Skocz do zawartości
Nerwica.com

qba

Użytkownik
  • Postów

    63
  • Dołączył

Treść opublikowana przez qba

  1. Kurczę jestem już na 50mg. Mija 2,5 tygodnia i poprawy nie widać. Dawalibyście jeszcze czas na 50mg czy zwiększać dawkę?
  2. Nawet nie wiedziałem że są takie testy. Dzięki za info. Faktycznie mega drogie. W Alab 2 tys. Wczoraj zrobiłem czekam na wyniki 15dni roboczych zobaczymy czy coś to mi powie
  3. ja wchodziłem na nią 5 razy. Za każdym razem zaskakiwała, choć na efekt musiałem dłużej czekać. Teraz po zwiększeniu dawki z 35mg na 45mg też załapała ale czekałem ok 8 tygodni. Zachciało mi się jednak mieszac w dawkach i zmniejszyłem do 40mg. Po dwóch tygodniach totalny zjazd w dół. Więc znów zwiększyłem na 45mg a teraz na 50mg na razie efektów nie ma a w środę minie miesiąc.
  4. Ja biorę teraz 45 mirtazepine na noc i do tego 150mg pregabaliny na noc i 75mg pręgi rano wszystko to do 50mg paroxetyny. Mirtazepine u mnie się sprawdza na sen. I pewnie trochę mnie stabilizuje. Na razie po zwiększeniu dawki paroxetyny na 50mg czekam aż się wkręci jeśli w ogóle zadziała. Myślę że gdyby nie mirta to bym leżał w łóżku i zdychał. A tak myślę że zmniejsza mi skutki uboczne wchodzenia na wyższą dawkę parocetyny. Druga sprawa że miałem już bezsenność i brałem Zolpiden bo nie mogłem zasnąć. Natomiast mirta wyrównała mi sen. Jakiś większych ubojów po nie nie miałem może trochę przez tydzień byłem śpiący na początku.
  5. Ja biorę paroxetynie 20lat. Wracałem do niej 5 razy. Za każdym razem działała ale fakt jest taki że tylko za pierwszym razem zadziałała po 3 tyg. potem jak do niej wracałem musiałem czekać ok 2 miesięcy żeby w pełni się rozkręciła. Niestety za każdym razem żeby osiągnąć remisję musiałem jej brać więcej. Ostatnio po 6 latach pomimo brania 40mg nerwica wróciła. Zwiększyłem do 45mg i dodałem mirtazepine 45mg i pregabaline. Coś się ruszyło i miesiąc miałem super. Niestety zachcialo mi się zmniejszyć paroxetyne na 40mg i znów mam dołek. Teraz jestem na 50mg a jak nie będzie efektu mam zwiększyć do 60mg. Na razie czekam na 50 mg bo to dopiero 5 dni. Mam nadzieję że znów mnie wyciągnie z dołka. Nigdy nie zmieniałem leków A wiem że zmiana może być bolesna. No bo trzebaby zejść z paro i coś włączać innego a to może być ciezke
  6. I mnie ok 3 do 4 tygodni zanim coś zacznę pozytywnego zauważać. Także cierpliwosci
  7. Ja byłem w takim stanie że bez benzo raczej bym sobie nie poradził. No chyba że by mnie zamknęli. Ja już jadę na paroxetynie z przerwami 20lat. Jakieś 7 lat temu postanowiłem brać już paro do końca życia jakby była potrzeba, bo zawsze po odstawieniu leku leki mnie dopadały po pół roku. Zawsze pomagała tylko musiałem brać coraz większe dawki. I tak byłem sobie na 35mg 6 lat i było spoko. Przeżyłem śmierć mamy i parę innych nieprzyjemnych w życiu zmęczy i nic się nie działo. W zeszłym roku coś się zaczęło psuć. Najpierw tydzień gorszy potem spokój a potem nerwica wróciła pomimo brania leku. Znów podniosłem delikatnie dawkę do 45mg ale po 5 tygodniach lekarz dorzuciła mi miętę i pręgę. Zadziałało ale zachwiało mi się grzebać w dawkach i zmniejszyłem paro do 40mg żeby nie jebac się z dzieleniem tańców. No i po dwóch tygodniach znów dupa. Więc znów podniosłem do 45mg . Na razie minęło 2,5 tygodnia i jest słabo. Dalej więc zwiększam do 50mg i zobaczę czy coś ruszy. Nigdy nie zmieniałem leków więc kurewsko się boję zmiany. No bo weź teraz zmniejszaj powoli dawkę paro i wrzucaj jednocześnie inny lek którego jeszcze nie znam. W sumie nie wiedziałbym po czym się źle czuje. Czy po zmniejszaniu paro czy od nowego leku. W dodatku to by musiało trwać pewnie w coli czasu zanim zszedłbym z paro a nowy zaczął brać w dawce terapeutycznej. Dlatego na razie chcę wykorzystać paro na maxa czyli 50 przez trzy tygodnie a jak nie ruszy iść nawet do 60mg i poczekać z min 5 tyg Jak wtedy nie ruszy to będę miał przynajmniej jasną odpowiedź że u mnie paro się skończyło.
