Skocz do zawartości
Nerwica.com

Illi

Administrator
  • Postów

    5 531
  • Dołączył

Ostatnie wizyty

16 289 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Illi

  1. Illi

    Lubię kobiety...

    Po co zwracać uwagę komuś kto sam zauważył, że przesadził? Nie będziemy upominać każdego usera, który w przypływie emocji się zagalopował i napisał kilka słów za dużo. Przeprosił, spasowal- potrafi zapanować nad swoimi emocji, spojrzeć na to z boku. W Twoich postach nie widzę natomiast grama skruchy, że trochę przesadziłeś. Dostałeś upomnienie pisemne. Dyskusje z ekipą są niedopuszczalne. Kolejne będzie upomnienie w postaci osta i punktu. Btw. Wyciąganie prywatnych rozmów na forum jest bez klasy... nie wiem co zaszło między Wami, natomiast @Melodiaa słusznie zwrociła Ci uwage. Nie widzę tutaj żadnego działania stronniczego czy niechęci do Twojej osoby. Koniec OT. Jeszcze jeden post nie związany z tematem i polecą osty dla wszystkich, którzy będą stosować prywatne wycieczki. Wypowiedziała się już w tym temacie cała administracja forum.
  2. 2 tygodnie to stosunkowo mało. Lek jak najbardziej można brać na dzień, w podzielonych dawkach jak wspomniała @Catriona. Sa dwa "przedzialy" dawek, i w zaleznosci od dobowej dawki lek ma miec dwa różne dzialania. Przeczytaj ulotke, pogadaj z lekarzem. Jesli nie ufasz rodzinnemu, umow sie do psychiatry. Na pewno lekarz nie popełnił żadnego błędu dając takie zalecenia.
  3. Nie napisałaś jak długo bierzesz. Trazodone w niskich dawkach działa rzeczywiście nasennie, dlatego przy wchodzeniu najczęściej zalecany jest do brania wieczorem. Przy wyższych dawkach działanie uspakajające jest "mniejsze" niż przeciwdepresyjne. Ogólnie tak, może minąć po czasie. Czy lekarz źle doradza? Pytanie czemu masz takie podejrzenie. Psychiatra czy rodzinny?
  4. Żadnej Liany nie znam, ale rzeczywiście chwile była modem Linea tutaj. Natomiast już bardzo dawno temu odeszła... może ktoś ma kontakt, chociaż wątpię.
  5. @Przemek_Leniak nie wiem skąd wniosek, że oczekuję kontynuacji, bo napisałam dokladnie odwrotnie Wszystko co miałam do powiedzenia, zostało napisane i na tym pozostanę. Wszystkie kwestie zostały omówione. Jeśli chcesz wracać o swoich punktów to oczywiście Twoje prawo, ale ja nie będę w tym uczestniczyć. To bardzo ładny przykład projekcji i manipulacji konwersacyjnej. Odniosę się jedynie do swojego stwierdzenia jako administratora. Oczywiście, że każda wypowiedź jest w pewnym stopniu subiektywna i to jest w porządku, jeśli ktoś dzieli się swoim doświadczeniem czy opinią. Problem pojawia się wtedy, gdy subiektywne wnioski są przedstawiane jako analiza lub dowód naukowy. Wtedy inni userzy mogą odebrać to jako rzetelne podsumowanie wiedzy, choć w rzeczywistości jest to tylko fragment perspektywy. Właśnie dlatego zwróciłam uwagę na różnicę między rozmową, a pseudokrytyką. Bo to, co z pozoru wygląda jak otwarty dialog, często nim nie jest, jeśli ignoruje się dane, które nie pasują do przyjętej tezy.
