Skocz do zawartości
Nerwica.com

karolina25

Użytkownik
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez karolina25

  1. no pewnie, jak się badasz profilaktycznie co pół roku to wyłapią zmiany które mogą być niebezpieczne. Ostatnio oglądałam program o raku szyjki macicy i lekarz powiedział, że naukowcy że Szwecji i innych krajów europejskich przyjeżdzają do Polski prowadzić badania nad zaawansowanym rakiem szyjki macicy, bo u nich takiego już praktycznie nie ma... Trzeba się badać, ale nerwica i rak robi swoje z nami niestety:( [Dodane po edycji:] Kasia byłaś na spotkaniu???? Napisz prosze
  2. spoko Kasia, oby tylko nam się udało ruszyć do przodu... Estel jak po wizycie? Pewnie ok, skoro badasz się co pół roku to wszystko co może być niebezpieczne wyłapują na czas, ale wiem, że nerwy są, sama ostatnio nie wytrzymałam i poszłam do onkologa prosto żeby zapytać o pieprzyka, który spędzał mi sen z powiek... nic to nie dało, bo teraz stwierdziłam, że dolega mi coś innego... bez sensu. Czuję się coraz gorzej, już teraz naprawdę prawie nie mam normalnych dni, ciągle jakieś zawroty, słabo mi...itd Trzymajmy się jakoś
  3. Kasia wysłałam Ci nazwiska, jeśli nie doszło to daj znać, ale powinno być ok. U mnie też już nawet nie ma momentów, że jest w miarę normalnie. Ciągle mi tak słabo, wpadam w takie paniki, kręci mi się w głowie, masakra. Czekam do następnego wtorku...
  4. Kasia, niestety nie byłam dzisiaj, ponieważ ta terapeutka na której mi zależało jest na zwolnieniu. Dlatego wizytę mam przełożoną na 15 maja. Jak zadzwonisz czekasz około tygodnia na spotkanie z terapeutą. Warunkiem jest jedynie to żebyś była z Lublina. Oni udzielają pomocy krótkoterminowej, ale potem raczej ukierunkowują Cię dalej, bo zostawić Cię nie zostawią. Podobno są tam dobrzy terapeuci. Mam nazwisko też prywatnej terapeutki (60 zł/ godz), zadzwoniłam wczoraj a ona mi mówi, że wolne terminy dopiero w czerwcu:( Trochę się podłamałam, ale słyszałam, że jest dobra, a poza tym zdziwiłam się, że tak dużo ludzi korzysta z pomocy psychologów nie mówiąc nic nikomu, Polska jednak jest zacofana, przecież to normalna sprawa, ale nasza mentalność jest jaka jest, no a ja jednak będę prosić żeby spróbowali znaleźć dla mnie kogoś bezpłatnego, chociaż ja to już jestem zdesperowana, bo żyć już tak nie mogę... dziś tak strasznie kręci mi się w głowie i jest mi tak słabo, że musi mi ktoś pomóc jak najszybciej. Myślałam też żeby przejechać się do przychodni w Abramowicach, tam też są psychologowie i psychoterapeuci, po prostu żeby tylko zapytać. Kasia zadzwoń do tego Centrum co ja, nie musisz mieć żadnych dokumentów, zapytaj i umów się z kimś, jak chcesz podam Ci nazwisko tej pani do której ja idę, mam też nazwisko pana który też jest bardzo dobry i tam przyjmuje. musimy zacząć coś robić w kierunku dojścia do normalności, bardzo chętnie podam Ci nazwiska jeśli chcesz tylko wolałabym na maila albo gg, bo nie chciałabym umieszczać czyichś danych bez pozwolenia w internecie, mam nadzieję że rozumiesz:) [Dodane po edycji:] Another memory też paliłam... przestałam przez nerwicę, ten lęk mi nie pozwalał, do tego mój tato zmarł na raka płuc... I byłam u lekarza, też się bałam, tak strasznie się bałam, że nie wiem nawet jak tam dotarłam i zrobiłam zdjęcie