Skocz do zawartości
Nerwica.com

You know nothing, Jon Snow

Użytkownik
  • Postów

    2 626
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez You know nothing, Jon Snow

  1. Huawei Gitara elektryczna, klasyczna, czy akustyczna?
  2. Brunetka Sukienka czy spódniczka?
  3. Hit Krokiety z kapustą i grzybami?
  4. Hit Naleśniki amerykańskie?
  5. Zasłony Bluza z kapturem czy bez?
  6. Właśnie problem w tym, że ja najbardziej kocham te słodsze. Po deserwowych czy gorzkich to ja bym zjadła jeszcze więcej tej mlecznej. Właśnie czekolady z owocami za bardzo nie lubię jak jest masa np. truskawkowa to zjem, ale tak łączyć mi nie pasuje do owoców już wolę z chlebem czy z bułką. Kiedyś uzależnienie od bananów też mi się zrobiło, teraz praktycznie jem je tylko sporadycznie. Jakoś nie widziałam w nich też super właściwości. Mówią, że od bananów regularnie jedzonych się tyje a ja codziennie jadłam po 2 i nic.
  7. Nie wiedzą jak mi pomóc @Dryagan poza lekami, ale tak sobie myślę co to da, że mam jeść leki gdy czekolada jest smaczniejsza. Jeszcze, żeby takie leczenie potrwało chwilę, a oni jak im o tym opowiedziałam stwierdzili że to nie rok, dwa. Mogę jeść przy tym słodycze, ale uważają że nie powinnam codziennie. Jak mi powiedzieli, że 2,3 razy na tydzień czy mam zastępować to owocami to jest to dla mnie nie do przejścia. Za duże wyrzeczenie, za bardzo lubię czekoladę. Mam ciężką depresję tak naprawdę. Rozmawiam normalnie, staram się mieć pozytywne nastawienie, ale z racji na moje przeżycia mój ból w środku jest ogromny. Jestem w ogóle osobą skołonną do uzależnień, choć je rozumiem, z niektórymi jestem w stanie sobie poradzić. Nawet Muzyka z pozoru nie szkodliwa też jest moim uzależnieniem, moim życiem, że muszę jej słuchać non stop. Nie mówiąc o papierosach. Jak sobie np. pomyślę o dzieciach gdzieś w ciężkich warunkach, które nie mają w ogóle co jeść, łapią gdzieś szczury, myszy by przetrwać a co tu mówić o slodyczach to jest mi jeszcze bardziej źle. Staram się nie myśleć, chociaż też czasem pomaga mi to przetrwać, tylko też nie mogę zachowywać się jak asceta, dlatego że żyję w lepszych warunkach. Ale potrafię zrobić też bunt i nie jeść nic. Temat z uzależnieniami jest ciężki, zwłaszcza gdy jest się do tego też empatyczny i w ogóle przy depresji właśnie głównie. Lubię sport, jestem też takim typem sportowca z drugiej strony, ale po ćwiczeniach to ja w ogóle już apetytu nie mam na nic. Psychiatra widząc mnie, gdy ćwiczę, powiedział mi no to teraz zjedz jabłuszko, akurat dostaliśmy na podwieczorek i ja nie mogłam tego jabłka zjeść, a gdy już się przymusiłam by się nie zepsuło to zaraz potem naszła mnie ochota na coś czekoladowego albo pączka, drożdzówkę, bo wtedy czuję się najbardziej najedzona i zaspokojona. Na obiad podawali nam czasem raz w tygodniu 2 naleśniki do tego jakąś zupę i to też było za mało, najlepiej w ogóle nie robić sobie smaku na nie. Zwykle jem 4, 5. Jeden serek na kolacje to też mało. Tam ważyłam 43/44kg teraz ok 41 a mam głód jak dorosły mężczyzna czasem i to taki nie do opanowania. Mam też swoje smaki i wszystkiego nie zjem. Nie wiem co z tym zrobić, jakoś ograniczam, próbuję jeść w normie wszystko, ale dziś mnie znowu naszło. Dziękuję Ci za zainteresowanie.
