Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pani V

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Pani V

  1. Życie to debil ;/ Jak tak, to nie dane było mi kochac, nienawidziłam ludzi i nie wierzyłam w miłośc.. A teraz na złośc pokochałam dwie osoby naraz ;/ Żeby było ciekawiej - dziewczynę i chłopaka ;/ Niby jak mam między nimi wybrac, przecież, to dwa różne światy zupełnie nie do porównania ;| kur...
  2. Po półtora roku mogę stwierdzic, że coś się zmieniło na lepsze Oczywiście wciąż mi się zdarzają przykre wypadki, ale już coraz rzadziej. Najlepsze rozwiązania przynosi samo życie. Nie terapia, ani leki.. Nie wiem nawet jak to się stało, ale samej z siebie odechciało mi się obżerac... Oczywiście nie całkowicie, ale to już i tak nie to co wcześniej. Pomogła mi też zmiana diety, chociaż kogo nie zapytałam, to mi mówił, że w przypadku obżarstwa, to nie ma znaczenia.
  3. Pani V

    5-HTP

    Witam, Słodziutcy. Słyszeliście może o takim środku 5-htp? Prekursor serotoniny to jest. Niby ma pomagać przy depresjach, huśtawkach nastroju i... obżarstwie ;P Tak jak ja na przykład mam - zaczęło się od bulimii, a skończyło na mega depresji z myślami samobójczymi, ale żreć nadal przestać nie potrafię. Nie mam nad tym kontroli zwyczajnie... Dlatego zaopatrzyłam się w 5-htp. Dziś wzięłam pierwszą dawkę 100mg. 5min po zażyciu zaczęłam się śmiać, więc myślę sobie ekstra! Później robiłam się coraz bardziej senna. Godzinę po połknięciu tabletki byłam absolutnie nieczuła na wszystko. Zero jakichkolwiek emocji. Ani tych złych, ani dobrych. Głowę miałam dosłownie pustą, żadnych myśli... Wszystko było mi obojętne. A później stopniowo od nowa zaczęły mnie dręczyć myśli, że muszę się czymś nażreć... Dwie godziny od zażycia znowu miałam bulimiczny napad jak co dzień. Później przez kolejną godzinę przechodziłam horror. Najpierw byłam nieprawdopodobnie wściekła, później złość ustąpiła i zaczęłam płakać... właściwie to wyć!!! Nie miałam tak już od bardzo dawna. W końcu wzięłam sobie piwko i wszystko minęło. To znaczy czuję się tak jak co dzień. Jakbym nie brała żadnego 5-htp. Aha, z tym piwkiem to taki pomysł mnie naszedł, bo jestem również uzależniona w lekkim stopniu od alko - jest to jedyna rzecz, która może mi poprawić humor. Zastanawiam się, co to wszystko miało być? Czemu tak krótko czułam się względnie dobrze, a później nagle tak potwornie źle? Czy to znaczy, że 5-htp na mnie nie działa? Zażyłam za małą/dużą dawkę? A może tak to właśnie wygląda na początku?
  4. Pani V

    Wszystko ok?

    Nigdy nie gadałam z żadnych psychologiem, ani nie brałam żadnych leków Co do medytacji.. próbowałam kiedyś, ale to nie dla mnie Nie zauważyłam żadnych efektów, a nie mam tyle cierpliwości, żeby latami się tego uczyć Nie tyle, że się czuję nieszczęśliwa, ale wiem, że coś jest nie tak. To nie jest normalne żebym wszystko co się działo dookoła mnie miała krótko mówiąc w dupie, a jedyne co czuję to obezwładniające znużenie. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda! Brak fascynacji i zainteresowania czymkolwiek. Próbuje sobie wynaleźć miliony zajęć ale nic nie jest w stanie mnie zaciekawić. Nie obchodzi mnie moja przyszłość ani w ogóle kompletnie nic! Samo to nie byłoby problemem, po prostu byłabym maszyną a nie człowiekiem, a to nic wielkiego... Mnie niestety dopadają jeszcze natrętne myśli, że to wszystko jest bezsensu, że nie mam po co żyć skoro na niczym mi nie zależy. I ta cholerna pustka.. Albo to, że nie mam nad niczym kontroli nawet nad jedzeniem. Nie wiem kiedy przestać.. Nabawiłam się bulimii nienawidzę swojego ciała i chcę się wyniszczyć do końca. Nie popełnić samobójstwa tylko pomalutku umierać uszkadzając po kolei każdy z organów.. Chociaż wiem, że może bym się z tego pozbierała, gdyby moje życie nabrało jakichkolwiek barw, gdybym nauczyła się cieszyć z tego co mam, gdybym w ogóle nauczyła się cieszyć! Dzieki erich_zann później poszukam czegoś na ten temat
  5. Pani V

    Wszystko ok?