płuc, nie wiem jak odebrałam wynik, myślałam, że zemdleję. wszystko jest ok, płuca mam zadymione, jak każdy palacz, ale dojdą do siebie, długo to zajmie ale dojdą, tak powiedział lekarz. Nie zaczęłam palić, bo powiedział, że jeszcze trochę popalę to będę miała jakieś ostre zapalenie. Nie palę już prawie 5 miesięcy i tak nienawidzę papierosów, że wiem po prostu wiem, że już nie zapalę, także pomyślałam że może po to mi ta nerwica jest, żebym nie paliła, nie wiem, ale Ty też możesz przestać, zrób to, idź do lekarza, wyniki na pewno będą dobre ale idź może Ciebie też trochę postraszy tak jak mnie i wtedy przestaniesz:) Mi powiedział, że nie trzeba się denerwować, badanie zrobimy żebym się uspokoiła, a jak odebrał mój wynik to opowiedział mi jak jest teraz i jak może być w przyszłości jak nie przestanę, a jak przestanę to za jakiś czas będzie znowu tak jak bym nie paliła, tylko to będzie długi czas:)
  5. a dzięki, również witam:) KasiaMi ide panstwowo poki co do Centrum Interwencji Kryzysowej na Szewskej, jest tam taka pani psychoterapeutka, niestety w tym momencie nie pamietam nazwiska. Jesli chcesz to sprawdze i Ci podam. Podobno jest dobra specjalistka, polecila mi ja znajoma mojej rodziny, ktora ze wzgledu na wykonywana prace doskonale orientuje sie w tych tematach. Prowadzi sie tam pomoc i terapie krotkoterminowe, ona ma mnie poinstruowac i skierowac ewentualnie do innego specjalisty, ja poprosze, jesli bedzie mozliwosc o pomoc z NFZ, ale zobaczymy, bo ta pani juz powiedziala, ze zdecydowanie potrzebuje dlugoterminowej terapii, mam tez nazwisko dobrej specjalistki, ktora przyjmuje prywatnie, ale poki co probuje za darmo. Dzis tak poza tym bylam u onkologa, nie wytrzymalam i poszlam pokazac moj "straszny" pieprzyk, pani dziwnie sie na mnie popatrzyla jak go zobaczyla, bo chyba tylko ja dostrzegam jego dziwnosc...
  6. ja w piątek idę pierwszy raz do psychologa, wróciłam dwa dni temu do Lublina...
  7. no jasne Neurotico, ja to nawet do psychologa boję się pójść, bo może on faktycznie stwierdzi, że to może nie nerwica a coś dużo gorszego... Na myśl, że mam iść zrobić usg, badanie krwi czy cokolwiek innego robi mi się niedobrze i słabo...
  8. ja tez tak mam, raczej zawsze usmiechnieta i pozornie szczesliwa, potrafie grac, patrzac na mnie nikt nie ma pojecia co sie dzieje w mojej glowie, paru osobom powiedzialam, mam na mysli kolezanki. Nie wytrzymalam, po prostu w pewnym momencie moj strach byl tak duzy ze musialam, wybralam te, ktore wydawaly mi sie na tyle otwarte i dorosle, zeby zrozumialy. I zrozumialy, na tyle na ile czlowiem bez nerwicy moze to zrozumiec. One wiedza dlaczego tak naprawde wracam do Polski, i rozumieja... Tez szukalam pozytywow, i stwierdzilam, ze to po to, ze jak juz z tego wyjde, to docenie jak wiele mam, jaka jestem szczesliwa, bo mam dwie rece i dwie nogi i mam co zjesc na sniadanie, ze mam ukochana osobe przy boku, ze to takie wazne zeby sie szanowac, bo nie ma po co tracic czasu na glupoty... czasem juz teraz to czuje jak strasznie bym byla szczesliwa gdyby "to" sobie poszlo, i tak strasznie nie rozumiem ludzi ktorzy rozpaczaja, ze cos tam jest za drogie, cos tam za jasne a obiad malo smaczny, wkurzam sie wtedy strasznie, choc wiem, ze tez taka bylam, jak kazdy chyba...
