-
Postów
42 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez taniecupsychiatry
-
w tym miejscu możemy zapytać banalnie: "co to znaczy być szczęśliwym?"
-
de Mello powiedział "czy wiesz, że możesz być w depresji i być jednocześnie szczęśliwy?" rozumiem to tak, że depresja, nerwica i wszelkie zaburzenia nie są całym umysłem, być może są w nim takie przestrzenie, które nie zależą od depresji; nie wiem, nie doświadczyłem jakiegoś przebudzenia,ale sporo ludzi o tym mówi z własnego doświadczenia i jest to interesujące; doświadczyłem natomiast sytuacji, w której czułem się źle, cierpiałem i byłem jednocześnie na spotkaniu ze znajomymi; nikt nie wiedział, że coś się ze mną dzieje,a ja nie miałem ochoty nikogo informować, aż w końcu stało się to nie istotne; dalej czułem doła,ale jednocześnie autentycznie żartowałem i w zasadzie może w jakimś sensie byłem szczęśliwy?
-
coś by warto jednak robić.. na przykład szukać zastępczych form komunikacji i szukać swojej niszy ekologicznej, czyli środowiska,w którym się odnajdujemy, wyrażamy i oddychamy ja się kręcę w tzw sztuce, zacząłem posyłać swoje teksty poetyckie na konkursy (nie chodzi o wygraną, ale o coś ważniejszego - o branie udziału, i lepiej żebym nie wygrywał,bo wątpię bym dał radę gdzieś pojechać po odbiór nagrody , natomiast sam udział ma dla mnie spore znaczenie) , do pism i pisemek, w internecie ; chodzą mi po głowie jakieś projekty w postaci łączenia tekstu z krótkim filmem i własną muzyką gitarową, dziką i swawolną; wyrażanie, twórczość, autoterapia, udzielanie się jak się da a nerwica niech spada na drzewo
-
ja w ten sposób zawaliłem studia i skończyłem w końcu tylko licencjat, a potem uciekłem z pracy; walcz o siebie ile sił
-
Korba, ja też i dlatego byłem przerażony; ale mimo wszystko nie chciałbym się cofnąć do czasu, gdy nie wiedziałem o sobie i swoich lękach za wiele;
-
zadowolony byłem bardzo,to muszę przyznać i absolutnie nie mam jakichś pretensji, bo kobieta jest fantastyczna i bardzo dobra,oprócz mnie chodziła znajoma i jej pomogło przedtem włóczyłem się po psychologach z NFZ, gdzieś po szpitalach i jak przyszedłem do niej,to poczułem uderzenie, aż się wystraszyłem,bo w gruncie rzeczy chyba nie chciałem być wyleczony, a tu nagle ktoś zagania mnie do rogu; tak się wystraszyłem, że dwa dni nie jadłem,tylko na ryżu; na terapii dowiedziałem się co mi jest, jaki jestem, jaką mam osobowość, jaka jest moja wrażliwość, bardzo dużo się dowiedziałem
-
miałem kiedyś rok psychonanalizy, potem dwa lata psychoterapii poznawczo-behawioralnej, pół roku temu się zakończyła ale wyleczony się nie czuję w zasadzie zaczynam wątpić, że się wyleczę kiedykolwiek... do końca życia we własnej szklance, na lekach,w samotni
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
taniecupsychiatry odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
rano biorę Cital 30 mg, plus 5mg Mianseryny,plus150mg Neurotopu na noc 15mg Mianseryny i 150mg Neurotopu to wypracowane dawkowanie,dzięki któremu udaje się żyć w miarę bez ataków depresyjno-lękowych ale fobii społecznej to nie załatwia, psychoterapia jest niezbędna -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
taniecupsychiatry odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
odnośnie tematu: w przypadku ataku lękowego robię "oddychanie po kwadracie" , brzmi głupio , ale już wyjaśniam: wdech - liczę do trzech wstrzymanie - - liczę do trzech wydech - liczę do trzech wstrzymanie - liczę do trzech czyli "po kwadracie" zawsze mnie uspokaja, mniej lub bardziej ta czynność niejako odwraca uwagę umysłu od aktualnego zamieszania w myślach, zaś wolne oddychanie dostarcza informacji organizmowi, że jego właściciel jest spokojny jak mnich zen -
lęk jest częścią osobowości, trudno stwierdzić na ile usunięcie operycyjne będzie podobne do kastracji albo inaczej: objawy nerwicowe pochodzą od nierozwiniętej części umysłu; usunięcie ich pozbawia na zawsze możliwość rozwinięcia czegoś co może być bardzo wartościowe
-
ja też jestem z wawy, ale z racji mojej fobii społecznej mam opory przed wszelkimi spotkaniami
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