  8. Dokładnie weź tu nie myśl jak masz szczękościski albo inne atrakcje. Niby człowiek wie że to po lekach ale każdy dzień to walka z samym sobą. Dlatego ciekawi mnie czy wspomagacie się benzo i jak długo? Ja teraz jak wchodziłem na wyższą dawkę to benzo waliłem dwa razy dziennie przez miesiąc. No i deprecha mnie dopala i leki i skutki uboczne wchodzenia na lek. Po miesiącu wreszcie wylądowałem u fajnej szamanki i dodała mi mirtazepine co przynajmniej nie muszę brać zolpidenu na noc i dołożyła pregabalina choć nie wiem czy ona mi coś daje bo nic po niej nie czuje. Po miesiącu na benzo odstawiłem i nic się nie działo na szczęście. Ale teraz znów wchodzę na wyższe dawki i czasami muszę się wspomóc
  9. To nie wiem. Może masz jakieś małe skutki uboczne po lekach. Mnie poniewiera potwornie. Nie wyobrażam sobie iść do pracy jak mi lek nakręcił lęki. Oczywiście masz rację. Ja choruje już 20lat ale zawsze byłem leczony paroxetyna. Jest ona u mnie skuteczna ale na wejściu mam ok 8 tyg przejebane , zanim się rozkręci. Raz też próbowałem Prozaku ale tak mi lęki rozkręcił że 0.5mg xanax mnie nie usadziło. Wiem o czym piszesz , wiem że nie można się skupiać na sobie i się wsłuchiwać i staram się mieć wywalone na ubili. Ale ja się przy wejściu potwornie męczę. Teraz też zwiększam dawkę Zresztą bardzo stopniowo i mnie spina , mam sraczke, leki, ciśnienie w oczach jakieś - czyli to co normalnie przy wejściu. Nie skupiam się jakoś strasznie na tym ale jak zapodam xanax łatwiej mi to przetrwać. Z drugiej strony zawsze też staram się z tym nie przesadzać. Z tad moje pytanie jak to u Was wygląda?
  10. A ja tak z innej beczki. Jak sobie radzicie przy wchodzeniu na lek lub zwiększaniu dawki? Chodzi mi o skutki uboczne? Czy bierzecie wtedy benzo? Jeśli tak to jak długo? Wiadomo , że zanim lek zacznie działać to musi minąć jakiś czas najczęściej 4-8 tyg a co przez ten czas ? Przecież jak wchodzą skutki uboczne to nie da się funkcjonować? A może macie jakieś inne sposoby? Mi np paroxetyna nasila leki na początku rozregulowuje apetyt i sen muszę się ratować benzo. Chyba że macie jakieś inne leki. Dajcie znaka
  11. Bo dzielę tabsy waga jubilerska. Kiedyś miałem wchodzić na 40mg ale bałem się skutków ubocznych. Zacząłem dzielić tańsze na 4 części . Poprawiło mi się przy dawce 35 mg i tak zostało - z tad takie dawkowanie
  12. A ja sobie namieszałem. W listopadzie zeszłego roku pomimo brania 35mg nerwica wróciła podniosłem do 40mg bez rezultatów przez ok 5 tyg. Szaman dołożyła mi mirtazepine 45mg Pręgę 150woeczor i 75 rano. I kurcze prawie dwa miesiące było super. Ale podkusiło mnie zmniejszyć spowrotem paro do 35mg i po ok dwóch tyg nerwica wróciła. Więc znów wszedłem na 40mg ale mija dwa tygodnie i na razie dupa. Jak Waszym zdaniem? Czekać jeszcze na 40 mg czy stopniowo zwiększać dawkę? Mojej szamanki nie ma do 4 kwietnia. A ja czuję że stoję w miejscu.
