Oby, oby Dobrze mi z tym, że coś się w końcu dzieje w życiu, jestem dumna, że nie stchórzyłam. Też jest takie trochę zaskoczenie, że chciano mnie do pracy, że dostałam się na kierunek, bo była rozmowa kwalifikacyjna. Widzę, że inni patrzą na mnie inaczej niż ja na siebie, i to daje do myślenia. Na razie czuję się paskudnie, denerwuję się strasznie, lęk mimo prochów się nasilił, ale myślę o starych czasach, kiedy nie było większości tego szamba w głowie. Chcę wierzyć, że nie tylko powróci tamto samopoczucie, ale też pod koniec roku będę czuć się lepiej niż kiedykolwiek. Jeśli nie eksploduję z nerwów podczas pierwszego dnia studiów, to uznam to za sukces