  8. Próbowałam się przejść też by sobie cukier obrzydzić, ale tak to nie działa i jest to głupie. Może pomaga na 2 dni i na nowo to powraca, a łzy płyną mi same, mózg potrafi tłumaczyć sobie brak cukru, zapale papierosy i jakoś przetrwam, ale i tak mam pie*dolca na punkcie słodyczy. Mimo spożywania innych posiłków, na sól też czasem mam zwiększone zapotrzebowanie, ale musi być i tak do tego koniecznie cukier. Owoce mi w sumie przestały smakować, warzywa bardziej. Kiedyś jadłam codziennie banany, jabłka, dużo pomarańczy, mandarynek, lubiłam bardzo grejpfruty, nie mówiąc o poziomkach czereśniach, wiśniach teraz bym zjadłam może te czereśnie wiśnie, mandarynki, poziomki, ale i tak zaraz potrzebuje czekolady. Soki owocowe mi w ogóle przestały smakować, poza jabłkowym może. Albo mam takie przyzwyczajenia, muszę zjeść rano pączka, potem oczywiście coś czekoladowego, zaraz do tego żelki, najlepiej chipsy, paluszki i tak bym jadła non stop. Ptasiego mleczka lepiej mi nie pokazywać, żadnych słodyczy typu Kinder, bo bym tak jadła bez końca. A waga w ogóle się nie zmienia. Niektórzy uważają, że mam ciągle zachcianki jak kobieta w ciąży, ale to też jest objaw chorobowy tylko oni gdy mi zrobili badania i to powtórzyli a i ja prywatnie robiłam, nic nie wykryli. Miałam chyba tylko niedobory żelaza, myśleli o anemii ale to się wyrównało a moje zapotrzebowania i tak są nienaturalne. Niektórzy uważają, że mam ciągle zachcianki jak kobieta w ciąży, ale to też jest objaw chorobowy tylko oni gdy mi zrobili badania i to powtórzyli a i ja prywatnie robiłam, nic nie wykryli. Miałam chyba tylko niedobory żelaza, myśleli o anemii ale to się wyrównało a moje zapotrzebowania i tak są nienaturalne. Nie mówiąc, że w mój organizm bardzo ktoś zaingerował, ale to uczucie i tak towarzyszy mi od lat a waga była w normie i jakoś żyłam bez cukru, teraz bez cukru żyć jest to męka dla mnie. Niczym nie mogę tego zastąpić poza ewentualnie papierosami albo nie jedząc nic by mi zapotrzebowanie na cukier nie wzrastał. A jeść coś i tak muszę.
  9. Robiłam badania pod kątem cukrzycy, tarczycy, nie mam żadnych problemów hormonalnych, a wciąż mam tak, że po zjedzeniu normalnego posiłku, muszę koniecznie zaraz zjeść coś słodkiego. Czasem mając czegoś za mało, np. 2 batony, wafelki, boję się to zjeść, bo wiem że będzie mi mało i dostanę szału. Mam daleko sklep, czasem mam zapasy czasem nie, poproszę Ojca by mi kupił a dla Niego zjeść jedną czekoladę czy 2 batony/Wafelki, czy trochę ciastek w ciągu dnia jest w normie. W szpitalu z produktów, które były słodkie był tylko dżem, serek homogenizowany, ryż że śmietaną i rodzynkami czy naleśniki, poza tym owoce i to było okej. Dla niektórych też jest ok, nawet nie jedząc nic słodkiego, nie słodząc herbaty a dla mnie nie. Jestem uzależniona od czekolady, ciastek, ciast, pączków, drożdżówek muszę zjeść powyżej pół kilograma czegoś by się dobrze czuć. Nie mogę tego niczym innym zastąpić i nie wiem jak sobie z tym radzić. Żadne wskazówki lekarzy czy dietetyków nie pomagają. Jak wszystko zjem, to potrafię w Nocy płakać, gdy spać nie mogę, że nie mam słodyczy i od razu muszę rano iść do sklepu. Czy ktoś ma podobnie i jak sobie z tym radzić. Chciałam założyć nowy temat, ale widzę, że ten jest podobny.
  10. Tak można by zapytać każdego czy nie szkoda mu pieniędzy na to co lubi. Wkurza mnie fakt, że ceny papierosów poszły w górę, ale i są droższe "rozrywki".
  11. No za duża, zwykle to i tak było 3,5, 4 ale potrafię 5 jak mam. Zależy ile mam, najlepiej wagonów papierosów nie dawać mi do rąk : p Ale potrafię też nie palić nic, tak naprawdę jak mnie nikt nie denerwuje to palę optymalnie, mimo zamiłowania do palenia. W pierwszym tygodniu pobytu nie zapaliłam nic od chwili wejścia przez przeszło 1,5 tygodnia to jak na mnie dużo. Ale potrafię też nie palić nic, tak naprawdę jak mnie nikt nie denerwuje to palę optymalnie, mimo zamiłowania do palenia. W pierwszym tygodniu pobytu nie zapaliłam nic od chwili wejścia przez przeszło 1,5 tygodnia to jak na mnie dużo.
