Wczoraj w czasie podróży miałam okazję do dłuższej rozmowy z siostrą o swoim samopoczuciu, nastroju, zachowaniu i funkcjonowaniu w obecnym życiu. Rozmowa dotyczyła też tego, jak dzieciństwo, to co w tym okresie się dzieje, wpływa na dorosłe życie. Rozmawiałam o tym, że przydałaby mi się grupowa terapia- prywatnie. Nie mogę znaleźć grupy na swoim terenie, ze znalezieniem terapeuty na indywidualną terapię nie ma problemu. Wtedy też uruchomiły się we mnie wspomnienia z dzieciństwa, oczywiście te trudne i bolesne. W moim domu były: alkohol, przemoc fizyczna i emocjonalna, a mnie także dotknęła, nie ominęła przemoc seksualna. Moje cierpienie było o tyle większe i boleśniejsze, że jeśli chodzi o przemoc seksualną doświadczyłam jej ze strony osoby bliskiej- członka rodziny, co spowodowało u mnie utrzymywanie się: poczucia winy, wstydu, strachu, lęku, poniżenia, poczucia poniżenia, bycia gorszym od innych. Występowały też zachowania autodestrukcyjne. To wszystko doprowadziło potem do depresji, zaburzeń lękowych itd. Byłam wycofana z codziennego życia, wszystko było problemem: relacje międzyludzkie, związki, podejmowanie decyzji, dokonywanie wyborów, okazywanie emocji, uczuć.....
Natomiast w pracy zawodowej moje funkcjonowanie było powiedzmy sobie bardzo dobre. Wzorowo wypełniałam obowiązki, osiągałam sukcesy, spełniałam się, ale dążyłam do perfekcjonizmu. Potem brałam udział w psychoterapii grupowej, korzystałam z indywidualnych konsultacji. Po terapii, po własnej olbrzymiej pracy nad sobą poprawiło się moje funkcjonowanie w życiu. Niestety nadal powrót do tego, co bolesne w dzieciństwie powoduje duże cierpienie, ból i te zakamarki duszy otwierają się w najmniej oczekiwanych momentach, sytuacjach. Dostrzegam też u siebie od jakiegoś czasu ponowne skłanianie się w stronę zachowań autodestrukcyjnych: podejmowanie ryzyka w różnych obszarach życia, kolejny jeszcze problem to postrzeganie siebie zbyt mocno jako obiektu seksualnego. Myślę, że powinnam ponownie podjąć terapię grupową, /ona mi najbardziej pomagała/ dla poprawy jakości swojego życia, funkcjonowania. Chciałabym jeszcze raz przerobić, przepracować te wszystkie trudności. A może niepotrzebnie rozdrapuję rany, wracam znów do tego, co było bolesne? nie wiem.
Napisałam o swoich doświadczeniach, spostrzeżeniach tutaj na forum, dlaczego? Dlatego, że mimo upływającego czasu, korzystania z pomocy, terapii, mam ciągle problem, opory, trudność mówienia o tych wydarzeniach, więc cały czas gdzieś we mnie pozostaje ból, wstyd i poczucie winy.
Czy ktoś z podobnymi problemami mógłby napisać kilka refleksji i spostrzeżeń?