Pozwolę się podzielić refleksją jak ciężko zaufać ze to ,,nerwica”,bo laryngolog ( konsultowałam na pierwszym miejscu aby wykluczyć takie popularne przypadłości jak zatoki czy zatkane ucho) i pan doktor orzekł, ze u mnie to nie nerwicowe tylko na 100 % cytat: „uszkodzenie ucha wewnętrznego” bo 2% ubytek słuchu tylko, ze nie dopytał czy mam tak od zawsze i niepokój zasiał niestety, dlatego boje się chodzić po lekarzach i brakuje mi trochę mądrych lekarzy bo każdy jak się może czegoś z fizjologii doczepić to tak robi i często wmawia, ze to przez i tylko się nakręca człowiek bardzo i jeszcze bardziej choruje… bo rozumiem, że nie ma takich wytycznych, ze aby orzec „nerwicę „to trzeba mieć 100% wszystkie narządy sprawne i dopiero wtedy to nerwica? Ja niestety trochę boje się diagnozować w nieskończoność bo mam dużo z przeszłości wspomnień jak mnie straszono chorobami, których nie miałam, a na pecha mam kilka schorzeń co dają lekkie odchyłki od normy w badaniach i na upartego można mnie wciągać w diagnostykę w nieskończoność i trochę straszyć…przepisywać niepotrzebne leki, wysyłać na drogie badania, co lekarz to opinia i trochę mnie to dołuje wszystko …pozdrawiam i dziękuje za każde dobre słowo