Skocz do zawartości
Nerwica.com

fray

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez fray

  1. fray

    Witam

    z czystą depresją nikogo nie mam w domu, ale przyjaźniłam się z dziewczyną która chorowała na depresję i bulimię, towarzyszyłam jej przed leczeniem i dużo w trakcie pobytu w szpitalu. Dopóki twoja żona choruje nie zmusisz jej do bycia z dziećmi, do bycia z kimkolwiek. Rozumiem że dzieci chciałyby być z nią ona pewnie też, ale skoro oddala się od nich może ma powody, może nie chce ich krzywdzić albo jeszcze bardziej się dołuje że nie potrafi zająć się własnymi dziećmi. Ale cały czas będę mówiła byś spytał się specjalisty co i jak możesz zrobić, a jeśli nie to jest sporo książek o tym, mogą okazać się pomocne
  2. fray

    potrzebuję waszej rady

    zawsze możesz spróbować się umawiać u niego. Jak już przyjdziesz to nie będzie miał wyboru i nawet ze strachu przed zbłaźnieniem się pójdzie. Możesz z nim pogadać przez smsy o jego dołkach. Skoro miałaś pięknie rozwiniętą depresję pewnie wiesz że zazwyczaj trzeba wyciągać informacje. Na mnie zazwyczaj działało spicie i pozwolenie na wygadanie się, ale następnego dnia tamta osoba musiała napisać smsa, inaczej unikałam jej jak ognia ze wstydu. dzisiaj zrobię wszystko by dzień był udany. Pogoda pochmurna więc jest nieźle :)
  3. fray

    Witam

    musisz postarać się że chociaż w części ją zrozumiesz bo postawienie się w jej sytuacji jest niemożliwe bo to logiki w sobie nie ma żadnej. Słuchaj jej, pozwól się wygadać, możesz się dopytywać o szczegóły tematów które zaczęła poruszać. Pytaj się później jak to teraz wygląda. Nie wiem za bardzo co ci pisać bo sama za bardzo nie wiem jak osoba bliska powinna się zachować. Wiem na pewno że powinieneś być stały w osądach i działaniach, przewidywalność też nie zaszkodzi. niech ona czuje że obojętne co będzie się z nią działo ty zawsze będziesz stał przy niej, zawsze taki sam. W gorszych chwilach przydaje się mieć przy sobie coś lub kogoś kogo się zna i wie że nie zmieni się po tym jak się temu komuś wygadam.
  4. fray

    Witam

    i ma rację. Gdyby człowiek choć trochę rozumiał co się z nią dzieję ugryzł by się w język zanim by miał powiedzieć że ma się garść. Gdyby to było takie proste to nie potrzebne by było żadne leczenie. Rozmowa z chorym to zawsze jak operacja na otwartym sercu, musi być przemyślana a każdy błąd może zakończyć się katastrofą. Poczytaj trochę o takich przypadkach jak ona to może bardziej zrozumiesz co przeżywa i będzie łatwiej ci z nią rozmawiać
  5. fray

    Witam

    witaj. Dobrze że chociaż martwisz się jej stanem. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć ci co powinieneś zrobić. U mnie jak jest gorzej denerwuje mnie wszystko. Chcę niby by ktoś przy mnie był a jak jest mam mu za złe że siedzi i truje mi d**. Wściekałam się ale jak już zrobiło się lepiej byłam wdzięczna niektórym że potrafili mnie nadal traktować jak normalnego człowieka. Najważniejsze by nie bawić się w zbawce i terapeutę. Normalny człowiek nie jest w stanie zrozumieć co się dzieje w głębi chorego, sam chory też niestety z tym ma wielkie problemy. Mi najbardziej pomocni byli ludzie co nie bagatelizowali mojego stanu mówiąc "weź się w garść" a zarazem nie robili ze mnie kaleki i nadal wymagali bym jakoś funkconowała. Nie przeczę że ciężkie dni, tygodnie... cię czekają. Sam też możesz się zwrócić do terapeuty by dowiedzieć się jak możesz jej pomóc i jak samemu nie popaść w depresję. Terapie rodzinna też może być przydatna.
  6. dla mnie okaleczanie się zawsze było swojego rodzaju ulgą. Jak to robiłam ból jaki czułam z powodu depresji ustępował i czułam się całkiem nieźle. Szkoda tylko że to tylko chwilę trwa. Może to trochę głupie ale przestałam się ciąć tylko z powodu blizn, bo jak tu podać rękę przy przywitaniu mając krótki rękaw. Od razu wzbudza sensację. O bikini to mogę zapomnieć, tam blizn jest znacznie więcej i znacznie widoczniejsze.Za każdym razem kiedy idę do lekarza muszę się wstydzić. Zazwyczaj mówię że to kot mi zrobił ale tylko idiota by w to uwierzył widząc że zamiast brzucha mam zaorane pole uprawne i to równiutko. Niby wiem że na dłuższą metę cięcie się nie pomaga a blizny widać ciągle ale i tak coraz bardziej mnie do tego ciągnie pomimo że od ostatniego razu już prawie rok minął.
  7. fray

