Skocz do zawartości
Nerwica.com

Undertow

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Undertow

  1. Porozmawiaj z psychologiem, zanim Twoje problemy sprowadzą Cię na dno... widać że szukasz już jakiejś pomocy więc nie zatrzymuj się! Zbyt długie życie z takimi problemami może naprawdę Cię wykończyć. Lepiej dmuchać na zimne. Na razie myślę że rozmowa mogłaby pomóc choć trochę-) Pozdrawiam
  2. Undertow

    Muzyka...

    http://www.youtube.com/watch?v=Sm__8yL1Wdc
  3. %$#@^*! Nie dostałem się dziś do lekarza, cóż... dopiero czwartek bo jadę na 2 dni do wawy.
  4. CzarnaZebra, ja zgodziłem się na rozstanie i powiedziałem że to robię ze względu na to że ją kocham, dam jej odpocząć. Przy rozstaniu mówiła mi że jestem aż za bardzo uczuciowy a to ona jest na razie taką "kłodą" i twierdziła że to ona ma w tej chwili jakiś problem i musi wszystko przemyśleć. Ja postanowiłem udowodnić jej że potrafię zmienić i zacząć wszystko od nowa nie patrząc na przeszłość.
  5. Nie dostałem przecież informacji że już mnie nie kocha, tylko że boi się o przyszłość, ona sama ma w tej chwili mętlik w głowie (tak powiedziała przy rozstaniu). Gdy 3 tygodnie przed tym próbowała namówić mnie na przerwę zapytałem czy czuje coś "tam" (wskazałem na serce) odpowiedziała że tak... Jednak stało się co się stało:-( Żegnała się ze mną strasznie spłakana.
  6. Też to widzę, ja byłem toksyczny... moje zachowanie, brak działań, wesołości wszystko popsuł. Chcę jak najbardziej się zmienić, stać się kimś kim byłem kiedyś, chcę wrócić do mojej ukochanej M:*. Ale jako osoba pewna siebie, słuchająca rad i znajdująca odpowiednie rozwiązania. Ona pokazała mi że już ma dość, ja też mam tego dość i biorę się za siebie. Ja tak bardzo chce odbudować siebie i przy okazji wszystko inne, być dla tej osoby znów kimś ważnym, na którym można polegać i ze spokojem kochać. Jakim ja jestem debilem żeby dopiero po takim zimnym prysznicu stwierdzić że jestem nienormalny:-(
  7. Dziś muszę się zapisać gdzieś do lekarza:-( Nie wiem jak wytłumaczyć o co mi chodzi, po prostu jestem przygnębiony teraz bardzo, nie mogę się poddać; wiem. Jutro wyjazd do Warszawy na 2 dni... może humor mi się poprawi, ale przecież wrócę tutaj... do swojego przeklętego domu w którym zawsze traciłem dobre samopoczucie, jest brzydki, dużo w nim do naprawienia tak jak we mnie. Cały czas myślę o mojej M:*, o tych wspólnych chwilach razem gdy wszystko miało być takie świetne, gdy nie myśleliśmy o niczym innym tylko o sobie. Chciałbym pogadać z kimś na gg: 9773471
  8. Undertow

    Spotkania w realu....

