Skocz do zawartości
Nerwica.com

klaus

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez klaus

  1. @czarnazebra: albo jesteś z kimś na dobre i na złe albo nie jesteś w ogóle. Nie ma nic pomiędzy.
  2. @kazia: uwierz mi są faceci skrzywdzeni przez kobiety, którzy nie mogą się pozbierać po zdradzie czy zawodzie miłosnym:/ @donatelka: rozumiem skąd Twoje objawy, staram sobie je wyobrazić, ale osobiście zalecam zamiast psychiatry wybrać się do psychologa, sprobować terapii grupowej lub indywidualnej. Dbaj o siebie i sie nie poddawaj. Najlepsze jeszcze przed Tobą
  3. Możecie mi polecić jakiegoś dobrego psychologa/psychiatrę od zaburzeń posttraumatycznych? Z góry dzięki i napiszę tylko, że odpada dr Krawiec i Egomedica
  4. Do wszystkich piszących w tym wątku, a przede wszystkim kilka ostatnich postów: W prawdzie nie wiem dokładnie co mi jest (prawdopodobnie PTSD), ale jednym z objawów bywa nerwica. Tłumacze sobie to tym, że będąc świadom, że moja psychika nie jest w 100% zdrowa, łatwiej mi przychodzą te objawy nerwicowe. Ale nauczyłem się je w pewnym stopniu zwalczać i funkcjonuję dalej:) Najpierw opiszę najcięższe objawy nerwicy, które miałem: -lęki, które zaczynały się 10m od domu - nogi jak z waty, ręce spocone, myśli, że zaraz zemdleję -agorafobia -lęki podczas np. seansu w kinie, lęk przed tłumem Oczywiście nie było mowy nawet o autobusie czy tramwaju. Jak sobie z tym poradzić? Moja recepta krok po kroku: -nie siedzieć w domu non stop! Przejść się choćby wokoło bloku dwa razy dziennie i dystans wydłużać powoli. Ważne by też nie przesadzać w drugą stronę! Tzn, jeśli przeszliśmy wokoło bloku bez przeszkód 1 raz to nie można nagle pójść na 2kilometrowy spacer, bo znów się gorzej poczujemy i może nam to przeszkodzić. Pójdźmy wyrzucić śmieci, wyjść z psem itd. Podstawowe czynności, które "nie pozwolą" nam siedzieć w domu z założonymi rękoma. -jeśli ktoś ma uzasadnione powody by bać się o zdrowie (jak wyżej Pan w przypadku narkotyków) - zróbcie sobie konkretne badania. W większości przypadków pewnie będą bardzo dobre, więc w momentach słabości pomyślcie, że nic wam nie będzie. -w miarę możliwości unikajcie sytuacji stresowych - chociaż oglądając mecze Polaków to nie jest takie proste oczywiście żart. Taki stres jak podczas oglądania meczu nie jest szkodliwy. Najważniejsze, żeby te kroczki były małe, ale do przodu. 2 tygodnie temu miałem znów nawrót objawów nerwicy (na środku sali wystawowej zrobiło mi się gorąco, zacząłem się trząść itd., potem pojawił się lęk przed wyjściem z domu), ale opierając się na tym co napisałem poradziłem sobie i teraz funkcjonuje normalnie. Dzisiaj nawet stałem w 6-osobowej kolejce i jest luz. Zauważyłem też, że jeśli jest to dosyć świeże od ostatniego nawrotu, to pojawia się, w momentach zbliżających się sytuacji stresowych. Dlatego ich unikajmy o ile się da. Głowy do góry - z tego da się wyjść na zawsze. Aha i pamiętajcie. Co was nie zabije to was wzmocni
  5. Ja żałuję, że nie trafiłem na to forum wcześniej. W ciągu tego tygodnia dowiedziałem się na tutaj więcej niż przez te 7 lat od lekarzy. Fakt, że moje objawy przez ostatnie kilkanaście miesięcy były lżejsze trochę zepchnęły mnie z drogi ku całkowitemu wyleczeniu. Jednak teraz biorę się za to... Musiałem to napisać @Rado-sny Musisz zacząć prostować stosunki między Wami, bo jeśli często będziecie działać na siebie drażliwie, to leczenie będzie cięższe. Musicie sie wspierać. To jest bardzo ważne. Być może właśnie jakś terapia małżeństw byłaby dobrym rozwiązaniem. Natomiast czy jest to PTSD? Trudno stwierdzić po tym co napisałeś. Jeżeli faktycznie choroba nerwów twarzy była tak traumatycznym zdarzeniem to jest prawdopodobieństwo. Ja bym się jednak schylał ku nerwicy, zaburzeniom adaptacyjnym... coś w tym kierunku jeśli już, ale to tylko wnioskując po tym co napisałeś
  6. może jest różnica między chcieć zapomnieć, ale nie móc a po prostu nie zapominać i przejść z tym do porządku dziennego... wiem - łatwo się to tylko pisze, ale może warto spróbować na to spojrzeć z tej strony