    Cześć?

    witaj. Dobrze że zdecydowałaś się na rozpoczęcie leczenie. Lepiej nie rezygnuj z tego, przecież nic złego ci tam nie zrobią a mogą pomóc. Jeśli chciałabyś mogłybyśmy popisać do siebie, może nie byłabyś tak samotna w tym cierpieniu jakie przeżywasz. Zaburzenia odżywiania też mi są bliskie ale chyba co innego niż ty sądząc po twoim nicku. Jeśli będziesz miała ochotę zawsze stoję otworem :)
  8. może poproś o leki które nie będą powodowały tycia i puchnięcia.
  9. fray

    Witam

    witaj serdecznie fachową pomoc :) przyda się
  10. Coltrane, przy tak wyczerpującym sporcie musisz poszukać rzeczy które dadzą ci dużo energii a nie tłuszczów. Wiele warzyw ma takie właściwości więc na obiadek polecam jakiegoś kurczaczka gotowanego na parze i duuużo warzyw. Od tego schudniesz i będziesz miał siłę na wspinaczkę. Fast foodami w robocie lepiej się nie objadaj bo nie dość że tyjesz to twój organizm zaraz znowu jest głodny i tak można bez końca. Mi się przytyło 7 kg i mam zamiar zrzucić z siebie ten ciężar choć idzie mi nie najlepiej bo nie ma jeszcze 15 a ja już wsunęłam więcej niż zalecana dzienna dawka a do wieczora jeszcze daleko
  11. ciężko stwierdzić, oni mają się uzupełniać, choć zazwyczaj zaczyna się od psychologa a ten może stwierdzić czy psychiatra jest potrzebny czy nie.
  12. fray

    witajcie

    dzięki bethi za powitanie. Na szczęście zdążyłam nauczyć sie jak być niepoprawną optymistką. Tylko czasem wiadomo siły odchodzą...
  13. fray

    Witam wszystkich serdecznie

    pewnie jestem mało doświadczona ale nie widziałam jeszcze psychologa który przepisuje leki Ale skoro wybrałeś się już po nie to po jakiego grzyba starasz się ich nie brać. Na początek proponuję nie palić maryśki i nie czytać maniakalnie o chorobach psychicznych by doszukiwać objawów u siebie. Wiadomo że każdy człowiek ma pewne oznaki szaleństwa
  14. fray

