Skocz do zawartości
Nerwica.com

frozen78

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia frozen78

  1. Nadmierna potliwość (cała twarz + włosy w kroplach potu, zlane plecy i inne "strategiczne" miejsca) występuje również u osób, którym zaburzenia na tle nerwowym są zupełnie obce. Mam kolegę, który generalnie jest zdrowy (układ krążenia działa bez zarzutu, serce jak dzwon, nerwicy ani depresji nie ma, itd.) i szczupły, a pot leje się z niego tak jak ze mnie (mam nerwicę lękową z napadami paniki, niestety chyba lekooporną...; w dodatku moje serce nie jest w 100% zdrowe i jeszcze do tego leczone nadciśnienie). Kupka nieszczęścia ze mnie :-( Do PerspiBlock-a podchodziłem dwukrotnie - najpierw ze 2 lata temu (bez rezultatu), a jakieś 3 m-ce temu dałem mu ponowną szansę. Póki co nie uratował mi życia (zero efektu!), ale właśnie dokańczam ostatnie opakowanie. Przyznam szczerze, że pomimo, iż odnoszę wrażenie że nasilił moje pocenie się (o zgrozo - pocę się nawet teraz, gdy zrobiło się chłodniej niż latem), to chciałem go przyjmować ze względu na zawartość ekstraktów ze skrzypu, pokrzywy i szałwi - miałem nadzieję, że wzmocni mi włosy. Niestety, w tej roli ten preparat także się nie sprawdził... Z problemem potliwości pach radzę sobie w miarę dobrze - pomagają nawet drogeryjne "mazidła". Nie da się ukryć, że latem okolice pach nie były idealnie suche, ale przykrego zapachu nie uświadczyłem nawet w upały. Pozostaje nadal problem zlanego czoła, włosów, pleców. Staram się pić dużo wody mineralnej i zajadam zmielony ostropest plamisty w celu wzmożenia wydalania ewentualnych toksyn z moczem, ale to chyba nie działa. Lecz mimo to mam nadzieję, że trochę pomagam obciążonej przez leki wątrobie. Do wieslawpas: potencjalnych przyczyn Twojego problemu może być mnóstwo. Sprawdzałeś czy pralka działa poprawnie? Może walnięty jest układ grzewczy i pralka mieli ciuchy w niskiej temperaturze i tym samym są one niedoprane? Warto też zaopatrzyć się w jakiś proszek antybakteryjny - można kupić w necie. Takie preparaty są stosowane np. w szpitalach i są nieszkodliwe dla skóry i odzieży. Ale uwaga - działają dopiero od bodajże 65*C wzwyż. Pozdrawiam. P.S. Tak naprawdę to zawsze byłem przekonany o braku skuteczności leków ziołowych :-(
  2. Upssss, ale się zrobiło gorąco ;-p Dapoksetyna - z tego, co wyczytałem w sieci - nie jest nowym lekiem. A nazwy środka, o którym wspomniałem wcześniej zupełnie nie znam. Wiem jedynie, że jest to lek, który dopiero co uzyskał za zachodnią granicą zgodę do wprowadzenia do obiegu i przy minimalnych skutkach ubocznych potrafi uczynić cuda. jacas: po 2 tyg. od rozpoczęcia stosowania leku przechodzisz na dawkę 150 mg? Tak lekarz zalecił? Na jakie zaburzenie? 2 razy dziennie? Myślałem, że ten lek należy stosować w 1 dawce dziennie. Ja zaczynam nabierać coraz większej ochoty na wypróbowanie Alventy. W poniedziałek idę do lekarki - powiem jej prawdę i dam szansę lekowi. Nie czuję się aż tak tragicznie jak kiedyś - myślę, że to zasługa Paromercku i wyjścia z Lorafenu, jednak odczuwam straszny dyskomfort psychiczny i miewam stany "podlękowe". Poza tym pojawiły się elementy lekkiej deprechy - zero motywacji i chęci na cokolwiek. Wszystko mnie irytuje, zniechęca i męczy. Nawet rozmawiać z ludźmi, z przyjaciółmi mi się nie chce... A to już źle i nie w moim stylu. Totalny "tumiwisizm"... Potrzebuję KOPA!!!
  3. Ja przyjmowałem przez około 9 miesięcy w postaci leku Paromerck (20 mg dziennie) i przestał działać na mnie. W przypadku mojej nerwicy lękowej lekarka zasugerowała zmianę leku na Alventa, natomiast uznała za bezcelowe zwiększenie dawki Paromercku. Ponoć często występuje zjawisko przyzwyczajenia się organizmu do paroksetyny. To usłyszałem od mojego psychiatry.
