Skocz do zawartości
Nerwica.com

Filomatka

Użytkownik
  • Postów

    241
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Filomatka

  1. Nie można popierać takich zachowań wobec dziecka, dużo z was broni tego co czuje Polina, a nieliczne osoby widzą jak to co opisała wpływa na dziecko.

    Nikt nie jest idealny i każdy popełnia błędy, ale chodzi o uświadomienie sobie ich. Mnie uderzyła beztroska z jaką ona to pisała ( może się mylę) i też mi się to nie spodobało.

    Ja mam matkę chorą na nerwicę czy inne schorzenie już sama nie wiem jakie bo nie była u psychiatry. Ale od kiedy pamiętam, mówiła że jestem nikim, że mnie nienawidzi, albo że mnie zabije. Potem przychodziła i mnie przytulała, całowała i mówiła że mnie kocha. Problem jest tylko taki, że ja pamiętałam idealnie to co mówiła wcześniej ( o wyrzucaniu z domu, wyzywaniu już nie wspomnę). Raz mnie zaatakowała nożem. Uważacie że to fair? Może powinna była mnie tak traktować bo jest chora?

    No to macie obraz tego co się dzieje z osobami tak traktowanymi w dzieciństwie - rosną neurotycy, którzy mają spieprzone relacje z ludźmi i fobie. Ja się panicznie boję śmierci i to jest mój prawdziwy problem, a nie napady hipochondrii czy lęk przed burzą. Te ostatnie to efekt lęku przed śmiercią.

    Nie macie pojęcia jak jak to wpływa na ludzi w takich rodzinach. Gdyby mojej matce ktoś powiedział, że robi źle może byłoby inaczej. Ale nie, wszyscy mówili, że ma prawo mnie tak traktować bo jest chora. No to świetnie, bo ja też jestem i też mam tak traktować dziecko?

    Trzeba liczyć się z uczuciami ludzi, ale nie należy głaskać kogoś po głowie jeżeli robi krzywdę drugiemu człowiekowi. To żadna pomoc.

  2. Martycja, na studiach jest inaczej niż w liceum. W liceum klasa mnie nie akceptowała przez moje zawiasy :cry: Dokuczali mi, mówili, że jestem powolna, niezgrabna, źle wyglądam, jechali po mnie jak mogli. Na studiach wszyscy mnie akceptują - ten się uśmiechnie, tamten zagada, nikt nie ma pretensji o to że nie chodzę na imprezy, albo że łapię chwilowo zawias :roll: Także nie martw się będzie dobrze :)

  3. Zostałeś bardzo surowo ukarany za swoją lekkomyślność, bo jak inaczej można nazwać uprawianie seksu bez zabezpieczenia z tego typu kobietą. Pewnie oboje byliście pod wpływem dużej ilości alkoholu.

    Wkurza mnie takie podejście. Traktowanie HIV jako kary i mówienie tego typu bzdur do neurotyka. Aidsfobia może dotknąć każdego, ciekawe czy ty nie popełniasz błędów i jesteś krystaliczny.

    Ktoś zapytał, dlaczego Aids tak boją się ludzie. Dlatego, że on jest wstydliwy, osobie z rakiem nikt nie powie, że to za karę, a nosiciel usłyszy "bo byłeś lekkomyślny, ćpałeś, uprawiałeś sex z kim popadnie itp." To że opatrzyłam rękę obcemu facetowi to też moja wina? A może te kobiety, które zaraziły się od niewiernych facetów też są winne? Bzdura.

    Jak się jest młodym nie zawsze wszystko da się przeżyć idealnie popełnia się głupoty. Jak się jeszcze nie ma oparcia w dorosłych i szuka się od nich ucieczki tym bardziej można być w niebezpieczeństwie.

