Skocz do zawartości
Nerwica.com

enigma76

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez enigma76

  1. Ja też wierzę, że można, aczkolwiek mnie nie jest to dane.Wygląda to tak, że problemy zależą od warunków życiowych. Dopóki miałam małe dzieci, pracę, jakoś funkcjonowałam, nawet napady lęku czy osłabienia zdażały się znacznie rzadziej. Za to podejmowanie decyzji życiowych wychodziły mi znacznie gorzej. Teraz kiedy nauczyłam się z tym żyć, nagle, nie potrafię i już nie chcę, aby na mnie polegali. Drażni mnie, kiedy ktoś pyta mnie o zdanie, ja sama już nie mam siły. Ale tu znowu te lęki, do niczego się nie nadaję, czuję, że większość znajomych uważa mnie za niemotę, bo się zwolniłam z pracy, bo nie traktowano tam poważnie ludzi chorych, .... bo tak jest wszędzie....Pracowałam, bo miałam odpowiedzialną pracę i bałam się brać leków, przecież otumaniają,ale nie wytrzymałam tam. Nadal bez leków, jakiś optymizm albo głupota znerwicowanych pozwalała mi uwierzyć, że w mojej dziurze znajdę pracę. 7 miesięcy śledzę oferty, kupuję anonse (jedynie na podpałkę się nadają) i co? I nic. A potem dziecko mnie pyta : Dlaczego nie pojechałam na wycieczkę? To co mam powiedzieć? Chyba tylko : "Twoja mamusia ma nerwicę, nie wytrzymała w pracy i dlatego nie mamy kasy ". Ale owszem jest i tatuś. Czasami jest.
  2. Właśnie dziś miała takie samo uczucie, zjadłam tylko rano śniadanie i na kolację 1 kanapkę. Dawno już tak nie miałam, bo ostatnio nocą podjadałam.Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, lęk...potworny lęk, wyszłam z domu, trochę dziwnie, chyba znowu muszę po długiej przerwie wybrać sie do psychiatry...
  3. No ze 2 dni temu dostałam takiego sms-sa. Trochę się przeraziłam, aczkolwiek przestaje mi już odbijać z tą bojaźnią na telefon. Pocieszam się tym, że telefon jest na męża. Ale jestem okrutna.
  4. Tak, ja też tak mam, po wielu latach NN, stwierdzam, że okres zimowo- wiosenny jest najgorszy. Niby próbuję cieszyć się z nowo narodzonych roślinek w ogrodzie, dzieci, które wreszcie biegają na podwórku, ale ... Ciężko mi się czasami podnieść.
  5. A ja się muszę pochwalić swoim wielkim sukcesem. Kiedyś za żadne skarby nie wsiadłam do samochodu, wmówiłam sobie, że zawsze może mnie czekać coś niedobrego, później przerzuciłam się na autobusy, bo niby bezpieczniej. Ale niestety, gdy tylko się odważyłam, zaczęły się lęki, kupowałam gazety, żeby się zająć, ale nie potrafiłam się skupić. Dusiłam się, bałam się, że komuś zrobię krzywdę, że muszę wysiąść.Nie jeździłam długi czas. Po kilku latach, kiedy zdecydowałam się pójść na studia, musiałam niestety czymś dojechać. 40 minut w autobusie - koszmar. Czułam, że muszę się czymś zająć. Rysowałam, marzyłam, słuchawki na uszy itp. Pamiętam, kiedyś przysiadła się do mnie kobieta, strasznie gadatliwa (wtedy miałam naprawde okropny dzień), dowiedziałam się wszystkiego o jej rodzinie, strasznie mnie denerwowała, ale kiedy wysiadła poczułam ulgę, już nie muszę jej słuchać. Najgorsza to była gula histeryczna - nie wiem jak to się fachowo nazywa, ale tak mi ściskało gardło, że nie mogłam oddychać, kilka razy miałam zamiar wysiąść z autobusu, mimo ciemności panujących na zewnątrz, bo przecież wracałam w nocy. Ale jednak jestem z siebie dumna ! Jeździłam na przekór sobie. I to przez 2 lata co tydzień (prawie). Ale jednak nie jeździłam mpk z uczelni na stację (gdzieś ok. 2 km.), tylko chodziłam na piechotę, znajomi patrzyli na mnie jak na głupka, ale miałam to gdzieś, ważne że 40 minut autobusem do domu byłam sama i dojechałam.
  6. Haha, teraz się mogę z siebie pośmiać. Bez obrazy Wiola, też to miałam przez jakies 2 lata i wtedy faktycznie byłam przerażona. Najgorsze, że nie mogłam o tym nikomu powiedzieć. No bo jak? Męczyłam się dniami i nocami, schudłam do 45 kg., nie mogłam jeść, tylko te głupie myśli. Najważniejsze to trafić na odpowiednie leki i dobrego psychiatrę, reszta będzie ok.