  4. agusia: skoro nie jest źle to dlaczego jeszcze bierzesz lek? Jak długo lekarz prognozuje stosowanie go u Ciebie? Słyszałem, że ciężko jest odstawiać wenlafaksynę. Mój kolega, który sam sobie odstawił lek po kilku dniach brania (!!!) (nie docierało do niego, że ma typową depresję i zniechęciły go objawy niepożądane w postaci strasznego rozbicia połączonego z silnym pobudzeniem) bardzo długo dochodził do siebie. Off topic: moja matula, której tematyka zaburzeń psychicznych nie jest obca, niedawno od znajomej lekarki dowiedziała się, że w Niemczech dopuszczają już do obiegu jakiś nowy lek (bodajże z grupy SSRI), który może okazać się "złotym środkiem". Niestety, więcej danych dotyczących niego nie posiadam... Czy ktoś coś słyszał w tej kwestii?
  5. Dobre, hehe ;-p agusiaww: jak długo już bierzesz Alventę i dokładnie na jaką "przypadłość". Dziękuję za info dot. "działkowania" tego leku... Poważnie rozważam rozpoczęcie terapii nim. Paroksetyna niezaprzeczalnie wyeliminowała z mojego życia ataki lęku oraz pomogła mi wyjść z uzależnienia Lorafenem, jednak jako zachwalany środek na "nieśmiałość" nie sprawdziła się. Lęku uogólnionego też się nie pozbyłem. Od nowego roku biorę się za siebie. Mam już dosyć faktu, że zaburzenia jakichś procesów chemicznych w mojej głowie rujnują mi życie... Mam nadzieję, że nam wszystkim uda się wyjść na prostą!!!
  6. Dzięki serdeczne za spostrzeżenia. Lekarka zapisała mi dawkę 75 mg. Zastanawiałem się, po wykupieniu leku, jak to dziadostwo "podzielić" aby zacząć od, powidzmy 1/2 dawki żeby organizm delikatnie przyzwyczaić do tego leku. Jeśli wysypię zawartość kapsułki, podzielę te granulki mniej więcej na 2 równe części, to co potem zrobić? Łykaliście granulki czy kupowaliście gdzieś kapsułki, do których przesypywaliście wydzieloną porcję leku? Co do działań niepożądanych... na większości ulotek antydepresantów jest napisane, że objawy mogą wystąpić na początku leczenia i mijają po jakimś czasie. W przypadku Alventy nic takiego nie ma :-( Boję się o to moje ciśnienie. Bisocard zalecił mi lekarz rodzinny, do kardiologa w Świnoujściu trudno się dostać (baaardzo długie oczekiwanie). Od czasu do czasu kontroluję serce (EKG, USG, wyniki z krwi - cholesterol, trójglicerydy, itd.) i niby nie jest źle. Nawet po silnych atakach paniki i skoku ciśnienia rozkurczowego dwukrotnie miałem robione EKG i USG serca i nie wykazało nic nieprawidłowego, poza tym co już mam od wielu lat (przerost mięśnia lewej komory serca i niedomykalność zastawki dwudzielnej). Czasami zastanawiam się czy ta moja nerwica nie wynika z wady serca (tzn. jej objawy). Niestety, póki co na właściwą, profesjonalną ocenę stanu mojego serca nie mam co liczyć, a może to by wiele wyjaśniło. Kiedy człowiek idzie z problemem do lekarza i słyszy - na wizytę ze specjalistą musi pan czekać pół roku - to się odechciewa wszystkiego. I wtedy się zaniedbuje własne zdrowie. Ściskam i życzę miłej niedzieli!