    myśli samobójcze

    normalne na pewno to nie jest ale większość z nas tak ma. Niestety nie wiem jak się pozbyć tych myśli, sama kombinuję jak to zrobić ale jak narazie bezowocnie. Polecam niekupowanie broni (niestety ja popełniłam ten błąd) bo będzie cię jeszcze bardziej kusiło. Gdybyś wykasowała wszystkie mp3 z wystrzałami to by było miło. Jeśli nie chcesz tych myśli nie powinnaś sama siebie nakręcać. To tak jak słuchać jednej piosenki godzinami a później mieć pretensję że chodzi ci po głowie. Da się zmniejszyć nasilenie tego natręctwa. Na sam początek postaraj się zlikwidować wszystko co powoduje że myślisz o samobójstwie. Na ich miejsce np. nagraj sobie mp3 które kojarzą ci się z miłymi chwilami. Wiem że łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Mnie też obsesyjnie prześladują myśli a raczej przeróżne plany samobójcze więc rozumiem jak ciężko sie tego pozbyć, jednak wierzę że się da. Powodzenia życzę.
  15. od razu przepraszam za posta którego zaraz napiszę. Wiem że to nie jest temat na to forum ale muszę do kogoś się z tym wrócić. Mam nadzieję że nikt chociaż mnie nie będzie wyzywał... Od dłuższego czasu nie mogę poradzić sobie z objadaniem się ponad granice możliwości żołądka. Wg literatury to bulimia, tylko że nie wymiotuję tylko przeczyszczam się nałogowo a to wszystko by za bardzo nie przytyć. Okropnie boję się otyłości którą niestety uważam że mam choć BMI mówi inaczej. Nie potrafię pozbyć się wrażenia że jestem obrzydliwie gruba, zajmuję za dużo miejsca. Przez to mam też problemy z kontaktami z ludźmi bo wstyd mi do nich wychodzić. Próbowałam dowiedzieć się w jakich sytuacjach najczęściej się objadam i wyszło mi że nie zależy to od nastroju, czyli nie dowiedziałam sie co jest wyzwalaczem. Pewnie myślicie sobie że jestem kolejną znudzoną nastolatką która myśli że jeśli schudnie to będzie bardziej podobać się chłopakom, albo że jakaś koleżanka powiedziała mi że powinnam schudnąć. Tak naprawdę to uważam że to tylko kwestia gustu czy podobają się chudsze czy grubsze dziewczyny, a jeśli chcę się bardziej podobać to wystarczy się umalować i ładnie ubrać. Mam gdzieś kanony piękna, nie lubię pokazów mody a już na pewno nie uległam modzie na odchudzanie. Po prostu ciągle czuję się ociężała, w swoje ciuchy przestałam się mieścić. Nie mam szacunku do swojego ciała, jedyne oznaki przyjaźni jakie mu okazuję są tylko kiedy schudnę. Może ktoś miał podobny problem i sobie z nim poradził. Każda pomoc się przyda bo jestem coraz bardziej załamana tym obżarstwem
  16. fray

    Witam serdecznie

    witaj. Moi przedmówcy mają rację, wizyta u psychologa może ci pomóc. Nie musisz przecież mówić znajomym że chodzisz na terapię. Nie chcę straszyć ale twój stan może się pogłębiać a dopiero wtedy ludzie mogą zacząć traktować cię jak psychopatę na podstawie twojego zachowania i tego co mówisz.
  17. fray

    potrzebuję waszej rady

    ale ja lubię być TOOL dzisiaj spodziewam się że będzie dobry dzień i zrobię wszystko by tak się stało. Obudziłam się z jakimś optymizmem pomimo że bolą mnie plecy a po wczorajszym obżarstwie zrobił się ze mnie grubas. Mam nadzieję że dotrą do ciebie te pozytywne fale które wyślę przez internet Trzeba coś z tym wszystkim robić bo jak się przekonałam pomoc farmakologiczna za mnie niczego nie zrobi, że należy nadal się starać a dzięki prochom mniej to boli. Chociaż muszę przyznać że jakaś albo dziwna jestem bo prochy nie chciały na mnie działać albo za dużo oczekiwałam po nich stąd te wrażenie. Chociaż do tej pory uważam że wszystko co było sobie uroiłam że to tylko przez lenistwo nie wychodziłam pół roku z domu i zaczynałam mieć problemy z mówieniem. Jak se coś wbije to pustej mózgownicy to nie ma przebacz. Wiesz, bardzo dobrze mi się z tobą piszę. Pierwszy raz mogę pisać takie rzeczy i nie patrzą na mnie jak na idiotę, nawet przy mojej psych. czułam się jak debil. Może chcesz się pobawić ze mną w coś w rodzaju "wyzwanie to ubranie"? Bo takie ciągłe dręczenie siebie to męczarnia. wkońcu to nawet żaden znajomy nie będzie chciał się z tobą widywać (mi została jedna przyjaciółka która ma za kretynkę i przyjaciel który wychodzi ze mną jeśli chce zapolować na dziewczyny i jak znajdzie jakąś to ja wracam sama do domu). Ciekawie kiedyś by było szykować się na imprezę, pójść na nią a jeśli tego by było za mało to jeszcze można dobrze się bawić a nie zachowywać się jakby to wojna była w której i tak przegrywasz. Wierzę że uda cię się "pozbierać" :przytul:
  18. fray

