Skocz do zawartości
Nerwica.com

Grzybowa

Użytkownik
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Grzybowa

  1. Wycztałam gdzieś kiedyś,że nerwica dopada tylko ludzi wrażliwych o artystycznych duszach.Nie wiem jak wam,ale mi to schlebia
  2. To jest tylko kropla w morzu,moja przyjaciólka mówi,że jakbym napisała książkę,to by się nie sprzedała,bo nikt by mi nie uwierzył,że można tyle przeżyć Byłam silna do czasu.Teraz jestem w szczęśliwym związku,ale męczę się z nerwicą i agorafobią.Mam nadzieję,że się z tym też uporam.Pozdrawiam :)
  3. Mi też śnią się okropne rzeczy.Nie oglądam żadnych horrorów,ani filmów w których jest przemoc,szpital,krew,itp.nie czytam takich książek,i nie wiem skąd się to bierze.Śnią mi się naprwdę przerażające rzeczy,i też czasem takie realne,budzę się w szoku i mam ataki paniki.Czasami przez sen już czuję,że nie mogę oddychać,i jak sie obudzę to potem do rana nie śpię.Albo jak zasypiam to czuję się tak jakbym się dusiła,ale tak jakoś inaczej niż zwykle.Muszę mieć podusie wysoko,wtedy jest lepiej.Czy też ktoś tak ma?
  4. Grzybowa

    Suchar na dzisiaj :)

    -Na gałęzi wróbelek siedzi czy kuca??? -Kuca.Bo jakby siedział,to by mu nóżki dyndały :D:D
  5. Grzybowa

    Hejka,jestem tu nowa ;)

    Jak jest bardzo źle to biorę hydroxyzyne,ale najczęściej biorę valerin.Nie chodzę do żadnego lekarza,bo nie dam rady dotrzeć do miasta.Bardzo dużo czytam na ten temat i staram sobie sama dać radę.Mam nadzieję,że niedługo sprawimy sobie jakieś małe autko,wtedy nie będzie problemu z dostaniem się gdziekolwiek,bo autko będzie tym moim bezpiecznym azylem,ale jak tylko jedna osoba prauje,to trudno jest wykombinować kasę na samochód Myślimy też o wyprowadzce,ale najpierw byśmy musieli sprzedać naszą ruderkę i kupić coś małego w mieście.Teraz to jest moim największym marzeniem.Trzymajcie kciuki,że się uda,bo bardzo bym chciała pochodzić na terapię.Cieszę,się,że znalazłam to forum :)
  6. Jak czytam Wasze posty,to jakbym widziała siebie.Ja jestem też z patologicznej rodziny.Ojciec alkoholik,matka zawsze nas(mam siostrę bliźniaczkę),bardzo źle traktowała,nie karmiła,nie dbała,nie mogłyśmy nawet się wykąpać,bo marnujemy wodę,jakieś okropne jazdy o byle co.Robiła z nas wiatrak kiedy miała zły humor.Jako dziecko pamiętam,że miałam ataki paniki,np,jak szłam ulicą i wiatr wiał mi prosto w twarz to nie mogłam oddechu złapać,ale nie tak jak przy hiperwentylacji,tylko tak naprawdę.Pamiętam też to,że jak leżałam już w łóżku,i nie mogłam zasnąć,bo nie mogłam oddychać(hiperwentylacja),jak spanikowana leciałam do pokoju matki to tylko mnie tłukła i taki był skutek.Jeszcze była derealizacja,taka chwilowa,jak np.byliśmy u mojej ukochanej rodziny daaaleko,to byłam taka szczęśliwa,było tam tak normalnie,i miałam wtedy właśnie derealizację.W tamtym czasie w szkole nikt nie zauważył,że się dzieje coś złego.A chodziłyśmy głodne i posiniaczone.Na dodatek miałam kłopoty,że nie ćwiczę na wfie,a nie ćwiczyłam,bo wstydziłam się przebrać,taka byłam posiniaczona.Mam wielki żal do "dorosłych"nauczycieli,którzy nic nie zrobili,żeby mi pomóc.Kiedy miałyśmy 14 lat to wyprowadziłyśmy się od matki,do mojej kochanej babuni.Któregoś dnia jak wróciłyśmy ze szkoły to w pośpiechu spakowałyśmy wszyskie książki,i poprostu uciekłyśmy.Były wielkie awantury matka na ulicy nas dorwała i mordę darła.Ale babunia nas nie oddała.Wszystkie objawy mi przeszły,aż do momentu kiedy ojciec zaczął hlać na umór.On mieszkał wtedy piętro niżej babuni,a potem całkiem się przeniósł na górę,żeby nam do reszty życie marnować.Babcia chorowała na serce,i nie dawała rady poskramiać ojca.Było strasznie, awantury,szarpanie za włosy,tylko strach.Babunia próbowała nas bronić ale on był silniejszy .Jak miałam 17 lat to wyniosłam się do małego pokoiku na strychu w tej samej kamienicy,mieszkałam tam sama,i nikomu nie dłam klucza,ojciec dobijał się do drzwi,podpalał je,ale ja się nie dałam,byłam tam bezpieczna.Znowu wszystkie objawy ustały.Teraz jestem już dorosła.Od 7 lat mieszkam z najukochańszym mężczyzną na świecie.Jest 11 lat starszy ode mnie,i potrafi o nas zadbać.Wynieśliśmy się daleko,mieszkamy teraz na wsi.4 lata temu dostałam nerwicy i agorafobii,wszystko wróciło o wiele silniejsze,ale staram się normalnie żyć,i nadroabiam starcone dzieciństwo
  7. Grzybowa

