Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nicanic

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Nicanic

  1. Jak na razie jestem po dwóch wizytach i jestem w szoku, że wizyty trwają po ok 45min! Ostatnio nawet siedziałam godzinę i psychoterapeutka nie przerwala mi i nie zakończyła sesji jak czas się skończył tak, ze duży plus za to, nie czuję się tak lekceważona, jak przy poprzedniej. No i godziny późno popoludniowe, co też jest bardziej komfortowe przy pracy. Całkiem inna osoba, może więcej wyniosę z tej psychoterapii teraz, niż tylko stres.
  2. Mi lekarz ciągle zwiększał dawkę, doszlam do 20 i bylo bez zmian, lęki wieczorne itd.
  3. Poskarzylam się psychiatrze, poszedl do resestracji i załatwił przejscie do innego psychoterapeuty w tej samej poradni. Z tym, ze nowa psychoterapeutka ma tak samo na nazwisko, jak lekarz. Przypadek? Ja to mam jakiegos pecha..
  4. Brintellix biorę od listopada zeszlego roku, jak juz tu kiedys pisalam. Jak dla mnie dzialanie przeciwlekowe to to ma zadne, muszę się wspomagac benzo od czasu do czasu. Czasem pomaga trening schulza, ale czasem jak mi się lęk rozkręca, to nie ma wyjścia. Na kazdej wizycie (mniej wiecej co 3msc) mówię mojemu psychiatrze, że lek mi nie pomaga, jest dosc drogi i wolę już wrócić do parogenu (ktory trochę mnie zwieszal i wiadomo - libido zero), ale jakoś przeciwlekowo dzialal na mnie lepiej i jestem w stanie zaakceptowac te minusy byle nie mieć lęków i nie ladowac w siebie benzo! Lekarz uparcie przepisywal mi dalej wortio bo "to lek nowej generacji, po co brać starej" i co wizytę zwiększał dawkę. Z 5mg doszlam do 20. Ale do sedna. Na ostatniej wizycie stwierdzil, ze jak sie tak upieram, to mam zostać na tej samej dawce brint. a przepisze mi paroksetynę DODATKOWO. Więc mam brać rownoczesnie wortio 20mg i paro 2x20. Ja juz zaczynam wpadać w paranoję, że on ma kasę z przepisywania tego brintellixu, ze tak mi go ciagle pcha A co ja poradzę, ze lek "nowej generacji" na mnie zwyczajnie nie działa? I w ogóle łaczenie z paroksetyną, to juz nie wiem, czy nie przesada? Please help, bo czasem juz mam takie lęki, że niewiele mnie dzieli od wezwania karetki albo zgloszenia się do szpitala. Chlip.
  5. Cześć, Po kilku latach leczenia farmakologicznego i nasilonych ostatnio atakach paniki zdecydowalam się wreszcie na psychoterapię. Parę lat temu mialam już skierowanie od psychiatry, ale wtedy z niego nie skorzystalam, bylam pewna, ze same leki wystarczą. Ale niestety nie. Powiem szczerze, ze tyle się naczytalam pozytywnych komentarzy o tych terapiach, że na prawdę pokładałam w niej wielkie nadzieje. A że bylam w rozsypce, było mi wszystko jedno kto mnie przyjmie, byle szybko. I tak oto od maja chodzę co tydzień na "terapię" do "psychoterapeuty" z NFZ. Raz, że kosztuje mnie to dużo stresu, bo co tydzień muszę drałować do przychodni w srodku pracy, potem odpracowywać wyjścia prywatne i siedzieć do nocy (rada terapeutki: "cieżko jest pracowac i chodzic na terapię, musisz sie zastanowic nad tym", "poranne godziny mam zarezerwowane przez stalych pacjentów"), a dwa, że minęły już prawie 4 miesiące, a moje wszystkie dotychczasowe wizyty ograniczały sie albo do robienia testów (mmpi nawet 2x i zeszły na to 4 wizyty bo ponoć nakłamałam za pierwszym razem i wynik nadawał sie do śmieci, a za drugim podejściem zostało mi 30 pytań do końca, ktore zrbilabym w 5min, ale "czas sie skończył, przyszedl nastepny pacjent" i musialam przyjechać za tydzien, żeby tylko dokończyć te 30 pytań), albo jechałam do ośrodka przez pół miasta tylko po to, żeby w ciągu 10min ustalić wizyty na najblizsze 3msc, a na koniec usłyszeć "tyle na dziś". Czy mi się wydaje, czy ktoś tu próbuje mnie robić w bambuko?? Czy to jest jakiś element psychoterapii, że sprawdzają moją cierpliwość i uległość? Po dzisiejszej sesji, ktora trwała tylko 10 min i psychoterapeuta mi podziekowal po wpisaniu wizyt do kalendarza, miałam takie napiecie, że rozplakalam się jak tylko wsiadlam do auta. Przed chwilą miałam silny atak paniki i niestety musiałam doraznie wziac Zomiren, bo bylam sama i bylo ciezko. Czy waszym zdaniem jest sens kontynuowania psychoterapii u tej pani? Czy takie zachowanie jest odpowiednie dla psychoterapeuty? Mam wrażenie, że moje wizyty traktuje jak przerwę od swojej pracy...
  6. Nicanic