  12. Najlepsze i najgorsze zarazem w marihuanie jest to, że wprowadza spokój, luzuje, można w inny świat odpłynąć, dla artystów, osób które lubią siedzieć w domu, oglądać telewizję czy coś w spokoju sobie porobić, faktycznie jest to katorga by się odzwyczaić. Ten susz o którym wspominam, mnie np. obrzydza jak i ta marihuana medyczna z apteki. Przepisali mojemu przyjacielowi na objawy raka i ja uważam, że tylko go to otępia, nic nie wnosi dobrego. W ogóle mężczyźni dla mnie gorzej tę marihuanę tolerują niż kobiety. Co innego z Holandii. Ta mi smakowała była taka prawdziwa, naturalna, czuć było po prostu świeżość tej rośliny jej same pozytywne zastosowania. Wcześniej bywałam, znajomi jeździli więc miałam coś dobrego stamtąd, a teraz jako, że mam inny klimat, mnie to w ogóle nie pociąga. Możesz to zastępować też melisą czy rumiankiem, wycisza też i relaksuje, dobrze wpływa na sen, ale od wszystkiego tak naprawdę można się uzależnić. A znaleźć sposób by haj nie był potrzebny jest trudny. Dobrze dobrane leki też mogą Ci pomóc. Jednak leki to chemia, tu mamy do czynienia z naturalną rośliną, ale wywołując ą jednak różne stany, które są zależne od naszego organizmu. Alkohol jest ogólnie dostępny a też jego szkodliwość jest wielka. Najlepiej samemu wybrać co jest dla nas dobre. Dochodzi też fakt czy jest to uzależnienie fizyczne czy psychiczne. Czy musisz ten dym poczuć w płucach w powietrzu czy jesteś w stanie bez tego żyć. U mnie było to uzależnienie fizyczne i musiałam się oszukiwać, np. właśnie paląc tytoń z fajki, lufki by mieć jakiś efekt podobny, ale mniej szkodliwy, choć nad szkodliwości ą jak napisałam bym polemizowała, jednak na pewno bardziej legalny a za tym idzie też niepotrzebny stres, że robisz coś wbrew prawu. Najgorzej jest odebrać coś komuś, nawet w szpitalu po tym co powiedziałam, nie potrafili mi odebrać papierosów. Wiedzieli, że tych paczek potrafię wypalić w ciągu dnia nawet 5, że w przeciągu 10 minut, potrafię wypalić 7 papierosów na raz. Dlatego 2 paczki to była jeszcze dla nich jakaś norma w moich granicach, choć już za dużo, ale jakoś przymykali na to oko, widząc, że ja naprawdę tego potrzebuje, że taki był mój styl życia i to nie wpływa szkodliwe na moją świadomość, a jeść jadłam tyle ile mi podano, dodatkowo jakieś swoje jedzenie i na wadze i tak nie przybieram. Tu mi bardziej pomagały pielęgniarki kryjąc te moje palenie, bo lekarze byli tylko do południa a ja najwięcej wypalałam zawsze na wieczór. Gorzej mieli ci uzależnieni od alkoholu, ale alkoholicy zwykle się trzęsą, są nerwowi i tym też sami sobie szkodzą, pozwalając by alkohol miał kontrolę nad ich ciałem.
  13. Coś tu się ciągle mi łączy, kopiuje. Widzę, że u innych też.
  14. Nie wierzę, że tak przypadkiem @Paula Bratek ale przeprosiny przyjęte. Nie interesują mnie takie dni. Teraz to ja na Noc Kupały czekam i dni dla mnie ważne pamiętam. Właściwie to jak to czytam, żaden podpunkt do mnie nie pasuje. Może tylko to że czuję się wyjątkowa, ale uważam, że każdy na swój sposób jest, niektórzy bardziej się w czymś wyróżniają i nie ma to nic wspólnego z objawem chorobowym. Właściwie to jak to czytam, żaden podpunkt do mnie nie pasuje. Może tylko to że czuję się wyjątkowa, ale uważam, że każdy na swój sposób jest, niektórzy bardziej się w czymś wyróżniają i nie ma to nic wspólnego z objawem chorobowym.