  9. Jeśli chodzi o mnie to mój chłopak tego nie rozumie, ja wg niego wszystko sobie wymyślam, i każdy atak jest dla niego po prostu, nie wiem jak to nazwać, niegroźny?, wmówiony? Strasznie mi z tym źle bo płaczę strasznie, krzyczę, że na coś znowu umieram, ze się boję, że nie daję sobie rady, a on nadal to samo. Źle mi z tym, ja wiem, że osoba bez nerwicy tego nie zrozumie, bo tej nerwicy nie ma, ale potrzebne jest jednak wczucie się w sytuację, współczucie jakieś, i wiedza, że ja naprawdę jestem chora. Moja siostra z mamą trochę lepiej. Zwłaszcza siostra, czeka na mnie aż wrócę w niedzielę do Polski, i już szuka mi dobrego specjalisty. Odezwała się do znajomej, która obraca się w tych kręgach i wiem, że jest już organizowana dla mnie pomoc:) Do niej mogę zadzwonić i wyryczeć, że znowu mam raka a ona potrafi ze mną porozmawiać, ale mimo tego jak bardzo ktoś "normalny" nie zaangażował się w nasz problem, to chyba zawsze będziemy czuli, że w jakiejś części jest to nasz problem, nasza nerwica:( też miałam dziś atak, właściwie mam go od wczoraj, znowu wszystko dookoła jakby nie z tego świata, "dziwne" gardło itd, nie muszę chyba pisać, bo wiadomo... pozdrawiam i dobrze, że wy też tak macie. Wiem, że zabrzmiało to co najmniej niehumanitarnie, ale wiecie o co chodzi... Dobrze, że "razem" możemy jakoś to czasem poprzeżywać
  10. tak, tak ,skąd ja to znam, ja zawsze myślę, że przecież straszna choroba może zaczęła się rozwijać po odebraniu wyników badań, albo nie zbadali dokładnie i przeoczyli, albo choroba jest podstępna i wyniki ok, ale i tak niedługo się zacznie...
  11. 242 cos w tym jest co napisalas, tak mi sie wydaje, ja przy nerwicy ciaglr tesknie za szasami kiedy bylo "normalnie", kiedy nie potrafilam docenic tego co mam, teraz bym potrafila. Moze po to sie nam to wszystko przytrafia. Knight10000 odpowiadajac na pytanie o konkretne plany: ja za tydzien wracam do Polski, po paru dniach rejestruje sie jako bezrobotna, zeby miec ubezpieczenie, w przeciagu miesiaca trafiam do psychologa, ktory ukierunkowuje mnie dalej. Poza tym, chce zapisac sie na kurs fotografii i do szkoly jezyka angielskiego. Tak bym chciala, chcialabym, zeby starczylo mi sil na realizacje tych planow, ale tak sie boje... Niedobrze mi, bo dzis znow mam pewnosc, ze mam raka.
  12. Mogliby na nerwicę też coś znaleźć, a przede wszystkim na raka, wtedy byłoby tym samym mniej nerwic. Boję się, za 6 dni wyjeżdżam z Anglii, potem muszę szybko znaleźć jakiegoś psychologa. Choć też myślę, po co mi terapia??? Skoro i tak mam jakiegoś raka, więc po co? Też mam dziś straszny dzień, nie do pisania o tym...
  13. dla pocieszenia dodam, że w Niemczech wyleczyli pierwszą osobę chorą na hiv, całkowicie zlikwidowali wirusa w organizmie tego człowieka :) pocieszyłaś mnie, naprawdę, tym, ze mnie rozumiesz. Ale powiem, że ja zdałam sobie sprawę, że sobie nie poradzę. Nie poradzę sobie sama, wiem, ze muszę chcieć, ale to chcenie nie wystarcza. Tobie też radzę, chyba sobie nie wyobrażasz, że będziesz tak żyła cały czas, a Twoj synek na Ciebie patrzy i uczy się takiej "nienormalności", popytaj może o zwykłego psychologa, zabierz synka ze sobą, na razie na jedną tylko rozmowę. Mnie swiadomość tego, że pójdę niedługo gdzies jakoś pociesza czasem, ze może jeszcze bedzie lepiej, o ile będę miała na to czas, bo wiesz, rak. To fakt, że sobie nie wyobrażam żeby zajsc w ciąże, zwariowałabym już na jej samym początku, a jakiś czas temu tak strasznie chciałam, i chciałabym jeszcze chcieć, bo wiadomo, czas ucieka, zwłaszcza w przypadku kobiety, ale mam wizje, że zachoruję w ciąży albo zaraz po urodzeniu. Powinnam jakos budować swoje dorosłe życie, a ja jestem tak przerazona... pozdrawiam
  14. rozumiemy, naprawdę, ja hiv przerabiałam na trochę przed rakiem, choć teraz lęk też czasem się odzywa. A póki co codziennie walczę z paraliżującym, wręcz doprowadzającym do mdlenia strachem przed nowotworem. Dokładnie tak samo, czuję go wszędzie, po prostu w każdej komórce, zastanawiam się jak teraz wygląda moja wątroba, szyjka macicy, mózg, czy już tam dotarł, czy dopiero zamierza... Źle się czuję fizycznie, jestem zmęczona i ciągle mam taką dziwnie ciężką głowę. Mam chłopaka, planujemy ślub, bardzo chcę mieć rodzinę, dziecko. Póki co strasznie boję się o niego, do tego stopnia, że kiedy śpi, dokładnie oglądam czy coś złego się nie dzije na jego skórze, no i oczywiście moim fachowym okiem stwierdzam, że oczywiście, że dzieje się. Potem rozpaczam, że to dopadło nas obojga... jak pisałam, planujemy założenie rodziny. Nie wyobrażam sobie jak będzie jeśli pojawiłoby się dziecko, bardzo tego chcę, ale wiem, ze wtedy to już zwariuję, chociaż to może nastąpić wcześniej. Macie tak, że wydaje wam się, że wariujecie??? 242 byłaś u psychologa? Chodzisz na jakąś terapię?
