Skocz do zawartości
Nerwica.com

Błażej81

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Błażej81

  1. Ja teraz wróciłem od dziś do 250 mg asentry, ale biorę całość rano. a i tak mam problemy z bezsennością. jestem już na takim etapie, że jak stracę tę przytomność choćby na 1 godzinę to czuję się tak jak kiedyś, gdy przesypiałem 8 XD
  2. Dziś po raz pierwszy zwiększyłem sobie asentrę z 225 mg na 250 mg (czyli maksymalną ilość którą już brałem). Ogólnie mam problemy po tym z poczuciem bycia nakręconym (i jakby w gorączce) i agresją. Niestety jak powiedziała mi raz lekarka jest to i tak jeden z "nałatwiejszych" (a więc dających najmniej skutków ubocznych, jak występująca u mnie często po lekach akatyzja czy brak energii) antydepresantów (która biorę na lęki). Pamiętam że w przeszłości z antydepresantów brałem jeszcze (bez skutków ubocznych): anafranil, tegretol oraz fevarin. Nie pamiętam czy jej o nich wszystkich wspominałem, ale może powinienem spróbować ponownie z którymś z nich (zamiast asentry)?
  3. Dogorywam sobie dzisiaj po kawce, bo wczoraj wróciłem od rodziców, po czym siedziałem do 00:00 na czacie żeby się uspokoić. Chciało mi się kupę od ilości zjedzonych u nich owoców (z pół kilo borówek dała mi matka jeszcze na drogę *facepalm*), ale nie mogłem zrobić (kupy). To wszystko spowodowało, że znowu całą noc nie zmrużyłem oka. Więc znowu jestem tym lekko załamany (chociaż już się chyba uczę nie obwiniać się za doprowadzanie do nieprzespanych nocy) i całkowicie pozbawiony energii. nawet na gitarce pewnie będzie zero progresu bo jak ma być jak nie zregenerowałem mięśni. Ale to wszystko wpisuje się w ostatni trend u mnie, który trwa jakiś tydzień. Mianowicie że przesypiam zaledwie co drugą noc. Co jest i tak myślę lepsze niż nie spać do 3 nocy pod rząd (co też mi się zdarzało) lub spać, ale tylko w takim półśnie, co właściwie nawet nie wiem czy regeneruje, bo sił się po tym też nie ma na nic, jedynie może umysł jest mniej zmulony. wolę jednak zasypiać na tę godzinę i co drugą noc, ale za to konkretnie tracić przytomność, niż leżeć 8 godzin w jakimś gównianym półśnie - pół czuwaniu. Ogólnie dopiero się uczę nawigować po czymś takim jak forum i często tutaj nie piszę, gdyż dopiero uczę się znajdować w ustawieniach, żeby wyświetlało mi "wszystkie najnowsze posty, niezależnie od tematu"... że tak powiem. Bardzo się cieszę że tu jestem. Od tych kilku dni co tu jestem zauważyłem pewną poprawę swojego nastroju. Nie wiem czy to zasługa czegoś innego czy właśnie tego że tu dzielę się swoimi przemyśleniami, ale jest to na pewno nowy rodzaj jakości w porównaniu z komunikacją za pomocą równoważników zdań na czacie z ludźmi, którzy w większości i tak cię nie rozumieją bo sami nie chorują lub po prostu uważają cię za pipę (według standardów swojej toksycznej męskości, choć tak naprawdę, poprzestając na pisaniu równoważników zdań i trollowaniu tych co się wychylają z głębszymi wyznaniami, sami pokazują jak bardzo są słabi bo nie mają jaj nawet na to żeby na chwilkę odłożyć maskę twardziela, opuścić gardę i choć trochę się otworzyć, pokazać swoje delikatne, nie chronione niczym wnętrze XD)
  4. Ja 42. Co godzinę też nie dałbym rady ćwiczyć, chociaż zalecają 3 x dziennie. Nawet codziennie nie dałbym rady bo może przez bezsenność, może przez wiek a może przez przewlekłą niedoczynność tarczycy którą mi zdiagnozowano jakieś 3 lata temu nie regeneruję się tak szybko. Może na początek z 2 x w tygodniu dałbym radę. Nawet mimo tego że nie są to przecież jakieś ćwiczenia siłowe czy forsowne obwodowe a tylko wyginanie kręgosłupa we wszystkich możliwych płaszczyznach. Wzmacnianie małych mięśni posturalnych. Póki co wystarcza mi, że jednorazowo, w razie bólu, wykonam kilka skrętów w tył z pozycji na czworakach, na przemian na lewą i prawą stronę, z uniesieniem ręki w górę i w tył. To ćwiczenie na odcinek piersiowy kręgosłupa, bo właśnie on najbardziej mi dokucza. Gdy byłem w szczycie mojej niedoczynności tarczycy i leki jeszcze nie zdążyły ustabilizować mego stanu, nie miałem kompletnie energii. Wtedy od siedzenia ze zgrabionymi plecami przy komputerze, który znajdował się na niskim stole, nagle coś mi strzeliło w odcinku piersiowym kręgosłupa. Zaczęło boleć więc zacząłem robić różne skręty, kocie grzbiety, wiszenia na drążku, pozycje kobry gdzie leżąc na brzuchu wygina się na maksa głowę i klatkę piersiową w tył itp. No w pewnym momencie, nie wiem, wydaje mi się że od któregoś z tych ćwiczeń rozciągających zauważyłem w odbiciu swojej klatki piersiowej w drzwiczkach piekarnika, że zrobiła mi się w niej dziura na środku. Tak jakby puściły mi przyczepy mięśni klatki piersiowej od strony mostka, czyli wewnętrznej, na dole, tam gdzie kończą się mięśnie klatki piersiowej. Nic sobie z tego nie robiłem początkowo, ponieważ nic mnie nie bolało (i nie boli do dziś), ba, nawet uważałem to za pozytywny efekt rozciągania - że puścił mi fizjologiczny przykurcz mięśni piersiowych (który też mi zdiagnozowano na siłowni) a który powodował pociągnięcie łopatek do przodu i przez to ich odstawanie. Aż do momentu gdy wpisałem w google "naderwanie zaczepów mięśni piersiowych" i "dziura w klatce piersiowej" XD. Nie wiem, tam coś piszą o operacji, nie jestem pewien czy takie coś da się kiedyś cofnąć za pomocą ćwiczeń. Na razie nic się nie zmienia w tej kwestii (nie jest ani lepiej, ani gorzej) bo nie ćwiczę. Dodam, że spadła mi maksymalna ilość pompek jakie robiłem, tak z marszu (kiedyś 8 teraz góra 2, ale może mieć to związek ze spadkiem masy mięśniowej i energii związanej z niedoczynnością tarczycy, chociaż tę masę już raczej odbudowałem). Co charakterystyczne również, z pompką jest wszystko dobrze póki nie schodzę w dolną jej fazę (czyli w kierunku ziemii) wtedy nagle jakby mnie odcinało i prawie spadam. Myślę że ma to związek z tymi mięśniami zerwanymi bo chyba w tej fazie ruchu mniej zaczynają pracować ramiona, oddając pola mięśniom klatki piersiowej, na które przechodzi akcent. Coś jest chyba na rzeczy.
