Skocz do zawartości
Nerwica.com

ja_słababa

Użytkownik
  • Postów

    91
  • Dołączył

Treść opublikowana przez ja_słababa

  1. ja_słababa

    Hej neurotykom

    Tak sądzę, dziękuję
  2. Jerzy, ja też nie chcę żyć z takim cierpieniem, pierdzielę takie życie. I też nie daję sobie rady, spieprzam też życie moim bliskim, którzy muszą patrzeć, jak mi źle, ale co mogą zrobić? Nie, nikt nie będzie Ciebie niańczył, bo każdy chce mieć obok ludzi wesołych, afirmujących życie a nie zdołowanych czarnowidzów, którzy sobie nie radzą. Taka prawda o tym świecie. Homo sapiens to pomyłka ewolucji. Nie umiem Cię pocieszyć, bo sama nie widzę jasnej strony życia. Ale pozdrawiam i nie mam nic przeciwko, jeśli pomarudzimy.
  3. Jerzy, w ogóle sobie nie radzę, dlatego tu jestem, żeby... no właśnie... poczytać, że inni też mają podobnie, czy co? Ja bólowych dolegliwości jako takich nie mam, to znaczy łeb boli całe dnie i noce, kark, barki, ramiona, żuchwa, ale zawsze miałam skłonność do bólu głowy, więc to nie jest dla mnie tak wielki problem jak mdłości, hiperwrażliwy układ pokarmowy, drżenie wewnętrzne, słabość i te cholerne napady dołu/lęku/wycia. Sam widzisz, też już nie wytrzymuję i mam myśli "pociągowe". Palenie skóry, nogi jak z waty i inne upierdliwości to pikuś. Napisz, co Ci najbardziej dolega i jak długo jesteś na 0? J.
  4. Będziemy się wspierać, ja też się cieszę, że jesteś, bo może jednak nie zwariuję! Dlaczego tak źle reaguję na Ad, nie wiem, ale po wielu bardzo nieudanych próbach już to wiem, to leki nie dla mnie. Nie jestem w stanie przejść tego okresu, kiedy lek niby ma zacząć działać. Po citalopramie łaziłam po ścianach, po innych różne różności. Nie, definitywnie NIE. A potem weź to i odstaw, taki sam koszmar. Wszyscy ludzie, których znam a którzy biorą AD nie są w stanie ich odstawić!!! Benzo pierwszy raz wzięłam pięć lat temu, brałam koło 10 miesięcy z odstawianiem. Potem krótka przerwa i znów, ale krótko, z miesiąc, potem długa przerwa, niemal dwa lata, ale zrobiło się ciężko w życiu i zaczęłam brać sporadycznie. W ubiegłym roku jesienią coraz więcej: lorafen, relanium stilnox - na uspokojenie, na spanie... Od marca zero. Tak, mam potwornie ciężkie myśli, też, że już nie dam rady ani dnia dłużej, że pójdę pod pociąg (jakoś nie idę) ;-). A miałaś/masz jakieś dolegliwości fizyczne? Bo u mnie okropnie z tym. J.
  5. Lorra, biedactwo, łączę się w bólu! Jesteśmy więc w tej samej matni - mnie też się wydaje, że nigdy nie będzie lepiej. Bardzo dużo płaczę, jak kiedyś, na początku kłopotów, nie potrafię powstrzymać łez, które płyną wartkim strumieniem. U mnie z lękiem jest to samo - byle co powoduje jakąś wewnętrzną panikę. Przez to nie mogę się w nic zaangażować, bo zaraz mnie telepie. Ja, niestety, bardzo koszmarnie reaguję na AD (antydepresanty), więc nie biorę teraz nic oprócz mianseryny kiedy nie mogę spać, ale to może ze dwa, trzy razy w miesiącu. Najbardziej dokuczają mi mdłości, to wewnętrzne dygotanie, kompletnie rozregulowany hiperwrażliwy układ trawienny, brak apetytu i ten dół psychiczny, który aż boli. Ja też mam to samo odczucie, że inni jakoś żyją, a ja wegetuję, takie markowanie życia. Do szpitala też już nie chcę, bo tam tylko jedno: spróbujemy ten AD, a jak nie ten, to tamten, a ja już nam swoje reakcje. U Ciebie po tak długim czasie należało zastosować metodę dr. Ashton, stanowczo za szybko to poszło. U mnie w szpitalu z 2,5 mg lorazepamu zamienionego na diazepam w ciągu 3 miesięcy do 0. Oj, było ciężko, na tyle, że wróciłam do relanium na jakiś czas, a potem byłam długo bez. Wróciłam bez sensu i teraz znów jestem w d.... maryni. Mam już okropne myśli... że to nie ma sensu. Nikogo tu, oprócz nas, nie ma, to powspierajmy się chociaż wzajemnie! Pozwól się uściskać, bo wiem doskonale, jak się potwornie czujesz.
