U mnie ostatnio, oprocz znajomego uczucia ogolnej beznadziei, doszedl silny lek. Pare dni temu mialam stresujaca sytuacje w pracy. Wszystko skonczylo sie dobrze, ale strasznie to odchorowalam. Mialam nieprzerwany bol w klatce piersiowej, ktory utrzymywal sie z tydzien, ze slabnaca intensywnoscia. Pamiec mi sie pogorszyla... trudno mi skupic uwage.. boje sie codziennosci, zwyklej odpowiedzialnosci za podstawowe sprawy.. mam katastroficzne mysli..
Bylam u psychiatry (chociaz po kilku latach roznych terapii nie ufam lekarzom ani psychologom), przepisal mi leki, ale nie wykupilam. Myslalam, ze sie pozbieram. Ale chyba wroce do niego, bo nic mi nie pomaga: zadne afirmacje, trening pozytywnego myslenia, ksiazki, kot, syn...
Nawet biegac nie mam sily..