  6. Tylko ocena otoczenia może być negatywna na tę zmianę- ktoś zaczął stawiać granicę, albo zauważył toksyczność relacji i się odciął. Otoczenie stwierdzi, że to nie jest pozytywna zmiana chociaż dla samego pacjenta jest to zadbanie o siebie, co jest pozytywnym skutkiem terapii. To jak wygląda obecnie też może być niemiarodajne. Tutaj akurat argument @Przemek_Leniak o odwróceniu uwagi od problemu, albo braku stresujących czynników w życiu jest zasadny. Dla mnie zdrowienie to proces, który pozwala mi reagować w odpowiedni sposób na pojawiające się trudności. Nie wymarzę pamięci, nie zapomnę co mi się przydarzyło. To będzie wracać w różny sposób i w różnych momentach. Jednak w obecnej chwili jestem w stanie nie zapadać się w czarną nicość, ale przedziw działać temu. A narzędzia mam właśnie z terapii, tam poznałam różne techniki i metody, które stosuję w codzienności.
  7. @Przemek_Leniak mam wrażenie, że wciąż poruszamy się w kółko. Ja odnoszę się do Twoich argumentów, a Ty powtarzasz te same zarzuty, często nie odnosząc się do moich konkretnych odpowiedzi ani do badań, które przytoczyłam. Ja naprawdę nie mam potrzeby Cię przekonywać, tylko pokazuję, że psychoterapia to nie jest jednolity konstrukt oderwany od nauki czy zdrowego rozsądku. Pisałam wcześniej o badaniach neurobiologicznych potwierdzających zmiany w strukturach mózgu po terapii CBT. To są fakty, nie reklamy. Nie zauważyłam, żebyś się do tego odniósł. Po pierwsze, psychoterapia nie jest „wiarą” ani „reklamowym sloganem”. Istnieje wiele nurtów, różniących się metodologią i założeniami, ale w przypadku terapii poznawczo-behawioralnej jej skuteczność jest wielokrotnie potwierdzona badaniami również neurobiologicznymi, pokazującymi realne zmiany w funkcjonowaniu mózgu. Jeśli ktoś chce, może te publikacje bez problemu znaleźć w źródłach naukowych, nie w materiałach promocyjnych. Nie odniosłeś się do tych badań, ponieważ nie da się ich podważyć, a nie pasują do Twojej narracji. Porównywanie psychoterapii do fizjoterapii jest zresztą o tyle nietrafione, że w obu przypadkach działa połączenie metody i aktywnego zaangażowania pacjenta. Fizjoterapeuta też nie naprawi człowieka bez jego współpracy, trzeba ćwiczyć, ufać procesowi i być konsekwentnym. Tak samo w terapii bez gotowości do pracy i relacji nie ma efektów. Tak jak w każdej profesji, są lepsi i gorsi, dlatego to my musimy wybierać świadomie, sprawdzać szkołę, superwizję, doświadczenie. To nie manipulacja, tylko odpowiedzialność za własne zdrowie. To, że jesteśmy chorzy/zaburzeni nie sprawia, że jesteśmy niepełnosprawni intelektualnie czy ubezwłanowolnieni. W kwestii badań to oczywiste, część ma małe próby, część większe, ale istnieją już obszerne metaanalizy i przeglądy systematyczne, które właśnie po to powstają, by wyeliminować ograniczenia pojedynczych badań. W nauce nie da się mieć jednego idealnego eksperymentu na 10 tysięcy osób, bo nie wszystko da się ustandaryzować, zwłaszcza w obszarze ludzkiej psychiki. Zarzuty o „psychomanipulację”, „uzależnianie pacjentów” czy „biznes MLM” są bardzo chwytliwe publicystycznie, ale nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością pracy terapeutycznej. Terapeuta nie ma interesu w tym, żeby utrzymywać pacjenta przy sobie, a skuteczna terapia