Uczucie ucisku na głowę,napięcie szyi i takie wewnętrzne roztrzęsienie towarzyszy mi na co dzień, bywają dni lepsze i gorsze, ale też się z tym zmagam i strasznie mi to dokucza. Leczyłam się u kilku specjalistów bo męczę się z tym od dawna, brałam leki, od których się uzależniłam i potem sama postanowiłam z nich zejść bo czułam , ze już mi nie pomagają i wtedy zaczęłam walczyć sama metodą " na siłę" ( która działa do dziś) i tłumaczeniem sobie, że bałam się tego czy tamtego a jednak przeżyłam i nie zemdlałam itd. A ty jak sama mówisz też chcesz walczyć i to jest najważniejsze!!! Już sama Twoja obecność na tym forum jest formą walki, szukaniem wyjścia bo musimy go szukać.To że idziesz do tej przykładowej apteki choć czujesz się fatalnie to też przejaw walki. Kto nie walczy nie ma nawet szans na wygraną dlatego MUSIMY. Jestem ciekawa co Ci powie psycholog.
Czytałam też o tej książce "Oswoić lęk" i opis jest bardzo interesujący, między innymi opisane jest jak walczyć z lękiem w konkretnych sytuacjach np, w kościele, w markecie, w pracy itd. Chyba się za nią rozejrzę.
[*EDIT*]
Wiesz, zawsze to jakaś metoda i ważne, że działa. Połowę sukcesu osiągamy wówczas gdy dochodzimy do tego etapu, że sami p r ó b u j e my walczyć z tym okropieństwem. Też często przebywam sama w domu i dopadają mnie myśli, co będzie jak coś mi się stanie itd. Wtedy znajduje sobie szybko jakieś zajęcie i staram się nie myśleć. Nie zawsze przechodzi, ale często się udaje. Natomiast gdy wychodzę sama z domu tłumaczę sobie, że jak zemdleję to trudno najwyżej. Trudne to wszystko, ale cóż. Pozdrawiam serdecznie:)
[*EDIT*]
Wiesz, zawsze to jakaś metoda i ważne, że działa. Połowę sukcesu osiągamy wówczas gdy dochodzimy do tego etapu, że sami p r ó b u j e my walczyć z tym okropieństwem. Też często przebywam sama w domu i dopadają mnie myśli, co będzie jak coś mi się stanie itd. Wtedy znajduje sobie szybko jakieś zajęcie i staram się nie myśleć. Nie zawsze przechodzi, ale często się udaje. Natomiast gdy wychodzę sama z domu tłumaczę sobie, że jak zemdleję to trudno najwyżej. Trudne to wszystko, ale cóż. Pozdrawiam serdecznie:)