    Psychoterapeuta

    Cześć, Po kilku latach leczenia farmakologicznego i nasilonych ostatnio atakach paniki zdecydowalam się wreszcie na psychoterapię. Parę lat temu mialam już skierowanie od psychiatry, ale wtedy z niego nie skorzystalam, bylam pewna, ze same leki wystarczą. Ale niestety nie. Powiem szczerze, ze tyle się naczytalam pozytywnych komentarzy o tych terapiach, że na prawdę pokładałam w niej wielkie nadzieje. A że bylam w rozsypce, było mi wszystko jedno kto mnie przyjmie, byle szybko. I tak oto od maja chodzę co tydzień na "terapię" do "psychoterapeuty" z NFZ. Raz, że kosztuje mnie to dużo stresu, bo co tydzień muszę drałować do przychodni w srodku pracy, potem odpracowywać wyjścia prywatne i siedzieć do nocy (rada terapeutki: "cieżko jest pracowac i chodzic na terapię, musisz sie zastanowic nad tym", "poranne godziny mam zarezerwowane przez stalych pacjentów"), a dwa, że minęły już prawie 4 miesiące, a moje wszystkie dotychczasowe wizyty ograniczały sie albo do robienia testów (mmpi nawet 2x i zeszły na to 4 wizyty bo ponoć nakłamałam za pierwszym razem i wynik nadawał sie do śmieci, a za drugim podejściem zostało mi 30 pytań do końca, ktore zrbilabym w 5min, ale "czas sie skończył, przyszedl nastepny pacjent" i musialam przyjechać za tydzien, żeby tylko dokończyć te 30 pytań), albo jechałam do ośrodka przez pół miasta tylko po to, żeby w ciągu 10min ustalić wizyty na najblizsze 3msc, a na koniec usłyszeć "tyle na dziś". Czy mi się wydaje, czy ktoś tu próbuje mnie robić w bambuko?? Czy to jest jakiś element psychoterapii, że sprawdzają moją cierpliwość i uległość? Po dzisiejszej sesji, ktora trwała tylko 10 min i psychoterapeuta mi podziekowal po wpisaniu wizyt do kalendarza, miałam takie napiecie, że rozplakalam się jak tylko wsiadlam do auta. Przed chwilą miałam silny atak paniki i niestety musiałam doraznie wziac Zomiren, bo bylam sama i bylo ciezko. Czy waszym zdaniem jest sens kontynuowania psychoterapii u tej pani? Czy takie zachowanie jest odpowiednie dla psychoterapeuty? Mam wrażenie, że moje wizyty traktuje jak przerwę od swojej pracy...
  7. Hej, ja też jestem po zmianie z Parogenu na Brintellix. Na początku zmiana na minus - ciągłe mdłości i wymioty, pomogło zazywanie na noc, aż organizm się przyzwyczaił. Nasiliły się stany lękowe, aż musiałam odgrzebać afobam i się ratować bo było ciężko. Teraz, po 2msc jakby wszystko się uspokoiło, libido lepsze, niż po Parogenie, mam wrażenie, że bardziej mogę się skupić na czymkolwiek, a nie mam takiego zamglenia, nastrój taki se, są lepsze i gorsze dni.. Ale napady lęku od czasu do czasu są.
×