    Niewiarygodnie mnie drażni podejście do sprawy tej choroby. Media wzmagają nietolerancję, takim ludziom potrzebna jest pomoc. A osobom, które mają Aidsfobię tym bardziej bo takie lęki mogą bardziej zatruć życie niż sama choroba. To WEGETACJA rozumiecie? Człowiek budzi się i myśli że jest zarażony, że wszystkich wokół niego to dopadnie bo zaraża nawet przez prysznic czy wannę. Każda krostka, powiększenie węzłów chłonnych czy przeziębienie to oczekiwanie śmierci. Po pewnym czasie szuka Aids na ulicy, w autobusach w krwi znajomego, który się skaleczył. Nie życzę nikomu czegoś takiego co czuje autor postu, ja i inni z tą fobią. To najgorsza fobia jaka mnie spotkała.

  4. Do niedawna też nie miałam po co żyć... Było mi obojętne co się ze mną stanie, ale teraz powoli wychodzę z tego. Nie jestem zdrowa, może nawet nigdy nie będę, ale ważne że najgorsze za mną, jak się sięga dna to pozostaje już tylko się odbić. Czasami jedno wydarzenie zmienia dotychczasowe życie i wierzę, że każdemu jest takie dane. Grunt żeby się nie poddać do końca.

  5. Jesteś bardzo dzielna, podziwiam cię...

    Może u ciebie to też wynikało z samopoczucia twojej mamy, ten lęk przed chemią wygląda mi na natręctwo :x

    Ja się dobrze czuję poza domem. Jak pojechałam na wakacje z chłopakiem osłabiła się częstotliwość lęków, a jak się pojawiały, zawsze mogłam liczyć na jego pomoc i przechodziły. Dużo wie o tym co mi dolega, to też mi daje poczucie bezpieczeństwa. Możesz podrzucić informację swojemu mężowi o nerwicy. Często problem niezrozumienia wynika z małej wiedzy na ten temat, uważam że ludzie powinni o tym czytać. Niestety, w moim domu to się nie udało :roll:

  6. Dzięki Majfu :D Też tak myślałam, ale chciałam się upewnić. Wiesz, ja bardzo analizuję swoje stany. Mam wybujałą wyobraźnię, która jest powodem napadu lęków - tworzę całe przerażające fabuły w mojej głowie, to jest sto razy gorsze niż te domniemane głosy. Albo te wyobrażenia. Boję się hiv i idąc ulicą zastanawiam się "pewnie ten jest nosicielem, albo tamten jest w okresie utajenia choroby". Za niedługo będę się bała wyjść z domu.

  7. To tylko lęki nic ci nie drętwieje. To niemożliwe rozumiesz? Tak jak z moim domniemanym Hiv - jakby było, już by się ujawniło bo mam słabą odporność, a 4 lata żyję i nic. Teraz raczej nie mam możliwości zarażenia się, zero kontaktu z krwią, wierność w stałym związku, brak narkomanów obok siebie, a mimo to się boję. Ostatnio nawet ze swoim chłopakiem zaczęłam się oddalać, bo bliżej byłam tych lęków niż jego. Olewałam go i czytałam szereg durnych stron, które jeszcze wzmacniały te stany.

    Doszłam jednak do wniosku, że poczucie winy napędza lęk przed chorobami. U mnie tak działa - sytuacja z przeszłości, której się wstydzę --> lęk ---> spodziewanie się kary w postaci śmiertelnej choroby. Kajmanka, może jest coś, co wywołuje w tobie poczucie winy? Raz miałam próbę s. i uroiło mi się, że może przez to kiedyś umrę kiedy będę chciała żyć. Teraz bardzo chcę.

    Chodzenie do lekarzy widocznie cię nie uspakaja, twoim problemem są nie te choroby, a nerwica. Musisz się nią zająć. Masz psychoterapię?

  8. Jestem kobietą Capsel :lol:

    Hmm, napisałam powyżej. Byłam u faceta, który po usłyszeniu, że mam głosy wsadził mi Depakine Chrono na schizę :evil::evil: Potem poszłam do innego, on skierował mnie na psychoterapię, ale ponieważ wykonywałam to co te myśli kazały - bał się o mnie, pytał mnie czy nie chcę iść do szpitala. Ale nie było źle, po psychoterapii ucichały.