  15. Biegalam, ale bylo gorzej, zaczelam wychodzic, ale skonczylo sie na tym, ze co 5 min biegalam do lazienki ogladac czy cos nowego podejrzanego sie nie robi na moim ciele, a wedlug mnie oczywiscie sie robi, ogladam filmy i mysle, ze w kazdym nawet najsmieszniejszym i najbardziej rozrywkowym jest wzmianka o smierci, i wtedy zaczynalam rozmyslac. Probowalam sie rozerwac na rozne sposoby i wiem, ze sama sobie rady nie dam, musi mi pomoc psycholog, wiem, ze on sam mi nie pomoze, ze potrzebne jest moje zaangazowanie, i ja to z siebie dam, tak samo wiem wlasnie, ze sama sobie tego nie przetlumacze...
  16. Dokladnie tak napisałam: psycholog. Carrie sama pisała, że dostała skierowanie do psychiatry stąd moje pytanie właśnie o psychiatrę. Ja też tak właśnie zrobię, pójdę do psychologa, jak tylko to będzie możliwe bo sama nie daję rady, kompletnie. Mnie właśnie strach zabija, każdego dnia czuję, że umieram, płaczę, prawie mdleję ze strachu... nie daję sobie rady, dziś jest tak samo...
  17. co racja to racja, dziecko uczy się życia od Ciebie, ale żeby poradzić sobie z tym chyba potrzebujesz jeszcze kogoś, ja sama tez rady sobie nie daje i wiem, że nie dam. Idź do specjalisty od nerwic, nie od serca i nie od gardła, skoro tamci już stwierdzili, że nie u nich powinnaś się leczyć. Byłaś u psychiatry??? Pisałaś, ze dostałaś skierowanie. Idź do psychologa, póki co tak po prostu, na jedną wizytę się umów, żeby porozmawiać, zobaczyć co on Ci na ten temat powie, co zaproponuje. Wyobraź sobie jak by było fajnie gdyby Twoje wszystkie złe objawy ustąpiły, a na bank jest to możliwe, tylko musisz sama zacząć się o to starać i uczynić jakieś kroki. pozdrawiam serdecznie
  18. Po pierwsze gratulacje dla pana doktora, ktory swoim profesjonalnym okiem stwierdzil, ze trafisz do czubkow, ale niestety wielu mija sie z powolaniem, no ale nie o tym mowa. Za duzo napisac tez nie moge bo sama mam nerwice lekowa i sama codziennie na cos umieram, w moim przypadku to zawsze jakis nowotwor. Wyglada na to, ze tez masz nerwice, ja rowniez mialam objawy chorob o ktorych poczytalam w internecie, a moj lek byl tak silny, ze przeczytalam nawet o krwawieniu z nosa, na drugi dzien juz to mialam... no i jak poprzedniczka slusznie zauwazyla, po prostu czas na leczenie. Ja wybieram sie do psychologa zeby pokierowal mnie dalej, jak tylko to bedzie mozliwe, bo dopiero za dwa tyg wracam do Polski. Nie moge sie doczekac i tylko to, ze moze jednak ktos mi pomoze jakos mnie trzyma na poziomie, Ty tez to zrob, idz do psychologa, opowiedz mu, on stwierdzi co dalej. Tez to mam, ze przez te leki ciagle rozmyslam jaki to wszystko ma sens, po co walczyc o cos, skoro nagle choroba, nawet nie da sie tego opisac, takze Michal, glowa do gory i pora zabrac sie za siebie, ale Ty sam sobie raczej nie pomozesz...
