Skocz do zawartości
Nerwica.com

ja_słababa

Użytkownik
  • Postów

    91
  • Dołączył

Treść opublikowana przez ja_słababa

  1. Hej, no cóż. Poczytałam MISS Worldwide, jak ja Ciebie rozumiem, ta depresja, która wali o podłogę. Niestety po przeanalizowaniu mojej sytuacji, a nie jest wesoło, jest źle, zakończyłam po 7 miesiącach tę męczarnię w momentach tragicznych ( o których pisała MISS) wziąwszy benzo, bo nie dawałam rady. Stwierdziłam, że jeśli nie wezmę, wykończę organizm, który jest i tak słabiutki. Trudno, jeśli mam żyć, muszę móc od czasu do czasu wziąć bezno w momentach, kiedy myślę, że już dalej nie pociągnę tego wózka. Pozdrawiam dziewczyny, Ciebie Lorrciu ściskam bardzo! No trudno, tak już musi być! J.
  2. Życzę , żeby Wam życie jeszcze dało "pożyć". Minęło 6 miesięcy. Nie jest dobrze, a nawet powiedziałabym: jest beznadziejnie! Ale moje marudzenie już nic konstruktywnego nie wniesie! Trzymajcie się! J.
  3. Z tego, co czytam, to owszem, często ludzie dostają pregabalinę, ale wyjść z tego... dramat, więc nie wiem, naprawdę nie wiem, czy ładować się z deszczu pod rynnę. Nic, co miesza w mózgu, nie jest łatwe do odstawienia. J.
  4. Dorotko, chyba to normalne, że bliscy mają nas dość. Ja w tej chwili już też to wiem, bo ile można z ryczącą babą wytrzymać? Rok, dwa, trzy? Potem każdy chce normalnie żyć, wyjeżdżać... Tak, schudłam niesamowicie i nie mogę przytyć... chociaż jem. Ja też mam ten okropny płacz, który jest i koniec, nie da się go powstrzymać. Jak najbardziej masz nasze wsparcie, bo wydaje mi się, że wsparcie może dać jednak tylko ktoś, kto wie, jak to jest, jakie to paskudne uczucie, ta żałość nad sobą, nad swoim spapranym życiem. Wydawało mi się kiedyś, że jestem bardzo samowystarczalna i od nikogo nie potrzebuję żadnego przytulania. Teraz jest inaczej, moje zachowanie jest jak u jakiejś sierotki niedopieszczonej... ech. Ściskam Cię!!!!!! I bądź tu, bo jesteś nam potrzebna! J.
  5. Ten wewnętrzny dygot czy drżenie mam cały czas, a to już tyle po odstawce. Może tak mi zostanie? A ile to jest 1,75 w przeliczeniu na diazepam???
  6. Ja też, więc to normalka, łażenie z kąta w kąt i ryczenie, oto moje życie obecne! Najgorzej jest do południa, czasem dłużej, ale wieczorem mi "się poprawia". Wieczorem raczej nie chce mi się ryczeć, dziwne to.... Rano źle, wieczorem lepiej. Zna to ktoś?
  7. Matko kochana, jak Cie czytam, to tak jak u mnie: też miałam rozliczne hobby, wszystko leży odłogiem i tez tylko dom i dom, z powodu złego samopoczucia nawet wakacje w tym roku do dupy. Ciekawe, co psychiatra poradzi!
  8. Na zagranicznych forach piszą jak strasznie jest odstawiać AD, koszmar podobny do benzo, więc jeśli dasz radę to spróbuj nie ładować się w AD, ale to jest moje doświadczenie! Zawsze sama musisz podjąć decyzję. Są ludzie wokół mnie, którzy mogą brać i biorą. Ja nie mogę. Pewnie, że możesz się wyżalić! A gdzie mamy to robić? Kto tego nie przechodził, nie ma pojęcia czym jest kompletne odrealnienie i uwięzienie we własnych dolegliwościach, poza którymi nic człowieka nie interesuje! Żadne tam życie, nic, tylko: o boszszszsz, daj z tego wyjść. Odstawienie nie jest proste, ale nikt "normalny" nie rozumie. Mój partner tez ma już wszystkiego dość i chyba nie mogę mu się dziwić: kobita, której ciągle coś jest, ciągle źle się czuje, beczy... ech. Tak więc to forum jest naprawdę dla nas!
  9. Ja właściwie mam w głowie takie coś jakbym była pijana bardziej niż zawroty, masakryczne to jest, a słaba jestem strasznie i mnie ta słabość dokumentnie przeraża, bo zawsze byłam bardzo energiczna...
  10. Hej, ja też schodziłam z lorafenu za pomocą diazepamu (relanium), ale to było zbyt szybko i miałam wrażenie, że się przekręcę, a jednak jakoś zeszłam, czułam się jednak tak źle, że w trzy miesiące od "0" wróciłam na miesiąc do relanium, bo nie dawałam rady. Ale ono już mi nie za bardzo służyło, dostałam wysypki, więc odstawiłam, potem z 1,5 roku byłam bez, ale jak się pojawiły problemy, zaczęłam sporadycznie brać i w końcu coraz częściej, głównie relanium, lorafenu niewiele. Odstawiłam 5 miesięcy temu jak jakaś idiotka... zamiast schodzić wg Ashton. No to mam. Ale powrotu nie ma, bo to jest uspokojenie na chwilę, zaraz potem znów to samo, więc nie ma sensu. Niestety (a może stety) jestem antyAD, wszystko, co mi podano, a było tego sporo, bardziej szkodziło niż pomagało. Poza tym wiem, co przechodzą ludzie odstawiający AD, to jest prawie to samo, co benzo. Trudno, powiedziałam sobie, że albo przeżyję albo umrę. Nie zależy mi na tym nędznym życiu, jakie mam obecnie. Nie mogę sobie poradzić z tymi atakami płaczu i złym samopoczuciem ogólnie. Boszszsz, czy kiedyś coś się poprawi?
  11. Hej, ja mam to samo, schudłam potwornie i przytyć się nie da, a mdłości dopiero niedawno odpuściły, miałam cały czas i apetyt nietęgi. ja też płaczę, bo spałam ze trzy godziny i po takiej nocce bardzo źle się czuję, wszystko mnie boli, wtedy tylko płacz. W takie dni myśl jest tylko jedna: niech to się skończy już. Jastara, może jakoś damy radę? Bardzo Cię przytulam, bo wiem, co przeżywasz. Nie jesteś w tym sama, może to trochę Ci ułatwi? Jesteśmy cztery kobitki tutaj w tej chwili i każda w czarnej dupie na ten moment.Ech.
  12. Dorotko, ściskam Cię. Nie jesteś sama w tym bagnie. Wyjdziemy z tego!
  13. Zadziała, tylko to zadziała. Ja drżę cały czas, może już zawsze?
  14. To jest typowe: ataki strasznego płaczu, nie do pohamowania!!!!
  15. Dorotko, to forum nie jest od optymizmu, tylko od realizmu. Piszemy, jak jest! Bidulko, teraz masz okropną fazę. Ja jak byłam na odstawce na oddziale kilka lat temu, to myślałam, że zwariuję. Pakowali we mnie różne prochy, bo schodzenie z benzo było makabrą. Trzymam za Ciebie kciuki, wracaj tutaj!
  16. Lorrcia, jak bierzesz ten diphergan? Na noc, na spanie? W jakiej dawce? Ja też się czasem wspomagam dipherganem 2 x 25 mg na noc. Ale tylko co jakiś czas, bo jak za często to nie działa, jak wszystko u mnie co brane często. J.
×