli samobójcze.Wyobrażam sobie jak szykuję sznur i miejsce,gdzie się powieszę i jakie to będzie uczucie.. Generalnie nie boję się śmierci..Niedawno miałam wypadek samochodowy.Nie ogarnęła mnie panika w chwili zderzenia z samochodem,w sumie byłam przygotowana na odejście.Nikomu nie mówiłam,ale żałuję,ze nie zginęłam. Czuję się podle z moimi myślami,z nikim się nimi nie dzielę,bo i tak wiem,ze uznają mnie za nienormalną.Wiem dlaczego towarzyszą mi takie odczucia.Przez pare lat uzbierało się w moim zyciu wiele problemów,którym nie potrafię sprostać. W życiu codziennym doskonale gram osobę zadowoloną z życia i pełną optymizmu.Nie wiem jak długo tak jeszcze wytrzymam
  12. zastanawiam się czasem dlaczego jedni mają w życiu lezej,a inni muszą przejść piekło(jak też było w Twoim przypadku). Niewatpliwie zasiegnij pomocy specjalisty,Twoja dziewczyna też powinna,bo chyba sama przejęła wiele Twoich zachowań.Ważne ,ze rozumiesz swoje połozenie i chcesz to zmienić.Wiele przeszedłeś i nic dziwnego w Twoim zachowaniu.Potrzebujesz pomocy. I tak zasługujesz na podziw,że tyle już wytrwałeś. Grunt,by przezwycieżyć te wszytskie niepowodzenia.. Jeteś silną osobowością,czemu dowodzi szybkie wkroczenie w dorosłość i wyjscie na prostą.Życzę powodzenia!!
  13. taki stan dowodzi,ze naprawdę go kochasz i podświadomie boisz się,że nadejda zmiany (na gorsze). To taki psychologiczny mechanizm obronny. Odrzucasz go, bo sama żyjesz w obawie przed odrzuceniem.Musisz z nim szczerze porozmawiać, o Twoich lękach, natarczywaycvh myślach,co on o tym sądzi...Możesz pójść do specjalisty.Być moze masz jakies trudne przeżycia z przyszłosci,które wpływają na Twoją podswiadomość.Moze to byćn takze rutyna,ale nie musi to oznaczać,ze przestałaś go kochać.Może po prostu spedzaliście tyle ze sobą czasu,było tak wspaniale,że zaczęłaś mieć wątpliwości czy to dzieje się naprawdę. Nie wiem próbuję Ciebie zrozumieć,ale nie jestem w stanie do końca odp Ci na Twoje watpliwości,gdyz nie znam dokłądnie Twoich przeżyć,stanu psychicznego,być moze masz z czymś innym problem,a Twoje wątpliwe uczucie jest tego odzwierciedleniem (??)
  14. wstyd mi się przyznać przed samą sobą,ale chyba mam wielki problem.ok 4 lata temu miałam anoreksję,potem organizm nie wy3mywał i domagał się jedzenia.Zdarzały się epizody obżarstwa,po których czułam się jak zwykła szmata... przez kolejne lata starałm się kontrolowac swoje jedzenie,oczywiście zdarzały się wpadki z jedzniem,Czasem pomagałam sobie senesem,ale starałam się go unikac.Bardzo dużo ćwiczyłam, co dawao mi pewną ulgę i motywowało do chudniecia.Zawsze byłam poddenerwowana i pełna nienawiści do własnej osoby-wyglądu,zachowania,słabości...(niestety)nalezę do grona perfekcjonistów i przez moje ED czuję się jak jedna wielka porażka... Od miesiąca kompletnie straciłam kontrolę nad jedzeniem..Jem i jem,nie jestem głoda,a wciąż jem,pochłaniam wszystko,co na mojej drodze..Jestem szczupła,ale mam powazne obawy,ze wkrótce porządnie przytyję. Bardzo często piję senes- zaparzam z co najmniej 4 torebek,do tego dochodzą krople żołądkowe i acodin... Strasznie się siebie boję,straciłam kontrolę,nie mam do kogo zwrócić się o pomoc.Poza tym mam nerwice natręctw i niskie poczucie wartości. Patrzenie w lustro kończy się niemal za każdym razem płaczem.Pogubiłam się,musze iść do lekarza,ale nie wiem czy do psychologa,a moze psychiatry.Wiem,że potrzebuję leczenia.
×