  13. Mordo ja na paroxetynie jestem już 20 lat. Odstawiałem ja z 5 razy ale deprecha i stany lękowe wracały za każdym razem. I zawsze wchodziłem na paro od początku. Za każdym razem musiałem brać większe dawki i dłużej się rozkręcała. Co do dni w kratkę - spokojnie. Mi lekarz powiedział że wychodzenie z depresji i stanów lekowych to sinusoida. Parę dni lepiej potem gorzej potem znów lepiej. Te lepsze dni mają z czasem przechodzić w tygodnie a potem już raczej tylko dobrze. Daj lękowi działać odpowiednio długo, zwłaszcza jeśli już masz tak że pojawiają się dni lepsze. Myślę że to znak że paro się rozkręca. Ja obecnie po 6 latach stałe na leku miałem nawrót i dołączona mi liryce i mirtazepine. Po miesiącu jest ok. Wróciłem do pracy. Także powodzenia mam nadzieję że paro Ci się rozkręci na dobre
  14. No nawet tak jest. Choć chyba trzeba się przyzwyczaić bo to może iść trochę w lęki. Na razie przeszła zakola rankami. Nastrój jeszcze nie stabilny. Ramki ciężkie potem lepiej,wraca nastrój i ten speed. Później znów ciut gorzej a wieczory już spoko. Mam nadzieję że to się będzie normować. Jutro do Szamana na kontrolę. Ciekawe czy mi będzie odstawiał paroxetyne, czy jednak chwilę mnie jeszcze na tej kombinacji potrzyma.
  15. hmm. Dziś jakby jakaś poprawa. Rano mniejsza zamuła. Nawet kawę mi dało wypić. W dzień już bez lęków ale trochę jak na speedzie. Zobaczymy jutro i dziś wieczorem czy zasnę. Mam nadzieję że nastąpi jakiś przełom.
  16. po jakim czasie działa przeciwdepresyjnie i przeciw lękowo? Jestem na dawce 45mg od dwóch tygodni. Coś tam jem ale szału ni ma:) Śpię po nim super ale rano jakby mnie ktoś w łeb jebnął i to czymś ciężkim. Później ciut lepiej, jakbym to trochę rozmasował
  17. Kurcze. Nie wiecie kiedy można się poczuć lepiej po mirtazepinie? Zaczolem ją brać w dawce 30mg jakieś 2 tygodnie temu i przez półtora tygodnia nawet się czułem nie źle. Ale deprecha i lek się przebiły i lekarz kazał zwiększyć do 45mg. Na razie efektów brak. Czuję się jakbym chorował na grypę. I do tego lek i deprecha nie ustępują. Biorę jeszcze 45mg paroxetyny ale ona już po 6 latach na mnie nie działa. Do tego 150 pręgi na noc i 75 rano. Na razie lipa i nie wiem czy mirta ma szansę się jeszcze rozkręcić ?
  18. Ok przyjołem z pokorą. Moją intencją nie było wskazywanie ani doradzanie leczenia. Może po prostu źle dobrałem słowa. I faktycznie z posta można tak to odebrać. Natomiast nie chciałem nikomu dobierać leczenia. Po prostu wkurzają mnie trochę lekarze, bo każą nam czekać na efekty i zadko kiedy zważają na skutki uboczne. A pewnie w niejednym przypadku można je by było zminimalizować. W każdym razie jeśli kogoś na forum moja odpowiedź wzburzyła to PRZEPRASZAM
  19. Nie zalecam. Każdy robi jak zechce. Raczej wymieniam doświadczenie. Napisałem w poście że w porozumieniu z lekarzem. Przez internet również w porozumieniu z lekarzem. Są portale oferujące taka konsultacje. Po prostu chce pomóc człowiekowi wymieniając doświadczenia. Od tego chyba mamy to forum.
  20. widzę że masz podobną sytuację jak ja ;). Na mnie paroxetyna po 6 latach przestała działać i przy stresie leki i deprecha wróciła. Podniosłem dawkę ale nadal była przez miesiąc lipa więc lekarz dorzucił mi mirtazepine i pregabaline. Pierwszy tydzień był spoko ale od czterech dni leki wróciły. Kazał mi Szaman podnieść mirte do 45mg i pregabaline na noc do 150mg. Ale nie wiem czy ten zestaw jest dla mnie. Bo jak pisze Zaburzony mirta u niego wywoływała leki. Dziwne dla mnie jest tylko to że Wenla na niego działała a też oddzialywuje na dwa neuroprzekaźniki. W sumie widzę że się nie patyczkujesz z dawka paroxetyny i skok o 10mg jest spory. Mnie zawsze paro wyrywało z butów jak zwiększałem dawkę. Dlatego strasznie powoli zwiększałem. Raczej o 5mg. Ale życzę Ci żeby w końcu przyniosła ulgę i to zwiększenie dawki nie dało ubojów. Pisz co u Ciebie
  21. Nie pamiętasz po jakim czasie ? I w jakich dawkach brałeś? Ja mam dołączona do paroxetyny i Na początku brania prawie dwa tygodnie było całkiem fajnie. Ale od czterech dni mnie rano leki męczą i dodatkowo siadł nastrój. Szaman kazał zwiększyć do 45mg. Wczoraj wziolem na wieczór. Spałem dobze ale rano tak samo lęk Za półtora tygodnia mam wizytę. Zwiększyła mi też dawkę Pregabaliny z 2x 75mg do 150 wieczór i 75 rano. Czytałem Twoje posty i chyba bardzo sobie chwaliles wenle. Napisz czy ciężko się na nią wchodzi. Bo na paroxetyne ciężko.