    W zaburzeniach kompulsywnych jest tak, chyba je mam. Ja sobie zdaję sprawę, że to myśli. Inna rzecz - drażni mnie to, że przybrały poszczególne odcienie ludzkich głosów.

    Wiem, że to z moja niska samoocena, chęć zrobienia sobie krzywdy decyduje o tym. Tak naprawdę boję się ludzi, że zrobią mi coś złego, a jedyną osobą, która mi coś takiego robi jestem ja sama :cry: Póki siebie nie polubię nie zniknie to.

  9. Miałam terapię i mówiłam o tym, zależało od lekarza. Raz mówili, że to moje myśli, raz że to głosy. Zależy od nastroju, jak mam lęki tracę świadomość, że to tylko moje myśli, choć wiem, że są w mojej głowie, a nie z zewnątrz.

    One nachalnie mówią to co ja myślę o sobie, wypowiadają to czego nie chcę pamiętać. Przybierają tony głosu jednak i to mnie niepokoi. Raz to jest głos męski który mnie obraża, a raz coś co się podaje za moje sumienie i jest to polifonia żeńskich głosów. Te żeńskie są gorsze ze względu na ilość ich na raz.

  10. Martycjo, może nie uwierzysz, ale czasami coś co rani, w obliczu przyszłych lat, wydarzeń jest błogosławieństwem. Kiedyś wydawało mi się, że nie znajdę nikogo, kto zaakceptuje moją nerwicę, moje stany. Ludzie uciekali, nie było mowy o koleżankach a co dopiero kimś, kto zechce być przy mnie w najcięższych momentach przez całe życie. Mimo to jest inaczej - sam się znalazł. Myślę, że najlepsze jeszcze przed tobą. Głowa do góry :D

    Co do niezrozumienia przez matkę, moja też mnie nie rozumie. Mieszkam tylko z nią i z babcią, mój ojciec odszedł od nas a ja mam pecha, bo go bardzo przypominam z wyglądu. Chyba ona tego nie znosi.

    Ważne jest, że trafiłaś na forum. Pisz o swoich problemach, ludzie będą chcieli pomóc. Zawsze raźniej, kiedy jest nas więcej. Pozdrawiam.

  11. Mej to normalne, zależy ci na nim. Z moim chłopakiem też mamy takie same rozmowy. Jak się chce spędzić z kimś resztę życia to nachodzą takie myśli, co było wcześniej. Ale powiem ci jak to jest - on kiedyś nie wiedział, że ciebie spotka, dlatego miał inne dziewczyny, przecież cię nie znał. Jakby wiedział, że trafi mu się osoba, z którą będzie chciał być zawsze nie zrobiłby tego, poza tym nie kłamie wcale że z tobą mu najlepiej, przecież z tobą jest.

    To że masz takie wątpliwości to normalne. Ale ważne jest rozmawianie o tym, chociaż to trudne dla obu stron. A zazdrość o przeszłość partnera to normalne, nie wiąże się z chorobą.

  12. Może boisz się imprez? Ja na imprezach dostaję korby :( Ludzie dziwnie na mnie patrzą. Na dodatek boję się wypić alkoholu, bo po nim się rozklejam. Moja ostatnia wizyta na imprezie była gdzieś parę miesięcy temu z moim chłopakiem i jego znajomymi. Dobrze że trafiłam na ludzi wyrozumiałych, bo zaczęło mnie dusić i spędziłam cały wieczór w osobnym pokoju z moim chłopakiem, pijąc dziurawca, który w miarę mnie uspakaja... :roll: Czasami nienawidzę przeszłości. Jest dla mnie dziwna, nie bardzo pamiętam co się działo naprawdę, a co było tylko snem. Też tak macie?

×