  6. Lorra, napisz, jak się dziś czujesz. Czy też masz takie dolegliwości i taki okropny brak nadziei na poprawę samopoczucia? Mam już naprawdę bardzo dość.
  7. Lorra, hej, super, że jesteś! A może lepiej tutaj się wymienimy doświadczeniami. Zawsze może się komuś przydać. Mnie bardzo pomaga czytanie, jak inni jakoś sobie radzili i wychodzili na prostą. Wiele się w tym wątku nie dzieje, co oznacza, że pewnie wszystkim jakoś się udało? U mnie dziś kolejny dzień koszmaru: od rana napady płaczu, okropna depresja, nie rozumiem radości ludzi na ulicach, patrzę na nich jak na zjawiska i strasznie się czuję osamotniona w moich dolegliwościach i braku nadziei. Boli mnie głowa dnie i noce, napięcie w żuchwie, szyi, karku, barkach. Słabość w dłoniach i nogach, tak że mam je jak z waty. W brzuchu mi niedobrze, mogłabym nic nie jeść, i to drżenie całego ciała w środku, w gardle mnie dusi - na płacz czy co? Zaczął się czwarty miesiąc odstawki i nic nie lepiej, wręcz wydaje mi się , że gorzej, że już nawet nie mam żadnego lepszego dnia. Zaczęło się lato. Któreś z rzędu bez nadziei.
  8. Hej Arvena wiesz, każdy refleksyjny i wrażliwy człowiek musi, po prostu musi zanegować tę rzeczywistość, ten świat. Ja też nie rozumiem ludzi, którzy "cieszą się, że żyją". Ktoś, kto tak gada, po prostu nie jest dość wrażliwy, nie dostrzega cierpienia, jakiego tyle w życiu. Jesteś człowiekiem, który wiele widzi i szuka... sensu. W świecie bez sensu. Trudno pogodzić się z myślą, że nasz świat to chaos. Dlatego wielu potrzebuje bogów, żeby nie zwariować. Pozdrawiam Cię serdecznie!
  9. Hej odstawiający, odstawieni i ci, którzy są przed, kilka lat temu lęk i bezsenność zaprowadziły mnie do psychiatry: tam próby wprowadzenia AD (koszmarne) i do tego lorazepam. Z AD nici, lorazepam przez jakieś pół roku brany w dawce do 2,5 mg. Potem odstawka szpitalna za pomocą diazepamu (czyli zgodnie ze wskazaniami mądrej dr Ashton, choć zbyt szybko). Bardzo się męczyłam, każdy, kto odstawiał, wie. Po trzech miesiącach od 0 nie wytrzymałam, sięgnęłam po relanium, brałam miesiąc codziennie 5 mg, czasem 7,5 mg. Odstawka "na zimno", mega kłopot ze snem, ale jakoś dałam radę. Wytrzymałam 1 rok i 9 miesięcy. Wskutek trudności, po tym czasie, sporadycznie benzo w postaci relanium lub stilnoxu. W ubiegłym roku zimą coraz częściej, ale nie codziennie: relanium na dzień, stilnox na spanie. Złe samopoczucie cały czas. Nie pomyślałam, że branie " co jakiś czas" to zwyczajnie ciągłe mini odwyki i chęć brania na złe samopoczucie. Zima była nieciekawa, częstotliwość wzrosła, trzy miesiące zimowe: relanium, stilnox, 10 dni lorazepam na spanie. Czułam się fatalnie, teraz też. Minęły trzy miesiące bez. Nie było tego jakoś dużo, a jednak po trzech miesiącach nic nie chce być lepiej. Mam napady płaczu niepohamowanego, brak apetytu, żołądek reaguje na wszystko, mdłości, słabość gdzieś w brzuchu, nogi z waty, żuchwa/barki spięte, bolesne. Skóra piecze i drżenie w środku (ja czuję, ale nie widać). Pytanie do szanownych koleżanek, kolegów. Mieliście mdłości przy odstawce? Pieczenie skóry? Napady płaczu/paniki (czy ja wiem, co to?) Mam okropną depresję, wiem, że na pewno także zintensyfikowaną przez benzo, ale nie biorę AD, bo fatalnie reaguję. Przychodzą mi do głowy straszne myśli, że nie ma nadziei, że już nie będzie lepiej, i że po co się tak męczyć. Wymienicie się swoimi "przejściami"? Lorra, czytałam Twoje posty. Wiem, przez co przechodzisz. Napisz, jak dziś. Może wzajemna wymiana jakoś pomoże wytrwać, bo naprawdę ciężko. Pozdrawiam Was wszystkich.
  10. ja_słababa

    Hej neurotykom

    Witajcie, od kiedy po raz pierwszy psychiatra poczęstowała mnie benzo "na spanie", jestem w matni. Szukam kontaktu z ludźmi, którzy cierpią po odstawieniu. Pozdrawiam wszystkich, dla których życie nie jest oczywiste, proste, instynktowne. Jest ciągłym wyzwaniem dla nadwrażliwości neurotyka.
×