Skocz do zawartości
Nerwica.com

Arail29

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Arail29

  1. Ja obserwuję u siebie te objawy natręctw od około 1,5 roku. W zasadzie u mnie to czasami odpuszcza samo gdy głowa jest zajęta czymś innym, np gdy jestem na jakimś fajnym wyjeździe i mam inne zajęcia niż myślenie o natręctwach. Wtedy łatwiej mi na to spojrzeć z dystansu i dojść do wniosku że natręctwa NIC nie dają i tylko zatruwają życie. A czasem na codzień są one bardzo uciążliwe. Wcześniej także miewałem bezsenne noce z tego powodu, więc wiem co czujesz. Mimo tego nie poszedłem do lekarza ani na żadną konsultację. Czasem sam nie wiem czemu. Ogólnie to u mnie ta przypadłość jest bardzo "nierówna" i gdy raz jest gorszy okres, zaraz po nim przychodzi ten lepszy, wtedy nawet mogę swobodnie myśleć o natręctwach i nie robią one na mnie żadnego wrażenia, po prostu są mi obojętne. Lecz potem przychodzi znowu dzień lub kilka tych "gorszych", czasem nie wiadomo skąd i jak bo wystarczy poświęcenie się jednej z pozoru nic nie znaczącej czynności - lecz jednak kompulsywnej by kolejne wróciły jak lawina. Po "odstawieniu" czasem mam wrażenie że czegoś mi brakuje, które potęguje się w momentach gdy nie mam zajęcia i gdy głowa jest chwilowo "wolna". A brakuje mi lęku który normalnie powoduje u mnie utrwalone już myślenie o czynnościach kompulsywnych. Dlatego myślę że przy tej chorobie po prostu dobrze nie mieć zbyt dużo wolnego czasu, tylko zajmować się czymś pożytecznym, pracować, przeżywać to co dzieje się dookoła tu i teraz a nie gdzieś z tyłu naszej głowy. Takie są moje obserwacje. Kiedyś znalazłem ciekawy link z tego forum - pozwolę sobie zarzucić. Gość podszedł do tematu od drugiej strony od której my rzadko do niego podchodzimy. Uważamy, tak jak wyżej napisałaś że wykonanie natręctwa pozwoli nam się rozluźnić co w rezultacie jest tylko złudzeniem a wszystko działa dokładnie odwrotnie Gdyby jeszcze tak proste było to wszystko w praktyce..... https://www.nerwica.com/topic/13941-prosta-metoda-jak-pozbyc-sie-nerwicy-natrectw/?tab=comments#comment-415756 Pozdrawiam!
  2. Wiem. Jestem raczej pewien że sam z tego nie wyjdę. Za daleko już to zaszło. Czasami zastanawiam się dlaczego zachorowalem. Bo patrząc z boku wcale nie mam powodów do nerwicy. Mam dobrą pracę i kochaną rodzinę. Czytałem że związek z tym mogą mieć jakieś konflikty czy stresy z dzieciństwa. Nie wiem czy to może być to, ale (może to glupie ale prawdziwe) jak byłem mały miałem straszy lęk przed załatwianiem się. Po prostu był to dla mnie największy stres i trauma jaki mogłem sobie wyobrazić. I robiłem wszystko żeby tylko nie zrobić kupy. Trwało to parę ładnych lat a potem przeszło ale pamiętam że chyba już wtedy dotykalem różnych rzeczy itp w określony sposób no myslalem że tylko wtedy nie będę musiał tego robić. Czy to może mieć jakiś związek z tym? Czy moje dzisiejsze cierpienia mogły mieć początek już wtedy?