  5. O to to jeszcze wszystko przede mną. bo ja JESZCZE tak nie mam. czekam na to strzelenie w kręgosłupie zwane chyba "zastrzałem" ilekroć się z czymś schylam (np odkładając do pokrowca gitarę, od grania na stojąco i na siedząco również boli mnie kręgosłup). Antycypuję to jako następną fazę. Odkładam cały czas fizjoterapię na bliżej nieokreśloną przyszłość, gdyż teraz, z powodu bezsenności wiem że nie zawsze mógłbym pojawiać się na zajęciach. Jak się nie wyśpię to nawet nie mam sił rąk podnieść na dłużej jak np robię sobie fryzurę, a co dopiero móc wykonywać jakieś ćwiczenia. Byłem z tym kiedyś u lekarza fizjoterapeuty, też poza skoliozą i kifozą stwierdził u mnie lumbago. Powiedział że jedna noga krótsza, stąd tzw potykanie w czasie chodu. Przepisał mi ketonal, nawet nie wykupiłem recepty. Potem poszedłem na siłownię, do miejscowego fizjoterapeuty. On też kazał mi się przejść i też stwierdził że moja miednica w pewnym momencie opada jak idę, więc też stwierdził, że mam jedną nogę krótszą. Tyle, że nie tę samą co tamten pierwszy, lekarz. XD Co do bólu to jak wspomniałem nie wykupiłem nawet ketonalu który kiedyś przepisał mi lekarz. Ból, jak się pojawi to promieniuje nawet aż do łydki czasami. Jednak nie utrzymuje się długo. Z reguły jeśli się dobrze wyśpię (i przez to zregeneruję ciało i układ nerwowy) to mija na drugi dzień. Tak to się pojawia lekko jak np za dużo siedzę. Teraz np od jakiś 3 dni lekko boli mnie w dole pleców i pośladkach i wiem dlaczego, ponieważ ostatnio wysypiam się co drugą noc dopiero. Tak w kratkę. Nie mam więc co drugi dzień na nic siły i tylko siedzę cały dzień przed kompem. a więc brak snu i sił (ergo zmniejszone napięcie mięśniowe w tych wszystkich mięśniach posturalnych, odpowiedzialnych za utrzymywanie wyprostowanej sylwetki i chroniących kręgosłup przed przeciążeniami; tak przynajmniej sobie to tłumaczę). Zresztą psychika ma ogromną rolę w bólach kręgosłupa. Jacyś japońscy naukowcy czy lekarze leczą bóle kręgosłupa wyłącznie przez oddziaływanie na psychikę, jak kiedyś widziałem na YT. Jednak mnie nie bolał jeszcze nigdy tak mocno żebym musiał wziąć tabletkę.
  6. Są jeszcze plastry rozgrzewające na atak korzonków
  7. To jest tak zwana rwa kulszowa. Wiem bo też mnie nieraz atakuje, gdyż mam problemy z kręgosłupem. Powstaje gdy płyn międzykręgowy (?) wydostaje się z pomiędzy kręgu/dysku i zaczyna uciskać jeden z pobliskich nerwów. Rwa zaczyna się w samym dole kręgosłupa (częsty tak zwany "atak korzonków) a gdy się rozwinie powoduje też promieniowanie bólu na lędźwia (pośladek) i w dół tyłu uda aż do łydki i stopy. U mnie atak rwy kulszowej następuje gdy za dużo siedzę przed komputerem, nie wysypiam się, wykonuję jakiś dłuższy wysiłek w zgięciu w dolnym odcinku kręgosłupa (np. gdy pchałem małego siostrzeńca na rowerku: było super, lecz na drugi dzień miałem taki atak "korzonków"/rwy, że ledwo chodziłem) lub długo stoję (jak np gdy pracowałem fizycznie w volkswagenie, na lince, stojąc po te 8 godzin z przerwami). Najlepszy sposób na atak bólu w dolnym odcinku pleców/pośladków i tyłu ud? wykonanie ćwiczeń na te części ciała. Bez obciążeń. Te ćwiczenia to 3 serie po 10-15 powtórzeń wznosów wyprostowanej nogi tyłem, na czworakach (zaczynasz od zgiętej nogi, z kolanem na ziemii i w miarę ruchu w górę sukcesywnie prostujesz aż utworzy wyprostowana jedną ciagłą linię z twoimi plecami). I tak, na zmianę, prawą i lewą nogą. Odmianą tego ćwiczenia jest wykonywanie go w bardziej ograniczonym zakresie ruchu, w leżeniu na ziemii brzuchem (wtedy wykonujesz tylko kawałek ruchu w górę z cały czas wyprostowaną nogą, na zmianę prawą i lewą, jakbyś pływała na strzałkę). Innym dobrym ćwiczeniem jest tzw kołyska w leżeniu na brzuchu, a także wznosy samych pośladków w leżeniu na plecach ze zgiętymi w kolanach nogami i stopami pod pupą, oraz (najlepiej głębokie) przysiady. wszędzie trzymając się tej zasady że lepiej zrobić więcej różnych ćwiczeń niż serii i powtórzeń tylko jednego, dlatego nie wychodź poza 3 serie x 10-15 powtórzeń w ćwiczeniu. Mi przechodziło już po wykonaniu tylko jednego z tych ćwiczeń. A propos, rwa kulszowa to po angielsku sciatica i kiedy wpiszesz to w YT wyskoczy ci mnóstwo filmików z ćwiczeniami na nią. Kanał który osobiście polecam to Calisthenics Movement, zwłaszcza filmik pod tytułem: "5 exercises for a stronger lower back". Wbrew tytułowi jest on nie tylko o wzmacnianiu tej części ciała ale również o ćwiczeniach na rwę (w większości takich których tu nie wymieniłem).
  8. Błażej81