  7. Dobry wieczór. Bardzo proszę o informację osoby, które biorą Alventę, czy doświadczyły skutków ubocznych w postaci wypadania włosów i krwawień oraz (w przypadku osób z nadciśnieniem i ogólnie problemami z układem krążenia) jakichś przykrych dolegliwości ze strony serca. Po odstawieniu we wrześniu br. Paromercku miałem przyjmować Alventę, ale po wykupieniu leku i przeczytaniu ulotki... załamałem się. Paromerck przestał na mnie działać (leczenie nerwicy lękowej z atakami paniki, socjo- i agorafobią), a czuję się niespecjalnie. Psychiatra nie wie, że nie przyjmuję Alventy (straciłem zaufanie po tym jak poinformowała mnie, iż przy stosowaniu tego leku mogę mieć w ramach działań niepożądanych co najwyżej OBNIŻONE ciśnienie - ulotka mówi co innego). Nadmienię, że przyjmuję od 2 lat beta-bloker (Bisocard) na nadciśnienie, mam wadę serca, mój Tato i Jego brat umarli "na serce", ze strony Mamy też były w rodzinie 2 zawały. Jestem w grupie ryzyka, czego lekarz psychiatra był świadomy :-( Ponadto boję się tych ewentualnych krwawień i wyłysienia (a mam skłonność do utraty włosów, która nasiliła się po wspomnianym Paromercku). Nie wiem co teraz począć... Po przewertowaniu wielu stron w necie doszło do mnie, że Alventa jest skutecznym środkiem w leczeniu depresji i nerwicy lękowej, ale boję się zacząć jej brać :-(((
  8. Jestem w podobnej sytuacji - niezbyt zdrowe serce (przerost miesnia lewej komory, wypadanie zastawki mitralnej - ponoc niegrozne; od 2 lat biore lek na nadcisnienie "Bisocard"; ze strony Ojca obciazenie genetyczne i mozliwosc wystapienia naglej smierci sercowej; ze strony Matki - 2 zawaly w rodzinie). Lecze sie na nerwice lękowa z atakami paniki + socjo- i agorafobia (nie zdajac sobie sprawy z tego, ze przez lata rozwijala sie we mnie ta choroba, tlumilem, delikatne wtedy objawy roznymi lekami - skonczylo sie na uzaleznieniu od Lorafenu). Przez lata prog mojej wytrzymalosci na stres obnizal sie, rozwinal sie lęk uogolniony, poczucie zagrozenia i wieczny strach przed ludzmi, sytuacjami. Wizyta w jakims urzedzie, zakupy w duzym sklepie - koszmar. Wrazenie jakby na ulicy wszyscy sie na mnie patrzyli jak na "obcego". Dlatego zeby jakos funkcjonowac "zarzucalem" sobie uspokajacze no i skonczylo sie jak sie skonczylo - organizm nie mogl juz sobie radzic bez wspomagaczy i zaczely pojawiac sie silne ataki paniki (2 lata temu). Znienacka, niezaleznie od tego czy bylem czyms zajety czy nie, pojawialo sie pieczenie w klatce piersiowej, kolatanie serca, silny bol w zoladku, paralizujacy bol w plecach, zimne i dretwiejace konczyny i zaburzenia widzenia. I oczywiscie do tego jedna mysl - zbliza sie ZAWAL... Smierc. Ze nikt mi nie pomoze, ze nikt nie bedzie nawet wiedzial, ze umarlem. Cos okropnego. Bez tabletki wowczas sie nie obeszlo. Bylo coraz gorzej, ataki wystepowaly coraz czesciej, pojawil sie "lęk przed lękiem" - balem sie bardzo wieczorow i porankow w wolne dni, bo wtedy bylem sam w domu. Postanowilem wowczas wziac sie za siebie i poszedlem do psychiatry. Za moja namowa lekarka zgodzila sie przeprowadzic u mnie w warunkach domowych odwyk od Lorafenu (czytalem wczesniej o tym duzo w internecie) i wprowadzila leczenie Paromerckiem. W ciagu bodajze 2 miesiecy przestalem zupelnie brac Lorafen, a zastepujacy go Cloranxen bralem jeszcze przez jakis czas w minimalnych dawkach. Paromerck dzialal na tyle dobrze, ze nie potrzebowalem doraznych uspokajaczy, ataki paniki nie pojawialy sie, jednak lęk uogolniony nie zniknal. Terapeutyczne dzialanie Paromercku ustapilo po 9-ciu miesiacach. Zakonczylem na dawce 20 mg, a lekarka nie chciala mi zwiekszyc dawki, twierdzac, ze czesto tak jest, ze lek przestaje dzialac. Zmienila mi lek na Alvente, jednak po zakupieniu owego i przeczytaniu ulotki wystraszylem sie - psychiatra wie, ze nie mam zdrowego serca, a zapisala mi lek, ktory moze podnosic cisnienie i generalnie jest niewskazany w przypadku "sercowcow". Balem sie tez innych mozliwych skutkow ubocznych (wypadanie wlosow, krwawienia, zaburzenia funkcji seksualnych) na tyle, ze od wrzesnia br. nie przyjmuje zadnych pigul. Czuje sie fatalnie - pojawily sie objawy depresji (ogolna niechec do wszystkiego, zmienne nastroje). Powrot silnych atakow paniki tez napewno bedzie, czuje to w kosciach. Zdaje sobie sprawe z tego, ze Alventa jest bardzo skutecznym lekiem, ale boje sie jej jak cholera! Z psychiatra o tym juz nie rozmawialem... Obecnie analizuje co zrobic - czy sprobowac tego leku czy isc do lekarki i przyznac sie, ze Alventy nie wzialem i poprosic o cos innego :-( Echhhhh... Pozdrawiam wszystkich, Pawel
×