taniecupsychiatry odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
też paliłem zielsko,dość długo,i kilka razy lsd, po którym miałem przykrą podróż i nie wziąłem więcej; gdy dopadł mnie pierwszy lęk (nigdy tego nie zapomnę) to byłem pewien,że to jakiś flashback od tych dragów; i stało się moją obsesją, że cała ta moja nerwica to wynik palenia, ale teraz wiem, że same dragi pomogły mi tylko w ucieczce przed życiem; sama nerwica jest też sposobem na radzenie sobie z niezrozumiałą rzeczywistością,z niezrozumiałym tym kimś,kto się przegląda w lustrze, z masą spraw,które trzeba załatwić i chciałoby się uciec i tak dalej; nerwica jest reakcją na rzeczywistość tą na zewnątrz i tą wewnątrz nas; wszystko to się kotłuje, wierzga, krzyczy... -
ja do 22-go roku życia miałem kupę przyjaciół w całym mieście, jeździłem po osiedlach,wiodłem rockandrollowe życie, zero fobii społecznej (pozornie), grałem w zespołach,jeździłem w góry i za granicę (teraz mam silny lęk przed podróżami) i tak dalej,a potem klapa; pojawiły się lęki, silne objawy somatyczne (nadwrażliwe jelito) i cała gama przeróżnych jazd,szkoda gadać; ale zawsze byłem nadwrażliwy, ucieczkowy, zamyślony wiecznie; w dzieciństwie nerwica rzadko się ujawnia, myślę też,że nie jest to fatum z którym się rodzimy,nerwica to w ogóle nie jest fatum,nie widzę jej u siebie jako coś obcego,czego mam się za wszelką cenę pozbyć
-
sam nie wiem, piszesz np że te pozytywne emocje wywoływały u Ciebie euforię, więc możemy się zastanawiać na ile owa euforia nie była chorobliwa z drugiej strony były to zapewne szczęśliwe chwile ja mam coś w rodzaju hipomanii, pal licho wszystkie nazwy... biorę leki od wielu lat i wiem, że "współpraca" organizmu z nimi się zmienia; nie ma stałego stanu, zawsze po jakimś czasie przychodzi zmiana i jest to chyba normalne; więc prawdopodobnie u Ciebie też to się zmieni ale może być też i tak, że nazywasz stępieniem emocji coś, co jest w gruncie rzeczy tzw "normalnością"; tzw zdrowi ludzie nie znają naszych euforii, podnieceń, wielkich radości, tych wszystkich kolosalnych wzruszeń;
-
nie jestem fachowcem, wiem jednak,że duża część tzw neurotyków to ludzie o potężnej wrażliwości, z którą sobie nie radzą, nie rozumieją jej lub, bywa i tak, nie są jej świadomi; i wiem też, że jest to wielki dar, choć generalnie przeklęty,ale jednak; wiara w to, że za pomocą operacji da się wykorzenić silne odczuwanie świata jest idiotyczna; kuracja lekami ma za zadanie wprowadzać "ład" wsród neuronów, które zostały poszarpane przez nieustanne przeżycia oraz wyrównywać poziom serotoniny i tak dalej, tak przynajmniej opowiada mi psychiatra
-
Dokładnie.Ja akurat w takm kole tkwie i nie jest mi zbyt dobrze:( ja też żyję w takim kole, 10 lat chyba będzie dzisiaj pod wieczór leżałem sobie, powyłączałem komputery i radia i patrzyłem przez skrawek okna na łunę miasta i w pewnym momencie przyszło do mnie jakieś dziwne uczucie, coś jakby starego, zapomnianego: taki stan poczucia przygody,który czułem kiedyś, gdy byłem bardziej zdrowy, przed wyjściem na imprezę albo wyjazdem na wakacje; szeroko, przestrzennie, świat jest wielkim, fajnym miejscem, w którym dzieją się super sprawy i ja mogę w nich uczestniczyć; na spokojnie, bez euforii, raczej nie wyglądało to na przeciwny biegun choroby,bo znam te swoje bieguny; tutaj był luz i pełne jakieś władanie chwilą, trudno to ująć w słowa;
-
mam fobię społeczną i jestem w cholerę samotny nieustanne wystawianie się na kontakt z ludźmi nic nie pomaga, a trwa to już bardzo długo jakoś już nie wierzę, że tylko determinacja i ciągłe doświadczanie i tak dalej powoli oswajam się z tym, że taki już jestem, nadwrażliwy, z wielkim światem w głowie psychiatra mi powiedziała mi kiedyś "przynajmniej się pan nie nudzi" i rzeczywiście: przynajmniej się pan nie nudzi czasem uderza mnie myśl, że po co ja się tak szarpię, na siłę próbuję iść w jakimś kierunku, podczas gdy nie wiem czy ten kierunek jest faktycznie istotny może w ogóle nie ma co szarpać się nad wyzdrowieniem, tylko realizować wszystko czym się dysponuje - wrażliwością, świadomością i empatią, robić coś z tym na swój sposób choćby i w piwnicy