Skocz do zawartości
Nerwica.com

panama

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

1 obserwujący

Osiągnięcia panama

  1. oaza, bardzo jestem ciekawa Twojej pracy nad sobą i efektów. Jeśli tu zagladasz, napisz proszę jak potoczył się Twój los. Szczerze pisząc, nie radzę sobie sama ze sobą. Muszę się wygladac więc napiszę to tutaj. Od pewnego czasu zrobiłam się okropna. Bardzo. Zaczęłam czepiać się partnera o pierdoły, gadać mu o tym jak mnie kto traktuje i próbowałam wymusic na nim to, żeby coś z tym zrobił. Do furii doprowadzają mnie porozrzucane skarpetki, ręczniki, kurz, okruszki no wszystko. Denerwuje mnie to, że nie chce ze mną spędzać czasu, rozmawiać (ale jak spędzać czas z kimś takim jak ja? Nic dziwnego...). Kiedy ma dzień wolny, kiedy jest szansa na to, żebyśmy razem coś zrobili to on wybiera piwo z bratem. Często. Nigdy nie robi rzeczy, o które go proszę. A seks... Praktycznie przestał istnieć. Czasem wyrzucam jego zapalniczki, usuwam gry z konsoli lub robię inne dziwne rzeczy bo jestem zła, wściekła. Mamy dziecko, ktorym opiekuje się wyłącznie ja. On nie robi przy nim niczego. Ja pije, myje się , jem w pośpiechu i z bylejakim efektem. Nie potrafię "zmusić go" do opieki, ponieważ syn (5 miesięcy) przy nim praktycznie leży i płacze a on tylko mu się przygląda. Nie próbuje go nawet bawić... Serce mi pęka gdy syn patrzy na niego i nawołuje, gaworzy a on jest wgapiony w tv i nie reaguje. Moje życie nie istnieje, nie radzę sobie ze swoimi emocjami, z agresja... Czuję, że spadam na dno, że jestem gdzieś na granicy szaleństwa i zdroworozsadkowej normalności. Boję się, że zrobię coś strasznego... On chodzi na wieczory kawalerskie a ja uspokajam wrzeszczace niemowlę, on pije piwko a ja proszę o 3 minuty na szybki, zimny prysznic. Przy tym wszystkim przestaje mi się chcieć zmieniać na lepsze. Nie chce mi się tego ciągnąć dłużej, nie widzę sensu w tym wszystkim. Czy ktoś może mi doradzić co mam zrobić? Zwlaszcza z emocjami.
  2. Nigdy nie uslyszalam takiego slowa od rodziców. Zniszczyli mi i bratu życie. Najgorsze jest to, ze oni w ogóle tego nie rozumieją. Na tyle, że sami uważają sie twraz za ofiary. Najgorsze jest tez to, że ojciec nadal wypowiada swoje niewybredne komentarze typu "z niego i tak juz nic nie bedzie". Jestem w szoku tym jak wiele osób miało tak popaprane dzieciństwo i popapranych rodziców. Mój brat ma zniszczone życie, ja zaczynam psychoterapię a czuję się jakbym była martwa odkąd żyje. Moje życie to kpina. Dzięki nim. Ps. Kiedyś gdzieś na stronie przeczytałam, że od takich osób nie ma co oczekiwać słowa przepraszam lub wyznania miłości ani tez zmiany zachowania. Zrozumiałam to dopiero gdy zauważyłam, że oni uważają sie za dobrych rodziców a to my jesteśmy "bachorami".
  3. Jestem z okolic Bdg. Leczylam się jako nastolatka na sulkowskiego i wracam tam ponownie. Jutro mam wizytę u Pani Radajewskiej. Ktoś był? Jest ktoś chcący porozmawiać, zobaczyć sie? Wielki Selfini, dawson 33, Arus082. Moge się dołączyć jeśli będzie "zlot"?
  4. Wydaje mi sie, ze ma to zwiazek z historią większości przypadkow DDA. Cóż, mając za sobą nieciekawe dzieciństwo, w którym często występuje przemoc, chaos, niepewność, brak wsparcia trudno wypracować to co każde dziecko powinno "dostać" od swoich rodziców. Brak poczucia bezpieczeństwa przekłada się na brak pewności siebie a to ma wpływ na nasze postrzeganie siebie. Ma to odbicie na relacjach międzyludzkich. Chcemy kochac i byc kochani ale może czasem nadinterpretujemy pewne zdarzenia, patrzymy na wszystko przez pryzmat nas samych, szukając często problemu w sobie bo to wynieslismy z domów. To skomplikowane. Czy to borderline? Możliwe ale nie na pewno.
  5. To ciekawe, że o tym piszesz. Mój chłopak ma to samo. Nie potrafi wyrazić uczuć, myśli do tego stopnia, że kiedy "rozmawiamy" on w pewnym momencie po prostu nie odpowiada. Czasem nie wie co powiedzieć. Tłumaczył mi, ze latwiej mu gdy opracuje sobie "scenariusz" rozmowy w głowie. Z tym, że w życiu rzadko jest jak w filmie i pewnych rzeczy nie można przewidzieć. Nie można przewidzieć reakcji i tego co powie dana osoba. Sama nie do końca rozumiem to zjawisko... Ale uwazam, że Tobie jako autorowi tematu i osoby, która posiada ten problem - świetnie idzie wyrażanie tego wszystkiego poprzez pisanie.
  6. Odpowiadając na pytanie w temacie: staram sie wytłumaczyć sobie, że to nie powód by wpadać we wściekłość (co zdarza mi się az za często) i mój wybuch agresji w niczym nie pomoze a co najwyżej zaszkodzi. Nie zawsse uda mi się dojść do tego "tłumaczenia sobie" bo u mnie reakcje zachodzą w ułamki sekund...
  7. panama

    Nasze wewnętrzne dzieci

    Ja tkwię dosłownie we wszystkim co mnie spotkało. Jestem w tej chwili kiedy ojciec bił matkę do krwi, kiedy wuja bił ojca, kiedy mnie bił po głowie i mówił, ze jestem do niczego. Jestem też tą chwilą kiedy dostałam lanie bo wylalam herbatę. Jestem przeszłością. Moje wewnętrzne dziecko jest jak zaszczute zwierzę. Nie ufam nikomu, wszedzie wesze jakieś spiski, widzę rzeczy ktorych nie ma, czuję że jestrm ciągle atakowana dlatego muszę się bronić (atakować). Czuję się samotna, przygnebiona, pogrozona w problemach w swoim nieszczęściu. Czuję się słaba.
×