    witajcie

    vicious circle, witaj :) serial też bardzo lubię ale niestety kablówki nie mam a na publicznej teraz nie puszczają
  19. fray

    witajcie

    nike2013, witaj. Masz bardzo fajny avatar :)
  20. fray

    potrzebuję waszej rady

    Kejti, jakbym siebie opisywała. Do mnie też rodzice się dobijali, dziwne to dosyć. Z telefonem też tak samo, pamiętam jak kiedyś zaciekle wrzeszczałam na telefon by się zamknął i przestał mnie specjalnie dręczyć A możesz być pewna że może być lepiej. Ja znalazłam pracę którą bardzo lubię i mam zamiar wrócić na studia. Skoro u mnie coś się zmieniło i nawet wyłażenie nie jest już tak ciężkie to tobie też na pewno się uda. Najważniejsze by ciągle próbować iść naprzód. Proponuję ci na początek pisać smsy do znajomych. Otwierasz się na ludzi a nie musisz nigdzie wychodzić. Teraz okropnie się boję że to wszystko wróci. Nie chce przechodzić tego jeszcze raz. Chcę pracować by było naprawdę dobrze tylko problem że nie wiem jak i co mogłabym zrobić. Porady w stylu "weź się w garść" albo "po prostu zrób to a nie gadaj" tylko mnie wkurzają bo nic nie wnoszą i robią ze mnie tylko lenia.
  21. fray