    Hejka,jestem tu nowa ;)

    Myślę,że DDA jest się całe życie.Pomimo naszych starań i pracy nad sobą,nie da się wyeliminować najważniejszej dla naszego rozwoju części życia,czyli dziećiństwa.Rodziców się nie zmieni,a dziećiństwo ma największy wpływ na późniejsze funkcjonowanie człowieka.Trzeba się z tym pogodzić,i starać się widzieć świat noramlnie,nie przez pryzmat alkoholu i patologii.Już jak byłam mała obiecałam sobie,że kiedy dorosnę będę miała normalną rodzinę.Od 8 lat mam chłopaka mieszkamy razem od 7 po mału szykujemy się do ślubu.W naszym domu nie ma żadnej patologii,alkoholu i dzikich awantur,jednak cały czas czuję,że nadal jestem DDA.Kiedy myślałam,że wszystko się ułożyło,dopadła mnie choroba:( borykam się z nią ponad 4 lata.Na początku leczyłam się u lekarza rodzinnego,były jakieś lekkie leki uspokajające.Lekarka poradziła żebym całkowicie zmieniła środowisko,najlepiej żebym zamieszkała na wsi.Po jakimś czasie udało się to osiągnąć,sprzedaliśmy nasze mieszkanko i wynieśliśmy się na wieś.Minęły 2 lata,a ja przeklinam tą lekarkę.Jak mieszkaliśmy w mieście mogłam żyć o wiele lepiej niż teraz.Z agorafobią potrafiłam na tyle walczyć,że zdołałam sama poruszać się po mieście,niedaleko domu,ale jednak,jakieś zakupy czy spacer.Na wsi jest to o wiele trudniejsze.Mamy tu 1 sklep i jest on baaardzo daleko od domu,odkąd tu mieszkamy udało mi się tam dotrzeć tylko kilka razy.Nie ma tu takich punktów po których można by się poruszać,np.do sklepu,czy kiosku,czy wystawy.Jak już się zdecyduję gdzieś wyjść to kończy się to okropnie.Tu są tylko pola po których hula wiatr,i wąskie dróżki.Nie ma przyjaznych ludzi.Jak się wyjdzie to ma się wrażenie,że się jest samemu na świecie.Czuję jakbym zrobiła ogromny krok w tył odkąd tu mieszkamy,Niestety nie mamy auta a na pks jest 45 minut drogi pieszo,więc mogę sobie darować.Nie chodzę na żadną terapię,i żałuję,bo bardzo bym chciała,ale nie ma psychologów którzy przychodzą na wizyty domowe a ja nie jestem w stanie się udać do niego :(Bardzo dużo czytam o tej chorobie,i myślę,że mam całkiem sporą wiedzę,staram się radzić sobie sama.Pozdrawiam i przepraszam za taką dłuuugą wypowiedź.
  8. Ja biorę hydroxyzynę tylko w wyjątkowych przypadkach,kiedy jest bardzo źle.Biorę 25mg.Wydaje mi się,że mi nie pomaga tylko powala.Nadal czuję się źle,np.nie mogę oddychać i mam atak paniki,a tabletka tylko mnie wykańcza i padam ze zmęczenia.Spię po takiej małej dawce cały dzień a następnego nadal czuję jej działanie.Ale i tak jestem zadowolona,że wogóle zasypiam.Biorę ją bardzo rzadko.
  9. Grzybowa

    Hejka,jestem tu nowa ;)

    Witam wszystkich.Widzę,że na forum jest dużo ludzi podobnych do mnie.Nerwicę lękową mam od kilku lat,mam też myśli natrętne i agorafobię,na dodatek jestem DDA.Nie wiem co mam jeszcze napisać.Staram się żyć na tyle normalnie,na ile jest to możliwe,kiedy jest się uwięźionym we własnym domu.Czasem brak mi sił żeby dalej walczyć.Moje starania przynoszą bardzo marniutki skutek.Pozdrawiam wszystkich znerwicowanych.Trzymajcie się cieplutko w te jesienne dni.
  10. Grzybowa

    Syndrom DDA

    Wydaje mi się,że to ma wszystko ze sobą związek.Też jestem DDA i mam podobne odczucia do Twoich.Myśląc logicznie,to DDA może być przyczyną nerwicy,a nerwica powduje,to,że panicznie boisz sie śmierci,I masz myśli natrętne z tym związane.
×