kończy się wtedy, gdy pacjent potrafi sam dbać o swoje zdrowie psychiczne. Jeśli chcesz dyskutować merytorycznie, można rozmawiać o konkretnych danych, mechanizmach działania, różnicach między nurtami. Ale jeśli z góry zakładasz, że wszystko to manipulacja i biznes jak MLM, to rozmowa faktycznie traci sens, bo to nie jest już wymiana argumentów, tylko obrona światopoglądu. A co do relacji terapeutycznej to nie jest „udawana przyjaźń”, tylko celowo zbudowana przestrzeń bezpieczeństwa, w której człowiek może uczyć się nowego sposobu bycia w relacji. To właśnie ta autentyczna, ale profesjonalna więź jest czynnikiem leczących, nie „sztuczną grą”. Na koniec- nie mam potrzeby przekonywania kogokolwiek na siłę. Jeśli ktoś nie chce korzystać z terapii to jego decyzja. Ale powielanie narracji o tym, że „nic nie działa”, że „to manipulacja” i że „wszyscy są oszustami”, po prostu nie jest zgodne z faktami. I wiesz, ja naprawdę rozumiem Twój sceptycyzm, zwłaszcza jeśli masz za sobą złe doświadczenia z terapią. Ale pojedyncze doświadczenie, nawet trudne, nie przekreśla całej dziedziny. Tak jak jeden zły lekarz nie przekreśla medycyny. Dla mnie ta rozmowa była wartościowa do momentu, gdy dało się jeszcze coś wnosić. Teraz mam poczucie, że wszystko już zostało powiedziane. Dlatego na tym etapie po prostu zakończę tę wymianę. Chcę zaznaczyć, że jako administrator uważam, że rozmowa i krytyka są jak najbardziej w porządku, bo dyskusja jest potrzebna. Jednak w tym wątku widzę przykład pseudokrytyki: wygląda to jak analiza i dialog, ale w rzeczywistości powtarza się w kółko te same argumenty, bez odnoszenia się do kontrargumentów czy badań, których nie da się łatwo podważyć. Taki sposób wypowiedzi może zniechęcać innych do próby terapii, bo przedstawia selektywnie wybrany obraz, a nie pełną rzeczywistość naukową.
  8. @Przemek_Leniak Nie będę cytować wszystkiego, bo ten wątek już trochę się zapętla, ale spróbuję to zebrać w jednym poście na podstawie danych, posiadanej wiedzy i własnego doświadczenia. Zacznę od tego, że rozumiem, skąd się bierze Twoja nieufność. Sama miałam sporo wątpliwości wobec terapii, zwłaszcza po spotkaniach z osobami, które ewidentnie przekraczały granice, mówiły o sobie jak o guru i miały bardziej misję „zbawienia” niż wspierania. Zresztą można znaleźć wiele spraw, gdzie dochodzi do nadużyć. Słyszeliscie o doktor miłości? Ona naprawdę uważała się za guru. Żerowała na osobach w kryzysie, składała im niebezpieczne obietnice- jednak to przykład nadużycia, a nie terapii. Ktoś spotkał się z Panią Lipin? "Terapeutka" z Częstochowy, która ma wybitne opinie na pewnym portalu, jednak jej zapewnienia o wpisach do PTT mijają się z prawdą. Cała jej "wiedza" terepautyczna jest raczej wątpliwa. A Pani Anna Wodiany, która przegrała w sądzie i musi zapłacic rekordowe odszkodowanie swojej pacjentce? Takie sytuacje istnieją, ale są właśnie przykładami naruszania etyki zawodowej, a nie dowodem, że cała psychoterapia jest z gruntu zła. To trochę tak, jakby powiedzieć, że medycyna nie działa, bo jakiś lekarz leczył antybiotykiem na wirusa. Albo mechanik wymienił sworzeń, a powinien amortyzator, więc wszyscy mechanicy są do dupy. No nie... W każdym zawodzie pracują ludzie. Ludzie nigdy nie będą idealni, ani nieomylni. Wiele