Skocz do zawartości
Nerwica.com

cichy_gość

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

Treść opublikowana przez cichy_gość

  1. @BELFEGOR@Kierkegaard Na Księżycu bardzo trafne macie spostrzeżenia - aż czytałem kilka razy, by zapamiętać. Jestem na etapie akceptowania siebie, do tego syndrom ofiary (tu idzie mi to bardzo słabo, mimo spotkań z psychologiem). Całe życie tak "funkcjonowałem", mam teraz tyły we wszystkich aspektach życia, to najtrudniej jest mi zaakceptować - zmarnowany czas. @ultrasone Sugerowałbym, żebyś nie szedł w zaparte i zawitał do specjalisty - żaden ze mnie ekspert, ale czytając choćby Twoje posty czuć jak bardzo targają Tobą skrajne emocje, niszcząc Cię od środka. Nie wiem, co może Ci dolegać, czy w ogóle coś, ale pewne kwestie są bardzo zbieżne z moim niegdysiejszym odbieraniem rzeczywistości i mogę Ci jedynie powiedzieć, że samodzielnie będziesz się dalej tak miotał.
  2. @Leonara Dziekuję Przyjrzę się tematowi i poruszę go również z psychologiem, sporo rzeczy które wymieniłaś się zgadzają.
  3. Hej Leonara, Masz dużo racji. Szczególnie z pieniędzmi się zgadzam, dla mnie to rzecz nabyta i nie wzbudza we mnie szacunku sam fakt, ze ktoś je posiada, ale już ktoś kto zdobył je wykonując rzeczy potrzebne innym czy usprawniające nasz świat budzi we mnie podziw. Zgadzam się, że bycie specjalistą nie równa się sukces, ale sam fakt bycia potrzebnym i że zrobiło się coś wartościowego jest jak dla mnie najwyższą wartością, takie chyba moje dziwactwo. Trochę mnie frustruje fakt, że przecież byłem zdolnym dzieckiem i gdzieś zaprzepaściłem zarówno szanse jak i czas, ale to też trudne dzieciństwo miało wpływ. Cóż, trzeba teraz nadganiać, ale mózg już jakby nie ten. Pasjonuje mnie foto/video, właśnie sama konstrukcja obecnych aparatów to dla mnie ogromne "wow"', szczególnie nowych rozwiązań typu bezlusterkowce, niesamowite. Jestem DDA i chyba też mam jakieś elementy osobowości z pogranicza, poza tym chyba wszystko ok, przynajmniej psycholog nic więcej nie wspominał. Pozdrawiam
  4. cichy_gość

    Technologia

    Hej wszystkim, Mam pewien interesujący "kompleks". Otacza nas tyle zaawansowanych technologicznie rzeczy, telefony, komputery, samoloty, medycyna itd. Same oprogramowanie czy gry które powstają budzi we mnie efekt "wow", ich zaawansowanie oraz rozwiązania zastosowane - to wszystko stworzyli ludzie tacy jak ja czy Ty. A jednak nie tacy jak ja - ja czuję się jakiś "głupi". Żeby obsłużyć sprzęt, którego optykę i oprogramowanie właśnie ci ludzie zbudowali, wspinając się na technologiczne szczyty ja muszę czytać i oglądać tutoriale na youtubie. Żeby coś takiego stworzyć potrzebna jest wyspecjalizowana wiedza z dziedziny fizyki, matematyki oraz chemii. Ja natomiast podczas nauki Excela łapię się, że zapomniałem jak liczy się procenty. Nie dziwię się, że ci ludzie są bardzo dobrze wynagradzani. To musi być cudowne robić tak piękne i użyteczne rzeczy dla innych, czynić nasz świat lepszym i doskonalszym. Tworzyć rozwiązania, które ratują życie, oszczędzają czas, pozwalają przekazać innym to co widzimy mimo dzielących nas odległości w sekundę. Twórcy takich rzeczy mają zapewne piękne, nowoczesne domy, rodziny oraz korzystają z nowoczesnych rozwiązań, które sami wytwarzają. Nie sposób nie cenić i nie podziwiać człowieka, który np. pracuje przy projektowaniu optyki aparatu fotogranicznego albo samolotu. Niestety, ja na myśl o tym jak bardzo jestem "zapóźniony" i "nieprzydatny" czuję się po prostu beznadziejnie. Ma ktoś podobnie ?
  5. Poza miastem, brak auta właściwie uniemożliwia komunikację i tam to jest takie trochę "must have", co często powoduje, ze ludzie jeżdżą bardzo przestarzałymi i niesprawnymi samochodami, sporo osób jeździ też bez prawka od punktu A do B. Co do kobiet, to chyba tyczy się pewnej ich podgrupy społecznej, nie sądzę, że dla normalnej kobiety na początkowym etapie znajomości będzie to miało większe znaczenie, szczególnie w mieście. Zacznie dopiero mieć na etapie gdybyście chcieli mieć dzieci czy zamieszkać wspólnie i remontować - wtedy samochód dużo ułatwia. Wydaje mi się, że trochę jest to jakiś symbol statusu, ale raczej dla ludzi których światopoglądu nie podzielam, mi akurat obojętne czym kto jeździ - sam mam starsze auto i korzystam tylko jak muszę. Rozumiem jednak Twój kompleks, sam mam podobny, ale z brakiem własnego kąta w dorosłym życiu (nie stać mnie, ani na samodzielny wynajem, ani zakup - mieszkam z rodzicami i też mnie to frustruje). Pozdrawiam
  6. cichy_gość