  7. Tak, często. Kiedyś jak wracała mi siła do życia, jakaś motywacja, udało mi się o tym zapomnieć.Noce bezsenne (obiecałam sobie nie brać leków), rano ciężko wstać, ale między ludźmi wracała mi chęć do życia. Mało osób wiedziało, że mam nerwicę, a ci co wiedzieli raczej nie mieli pojęcia, co to jest. Zawsze mówili; ja też jestem nerwowa - y . Nerwowym być,a mieć nerwicę, nie zawsze chodzi w parze. Kiedyś często robiłam EKG - bo serce mi kołatało, miałam bóle, ale wszystko było ok. Ja byłam zła, bo przecież czułam, że coś się dzieje, nawet jak nie słyszałam na ucho, lekarka po zbadaniu (może niepotrzebnie jej się przyznałam, że mam nerwicę ), powiedziała tylko, że to przez tą chorobę. Swoją drogą ucho dokucza mi do tej pory, jak mnie przewieje, ale myślę, przejdzie, bo to tylko nerwicowe. Nie chcę już chodzić do lekarzy.I nie chodzę.
  8. Witajcie Piękny dzień się zapowiadał, słońce świeci, a ja nadal nie mam pracy. Szukam, szukam, składam cv już kilka miesięcy, myslałam, że już z tego wyszłam, ale znowu się zaczyna. Lęki ... brrrrrr, przecież to przechodziłam milion razy, wychodzę z domu z dzieckiem, na spacer, bo źle się czuję.Wracam niby dobrze, ale każdy dzień taki sam, muszę wrócić między ludzi ... [*EDIT*] cytat spinoza1988 " praca może być ważna w procesie zdrowienia, albo jakaś szkoła. zaistnienie w społeczeństwie i środowisku - o to chodzi." Tak zaczęłam zaoczne studia mając 29 lat, 2 dzieci i pracę na 2 zmiany, studia rozwiązali z powodu małej ilości uczniów (skończyłam 3 semestry), przenieśli na dzienne , no ale każdy sobie musiał latać za nauczycielami, miałam 35 km. do uczelni piątek, sobota, niedziela. Nie miałam już siły na takie zmiany i tak było ciężko, podążając tym tropem nieudańca zrezygnowałam również z pracy (zakład pracy chronionej), bo już nie wytrzymywałam, zresztą tak jak wielu ludzi, rotacja była okropna, niepełnosprawni pracujcie jak zdrowi. Ale miałam optymizm. Niestety minęło kilka miesięcy i dostrzegając to, że żyję w małej dziurze, gdzie liczą się tylko znajomości, nie mam szans. Dlatego znowu czuję, że upadam. Przepraszam, że piszę jeden pod drugim, ale nie chciało mi połączyć postów.
  9. Jak byłam mała, wyobraziłam sobie osoby, które były moimi przyjaciółmi. Często z nimi rozmawiałam , szczególnie wtedy gdy rodziców nie było w domu. Miałam z kim przynajmniej gadać. Z tego co wiem, to jest normalne zachowanie "samotnych" dzieci, jednak najgorzej było, kiedy połozyłam się na łóżku i zaczęłam się zastanawiać nad sobą samą: "kim jestem JA", " kto JA jestem". Do tej pory jest to dziwne, bo po tych rozmyślaniach brały mnie okropne lęki, a miałam może około 10 lat.Nikomu nie mówiłam o tym, mam rodzinę, żyję normalnymi problemami, a jednak mnie to męczy, może ktoś miał tak jak ja?
  10. Byłam młodą mężatką, kiedy zaczęło mnie "to" dopadać, trwało to prawie rok, a może trochę dłużej.Trwało to tak długo, ponieważ pan psychiatra sprawdzał tylko czy mi się ręce trzęsą no i objawy, które miałam ( z opowiadania). Leki nie pomagały, a niektóre nawet wzmagały lęki, czułam się beznadziejnie. Postanowiłam wybrać się do miasta wojewódzkiego, głównej siedzieby wielu lekarzy psychiatrów i dzięki Bogu lekarka stwierdzając, jakie jest moje schorzenie skierowała mnie do szpitala. Tam wreszcie trafiłam na właściwą opiekę (psycholog itp.). Wreszcie poczułam, że komuś na mnie zależy.Leki swoją drogą, ale po miesiącu okazało się, że jestem w ciąży. Teraz to było moją udręką, aby dziecko było zdrowe, bo przecież na początku brałam leki. Rzuciłam wszystko, wypisałam się ze szpitala na własne żądanie, chociaż według psychologa nie powinnam. Nie było łatwo, uwierzcie mi, boję się tylko, że to kiedyś odbije się na dziecku.
  11. enigma76

    Witaski

    Zazdroszczę wam, ja nie miałam możliwości uczęszczania na psychoterapię, mała mieścina itp. Nie było łatwo, borykałam się z tym sama, ale to prawda, potrzeba czasu ... :-))
  12. enigma76

    Witaski

    Witam was serdecznie. Nareszcie znalazłam coś dla siebie :-) Nerwica natręctw lękowo depresyjna, żyję z tym już 10 lat, męczarnia, ostatnio boję się odbierać sms-ów, ale co tam, adrenalina mi wzrasta i próbuję zająć się czymś innym ciągle myśląc o tym głupstwie, a im więcej myślę, tym więcej muszę spalić energii i tak sprzątam, sprzątam, aż inny problem zaczyna być ważniejszy np. brud na podłodze, nie wyszorowany czajnik. Pozdrawiam wszystkich cierpiących.
×