jerzy jednak było że szczerbina w kałasznikowie była rozregulowana i zamiast w puszke trafiłem w sznurowadło na którym wisiała i puszka spadła.w kałachu zawsze jest nabój w komorze bo jest samopowtarzalny.musiałem położyć naładowaną broń ukośnie do kulochwytu iść po puszke i przywiązać ją z powrotem.innym razem pepesza strzelała dubletami i rozcinała łuski,M4 się zacinał,mosin zakleszczał łuski wskutek wysokiego ciśnienia,palące się ziarno prochu wyskoczyło z komory po którymś wystrzale i trafiło mnie w oko,mosin był rozkalibrowany pociski koziołkowały i wyrywały połowe puszki,miał spękaną kolbe i zardzewiały zamek.jakby połowy części nie miał.z kałacha trzeba było wyjmować naboje ręcznie którymi rzucało na podłogę.mosin również urwał sznurowadło w podobny sposób co kałach.mossbergiem celowałem do puszki a trafiał w podłogę bo to była najniecelniejsza amunicja-loftka.w kałachu był mocno rozregulowany kolimator.