    Dobry Wieczór!

    Tylko, że mój lekarz twierdzi, że ta asentra którą biorę jest jeszcze "najłatwiejszym" z antydepresantów, w sensie dających najrzadziej skutki uboczne. U mnie takie skutki uboczne występują bardzo często. Np. kiedy brałem Seronil wiecznie chciało mi się spać, nie miałem energii i miałem akatyzję. Inny lekarz z którym miałem kontakt na oddziale dziennym, psychiatrycznym na który uczęszczałem twierdził że to asentra może powodować u mnie zwiększoną agresję i zaproponował inny antydepresant. Mój lekarz z kolei powiedział o tym zaproponowany przez lekarza z oddziału dziennego leku (nie pamiętam nazwy tego specyfiku) że on może właśnie powodować agresję i różne skutki uboczne, a asentra powoduje agresję najsłabiej. Mój lekarz ogólnie twierdzi że moja agresja nie wynika z samego działania asentry a raczej z tego że niewyrażany latami gniew jest we mnie a asentra, działając antylękowo, daje mi po prostu odwagę do jego wyrażania. Odwagę której przed włączeniem do leczenia antydepresantu nie miałem. Według niej mój gniew to temat na psychoterapię, nie na farmakoterapię. Przepraszam że może prowadzę ten dialog w miejscu gdzie powinniśmy się tylko witać, ale nie mogłem się powstrzymać przed pociągnięciem tematu, a jako nowy w takim miejscu, jeszcze niezbyt dobrze nawiguję po forum. W razie czego, proszę przesunąć mój post/posty w inne miejsce/na inny dział.
  9. Błażej81

    Dobry Wieczór!

