Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ceane

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Ceane

  1. Przede wszystkim powinnaś zauważyć że wszystkie Twoje problemy będą przejściowe - a chłopak który odrzuci Cię ze względu na rzeczy nad którymi nie masz kontroli, który będzie zmuszał Cię do nieustannego powątpiewania w siebie - nie jest wart uwagi, nieważne jakie miałby oceny albo ile zarabiałby pieniędzy. Na pewno istnieją w Tobie cechy wartościowe - musisz tylko ich poszukać. Poszukaj w sobie spokoju - spróbuj się odstresować i spojrzeć na swoją sytuację inaczej, nabierz do siebie miłości i zrozumienia. Spróbuj też sobie pomóc i poszukać pomocy u psychologa - dużo to zmienia, wiem po sobie Pozdrawiam
  2. Witam serdecznie wszystkich, Mam 23 lata, niedługo (o ile depresja oraz dobra wola promotora) mi na to pozwolą, obronię się na uczelni z pracą inżynierską. Niepewność co do dobrej woli promotora jest bezpośrednio związana z moim obecnym stanem psychicznym oraz poprzednimi stanami oraz błędnymi wyborami życiowymi (o których myślę że się dowiedział/domyślał). Od początku - pochodzę z rozbitej rodziny, od urodzenia z ojcem miałem bardzo mało kontaktu (dopiero niedawno mam tego kontaktu więcej, lecz mój ojciec jest mną generalnie zawiedziony). Moja matka dawała mi wszystko, za co jestem jej dzisiaj wdzięczny (kiedyś było inaczej). W liceum uczyłem się bardzo dobrze (w klasie mat-fiz), dostałem się na dobry kierunek na dobrej uczelni. Rok później znalazłem dziewczynę, którą bardzo kochałem (niestety ze względu na to że studiowała za granicą mieliśmy kontakt jedynie raz na miesiąc, raz ona przyjeżdżała do mnie raz ja do niej). Moje życie pomimo ciężkich studiów oraz związku na odległość oraz sporadycznych ciągów alkoholowych mojego ojca szło dosyć dobrze, można powiedzieć że naprawdę byłem zadowolony. Na 3 roku zacząłem czasami odczuwać stany derealizacji, jakby "życia we mgle". Zacząłem też drugi kierunek który po pół roku przerwałem (wziąłem na siebie za dużo). Równocześnie poprzez jednego kolegę poznałem też innych, bardziej "imprezowych" znajomych. No i zaczęło się - dużo alkoholu, 3 razy po alkoholu przekonałem się do pigułek ecstacy - mam wrażenie że zrobiłem sobie nimi nieodwracalną szkodę, o której za moment opowiem. Po jakimś czasie (około pół roku) spotykania się z tymi ludźmi zacząłem zauważać że sporo z nich zaczyna coraz bardziej wyniszczać się poprzez narkotyki, przez co zerwałem z nimi kontakt. Zerwałem wtedy też z moją dziewczyną (która zresztą już mocno podejrzewała, że jest coś ze mną nie tak). Po tym czasie wróciłem na studia aby dokończyć ostatni rok, ostatni semestr poszedł mi dobrze (zdałem wszystkie przedmioty), a została mi do zrobienia wyłącznie praca inżynierska. Aby mieć co robić, znalazłem pracę jako programista, gdzie pracowałem przez pół roku, lecz zrezygnowałem aby tą pracę dokończyć (depresja zaczynała dawać się we znaki, pracowałem często po 50-60h tygodniowo). I tutaj zaczynają się schody - kiedy przestałem pracować i zostałem na garnuszku rodziców, dostałem bardzo dużego doła, którego nigdy wcześniej nie miałem. Całe dnie nie mogłem wstać z łóżka, mimo że 2-3 miesiące wcześniej mogłem pracować jak mrówka. Czuję ogromny wstyd za swoje błędy - można powiedzieć że zaniedbując obowiązki poprzez alkohol i narkotyki znalazłem się teraz pod ścianą (mój promotor domyślił się, że ćpam). Wysyłam mu cały czas poprawki do pracy lecz mnie ignoruje. Znajduję się w depresji od grudnia, w lutym zacząłem się leczyć (przez 2 tygodnie ledwo wychodziłem do sklepu po zakupy, przestałem interesować się znajomymi, światem zewnętrznym, towarzyszyło mi non stop poczucie "odcięcia od świata" i wszechogarniający lęk) lekiem Asertin 50, przepisanym mi przez psychiatrę. Po ok. miesiącu zdołałem uzyskać poprawę na tyle, że byłem w stanie solidnie poprawić pracę i odesłać ją do promotora. Problem w tym że chyba uznał że go olałem, bo nie odzywałem się przez ~1,5 miesiąca - pewnie myśli że ćpam. Ćpaniem i depresją (też zadawaniem się z nieodpowiednimi ludźmi) zniszczyłem też sobie mnóstwo znajomości i mnóstwo osób się ode mnie odwróciło. Nie wiem co ze sobą zrobię, jeśli promotor mnie nie przepuści - co prawda mam pół roku doświadczenia jako programista, lecz to wciąż tyle co nic w wieku 23 lat. Miałem trochę traumatycznych przeżyć z dzieciństwa, ale nie na tyle żeby nie móc funkcjonować - właściwie swoją lekkomyślnością rozwaliłem sobie życie - próbuję naprawić co się da, ale jestem ze swojej winy w sytuacji podbramkowej. Odrzuciłem towarzystwo klubowych narkomanów i chcę naprawić swoje życie, czuję że wszystkich zawiodłem, a dla swoich rodziców jestem ciężarem, czuję ogromny wstyd. Chciałbym jak najszybciej zejść z leków, usamodzielnić się i zacząć normalne życie - czuję się jak śmieć, codziennie mam myśli samobójcze. Rozumiem też że mnóstwo osób na Forum ma również gorsze problemy, chciałbym tylko dowiedzieć się czy w wieku 23 lat z możliwie uwalonym dyplomem oraz nikłą historią zatrudnienia mam w ogóle szansę na normalne życie, czy będę płacić za swój idiotyzm już do końca życia. Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedzi.
×