Twoich argumentów opiera się na generalizacji, że skoro część terapeutów popełnia błędy, to cała dziedzina jest wadliwa. Tylko, że to nie ma przełożenia na dane. Psychoterapia jest jedną z najlepiej przebadancyh form pomocy psychicznej. Istnieją dziesiątki tysięcy publikacji z różnych dziedzin (psychologia, psychiatria, neurobiologia), które pokazują jej skuteczność. Nie tylko metaanalizy (wiem, że ich nie uznajesz), ale także konkretne, indywidualne badania kliniczne i neuroobrazowe. Na przykład Goldapple i wsp. (2004, Archives of General Psychiatry)- badanie PET wykazało, że po terapii CBT u osób z depresją występują mierzalne zmiany w aktywności kory przedczołowej i hipokampa, czyli tych samych struktur, które są zaburzone przy depresji. Idąc dalej Frewen et al. (2008) i Messina et al. (2016) potwierdzili podobne efekty- po skutecznej terapii CBT zmienia się funkcjonowanie sieci limbicznej i przedczołowej. To są niezależne badania, prowadzone na uniwersytetach McGill czy Harvard, nie „sponsorowane przez terapeutów”. To pokazuje, że psychoterapia realnie zmienia funkcjonowanie mózgu, więc trudno mówić, że to tylko „pogadanka” albo placebo. Przytaczasz, że efekty są tylko chwilowe. No nie do końca, są badania potwierdzające, że efekty nie kończą się po zakończeniu sesji. Hollon et al. (2005, JAMA) wykazali, że osoby po terapii poznawczo-behawioralnej miały mniejszy odsetek nawrotów depresji niż ci, którzy leczyli się wyłącznie farmakologicznie (i nadal brali leki). Hofmann, Asnaani, Vonk et al. (2012) pokazali podobne wyniki przy zaburzeniach lękowych, a poprawa utrzymywała się nawet po dwóch latach. Zarzut, że terapeuci „uzależniają” klientów od siebie, jest częściowo prawdziwy, w tym sensie, że zdarzają się osoby, które źle rozumieją swoją rolę. Jednak celem dobrej terapii jest właśnie coś zupełnie odwrotnego: nauczenie klienta samoregulacji, samodzielnego rozumienia emocji i umiejętności wychodzenia z trudnych stanów bez pomocy terapeuty. Dlatego większość szkół terapii ma wpisaną w strukturę procesu pracę nad zakończeniem, czyli nad „rozstaniem” bez poczucia pustki. Zarzut, że „psychoterapia to manipulacja” opiera się na nieporozumieniu lub na niezrozumieniu funkcji terapii. W terapii naprawdę nie chodzi o „sterowanie pacjentem”, tylko o stworzenie przestrzeni, w której może on zrozumieć dlaczego reaguje tak, a nie inaczej. Opór nie jest dowodem na to, że terapeuta manipuluje. To naturalny mechanizm obronny. Często właśnie tam, gdzie pojawia się opór, kryje się sedno problemu. Doświadczony terapeuta nie walczy z nim, tylko pomaga zobaczyć, skąd się bierze. Dobry terapeuta nie daje gotowych odpowiedzi, nie stawia się w roli autorytetu, tylko towarzyszy w procesie, gdzie klient sam się uczy podejmować decyzje i rozumieć siebie. W moim przypadku terapia pomogła mi znaleźć konkretne rozwiązania, które pozwoliły mi odciąć się od mechanizmów wynikających z PTSD. Nie przez „grzebanie w przeszłości”, tylko przez zrozumienie reakcji ciała i emocji, które były automatyczne. To była praca, nie magia, nie zabawa w sektę. I naprawdę zadziałała. Nie chodzi więc o wiarę w terapeutę, tylko o nauczenie się nowych wzorców reagowania, a mózg jest neuroplastyczny, więc faktycznie te zmiany mają odzwierciedlenie