  3. Niestety póki co nigdzie z tym nie byłem. Czy jest poprawa? Jeśli tak to niewielka i tylko okresowo. Albo już się przyzwyczaiłem :( Niestety, zawsze gdy jest kilka dni lepszych, zaczynam odczuwać pewną pustkę, którą normalnie wypełniają mi już kompulsje i w związku z tym mam dyskomfort. Popadłem w błędne koło. Nerwica powoduje u mnie lęk, napięcie bez którego czuję że czegoś mi brakuje. I prędzej czy później wykonam jedną najmniejszą kompulsję by kolejne poszły jak lawina i kilka dni starań na marne.
  4. Też tak kiedyś miałem. Nerwica natręctw w zwiększonej sile męczy mnie od 6 miesięcy, a okresy przejściowe mają najdłużej po kilka dni. Moją w zasadzie jedyną kompulsją jest sprawdzanie przeróżnych bezzasadnych niepotrzebnych fraz w internecie , w wyszukiwarce itp. Zupełnie nic mi to nie daje, a tylko przyprawia czasami o lęk, w gorszych okresach miewam z tego powodu problemy ze snem, bo ciągle mi się wydaje że czegoś jeszcze nie sprawdziłem, lub sprawdziłem niedokładnie. W młodszym wieku miałem inne kompulsje np. rytualne dotykanie określonych rzeczy po kilka razy, czy gdy szedłem chodnikiem to schylanie się co chwile i zbieranie kamyczków. Myślałem, że to "taka moja natura", albo że wyrosnę z tego a jednak to już wtedy były zaczątki natręctw, bo gdy czegoś nie wykonałem to wydawało mi się że komuś stanie się krzywda. Znalazłem na tym forum przydatny link , pomyślałem że podzielę się gdyby ktoś go nie znał - może się przydać. Opisany sposób jest bardzo fajny i chwyta problem nerwicy od drugiej strony, której wcześniej nie znałem. Nie zawsze co prawda jest łatwo zastosować ten sposób w praktyce, ale mi w lepszych okresach pomaga: https://www.nerwica.com/viewtopic.php?f=14&t=25918. Zanim wszedłem na to forum w życiu nie myślałem że jest tyle osób z takimi trudnościami, wydawało mi się że jestem wyjątkiem jednym na milion. Trzymajcie się damy radę!
  5. Mi też się udaje zapanować, co prawda niezbyt często lecz częściej jak kiedyś, a najdłuższe okresy spokoju mają 2-3 dni po czym wszystko wraca z mniejszą lub większą siłą Nie wiem od czego to zależy, że jedna połówka dnia, poranek jest super i wydaje mi się, że w ogóle nie mam i nigdy nie miałem nerwicy a gdy pomyślę o natręctwach które wykonuje to nasuwa mi się"co to za głupota, nie wiem po co to robię, przecież to bez sensu" a wieczorem tego samego dnia mam napad natręctw i nie umiem się od nich powstrzymać choćby nie wiem co. Jedyne co zauważyłem to to , że po takim okresie spokoju wystarczy wykonać jedną najmniejszą kompulsję by następne popłynęły jak rzeka i kolejny dzień czy dwa były już zepsute.
