Skocz do zawartości
Nerwica.com

Magda87

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

529 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Magda87

  1. Ja miałam może takie dwa momenty, kiedy miałam takie wielkie emocje po terapii. Bardziej wynikały z faktu uświadomienia sobie przeze mnie pewnych rzeczy, a pewnych rzeczy wyrzucenia z siebie niż z przepracowywania emocji (z czym mam problem). Moje sesje w sumie też zaczynają się od tego, że opowiadam, co tam u mnie. Ale też często wracamy do dzieciństwa, rodziny itp. Pytanie, czy Twoja terapia przynosi jakieś wymierne rezultaty? Coś zauważalnie zmienia/zmieniła? Masz ustalone jakieś cele? Mówiłaś terapeutce o swoich wątpliwościach?
  2. Dzisiaj się boję. Czuję się odsłonięta, czuję, jak lęk mi się miesza z krwią i całe ciało reaguje. Ucinam myśli w zarodku, znajduję rozwiązania na czarne scenariusze, staram się akceptować to, czego być może nie uda się zmienić. Ale sama świadomość tego lęku z miejsca odbiera energię i potęguje zdenerwowanie. Włącza mi się to paskudne wewnętrzne drżenie i rezygnacja. I to fatalne poczucie, że cokolwiek nie zrobię, i tak się skończy źle. Z miejsca wsłu/cenzura/ę się w swoje ciało, wiem, co robi serce, co robią płuca, co robi żołądek. Nie czuję się jednostką, czuję się zbiorem niepołączonych narządów, z których każdy ma swoje lęki. Z automatu dochodzi kolejny strach - że to nie zaburzenie, że naprawdę jestem chora, i kolejna fala zmęczenia - że nie mam siły na tłumaczenie lekarzom, co mi jest i o co mi chodzi. Że łatwiej machnąć ręką, w końcu przyzwyczaiłam się do wszystkiego.
  3. Mogą. Ale mogą dopiero po gruntownym przebadaniu i wykluczeniu innych chorób. Ja mam np. słabszą lewą stronę ciała i wszystkie objawy nerwicowe mam z tej strony, bo jest bardziej spięta - serce, żołądek, uczucie "lecenia" na lewą stronę z zawrotami głowy, nie wspominam bo tym, co się dzieje z moimi mięśniami. Śmieszne, bo swego czasu osteopata, do którego chodziłam w związku z napięciami, wysłał mnie na psychoterapię, bo wg niego widać, że moje ciało przeszło jakąś traumę.
  4. Jako osoba, która ma z jedzeniem love and hate relationship gorąco przyklaskuję trendowi, żeby nie stygmatyzować jedzenia na dobre i złe. Jedzenie jest jedzeniem, może nam przynosić więcej albo mniej dobrego, ale głównie służy dostarczaniu nam paliwa do działania. Przynajmniej mi takie podejście do pokarmów dużo pomogło. Natomiast nie da się ukryć, że pełnowartościowa dieta jest elementem świadomego dbania o siebie i szanowania swojego ciała. Co do samej diety, cóż, wszelkie braki mogą wpływać na układ nerwowy. Magnez, witamina B12, D, żelazo - to tak na szybko.
  5. Jest mi w tym momencie tak dobrze ze sobą, ciało odpuszcza, głowa jest tu i teraz. Chcialabym się nauczyć zatrzymywać ten stan.
  6. Dokładnie. Mój mózg niedomaga na poczucie bezpieczeństwa, stąd wyszukiwanie zagrożenia wszędzie. Kiedy jestem w dobrym stanie, pewne rzeczy nie wzbudzają we mnie lęku w ogóle, kiedy w gorszym - powodują ataki paniki. Mówisz w sposób pogardliwy, równie dobrze mogę odwrócić piłeczkę, że dopóki wierzysz, że jakaś magiczna tabletka uzupełni braki i będziesz funkcjonował normalnie, to jest ok, ale nie wczuwalabym się w takie proste rozwiązania. Co więcej, nie każda terapia skupia się na dzieleniu włosa na czworo, jak to ująłeś. Każdy ma swoje potrzeby i niektórym dużo daje uświadomienie sobie, skąd i dlaczego. Mi to dużo dało, bo uświadomiłam sobie że nie, nie jestem popsuta. Że rzeczywiście były takie sytuacje, które nauczyły mnie tak funkcjonować i na tej podstawie teraz tworzę nowe schematy. Podsumowując, każdemu według potrzeb.
  7. Magda87

    Cześć!

    Tak bardzo nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Co więcej, uważam, że jest tak samo szkodliwe, jak "weź się w garść".
  8. Terapia! Co prawda całe życie się przed nią broniłam i jak dotąd, podjęłam próbę na mikroskalę, ale dała mi bardzo dużo w tym temacie. Było kilka takich zdań, które sprawiły że pomyślałam: ale jak to...? I przyszedł moment, w którym cały bałagan nagle wskoczył w pewne ramy. Nadal jest bałaganem, ale zaczęłam dostrzegać pewne zależności. Staram się nad tym pracować - jak w większości, źródła tkwią dawno temu, w dzieciństwie. Czuję się trochę podwójnie obdarowana, bo teraz wiem, że mam swoje traumy, ale i traumy nieświadomie przekazane przez mamę. Moje ciało ma nadal problem z poczuciem bezpieczeństwa i to mój największy problem - życie w ciągłym zagrożeniu, ale i tak zrobiłam bardzo duży postęp w ciągu ostatniego roku. Uczę się stawiać granice, wyłączać wewnętrznego nazistę, dostrzegać siebie. I szczerze, nigdy nie czułam się tak dobrze że sobą, jak teraz. Ze świadomością tego, co było mi dane przeżyć, swoich błędów i niedoskonałości.
  9. Magda87

    Cześć!

    Z tego miejsca chciałabym się serdecznie przywitać że wszystkimi Od zawsze walczę z lękami - tak naprawdę od dziecka. Mam też za sobą epizody depresyjne. Po trzydziestce zaczynam powoli wyłączać tryb przetrwania i rozumieć, że nie jestem popsuta, tylko wypracowałam schematy, które miały mi umożliwić przeżycie. I że mniej mi do walecznej wojowniczki, którą miałam być, a bardziej do wwo. Jestem typowym lękowcem hipochondrykiem, bo moje ciało manifestuje przeciążenie w najdziwniejsze sposoby. Mimo wszystko w jakiejś części jestem wdzięczna za moje zaburzenia - męczą mnie, sprowadzają do parteru, wyczerpują zasoby energii - ale dzięki nim wiele rzeczy zrozumiałam i uczę się siebie, odkopując się z warstw ochronnych (które, nie oszukujmy się, nie działają;) )
  10. Pytanie z gatunku niby wiem, ale potrzebuję stuprocentowej pewności - czy mogę afobam kruszyć? Nie jestem w stanie połknąć tabletki (obojętnie jak małej), mam jeszcze w pogotowiu hydroksyzynę w syropie, ale szykuję się na leczenie kanałowe i na samą myśl trzęsę się jak galareta. Afobam leży awaryjnie, no ale.
×