    Niepokoi mnie troszkę moje zachowanie. Już kiedyś przechodziłam kryzys ale był on związany z dojrzewaniem, więc przynajmniej wiedziałam, że to normalne, a teraz mam pewne wątpliwości co do tego.. Nie mam ochoty zupełnie na nic, nawet gdy wiem, że czekają mnie poważne konsekwencje gdy czegoś nie zrobię. Byłam bardzo dobrym uczniem teraz już w ogóle się nie uczę, zaczęłam bardzo się spóźniać na wszystkie spotkania, przestałam o siebie dbać.. Nic mnie nie obchodzi, życie mi totalnie zobojętniało. Czy skończę pod mostem, czy odniosę ogromny sukces - nie ważne i tak mam jakąś taką blokadę na odczuwanie szczęścia. Choćbym dostała gwiazdę z nieba to by mnie to nie ucieszyło. Z drugiej strony, gdy wydarzy się jakaś tragedia również nie bardzo mnie to rusza. Jestem upośledzona na wszystkie uczucia. Wpadam również ze skrajności w skrajność, gdy siedzę sama w domu cały dzień łapie mnie totalny dół, poczucie bezsensu, pustka.. natomiast długo w towarzystwie też nie mogę wytrzymać. Miałam kiedyś chłopaka, ale musiałam z nim zerwać, bo wkurzało mnie to, że ktoś tak bardzo integruje w moje życie, a teraz jestem kompletnie sama, bo wszystkich podświadomie od siebie odtrąca i również nie czuję się z tym szczęśliwa.. Czegoś mi cholernie w życiu brakuję, ale nie mam kompletnie pomysłu co to może być, nie wiem również co jest przyczyną mojego nieszczęścia. W dodatku jestem ciągle zmęczona i jak już wcześniej wspominałam olewam wszystkie swoje obowiązki. Na myśl o wysiłku fizycznym chce mi się rzygać. Jednak najbardziej przerażają mnie moje autodestrukcyjne zachowania. Robię wszystko, żeby się nabawić jakiejś choroby do tego stopnia, że przestałam normalnie jeść. Albo się głodzę, albo opycham się do bólu tak, że nie mogę się wyprostować, albo ewentualnie do momentu aż mnie zemdli. Nie kładę się spać, kiedy mi się zachcę tylko aż padnę z przemęczenia itd. Przez to zatarły się moje podstawowe fizjologiczne zachowania, tak że na przykład nie wiem kiedy jestem głodna, przejedzona, zmęczona, wyspana, albo kiedy coś mnie boli.. Straciłam również kontrole nad swoim życiem na przykład piję zbyt często i zbyt dużo alkoholu, albo jem takie ilości jedzenia, że później nie pozostaje mi nic innego jak iść się wyrzygać. Zaczęłam nienawidzić swojego wyglądu, mam niewyobrażalne kompleksy do tego stopnia, że mam ochotę pozabijać wszystkich tych którzy patrzą na moją brzydotę, swojej popieprzonej łepetyny również nie mogę znieść, wiem, że jestem cholernie głupia. Nienawidzę siebie, ale z drugiej strony z charakteru nie chcę się zmieniać.. Ryzykuję zdrowie i życie dla walki z nudą, która jest jedyną rzeczą jaką czuję oprócz pojawiającej się od czasu do czasu pustki i bezsensu. Moje relacje z innymi ograniczają się do gadania o pierdołach. Nie buduję z nikim bliższych relacji, nie chcę. Wiem, że jestem sama ze swoimi problemami, że nikt nie jest do mnie podobny, że na tym świecie nie znajdę bratniej duszy, a nawet jeżeli ktoś wyda mi się odpowiedni to nie zwróci na mnie uwagi, ale jakoś specjalnie mnie to nie przeraża... Wiecie może co może być ze mną nie tak?
  6. Witam! A ja wiem czego najbardziej potrzebuję. Chciałabym się komuś wyżalić, może razem byśmy coś zaradzili na moje ułomności, bo ja sama nie potrafię ;( Chodzi mi o taką prawdziwą, szczerą rozmowę, choćby na gg.. Tylko z góry mówię, że musi to być osoba cierpliwa, lubiąca słuchać i najlepiej sama cierpiąca na jakieś zaburzenia, żeby mogła mnie zrozumieć. Jacyś chętni? Jeśli tak to piszcie na prywatną wiadomość, wymienimy się numerami gg, albo mailami..
