Oj tak, rok temu nawet zacząłem chodzić do prostytutek właśnie głównie w celu poprzytulania się... Z jednej strony dobija mnie samotność, a z drugiej strony jak już wyjdę do ludzi to męczę się, nie mam o czym rozmawiać z nimi, czuję pustkę w głowie. Jakiś czas temu znajomy wyciągnął mnie do klubu i to była żenada. Nie wiedziałem jak się zachowywać, ciągle byłem spięty i jak najszybciej chciałem stamtąd uciec. Nie wiem co ze mną jest nie tak. Czy to jakiś Asperger czy co... Kilkukrotnie podejmowałem próby terapii, ale długo nie wytrzymywałem, bo spotkania te bardziej mnie stresowały niż pomagały, a nie uśmiecha mi się wydawać miesięcznie prawie 1000 zł i nie czuć, że to pomaga. Uzależniam swoje szczęście od innych, a nie potrafię być szczęśliwy sam ze sobą. Przykładowo mam myśli, że jakbym znalazł dziewczynę to dopiero wtedy byłbym szczęśliwy, a to pewnie tak nie działa. Przez to za bardzo przywiązuję się do ludzi, przy których dobrze się czuję. Oczywiście rzadko to się zdarza, bo mało jest takich osób, przy których mogę dobrze się poczuć, ale trafiłem w życiu kilka takich osób i później cholernie bolało jak taka znajomość się kończyła. Do tego uciekam w świat wirtualny, mam problem z kontrolą tego. Jak staram się robić coś konstruktywnego to co chwilę mam pokusę, aby coś na internecie sprawdzić i często ulegam tej pokusie. I kończy się tak, że godzinami scrolluję bezsensownie internet. Niby chcę coś zmienić w swoim życiu, ale nie potrafię i ciągle kręcę się w kółko...