Skocz do zawartości
Nerwica.com

Arcio

Użytkownik
  • Postów

    56
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Arcio

  1. Cześć ziomekzebra , poprostu miałem to samo. Wydarzyło Ci się to jednorazowo (i nie z powodu piwka czy papierosa) poprostu tak skojarzyłeś wtedy fakty, i teraz każdy nastepny raz po tym piwku czy papierosię, masz wewnętrzną obawe aby ten stan się nie powtórzył A ta obawa - wcale nie mały,a zakamuflowany lęk rodzi objawy somatyczne. Wystarczy że nastepny taki dzień nie rozpoczniesz rutyną , obudzisz się mając masę rzeczy do zrobienia, będziesz zagoniony , zamyślały np sprawami zawodowymi, wieczorem zasiadając do odpoczynku uświadomisz sobie że nie miałeś czasu pomysleć o "objawach od picia" i do nich nie doszło. Wtedy moja podświadomość zrozumiała że sama to wywołuje. Powodzenia!
  2. Tutaj istotną kwestią jest,co kto uwaza za wsparcie. Przykład moich rodziców wygląda tak iż oni są przekonani pełni wsparcia dla mojej osoby, ponieważ potrafią powiedzieć że będzie dobrze hehe że wiedzą co czuje i że mi współczują. Do tego przesadnie co chwile pytają czy się czuje dobrze, gdy zdycham co chwile pytają czy sie może juz czuje lepiej, albo tworzą nieraz wokół grobową atmosfere chyba aby utożsamić się ze rownież cierpią ze mną. Więc dla mnie to ŻADNE WSPARCIE W chwili kiedy czegoś niewykonam ponieważ dostaję ataku paninczego bądz dusznosci czy kołatania serca i tak dostaję opierdol i słyszę pretensje że czegoś nie zrobiłem, ze jestem warzywem Dla mnie wsparciem jest to forum, rozmowa z osobami o podobnych problemach, rozmowa z osobami którę mają wiedzę poświadczyć że nie oszalałem, ostatnio bardzo wiele wsparcia daje mi książka łapińskiego o nerwicach (chcesz to dam ci ebooka) Ja wsparcia z prawdziwego zdarzenia nie otrzymałem i nauczyłem się bez niego walczyć. To nic strasznego. Nie będę jednak wątpił że samo odczucie cudzego wsparcia może być tutaj butelką zimnej wody w czasie męczącej długiej drogi na tej upalnej pustyni
  3. Pochłonąłem się bardziej dogłębnej refleksji tego tematu i wywnioskowałem że tu nie tyle chodzi o sam lęk przed samobójstwem ktorego nie mam zamiaru popełnić, co o lęk przed takim niespodziewaną utrata kontroli nad własnym ciałem, przeważnie podsycane jest to przez drżenie ciała i taki stan "miliona mysli na minute". Boję się że z sekundy na sekundę stracę panowanie nad sobą i że jakoś tak wyskocze przez to okno hehe Konfrontacja z "zagrożeniem" którą kazała mi wykonac psycholosia faktycznie pomogła, no ale cudów nie zdziałała, podświadomie ciągle czuje zagrożenie- że dosłownie 2-3 metry dzielą mnię od popełnienia samobójstwa Dobrze że jest z kim o tym pogadac:)
  4. Cześć! Walczę z nerwicą już grubo ponad pół roku. Jak do tej pory skutecznie wyzbyłem się takich lęków jak lęk o chorobę psychiczną ,opętanie,lęk wyrządzenia komus krzywdy i cały stos tych "mniej" uporczywych:) Jednak od półtora miesiąca wszytsko skumulowało się do postaci jednego lęku ktorego nie potrafię zniwelować. Boję się popełnienia samobójstwa, rzadziej równolegle pojawia się lęk ze popadłem w depresję, Sytuacja rutynowo potarza się w moim pokoju boje się że bez zastanowienia gwałtownie wyskoczę przez okno. Jest to lekko mówiąc uporczywe i sprzeczne, bo jak walczyć z nerwicą kiedy człowiek we własnym kącie nie może się odprężyc i zrelaksowac po cięzkim dniu. Nie bede ukrywał ze nie wiem po jaka cholere zabralem sie za czytanie ksiazki o depresji, tam pochlonal mnie caly dział o prawdopodobienstwach samobojstwa ,wszyłem sobie i teraz mam za swoje:) Potraficie tutaj pisac tak pieknie że zaraz lęk się łagodzi, toteż proszę o wsparcie, pozdrawiam Was serdecznie!
  5. Ja jestem w trakcie leczenia ogolnie to do zdrowia mam pewnie jeszcze bardzo daleko :) ale mogę na dzień dzisiejszy powiedzieć co dała mi nerwica: - rzuciłem palenie (paliłem 6 lat) i z dnia na dzien sie udalo to zerwać - rzuciłem alkohol (piłem codziennie po kilka piwek- az wstyd mi teraz o tym pisac) - wróciłem do sportu, codziennie ćwiczę biegam i sprawia mi to radość - jak nienawidziłem nauki ,teraz kupuję ksiązki i samowolnie chłonę wiedzę ( ale na studia się ponownie nie wybiorę hehe) może jest coś jeszcze czego poprostu nie zauwazyłem, ale jak widac nerwicy również sporo zawdzięczam:D
  6. Arcio

