Heledore zgadzam się z Tobą, ja też byłam w dołach i to w głębokich, to prawda- nie chce się żyć, myśli się o tym, po co się żyje/ po co się żyło, a cierpienie i ból są tak ogromne, że najlepiej to wszystko zakończyć, bo po co kontynuować. Mnie coś zawsze trzymało, tzn.coś znajdowałam, jakiś punkt zaczepienia, że co byłoby gdyby mnie nie było.....potem już pojawiało się "światełko w tunelu". może ty znajdziesz jakiś punkt zaczepienia, jakąś dobrą myśl, jakieś światełko...