    Ja miałem podobnie w zeszłym roku. Napisałem kilka cierpkich słów pod adresem kobiet i mojej matki na specjalnej grupie "Nerwica i lęki" czy jakoś tak, na Facebooku. Miałem zły dzień, byłem wkurzony jak potraktowała mnie fryzjerka i zamiast asertywnie zwrócić uwagę jej lub jej szefowej postanowiłem że odpuszczę. No a po powrocie do domu gniew nie tylko mnie nie odpuszczał ale wręcz narastał i postanowiłem że tak go skanalizuję (inaczej nie za bardzo umiem). Nagle na mój post zaczęło odpowiadać mnóstwo rozwścieczonych kobiet, że aż nie nadążałem czytać, nie mówiąc o odpisywaniu. No i wreszcie któraś mnie zgłosiła. Wyrzucono mnie z tej grupy od razu, a za pół godziny miałem policję pod drzwiami, potem przyjechało też pogotowie. Nie mówię że interwencja nie była uzasadniona, bo użyłem na tym facebooku gróźb, aczkolwiek jak sami policjanci stwierdzili nie pod adresem jakieś konkretnej osoby, więc niby nie było podstaw do interwencji. Aczkolwiek zachowanie pracownika pogotowia i ośmielonej jego przyjazdem policji pozostawiało dużo do życzenia (naśmiewanie się). Zbadali mnie, nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości i pojechali. Całe to zajście przez ten mój gniew który ciągle mnie toczy a do którego okazywania asentra mnie ośmiela, dając odwagę. Tak mówi moja psychiatra. Ja jednak nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
  10. Błażej81

    Dobry Wieczór!

    właśnie bardzo lubiłem chodzić na siłownię. ale wtedy niestety musiałem się później masturbować i wpadałem w ciągi, bo nie przyzwalam sobie na masturbację, nie daję prawa i mam lęki w trakcie, że mnie nagra kamerka w laptopie mimo że zaklejona albo że w jakiś sposób rodzina się dowie i mnie potępi. także kończyło się bezsennością od tych ciągów masturbacyjnych. i teraz już nic nie mogę ćwiczyć. właśnie bardzo lubiłem chodzić na siłownię. ale wtedy niestety musiałem się później masturbować i wpadałem w ciągi, bo nie przyzwalam sobie na masturbację, nie daję sobie do niej prawa i mam lęki w trakcie, że mnie nagra kamerka w laptopie mimo że zaklejona albo że w jakiś magiczny sposób rodzina się dowie i mnie potępi. te ciągi były spowodowane kompulsywną pogonią za spełnieniem które nie mogło nadejść bo musiałbym sobie najpierw dać prawo do masturbacji i rozluźnić się zamiast robić to w psychicznym rozdzieleniu wynikającym z poczucia winy. i tak koło się zamykało. także kończyło się bezsennością od tych ciągów masturbacyjnych. i koniec końców byłem wiecznie niewyspany i bez sił. także teraz już nic nie mogę ćwiczyć.
  11. Błażej81

    Dobry Wieczór!

    Chciałem się przywitać. Jestem Błażej, mam 42 lata. Od 2008 r. leczę się na schizofrenię paranoidalną i lęki społeczne. Biorę: Rano: 225 mg Asentry, 1 tabletkę Depakiny Chrono 500 (nie wiem ile to mg bo jeszcze jest tam sporo wypełniaczy, a nigdy nie chciało mi się liczyć), 75 mg Egzysty; Wieczorem: 550 mg Kventiaxu, 2 tabletki Depakiny Chrono 500, i znów 75 mg Egzysty. Mam nadzieję że nie zanudziłem tym krótkim opisem. Postanowiłem się zarejestrować bo Asentra którą biorę na lęki społeczne zabiera mi lęki ale daje strasznie dużo agresji i "nakręcenia się". Bardzo mi to przeszkadza, niszczy mi zdrowie, no i boję się tej mojej agresji. Przez nią zdarzało mi się już wchodzić w konflikty z prawem, co nakręcało z kolei ponownie moje lęki. Pozdrawiam!
×