  7. Najbardziej źle jest mi z tego powodu, że chciałabym po prostu wypłakać się za te wszystkie czasy, a nie potrafię uronić ani jednej łzy..
  8. Właśnie nie ;/ Najgorsze jest to, że jem niezależnie od nastrojów. Właściwie moje obżarstwo nie ma żadnej przyczyny. Jest problemem samym w sobie, a nie receptą na inne niepowodzenia, dlatego to mnie tak martwi. Wreszcie wszystko zaczęło mi się układać i gdyby nie problemy z cholernym odżywianiem, to żyłabym jak w bajce. Niestety z porady specjalistów nie mogę skorzystać, spróbuję jeszcze jakiś leków, ale wydaję mi się, że to jest na tyle związane z psychiką, że nawet nieustające torsje nie odzwyczaiły by mnie od obżerania się ;( Jem już nawet to co mi nie smakuję, lub jest nieświeże ;/ Dziękuję Wam za komentarze
  9. Odeszły, gdzieś moje złe nastroje i przez kilka miesięcy naprawdę mogłam cieszyć się życiem. A teraz znów coś się zepsuło. Pominę niechęć do wszystkiego, poczucie zagubienia i pustki.. Co innego bardziej mnie martwi, a mianowicie zaburzenia apetytu. Dlaczego? Ostatnio w ciągu jednego dnia zjadłam więcej niż przez cały tydzień (nie przesadzam!), później miałam straszne wyrzuty sumienia, o bólach brzucha nie wspomnę. Więc paluszek w gardło i przez półtorej godziny próbowałam sprowokować wymioty, wszystko na nic. Sięgnęłam po alkohol by bardziej podrażnić żołądek, ale to też niewiele pomogło. Poczułam narastającą nienawiść do siebie, zaczęłam bić się po brzuchu i przyrzekłam sobie, że od jutra wszystko się zmieni.. Ale nazajutrz było to samo... Przed tym wydarzeniem postanowiłam sobie troszkę schudnąć i przez 3tygodnie się głodziłam, ale teraz wszystko co zrzuciłam powróciło. Mogę od nowa zacząć głodówkę, ale po co skoro i tak wiem jak to się skończy... Tu takie fizyczne zabiegi nic nie pomogą, ja muszę coś zrobić ze swoją psychiką! Prześladują mnie myśli o żarciu, ja o niczym innym już nie myślę! To największą frajda jaką mam w życiu. Wiem, że wcale nie muszę tyle jeść, bo brzuch mi pęka a ja to ignoruję i wpycham dalej. Ale najgorsze są te dręczące myśli, że ciągle bym jadła, że cały czas mam na coś ochotę.. choć z drugiej strony mam świadomość jaką sobie straszną krzywdę wyrządzam. Co mam zrobić? Już zwariowałam, ale czy da się to jakoś odkręcić? ;(
  10. Pani V

    Omamy węchowe

    Witam! Od wczoraj mam omamy węchowe ciągle czuje dym papierosów (nikt z rodziny i znajomych nie pali, ja również nie) zapach pączków, jakie piecze moja mama (w ostatnich dniach ich nie piekła), albo inny nie zidentyfikowany duszący zapach. Co to może być? Przepraszam ale nie wiem do której kategorii zaliczyć ten temat
  11. Myślałam że jestem jedynym człowiekiem na świecie, który się tego boji Kiedy dzwoni komorka czyje taki lek ze az wykreca mi zoladek i boli mnie serce ze strachu, po prostu nie moge! To jest nie mozliwe zeby odebrac! Odbieram telefon tylko od mamy, siostry i od przyjaciół, ale od faceta juz nie potrafie, a od obcych ludzi to nie wspomne. To samo czuje kiedy dzwonie. W moim przypadku jest to nie uleczalne. Ale trzymam kciuki za Ciebiem na pewno sobie poradzisz :)
  12. Moja najwieksza zaleta jest brak wad Bo kazda moja wada to tez zaleta - babcia mi tak mowila A tak naprawde to chyba nie mam zalet
×