Noopept i kilka innych nootropów dobrze się sprawdzają jako antydepresanty. Kilka z leków nootropowych to uznane przez medycynę środki (nie w USA, bo polityka. Nie mają patentów, więc zakazali...). Takie, które są lekami to: piracetam, fenylopiracetam, sunifiram, noopept (czyli omburacetam), aniracetam. To chyba wszystko. Piszę o lekach nootropowych, bo są np. jeszcze inne racetamy, które nie mają właściwości nootropowych ale są oficjalnie używane w medycynie w innych celach. Ale nie o tym mowa.
Kolejnych kilka nootropów też dobrze się spisuje w leczeniu depresji, na ogół tej lekoopornej ale nie tylko. Problem jest w tym, że część z nich nie jest dobrze przebadana i nie do końca wiadomo jak je stosować. Na szczęście są ludzie, którzy testują je na sobie. Niektórzy z nich bo lubią, ale niektórzy, bo nic im nie pomaga i próbują w inny sposób się leczyć.
Z tych nootropów, które znam, to (wymieniam z pamięci) działanie przeciwdepresyjne mają: aniracetam, coluracetam, nefiracetam, noopept, bromantan, błękit metylowy (tak, taki barwnik), NALT, NAC i oczywiście fenibut. Dużo tego.
I na ogół działają znacznie lepiej niż np. klasyczne SSRI, bo po pierwsze mają znacznie mniej skutków ubocznych (np. nie robią z człowieka impotenta), po drugie w większości działają od pierwszej dawki (nie wszystkie), po trzecie nie robią z pacjenta chodzące uśmiechnięte zombie (a tak często działają leki podnoszące poziom serotoniny), ale poprzez regulację poziomu różnych hormonów (neuroprzekaźników), sprawiają, że człowiekowi bardziej wracają chęci do życia.
To tak krótko na temat nootropów i ich właściwości antydepresyjnych.
Może kiedyś w innym wątku napiszę o narkotykach (w zasadzie substancjach "zakazanych", bo narkotyk to nieprecyzyjne pojęcie), które są albo mogą być bardzo dobrymi antydepresantami.