    Wejherowo w woj. pomorskim:-) Chciałbym wypłakać się komuś o tym jak to wszystko spieprzyłem:/
  9. Znowu nie mogę spać ponieważ biję się z myślami Tak zakładam, w końcu nie powiedziała że już nic do mnie nie czuje, poza tym umówiliśmy się że jak będzie gotowa na jakąś rozmowę to da znać, na razie odpoczywa od mojej osoby. Od zawsze trzymałem się myśli żeby nie być taki jak mój ś.p ojciec dla mojej matki, by kochać z całego serca i duszy, ale z mojej winy teraz to serce i dusza płacze. Co do samego wzięcia się za siebie; czym jest mój problem? Na pewno nie jest to chwilowe i samo nie odejdzie, to wiem bo trwa już kilka dobrych lat, czy to depresja?
  10. A co zrobić z obecnym bólem po rozstaniu? Z tęsknotą? Z niewiadomą? Każdy swój plan (mimo złego stanu ducha to jakieś miałem) wiązałem (i jak najbardziej dalej chce) z Tą osobą, widziałem i widzę to dalej, to uczucie jest tak piękne a jednocześnie bardzo bolesne bo przecież na chwilę obecną nie ma już "Nas". Boże... tak bardzo jej potrzebuję:-(
  11. Ja również się bałem tego że odejdzie:( To jest straszne:( Niestety mój brak konkretnych działań spowodował to... Tak bardzo chce to odbudować, dla niej, dla mnie, dla nas... nie ma momentu abym nie pomyślał chodź przez chwile, nie zamierzam przestawać jej kochać, chce żeby wiedziała że to coś co nas łączy wciąż jest u mnie. Mija dopiero 8 dzień od tego momentu... a ja czuję jakby minęła wieczność. Jutro do lekarza. Najpierw i tak muszę się wyspać bo spałem jakieś 20 godzin w ciągu tych 8 ciężkich dni.
  12. Właśnie zostawiła mnie dziewczyna (2 lata i 8 miesięcy związku):-( Byliśmy bardzo szczęśliwi razem do czasu kiedy dorwały mnie dolegliwości brzuszne które przez prawie 10 miesięcy były niezidentyfikowane. Na szczęście okazało się że to nie są jakieś poważne problemy ale swoje to zrobiło. Wpadłem w paranoję, apatię i podejrzewam że dostałem depresji. Od tego czasu pojawiły się problemy z moimi nerwami, wkurzanie się na rzeczy nie warte tego, fochy, obrazy i głupie numery (zachowywanie się jak wariat). Moja ukochana była długo cierpliwa lecz to co się ze mną działo spowodowało u niej prawie nawrót jej depresji, postanowiła mnie opuścić w momencie w którym w końcu zapragnąłem zmian i w końcu zatroszczyć się o wszystko. Daliśmy sobie że tak powiem czas na odpoczynek od siebie i postanowienie co dalej. Ona była bardzo zaangażowana w moje życie i mojej rodziny, więc dla wszystkich jej decyzja to był szok. Zaczęła bać się o przyszłość ze mną, jakby przestała mi ufać. Gdy się poznaliśmy to mówiła że zawdzięcza mi wyjście z głupich stanów umysłu, lecz teraz to jakby wracało (wszystko z mojej winy). Ważne jest to że wciąż chce utrzymywać kontakt... a ja nie chcę niczego skreślać. Mówiła że jeszcze nie wie czy chce być ze mną, na razie woli być sama. Postanowiłem zacząć się leczyć i zmienić/naprawić swoje życie i pogląd na nie. Wierzę w to że wszystko da się odbudować, Ona jest bardzo wyjątkową osobą, ambitną, delikatną, uczuciową. Mój problem to głównie brak wiary w siebie i ochoty do pracy (przez to nie pracuję jeszcze ale się uczę w LO dla dorosłych), ataki gniewu, lenistwo, bark konkretnego zainteresowania, nie umiejętność skupienia się na jednej rzeczy na dłużej obrażanie się na wszystkich, czarne scenariusze, przyćmienie umysłowe, brak energii, monotematyczność i powtarzanie tego co już się powiedziało wielokrotnie. Co mi może dolegać? Gdzie się udać? Czy można mi pomóc? No i czy zdołam odbudować miłość (wierzę że coś jeszcze do mnie czuje), zaufanie mojej ukochanej? Jestem z natury spokojnym ale żywotnym człowiekiem, wesołym, wciąż mam nadzieję więc i nawet optymizm we mnie istnieje (tylko szkoda że tak mało) ... te wszystkie złe rzeczy... wiem że one przyszły nawet trochę wczęsniej, przed dolegliwościami zdrowotnymi. W tej chwili pragnę aby moja miłość była znów przy mnie ale wiem że na to potrzeba czasu:/ Nie skreśliła mnie, ma po prostu na tą chwilę dość. Mam 21 lat. Pozdrawiam
×