    Witam :)

    Witam serdecznie. Mam na imię Arek, liczę sobie 21 lat, mieszkam w Tychach:) Moja przygoda z nerwicą zaczęła się w listopadzie 2008. Objawy typowe..codziennie umierałem:D ,omdlenia,zawały,duszenia,pękanie głowy,kończyny z waty itd itd:) Pragnę jako pierwsze zaznaczyć że znienawidziłem służbę zdrowia, w szpitalu wojewódzkim na izbie przyjęć ledwo oddychając czekalem 2 godziny na przyjęcie, gdy każde otwarcie drzwi ukazywało mi rozbawione pielegniarki smakujące słodycze. Stanowczo nie zasługują na podwyżki o które ciągle walczą. mógłbym o tym pisać w nieskończoność :) Skutek: Przez 2 miesiące nałykalem się ignorancji i coraz to wymyslniejszej chemii na receptę. Jako że objawy zamiast ustawać- nasilały sie, stracilem wiarę w medycynę i miesiąc przeleżalem w domu jak warzywko. Po warzywku, nadszedł czas na leczenie prywatne, u wspaniałego byłego ordynatora neurologii szpitala wojewódzkiego:) Podejrzewałem u siebie nerwicę, jednak pan doktor stwierdził że mam napięcie mięsni potylicznych i to wszystko z tego powodu, nerwicy nie ma :)))). Znowu prochy na recepte i jazda od nowa:) Zero efektow po 3 tygodniach zmusiło mnie do podziękowania panu ordynatorowi:) Jako że dookoła slyszałem wiele dobrych słów na temat niekonwencjonalnego leczenia pani doktor Sun Jing Ming, postanowiłem skorzystać z jej pomocy. Otóż codziennie przez dwa tygodnie po pól godzinki wygrzewałem się z igiełkami w główce i pleckach (akupunktura dla jasności:) ) Do tego smarowałem się specyficzną maścią a teraz po dziesięciu zabiegach zażywam specyficzne "kulki na nerwicę" :) Dzisiaj wiem że sama istota choroby nie pozwala na zwalczenie jej samą akupunturą. Kluczem były kojące zabiegi (podczas nich wszytskie objawy znikają), nastrój i spokój który tam otrzymałem, no i przede wszytskim zaangazowanie pani doktor. Patrząc teraz w 2 tygodnie wstecz widzę, jak wiele się zmieniło. Dalej męczą mnie napady dusznośći, jednak potrafię ję już po kilku minutach opanować. Nie boję się ich. Powoluutku pomalutku wracam do życia, mam nadzieję że znajdę na tym forum fajne porady jak szybciej zwalczyć dolegliwości, i tym wieksza mam nadzieję że będe mógł komuś udzielic porady:) To forum to czyste złoto ,zwlaszcza teraz kiedy słuzba zdrowia jest tylko zjadaczem podatku. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
×