    Cześć.

    Hej, Myślę, żeby tak zrobić, tylko rozchodzi się o finanse - nie stać mnie na ten moment na opłacanie wizyt u kolejnego specjalisty. Wydaje mi się, z tego co samemu udało mi się wywnioskować, że mam jakieś cech osobowości z pogranicza plus DDA. Staram się sam nad wieloma kwestiami pracować, ale często dopada mnie zniechęcenie. Szczególnie wkurza mnie overthinking, bardzo trudno mi się skupić na czymkolwiek. No i to poczucie straconego czasu oraz jakiś taki smutek i przeczucie, że już nigdy lepiej nie będzie, tylko tak nijako albo skutki będą jeszcze gorsze. Dzieki za odp, myślałem, że nikomu nie chciało się tego przeczytać. Pozdrawiam
  7. cichy_gość

    Cześć.

    Cześć, Nie wiem od czego zacząć, właściwie ponoć nic mi nie dolega - uczęszczam na spotkania do psychologa od jakiegoś pół roku, nie wiem w sumie czy to jakaś psychoterapia czy po prostu spotkania - coś tam dają, wygadam się i tyle - diagnoza jako taka, nie została postawiona. Jestem 32 letnim facetem, mam ogromne problemy z poczuciem własnej wartości i wiarą w swoje możliwości, od lat nastoletnich funkcjonuję w miarę poprawnie, ale z wiecznie obniżonym nastrojem i raczej na uboczu życia. Pochodzę z biednej rodziny, ojciec sporo popijał, mam do tego niepełnosprawną siostrę. Wciąż mieszkam z rodzicami, dużo im pomagałem, mimo iż mam już tego dosyć i kombinuję jak się w końcu odciąć bo toksyczność mojego najbliższego otoczenia jest dla mnie coraz bardziej frustrująca, to lata zaniedbań oraz brak wiary w siebie spowodowały, że mimo skończonych studiów i jakichśtam kwalifikacji w obszarach logistyki jestem i byłem raczej słabo wynagradzany i zwyczajnie mnie na to nie stać - w dodatku ostatnio porzuciłem pracę (działania mojego bezpośredniego przełożonego w stosunku do mnie ocierały się mocno o mobbing - miałem tego dosyć i odszedłem). Odłożone mam nieco kasy i chciałem się przekwalifikować w kierunku UI i UX (trochę się to wiąże z moimi pasjami), ale wewnątrz czuję tak ogromną pustkę, rozkojarzenie oraz zniechęcenia, że obawiam się, że zmarnuję zarówno czas jak i odłożone pieniądze. Mam również olbrzymie braki i "opóźnienie" w relacjach społecznych oraz uczuciowych. Do wielu rzeczy w swoim życiu zmuszam się, mimo, że wewnątrz spalam się ze stresu. Boję się bycia ocenianym przez innych. Często powoduje to, że robię z siebie idiotę albo dziwnie się zachowuję, co wkurza mnie, jak później o tym myślę. Przez to właściwie całe życie byłem sam, moja niepewność, stres oraz brak "jaj" skutecznie zniechęcał potencjalne kandydatki w młodości, teraz w kombinacji z brakiem sukcesów zawodowo-finansowych jest to jeszcze bardziej zniechęcające - jakiś czas temu poznałem jednak trochę młodszą ode mnie kobietę i pierwszy raz poczułem, że ktoś mnie pragnie i i interesuje się moją osobą - w dodatku miała bardzo luźne podejście do wielu spraw i