  15. Nie, ale tak stwierdzili po moim pobycie, że za mało jem i za dużo palę. Taką dostałam diagnozę.
  16. Ja paląc marihuanę byłam tak samo jak i bez, ruchliwa, kreatywna, towarzyska wciąż mi jakieś pomysły przychodziły do głowy, ale miałam lepszy apetyt zdecydowanie. Nie palę od 3 lat. Tak po prostu przestałam palić, i wiem że można choć myślałam że jest mi to niezbędne do życia. Czułam większy spokój wewnętrzny, Maria działa na mnie jak lek. Za to wciągnęłam się w palenie papierosów i w porównaniu z tym ile wypalałam ziela, a ile palę papierosów nie ma porównania i mam też m. in. z tego powodu problemy z wagą. Chociaż nie głównie przez to, ale o tym już pisałam. Nie twierdzę, że jedno i drugie jest złe, ale to obiektywna ocena. Zależy od świadomości, od organizmu. Dla mnie lepsza była marihuana niż papierosy, nie przynosiła mi szkód fizycznych ani psychicznych. Ale też może trochę mi zbrzydła. Mogła bym palić medyczną, wcześniej paliłam w sumie też medyczną, ale holenderską, teraz są niby sklepy z suszem tego typu, można iść do lekarza po receptę, ale w ogóle nie czuję potrzeby. Papierosy mnie zaspokajają, czasem piwo. Rozumiem Twój problem, rozumiem tych którzy próbują zagłuszać myśli w taki sposób a potem te substancje wchodzą w metabolizm i to już jest normalny odruch sięgania po coś takiego jak po coś normalnego dla człowieka użytku. Jeżeli Cię to męczy to powinnaś zgłosić się po pomoc jeśli tego nie zrobiłaś, a jeśli chcesz z tym wygrać sama to stopniowo powinnaś ograniczać palenie, czy inne używki aż w końcu przestanie Cię to męczyć. Może jakiś produkt spożywczy Ci to zastąpi, jakieś zioła do picia na uspokojenie, zagłuszenie emocji. Izolacja od życia nie jest winą tych substancji tylko jest to inny powód w Twojej głowie. Są alkoholicy, narkomanii, którzy normalnie funkcjonują w społeczeństwie. Być może nie lubisz ludzi, jesteś typem introwertyka, lub fobika schemat życia Ci się nie podoba, czegoś się obawiasz itd. Jest wiele powodów, jeśli chcesz możesz napisać co Cię męczy, czego oczekujesz od życia. Może będę mogła coś Ci doradzić lub ktoś inny tutaj. Dodam, że miałam rozprawę w sądzie za nielegalne posiadanie marihuany za czasów, gdy nagonki na to były. Na rozprawie nawet nie było mowy o szpitalu psychiatrycznym, a po 10 latach od tamtego czasu trafiłam tam za palenie papierosów głównie, choć mi w szpitalu pozwalali ; ) Najdziwniejsze świadomość jest sądów i lekarzy. Dodam, że miałam rozprawę w sądzie za nielegalne posiadanie marihuany za czasów, gdy nagonki na to były. Na rozprawie nawet nie było mowy o szpitalu psychiatrycznym, a po 10 latach od tamtego czasu trafiłam tam za palenie papierosów głównie, choć mi w szpitalu pozwalali ; ) Najdziwniejsze świadomość jest sądów i lekarzy. Coś się znowu powysyłało dwukrotnie.
  17. @Paula Bratek a Ty psychiatra? Ja po dwukrotnym pobycie w szpitalu mam wpisane zaburzenia psychotyczne, pod kątem zaburzeń odżywiania i nadużywania palenia. Nic to ze schizofrenią wspólnego nie ma. Więc nie zaczepiaj, nie diagnozuj, nie psuj niedzieli, bo Cię zgłoszę.
  18. Teraz trochę cieplej, jestem na spacerze.
  19. Tak sobie, nawet nieźle, chociaż mi zimno. Słońce jest, ale wiatr zimny, nic się nie opaliłam za zimno by siedzieć, leżeć na tym wietrze.
  20. You know nothing, Jon Snow

    Czy masz?

    Tylko pod wpływem słońca, albo po solarium w sumie, gdy się opalam zaraz pojawiają się piegi. Niestety naturalnie nie mam. A Ty?
×