  7. dokładnie. Również polecam terapię grupową. Grupowa, bo zajrzeć wgłąb siebie, łatwiej jest przy pomocy osób z podobnymi przeżyciami. Być może wspomaganą jakimiś lekami. Najważniejsze to nie załamywać rąk, bo wyjście prędzej czy później się znajdzie
  8. czytałem swego czasu pewien artykuł w gazecie o pewnym paradoksie. Otóż są osoby, które po doznaniu tragedii, w jakimś miejscu (przykładowo gwałt w mieszkaniu) omijają to miejsce/uciekają, a po jakimś czasie powracają do tych miejsc. I to się okazuje kluczowym momentem ich powrotu do równowagi emocjonalnej... Dlaczego tutaj to piszę? Wydaje mi się iwka, że tak jak wsześniej ktoś napisał: Nie próbuj zapomnieć. Spróbuj stanąć z tym twarzą w twarz. W tym artykule było napisane coś mniej więcej takiego:"Umysł musi zrobić z tego kolejne wspomnienie"
  9. ja wątek przeczytałem, bo to bliski mi problem:/
  10. Dzięki Martusia za odzew:) Już opowiadam. Relacje z ludźmi układają sie w miarę pomyślnie. Jak napisałem to moje przykre zdarzenie było już dosyć dawno (jakieś 7 lat wstecz). 3 lata temu poznałem dziewczynę, z którą jestem do tej pory i jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. Rodzina też mnie wspiera. Moje leczenie jak niemal u każdego na tym forum zaczęło się od serii źle postawionych diagnoz, a złe samopoczucie zamknęło mnie w domu. Najwięcej jak do tej pory pomógł mi pewien psycholog, dzięki któremu krok po kroku zacząłem wychodzić z domu i teraz nawet mam własną firmę:) Nie mniej przez cały czas od tamtego momentu, czuję, "to zranienie". Czasem są dni, że jestem nie do życia. W ciągu minuty: czuję się trochę jak przed tym wydarzeniem, potem powraca uczucie dziwnego lęku związanego z tamtym zdarzeniem. Leków brałem całe mnóstwo, ale niestety, żaden nie pomógł w jakiś konkretny sposób. Udałem sie więc na terapię grupową leczenia nerwic, ale i ona nie przyniosła żadnych jakiś tam efektów (chociaż mimo wszystko polecam ją, bo sam byłem świadkiem jej efektów). Kiedy czuję się lepiej niemal zapominam o tej chorobie, ale zawsze czuję, że coś tam jest. Najgorszym objawem jest typowa nerwica, czyli strach podczas jazdy tramwajem, czy autobusem, oraz lęki przestrzeni (a nigdy wcześniej tego nie miałem). Tramwaj i autobus opanowałem, no chyb, że mam ten gorszy dzień. No i do tego są objawy somatyczne, czyli straszne "mrowienie" w stopach i ucisk na czole. Oczywiście postaram się tutaj pomóc osobom, które siedzą zamknięte w domu i boją się wyjść na zewnątrz, bo to mi się udało i jestem z tego dumny;)
  11. Ja się podepne tutaj. Napisałem o moich dolegliwościach w osobnym wątku kilka dni temu (póki co nikt nie odpisał, ale wiadomo nie każdy ma czas). Mam takie pytanko, czy terapia w ośrodku leczenia nerwic może przynieść jakieś korzyści chorym mającym PTSD? I czy jest jakiś ogólny schemat przebiegu terapii chorych na PTSD?
  12. Witam Moje problemy zaczęły się 7 lat temu. Problem niby prozaiczny - porzucenie przez dziewczynę. Jednak w momencie, gdy to usłyszałem dostałem potwornego szoku. Świat jakby stał się inny, czułem się trochę jakby wytrącony z tego świata. Stan ten nie ustępował. Na niczym nie mogłem się skoncentrować, wspomnienia tamtej chwili wyryły jakby ranę którą czuję do dzisiaj. Początkowo pojawiła się depresja, ale zaniknęła. Nie czuję się smutny, ale objawy, zwłaszcza kiedy się nasilają nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. W najcięższej ich postaci czuję coś jakby zawroty głowy (poczucie oderwania od rzeczywistości, po czym powrót do normalności). Wówczas nie jestem w stanie czegokolwiek robić, bo ciało przeszywa strach. Do tego cały czas towarzyszą mi objawy somatyczne typu ucisk na czole i "prądy" w stopach. Byłem już u kilku lekarzy psychiatrów i przeszedłem też jedną sesję psychoterapii. Z uwagi na to, że nie trafiałem na zbyt dobrych lekarzy, chciałbym poradzić się kogoś z Was, kto ma/miał podobne problemy. O PTSD dowiedziałem się dopiero pół roku temu, kiedy zacząłem dowiadywać się czegoś o moich dolegliwościach na własną rękę. Nie wiem jednak czy dobrze to diagnozuję. Pozdrawiam
  13. klaus

    Witam wszystkich

    Jestem nowy na forum więc witam wszystkich serdecznie;)
×