dzięki temu przeżyliśmy sporo chwil, które ludzie zwykle przeżywają w wieku 15-20 lat, a równolatkowie słysząc o tym popukali by się w czoło - niestety, zepsułem tą relację, chociaż bardzo cieszę się, że mogłem to przeżyć. Miałem w przeszłości problemy z używkami, alko i jaraniem, byłem mocno uzależniony od porno. Z porno zdarzają się nawroty, ale walczę, tak poza tym to staram się dużo ruszać i prowadzić zdrowy tryb życia. Mimo tego tkwię w swoim marazmie i nie potrafię wykorzystywać potencjału (byłem bardzo zdolnym dzieckiem), pojawiąją się jakieś dziwne momenty zniechęcenia na przemian z motywacją, momenty wręcz "szału" gdy rozumiem, jak wiele czasu zmarnowałem, jak dużo muszę zrobić i wtedy mam ochotę po prostu to wszystko zakończyć. Żyję gdzieś w swojej głowie, ani teraz, ani kiedyś, ani jutro. Oczekuję nie wiadomo czego i natychmiast, mam duże ambicje i do tego mam problem z oczekiwaniem na gratyfikację. Zdarza mi się podejmować różne decyzję w tych emocjach. Do tego mam olbrzymie problemy z koncentracją, czuję się czasami po prostu głupi, co nie sprzyja w realizacji moich celów i mocno mnie frustruje - próbuję uważności by to ogarnąć, z mizernym skutkiem. Męczy mnie też zmęczenie i senność w ciągu dnia, dużo czasu marnuję na rozmyślania i analizy jakichś zdarzeń, które mogą nigdy nie nastąpić, albo nie mają już znaczenia. Z powyższego wyłania się Wam zapewne jakiśtam obraz mojej osoby - na co dzień, wobec garstki znajomych czy osób z którymi zmuszony jestem do interakcji zakładam po prostu maskę. Staram się nie odkrywać swoich słabości i trochę koloryzuję swoją rzeczywistość, żeby nie wyszło jak słaby, niepewny siebie i nieudolny w realizacji swoich celów i planów jestem, ale ludzie i tak zapewne swoje wiedzą. To też mnie wkurza, to udawanie - to nie jestem ja. W ogóle mam wrażenie, że większość ludzi widzi moje wady i traktuje mnie przez ich pryzmat (jak ofiarę) - jest mi cholernie wstyd, że tak to wszystko wygląda, że wciąż mieszkam z rodzicami, że nie mam dobrej pracy i nie potrafię jej znaleźć bo zaniedbałem tyle kwestii z tym związanych - często przez to jestem bardzo zdystansowany, wycofany i obawiam się otwierać. Nawet jak mam powiedzieć o kilku pozytywnych rzeczach ze swojego życia, to czuję się jakoś niepewnie i potem to też jakoś komicznie wychodzi i dziwnie - nie umiem nawet opowiedzieć o swoich pasjach, mam wrażenie, że się przechwalam albo że to przecież nic niesamowitego etc. Boję się, że przez to wszystko powyżej stracę jeszcze więcej czasu i nie będzie już wyjścia poza sznurkiem, nie zniosę dłużej takiego życia, które będę uważał za zmarnowane. Sorry za przydługi wpis, bardzo potrzebowałem gdzieś to z siebie wyrzucić - jeśli ktoś ma ochotę napisać parę słów (nawet gorzkich) albo zadzwonić po śmieciarkę to zapraszam Zostanę tu z Wami, może też się komuś na coś przydam. Pozdrawiam
×