Mam dni ciężkie,takie,kiedy czuję się nieudacznikiem.
Ostatnio miałam chorego kota i nie dało się go uratować.
Odczuwam niechęć do zwykłego sprzątania w domu.
Chyba zaczęła się menopauza też.
Nie wspomnę o zmęczeniu i niewyspaniu.
Czyli stale jakieś rzeczy się dzieją.
Mam sobie jeszcze dokładać ciężaru sama?
Nie,nie odczuwam bólu istnienia.
Poza tym, gdyby ZAWSZE było tylko dobrze,to ludzie by się kompletnie nie rozwijali,bo nie umieliby stawić czoła zadaniom, które stawia przed nimi życie.