  6. Witam. Mam 28 lat. Od dłuższego czasu , w zasadzie od dziecinstwa obserwowałem u siebie różne lekkie objawy nerwicy natręctw, lecz w przeciągu kilku ostatnich miesięcy zaobserwowalem nasilenie sie objawów. Gdy byłem mały, kompulsje były takie że np. musiałem kilka razy dotknąć różnych rzeczy, by zapobiec "katastrofie". Mialem tez tiki nerwowe. Myślałem że z czasem to przejdzie i tak było bo miałem kilka ładnych lat spokoju. Jednak później objawy zaczęły nawracać bez znanej mi przyczyny. Obecnie moją najczęstszą kompulsją jest przymus sprawdzania przeróżnych fraz czy stron w Internecie, po prostu moja głowa zupełnie wbrew mnie na siłę wymyśla sobie kolejne rzeczy do sprawdzenia w wyszukiwarce , przybiera to momentami postać jakiejś chorej obsesji bo gdy nie wykonam tej kompulsji , czyli czegos nie sprawdze lub nie wpisze mam wewnetrzne wrażenie że zwariuje. Często oszukuje sam siebie, wmawiam sobie że to już ostatni raz a oczywiście takie kompulsje potrafią ciągnąć sie w nieskończoność tygodniami. Od pewnego czasu mam z tego powodu czasami problemy ze snem, bo w nocy łapią mnie nieuzasadnione stany lękowe lub budzę sie zalany zimnym potem , z przyspieszonym biciem serca i wtedy do rana mam spanie z głowy, przeważnie tak się dzieje po gorszym dniu gdy naoglądam sie rzeczy których nie chce (przeważnie jakieś szokujące zdjęcia medyczne typu rzadkie choroby czy wypadki których normalnie nigdy nie chciałbym oglądać) lecz choroba okazuje się silniejsza bo wymyśla coraz to kolejne dziwniejsze i coraz bardziej bezsensowne frazy do wyszukania. Próbowałem nawet odciąć sie od Internetu na kilka dni żeby po prostu uniemożliwić sobie wykonywanie kompulsji i była poprawa ale tylko chwilowa. Zresztą wszyscy wiemy ze ciężko sie odciąć w 100% bo jak nie w komputerze to jest w telefonie. Pozatym wolałbym sie od niczego nie odcinać, bo jestem normalnym czlowiekiem ktory też potrzebuje internetu do sprawdzenia rozkładu jazdy czy wiadomości czy kontaktu ze znajomymi. Nie chcę popadać ze skrajności w skrajność. Dążę do tego żeby mając internet pod nosem powstrzymać się całkowicie od wykonywania kompulsji. Nie zawsze odnosze sukces, ale czasami są lepsze okresy. Ostatnio w lepsze dni dużo o tym czytałem znalazłem kilka ciekawych stron na ten temat , nawet kilka tematow na tym forum które pomagają pozytywnie myśleć i walczyć z chorobą. Miewam lepsze dni lecz wciąż obsesję są gdzieś z tyłu głowy i nie jest do końca tak jakbym chciał. Najbardziej przykre dla mnie jest to że nie rozumiem przyczyn tej choroby, bo z boku patrząc zupełnie nie mam powodów do nerwicy. Mam bardzo dobrą pracę która lubię i która daje mi satysfakcję, mam udany związek, jestem z natury bardzo pogodny i otwarty. Nerwica i kompulsje kłócą sie z moim "wnętrzem" i naturalnością i łapie się na tym ze myśli natrętne traktuje jako swoje, choć przybywają one bez mojej akceptacji i im bardziej ich nie chce tym jest ich więcej. Szukałem jakichś przyczyn powstania tych zaburzeń w dawnych latach ale nie za bardzo umiem doszukać sie czegoś co mogłoby je spowodować. Miałem szczęśliwe i radosne dzieciństwo. O moim problemie nikt nie wie, jakoś nie mam ochoty o tym rozmawiać wolałem podzielić się tym anonimowo z Wami. Myślę że to też może mi w jakiś sposób pomoże że się wygadam. Myślałem żeby pójść do psychologa lub psychiatry bo może rozmowa w 4 oczy z kimś by mi pomogła, lecz póki co cały czas liczę że sam sobie z tym poradzę. Wiem jak bardzo ważne jest pozytywne myślenie i wyobrażenie sobie cierpienia i nieprzespanych nocy do których doprowadzi mnie wykonanie kolejnych kompulsji - to często działa zniechęcajco do dalszego poddawania sie tym okropnym natręctwom. Jestem zdeterminowany by z tym wygrać lecz wolałbym nie brać żadnych leków bo one będą mnie otumaniały, a to koliduje z moją pracą. Dlatego też szukam innych sposobów i póki co czesto walczę sam z własnymi myślami. Życzę wszystkim w podobnej sytuacji samych dobrych dni i jak najwięcej spokoju!
×