  19. Może faktycznie coś z tego jeszcze będzie, widać, że bardzo drąży, ale zobaczysz, zresztą warto także poczekać na terapię właściwą... Ja pisałam trochę mailów i dowiedziałam się, że terapia będzie trwała dość długo. A lepiej nie jest, raczej bez zmian, do tego dzisiejsza noc byłą straszna, bo stwierdziłam, że ślepnę, myślałam, że tylko raka potrafię sobie wmówić, a tu niespodzianka, do tego święta w Anglii ( równoznaczne z brakiem świąt) nie działają optymistycznie. Najbardziej się boję, że nie dotrwam do żadnej terapii, bo jest dla mnie oczywistym po prostu, że zanim by to miało nastąpić zdiagnozują u mnie raka, trzymajcie się i Wesołych Świąt:)
  20. hmmm, szkoda, że bez większych pozytywnych wrażeń, może źle trafiłaś, a może będzie lepiej, spróbuj jeszcze Dagi, a potem zastanów się co dalej konkretnie z tą panią... Co do płaczu też tak reaguję, zawsze gdzie w grę wchodzą jakiekolwiek emocje, i już o tym myślałam, że jak ja pójdę to też będę ryczeć, jak jest mi źle i szukam pomocy u kogokolwiek kto jednak specjalistą w tej dziedzinie nie jest, też płaczę... A pytania faktycznie dziwne, jakby ankietę prowadziła, aby o coś zapytać, ale jeszcze spróbuj, kto wie jak będzie wyglądać terapia właściwa. Ja nadal odliczam dni, Kasiu jak będziesz po wizycie i wrażenia będą pozytywne to proszę o namiar, też wtedy się tam wybiorę, pozdrawiam
  21. Karola, jeśli czujesz, że psycholog Cię nie rozumie to go zmień, po prostu, jeśli wydaje Ci się, że to będzie długo trwać aż znajdziesz kogoś odpowiedniego to wiedz, że jeszcze dłużej będzie to wszystko się działo jeśli go nie zmienisz, nikt z nas, z nerwicą chyba nie potrafi brać z życia pełnymi garściami, pocieszające jest to, że jest nas tu trochę osób, każdy z nas to czuje, kazdy się z tym zmaga. MrX uwierz, że nic Ci nie jest, jeśli chcesz zrób jeszcze raz badania i uwierz, że dobre wyniki oznaczają, że nie ma żadnej choroby. Pozdrawiam
  22. witam moją imienniczkę, a no niestety, jest nas trochę z nerwicą, dobrze, że nie jesteśmy same przynajmniej. Co do pobolewania, to możesz być spokojna, to nerwobóle, tak myślę, ja nie mam dnia żebym czegoś takiego nie odczuwała, w zależności jakiej choroby się boję, co tym razem zaatakował mi rak, strasznie skupiam się na swoim ciele i czuję ból , pieczenie, strzykanie itd, w zależności jaka to część ciała. Ciągle to mam, a jak nad tym dumam to lęk jest tak wielki, że jest mi słabo i prawie mdleję momentami. Jakie leki bierzesz? Byłaś u psychologa albo chodzisz na jakąś psychoterapię?
  23. Kasia jak znajdziesz kogoś ciekawego w Lublinie to daj znać, ja czytałam trochę na forach i innych stronach, że można kogoś ciekawego znaleźć, także za darmo. Ja szukam, żebym od razu po powrocie mogła iść gdzieś, bo inaczej nie dam rady, też ciągle źle...
  24. Jestem z Lublina, jakoś wytrzymam chociaz jest coraz ciezej, dziś daję wypowiedzenie z pracy... a u nas to tak jest, że do każdego schorzenia czy infekcji dochodzi nerwica, i przeżywamy to dwa razy silniej... ja się tylko boję, ze nawet nie pojdę do psychoterapeuty, bo wcześniej okaże sie, ze mam nowotwór i moje przeczucia się sprawdzą, boję się tego tak strasznie, ze ten cały powrót mnie przeraża... Być może uda się, ze będę pracować w swoim zawodzie, coś o czym marzyłam i walczyłam na studiach, zamiast się cieszyć i być szczęsliwą boję się, ze nie bedzie mi to dane... dziewczyny cięzko, na ppocieszenie dodam, ze jak byłam u lekarza w Polsce w styczniu( u gastrologa) to powiedział, ze nerwica lękowa( chodzi os trach przed chorobami) to zazwyczaj choroba osób inteligentnych , które czytają, szukają i zastanawiają sie nad tym wszystkim, no ale to chyba małe pocieszenie.
  25. ze mną coraz gorzej, dziś znowu ryczałam rodzinie w słuchawkę, zaczynam szukać u mnie w mieście, poczytałam i okazało się, ze są podobno dobrzy psychoterapeuci za darmo, bo prywatnie też sie nie wypłacę. Natalia naprawdę, przed Tobą wielka szansa, w naszym przypadku trzeba powiedzieć, ze życiowa...
×