  22. Na paroxetyne się ciężko wchodzi. Ja do niej wracałem kilka razy. Za każdym podejściem inne objawy uboczne. Ostatnio jak wchodziłem na paro to oprócz leków i zwiększenia depresji miałem duże problemy ze snem. Lekarz wspierał mnie Zolpidenem. Potem jak paroxetyna zaskoczyła było już ok. Teraz po 6 latach brania przestała chyba na mnie działać. Lekarz dodał mi na razie do niej mirtazepine i pregabaline. Po pierwszych dawkach objawy ustąpiły i przez tydzień półtora było nawet ok. Teraz od czterech dni mam znów rano leki i zły nastrój. Lekarz kazał zwiększyć mirtazepine do 45mg i pregabaline do 150mg wieczór i 75 rano. Doraźnie mam jeszcze xanax ale to koło ratunkowe. Miał ktoś doświadczenie z mirtazepina? Po jakim czasie poczuł efekty jej działania ? Przeciwdepresyjnego i przeciw lekowego ? Piąty dzień ? Na jakiej dawce? Paro się dość dlugawo rozkręca. Może poczekaj jeszcze trochę na stałej dawce bo po zmianie znów mogą być uboki i znów czekanie...
  23. no wiem coś o tym. ale nie musisz wskakiwać od razu na 60 możesz powoli zwiększać dawkę , żeby uniknąć uboków. Przynajmniej ja tak robię. Ale ja to się cackam z lekami bo się ich po prostu boję :). Mi chyba paroxetyna już nie pomaga a leczę się nią z przerwami ze 20 lat. ostatnio 6 lat był spokój na dawce prawie 40mg ale stres życiowy i bach wszytsko jeb....o z dnia na dzień. Potem zwiększyłem do 45mg i cztery tygodnie czekałem na efekt - ale nic sie nie zminiło. Dostałem od Szaman Mirtazepinę w dawce 30mg i do tego pregabalinę w dawce 2x 75mg. Od pierwszej tabletki mirta mnie uspokoiła i teraz prawie dwa tygodnie było ok. Od wczoraj znów pogorszenie a dziś leki i znów dołek. Nie mam doświadczenia z Mirtą ale z tego co czytałem to powinna zadziałać w ciągu dwóch tygodni. I u mnie znów na opak pierwsze dwa tygodnie spoko a teraz dołek - Ale to chyba jeszcze za wcześnie żeby oceniać lek. Dam temu jeszcze czas. Natomiast u mnie straszne stresory życiowe bo po 12 latach przez pandemię i inflację padł mi biznes. Więc padło, że muszę sprzedać dom i kupić mieszkanie. Co prawda na 4 pokoje powinno wystarczyć ale żona płacze, dzieci nie chcą za bardzo a ja widzę, ze tylko tak mogę wyjść na prostą finansowo. Spłacić kredyt i pożyczki i jeszcze może by coś zostało jako poduszka finansowa. Ale stresy są niestety:(
  24. Hej. Ludziska !! Wszytskiego Dobrego w nowym roku!!! Zdrowia jak najwięcej!! Napiszcie mi po jakim czasie u Was zaskoczyła Mirta? Brałem Paro przez 6 lat w dawce 40 mg ale chyba przestała na mnie działać. Podniosłem dawkę do 45mg ale brak poprawy i Szaman dołożył mi Mirtę w dawce 30mg i Pregabalinę w dawce 2x 75mg. Lek zadziałał niemal po pierwszej tabsie. Poczułem się spokojnie bez lęków. Dziś mija prawie dwa tygodnie i nagle pogorszenie. Od rana leki i lekka deprecha. Musiałem się wspomóc xanaxem. I zgłupiałem. Przez ostatnie prawie dwa tygodnie było całkiem fajnie a teraz znów dołek. Czy mirta się jeszcze rozkręca z pregabaliną i przeczekać czy walić do Szamana, że coś nie pykło ?
×