Dziękuję i życzę także dobrych dni. Kiedyś miałam tak, że jak występowały gorsze, trudniejsze dni, to nakręcałam się, budowałam najczarniejszą przyszłość, właściwie to nie widziałam przed sobą żadnej przyszłości, tylko jeden wielki lęk, nie potrafiłam zaakceptować swojego stanu. A teraz nawet jak są gorsze dni, to staram się je akceptować, tzn.przyjmuję, że one są i już, nie wypieram tego faktu ze swojej świadomości, ale to zasługa leków, pracy nad sobą, terapii itd.