Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Czy odczuwacie Weltschmerz? Ból istnienia.
którędy_do_lasu odpowiedział(a) na Verinia temat w Psychologia
Ja lubie filozofie, ale troche rozumiem, o co chodzi Maat. U niektórych ludzi to rozczarowanie światem to jest troche za zasadzie 'ach, ten swiat jest zły i niesprawiedliwy, wiec nie warto nic robić, nie warto sie sie starać, wszystko jest beznadziejne..' - a stąd juz niedaleko do stagnacji i jakiegos marazmu. Mozna (warto) widziec złozoność świata, ale oddzielać to, na co mam wpływ od tego, na co wpływu nie mam. Po co mam sie zadręczać sprawami np z odległych krańców swiata, jesli realnie nie mam wpływu na taka sytuację. Wolę zadbać o to, na co mam wpływ -
Tak w ogóle to dość słusznie zauważyliście że kobiety są samicami naszego gatunku czyli że wytwarzają te paskudne potwory zwane dziećmi... W sumie to jest nawet ciekawa funkcjonalność kobiet Tym sposobem bowiem rozwija się ludzkość Oczywiście jest to nieco upierdliwe bo mocno organizuje życie Ale z drugiej strony trzeba być otwartym na nowe doświadczenia "Męczydupienie" - to też ciekawa zdolność kobiet... Wynika ona z ich wewnętrznego motorka zmuszającego je do działania ich i naszego ma to tez swój urok
-
Tak to może o mnie sporo mówić... Jasne że to idealizacja - kilkanaście lat temu zorientowałem się że jest zjawisko które sobie nazwałem "martwą kobietą" - jest to wyobrażenie o innej osobie jakie mamy w sobie - jest ono jedynie luźno związane z faktyczną osobowością "żywej kobiety"... Z "martwą" nie da się nawiązać kontaktu bo ona nie istnieje ale mamy nad nią pełną władzę bo to jedynie wytwór naszej wyobraźni Natomiast "żywe" kobiety też sa fajne tylko trzeba im dać dużo swobody bycia sobą... Propos groźności kobiet - przypomniało mi się że w jakiejś tam kulturze gość otrzymywał kobietę w ramach gościnności Czaisz kobietę dostawał - czyli kobietę teściową teścia całą jej rodzinę i psa a z dobrodziejstwem inwentarza również śmiecie do wyniesienia, remont do zrobienia etc etc....
-
i pełna gniewu.
- Dzisiaj
-
Nie bój się,ciebie nie przebiję.
-
głupiutka jesteś jeszcze
-
A ty mu powiedz, żeby pofilozofował "Kim jestem...czy nazbieram dziś na chleb...Hmmm... zapytam wszechświata... Ammmm.... Ammmm...."
-
no to już mam odpowiedź, czemu się tak rzuciłaś. NIe lubisz filozofii, jesteś "konkretna". No i co z tego? NIc. nie musisz, masz inne spojrzenie. No i git. Każdy ma swoje. Byłam ciekawa jak jest u Was. powiedz to swojemu koledze.
-
Czyli temat uniwersalny. Coś tam świeci, może być.
-
@Maat ładna pogoda dzisiaj u mnie jest, słoneczko A u ciebie jak tam jest z pogodą?
-
nie co ostatnio ugotowałeś/aś?
-
nie o której chodzisz spać i o której wstajesz?
-
nie, nigdy ile kroków robisz zwykle w ciągu dnia?
-
nie, używam kalendarza w telefonie a Ty?
-
to drugie gorsze deszcz czy śnieg?
-
słońce jabłko, gruszka, śliwka?
-
sześcian religia czy ateizm?
-
hit podróż dookoła świata?
-
Ale sens swojemu życiu możesz nadać tylko Ty Mało mnie interesuje co będzie po tym jak mnie już nie będzie. Jak coś będzie to fajnie, jak nie to też gra. To że ktoś nie potrafi znaleźć dla siebie odpowiedzi, to już jakby nie patrzeć nie moja wina. Nie muszę podzielać niczyjego poglądu że życie jest bez sensu.
-
No dobrze,ale co ci da świadomość "nieróżowości" życia? Ja jestem człowiekiem konkretnym. Nie przemawia do mnie filozofowanie. To jest oczywiste, że raz są lepsze dni w życiu,raz gorsze. No i co z tego???
-
Tu nie chodzi o użalanie się nad SOBĄ. Tu chodzi o egzystencjalne rozczarowanie. Tu nawet nie musi być smutku. To coś bardziej w rodzaju świadomości tego jaki jest świat. A świat nie jest sprawiedliwy. Ja się nie użalam. Mam dziś dobry nastrój, żyje chwilą, jednak jestem świadoma że świat różowy nie jest. Rozumiecie tę różnicę? To bardziej rozkmina filozoficzna i pochwała dla tych, którzy nazwali ten stan. Zadajesz sobie pytania Kim jestem? Czym jest świat? Jaki jest sens życia? Co będzie potem, co było przed? A co jeśli nie będzie nic? NiektorY ludzie zadają sobie takie pytania, a te pytania to pytania egzystencjalne. Nie chodzi o mnie ,moje problemy. Chodzi o świat jako całokształt.
-
Problem nie jest w samym życiu, ale w dużej mierze w tym jak je postrzegamy. Owszem, każdy ma problemy. Z tym, że jak to mówią to nie problem jest problemem, tylko Twoje podejście do problemu. Każdy ma czasami gorszy okres w życiu, nikogo to nie omija. Ale albo siadamy i się nad sobą użalamy i wściekamy, albo staramy się je rozwiązać i stawić im czoło grając takimi kartami jakie mamy. Tylko że użalając się nad sobą i tym jakie życie jest niesprawiedliwe niczego nie zmienimy, będziemy się nadal użalać i....nic poza tym, bo nic się nie zmieni.
-
Najpopularniejsze
-
Najczęściej czytane