Skocz do zawartości
Nerwica.com

anatom

Użytkownik
  • Postów

    67
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia anatom

  1. I ja gdzieś na boku zaszyłem się z butelką. Kurwa, jak się chujowo czuję...
  2. A ja właśnie wróciłem z tygodniowego wyjazdu. Byłem tam służbowo, więc całkowita abstynencja (nie powiem, cieszę się, że nie miałem problemów z zasypianiem, ale to może temu, że o 22 już ledwo widziałem na oczy ze zmęczenia). Siadam do nadrabiania zaległości w pochłanianiu C2H5OH - trzeba wspierać nasze browary! A jak wszyscy w domu położą się spać to się poryczę. Bo nic innego mi nie pozostaje.
  3. Dziś niby nie weekend, ale w wigilię prawosławnego sylwestra piję leszka za spełnienie naszych marzeń w nadchodzącym roku (liczonym wg kalendarza Juliańskiego), żebyśmy byli szczęśliwi i potrafili pomyśleć o sobie, tylko o sobie. Najlepszego.
  4. A mi jest smutno (i w dupie mam czy ktoś tu sądzi, że jestem żałosny, bo jestem, że się użalam nad sobą, bo pewnie się użalam, czy cokolwiek innego) i piję dziś z tego powodu. W sumie tydzień był całkiem niezły, były przyjemne chwile. Ale teraz to okolice dna. A miało być tak pięknie...
  5. Ha! Prezentacja zrobiona! Nawet łatwo poszło, trzeba to opić. No to po piwku dordzy Państwo!
  6. Tak na spokojnie. Mam teraz jakiś swój świat, w którym żyję. Raz jest łatwiej, raz trudniej, ale jakoś żyję. Trochę boję się podjąć decyzję o leczeniu (wiem, że go potrzebuję), bo wiem, że np. po przestaniu picia czułbym pustkę, której nie potrafiłbym niczym wypełnić. To wszystko (nie tylko picie) tak weszło w moje życie, że nie wiem czy potrafię jeszcze inaczej żyć. Nie widzę perspektyw, nie wiem czym miałbym to wszystko zastąpić. Sam nie wiem co mam z tym życiem robić.
  7. Jestem wypity, chce mi się ryczeć. Kończą się ferie, trzeba wracać do szarej rzeczywistości, gdzie trzeba jeszcze bardziej udawać, że wszystko jest ok. Sylwestra spdziłem ze łzami w oczach, teraz oglądam zdjęcia znajomych z tego dnia i znów mi się robi przykro. Dlaczego ja nie mogę być takim człowiekiem, który potrafi się zabawić, który potrafi podjąć jakąś decyzję, który potrafi ŻYĆ? Moje życie jest do dupy, dłużej tak nie chcę żyć. Byłem dziś u Babci - rozgryzła mnie w kilka sekund - spytała "co cię gryzie". Odpowiedziałem, że nic, Ona powiedziała, że nie będzie mnie ciągnęłą za język (za co Jej dziękuję). Bo w sumie nie potrafię podać jednej konkretnej rzeczy, która jest przyczyną moich problemów. Nie wiem czy to alkohol (a może alkohol jest tylko skutkiem tego wszystkiego), czy coś innego. Wiem tyle, że nie mam pomysłu na życie. Mam niby jakieś plany, ale nie wiem czy warto dążyć do ich realizacji. Nie wiem czy kocham to co robię. Wiem tlyko, że chcę, żeby to się skończyło. Albo w jedną albo w drugą stronę. Jak najszybciej.
  8. Spoko, będziesz odprowadzała poległych do spania
  9. Dołączam się do picia i do życzeń. Aby w nadchodzącym, 2009. roku, każdy z nas był szczęśliwy, jakokkolwiek to szczęście miałoby się przejawiać. No to chlup...
  10. anatom

    A ja się truję powoli

    Widzę, że mamy trochę wspólnego, jeśli chodzi o chęć życia. To co napisałeś pokazało mi dodatkowo, że nie warto mówić ludziom o swoich problemach, lepiej dusić to w sobie. Dzięki, że to potwierdziłeś. Trzymaj się.
  11. anatom

    nie lubię świąt!

    Tak już jest, że łatwiej jest przybrać na wadze niż później zrzucić. Może to kwestia czasu i wytrwałości. Trzymaj się i pamiętaj, że podobno kochanego (z autopsji wiem, że z tym "kochanym" to różnie bywa) ciałka nigdy za wiele.
  12. anatom

    nie lubię świąt!

    Wychodzi na to, że mamy współny problem - ja uważam, że dla siebie to nie warto się starać. No, przyznaj się, ile Ci po świętach przybyło? Raczej nie ma tragedii, co?
  13. anatom

    nie lubię świąt!

    Przynajmniej masz jakiś cel...
  14. To zależy co tego człowieka interesuje, jaka jest jego pasja.
  15. Fajnie masz. Ja się boję gdzieś wyjechać. Fakt, byłem dziś na jakimś 5-6 godzinnym wyjeździe, ale kosztowało mnie to masę nerwów. Z różnych powodów. No, poryczałem się, mogę funkcjonować dalej.
×