biologiczne. Rozumiem też, że łatwo mieć wrażenie, że psychoterapia „sprzedaje złudzenia”, zwłaszcza gdy trafi się na kogoś słabego, nadużywającego władzy albo pracującego bez superwizji. Ale wtedy problemem nie jest metoda, tylko człowiek, który ją źle stosuje. Jeśli odrzucamy metaanalizy, indywidualne badania, dane neurobiologiczne i doświadczenia tysięcy pacjentów to właściwie nie ma już płaszczyzny rozmowy. Bo nauka polega na łączeniu wielu źródeł dowodów, nie na wybieraniu tylko tych, które pasują do tezy. To, że psychoterapii nie da się całkowicie oderwać od subiektywnego doświadczenia, nie jest wadą tylko jej istota. Pracuje się przecież nie z przedmiotem, a z człowiekiem: jego emocjami, przekonaniami, sposobem przeżywania siebie i świata. Jak inaczej zmierzyć efekt nie pytając jak się czuje pacjent? Czy jeśli dany lek nie działa na daną osobę to fakt, że ten lek ma 0 skuteczność? Psychoterapia nie jest religią ani ruchem ideologicznym, który wymaga wiary. Można ją krytykować, a nawet warto, tylko uczciwie. Krytyka powinna dotyczyć konkretnych metod, nie samej idei rozmowy terapeutycznej. Bo jeśli odrzucimy całą psychoterapię jako „nieobiektywną”, to musimy konsekwentnie odrzucić całą psychologię, psychiatrię, socjologię i każdą naukę, która bada człowieka w jego kontekście. A to już absurdalne. W skrócie- terapia nie jest dla każdego i nie rozwiąże wszystkiego, ale ma empiryczne podstawy, etyczne ramy i udokumentowane efekty. Nie każdemu pomoże, niektórzy wyzdrowieją sami. Ale to nie oznacza, że psychoterapia jest bezużyczteczna. Jedna osoba wyzdrowieje sama, inna nie. Jedna wyzdrowieje z pomocą terapii, inna nie. To jest po prostu jedna z możliwości, jedna z dróg jaką człowiek może podjąć, aby poznać siebie i odzyskać wpływa na swoje życie. Nie jest jedyna, nieomylna, ani magiczna- jednak skuteczna jeśli prowadzi ją ktoś z wiedzą, uczciwie i bez nadużyć. Krytykujmy, dyskutujmy, jednak aby było to sensowane, powinniśmy uwzględniać całość, nie tylko pojedyncze błędy ludzi, którzy się w tym zawodzie pogubili. Jeszcze co do "bezkarności" terapeutów i braku wiedzy. Obecnie rzeczywiście każdy może zostać "terapeutą", brak konkretnego aktu regulującego zawód psychoterapeuty. Obecnie trwają pracę nad projektem takiej ustawy, chociaż niestety wg mnie wygląda to bardziej na jakiś fikołek robiony przez środowisko psychoterapeutyczne niż konkretną regulację. Dlatego niestety, na tą chwilę, to pacjent (czyt. my) musimy znaleźć DOBREGO terapeutę, zweryfikować jego wiedzę, doświadczenie, a następnie sprawdzić czy pasuje nam jako "osoba". Bo jak wiadomo nikt nie jest jak zupa pomidorowa, żeby wszystkim pasować
  9. Co raz gorzej... I obawiam się, ze będzie w dół
  10. Kiedyś już patrzyłam na to, niestety nie znalazłam opcji zmiany... Także zostaje nam jedynie "wersja na komputer" do zaznaczenia i zerknięcie co tam się dzieje w powiadomieniach. Też mam ten problem i mnie irytuje na telefonie.
  11. Cześć wszystkim. Widzę, że dzisiaj cisza... jak Wam mija dzień?
  12. Szczęście to poczucie spokoju i harmonia ze sobą. Nie oznacza idealnych warunków czy braku trudności, ale akceptację tego co jest, i umiejętność odnalezienia równowagi mimo niedoskonałości.
  13. Miałam dzisiaj koszmary... straszne. Nie nawidzw takich momentów
×