    potrzebuję waszej rady

    Zacznę od początku. Od jakiś 14 lat miewam depresję a od 5 doszło jeszcze ed. Zaliczyłam okaleczanie siebie, zwidy, próby samobójcze, pijaństwo i ogólnie sporo rzeczy od których da lub się nie da uzależnić. Leczyłam się psychiatrycznie, od niecałego roku już nie przyjmuję leków. Do psychologa nigdy nie zdecydowałam się pójść ponieważ uparłam się że nie i już. Możliwe że przez to iż od razu jak zaczynam mówić o swoich problemach od razu zaczynam płakać. Pisanie jakoś łatwiej przychodzi Ponad 2 lata temu zaczęło się dziać gorzej (z tego też powodu poszłam do psychiatry). Nie miałam siły na nic, przestałam mi zależeć na czymkolwiek. Straciłam pracę bo przestałam do niej przychodzić, ledwo co udało mi się skończyć studia. Przepchnęli mnie na siłę bo to ostatni rok był, ale obronić nadal mi się nie udało. Nie potrafię zebrać się do napisania pracy. Próbuję często to zrobić, ale zazwyczaj samo otwarcie książki kończy się płaczem albo objadaniem się z powodu tego że za głupia jestem by pracę napisać a poza tym nie zasługuję by mieć wyższe wykształcenie. Przez 2 lata pisania uzbierało mi się niecałe 20 stron i to nędznych. Ciągle dręczą mnie wyrzuty sumienia o wszystko. Wstydzę się na samo wspomnienie jak to jedyny raz w życiu w podstawówce ściągałam na klasówce. Sumienie mnie dręczy nawet w sprawach na które nie mam wpływu, taki najnowszy to to że nie kupiłam bratu i bratowej (nowożeńcy) mieszkania, niestety nie mam za co. Wstyd mi było za wszystko i przed wszystkimi. Nawet wstyd mi przed zwierzakiem że śmiem w weekendy przechodzić rano koło jego klatki i go budzić (bardzo zły jest na mne przez to).Jak już nie pracowałam zaczęłam wychodzić coraz rzadziej aż w końcu przestałam to robić. Zejście na dół po fajki stało się zbyt przerażające. Aż przeprowadzono mnie do mieszkania brata które stało puste (dodam że wcześniej z rodzicami mieszkałam). Tam już zaczęłam się bać "wychodzić" na świat przez internet. Musieli mnie zmuszać bym do psychiatry pojechała (oczywiście samochodem). Najogólniej świat nie wydawał mi się zbyt miły. Wstyd się przyznać ale w przypływie chęci uwolnienia swojego szynszylka od męki życia wypchnęłam biedaczkę przez okno. Niestety nie przeżyła. Do tej pory cieszę się że nie chciałam być zbawcą swojej rodziny. Aktualnie mam 2 nowe gryzonie i czują się dobrze Co do prób samobójczych to miałam ich parę ale jaki widać nieskutecznych. Myśli mam zawsze i to teraz najbardziej mi doskwiera. Nie bym chciała się zabić, w zasadzie to mi obojętne czy żyję czy nie. Ale za to dość irytujące jest że ciągle myślę o sposobach, jak to będzie wyglądało, o skuteczności samobójstwa. Tak niedawno zauważyłam to że te myśli nie przestają mnie opuszczać, są tak jakby automatyczne i nie zależą od nastroju. Niedawno trafiłam na dywanik do prezesa i nasłuchałam się jak to on i wszyscy inni w firmie są zadowoleni z mojej pracy (niedługo będzie rok jak tam pracuję), dał mi podwyżkę, awansik i przeniesienie do pokoju z którymi bardzo dobrze mi się pracuje a ja podczas tej całej rozmowy myślami błądziłam porównując powieszenie się, podcięcie żył a tabletki. Wiem że durne ale tak zawsze wychodzi. Może kiedyś uda mi się tego pozbyć. Liczę też że uda mi się pozbyć jeszcze jednego problemu. Mianowicie od jakiś paru lat męczy mnie że ciągle się objadam i to tak że żołądek mnie okropnie boli i ciągle jestem potwornie głodna. Następnego dnia zazwyczaj znacznie mniej jem bo koło 1000 kcal, ale najczęściej bywa tak że te ciągi obżarstwa trwają parę dni. Można się spodziewać że ciągle z tego powodu tyję. Już przybyło mi 8kg i ciągle rośnie. Z tą tendencja wzrostową będę musiała zaraz na otyłość się leczyć. Myślałam że tak sie objadam bo czasem za mało jem ale próbowałam już sposobu by jeść tyle ile powinnam ale i tak objadanie się nie minęło a nawet zwiększyło się. Dobija mnie to okropnie. Już nie mam pomysłu co z tym zrobić. Może wy macie jakiś sprawdzony sposób? Od razu tylko mówię że na terapię nie pójdę. Jest ze mnie taka Zosia samosia i będę robiła wszystko by samodzielnie wybawić się od tego problemu. Przepraszam że tak bardzo się rozpisałam. Mam nadzieję że cokolwiek zrozumiecie z moich wywodów pomimo chaotyczności i braku talentu do pisania. Fajnie by było gdyby ktoś przetrwał te męczarnie czytania tego. Pozdrawiam.
  22. fray

    witajcie

    t.w.i.l.i.g.h.t, dzięki za miłe przywitanie :) Mam nadzieję że wniosę tutaj tyle pozytywnych myśli ile mi się uda. O sobie napiszę więcej, chciałam tylko posiedzieć troszkę i poczytać najpierw o was :)
  23. fray

    witajcie

    tak jak przystało nowemu użytkownikowi mam przyjemność schylić czoła wszystkim tutejszym. Od jakiś 15 lat siedzę w depresji, perypetie miałam różne czyli standard. Od 4 lat doszło jeszcze ed. Najogólniej jestem zamknięta w sobie. Przyszłam tutaj z chęci może wygadania się, może by ponarzekać trochę. Jednak mam zamiar spróbować choć trochę otworzyć się przed ludźmi. Mam nadzieję że przyjmiecie mnie. Pozdrawiam
×