-
Postów
96 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez namelessmaya
-
Zapisałam się prywatnie ale i tak czekałam miesiąc. Nie wyobrażam sobie nawet czekania na NFZ pół roku, kiedy czułam się już tak tragicznie. Ale dziękuję za słowa wsparcia!
-
No właściwie jedno wyjście, żeby uciec od swojej osoby jest - można się zabić przecież. Ale no cóż, ja nigdy nie miałam takiej odwagi. Wyparcie to super sposób.
-
Aww dziękuję za miłe słowa wsparcia! Jak dotąd cierpliwie czekam na wizytę.
-
Domyślam się, jak Ci ciężko bez wsparcia. Całe życie liczyłam na to, że ktoś mi pomoże się ogarnąć, że pomoże mi schudnąć, że pomoże mi znaleźć pracę, że zawsze będę miała jakąś przyjaciółkę obok siebie i będzie raźniej. Ale niestety, mając ledwo 21 lat na karku widzę, że tak nie jest... Życie jest brutalne i jeśli nie weźmiesz się teraz w garść... Zacznij od psychiatry. Potem terapia. Uwierz mi, ja przez 5 lat zbierałam się żeby to zrobić. Potem poszłam do pracy, co też było trudne! Ile się napłakałam, że nie chce chodzić, wolałam siedzieć w domu i przepierdalać nieswoje pieniądze na utrzymaniu babci. Ale pójście do pracy i wyjście (a miałam wtedy 18 kg nadwagi przy wzroście 157 cm...) do ludzi, przełamanie takiej strefy komfortu... Małymi krokami. Zaczęłam pracować, miałam swoje pieniądze i bez leków i terapii, udałam się do dietetyka i jeszcze mniejszymi krokami schudłam. I zrobiłam to sama, więc ty też możesz. Bo jak nie Ty to kto?
-
Nikt nie odpisał i już moja wyobraźnia dopowiedziała sobie swoje
-
Cześć wszystkim. Czytam już jakiś czas forum, zarejestrowałam się parę dni temu i nawet dodałam w trakcie paniki kilka postów, szukając szybkiej pomocy. Tak naprawdę dopiero teraz miałam czas przejrzeć całe forum i postanowiłam dodać powitalny post. Dokładnie rok temu pani psychiatra po jakże długich 40 minutach w gabinecie powiedziała, że jestem osobą chwiejną emocjonalnie typu borderline. Przez ponad pół roku wcześniej uczęszczałam na psychoterapię, padało mnóstwo domniemanych teorii (depresja, dystymia, dysocjacja osobowościowa). Na recepcie dostałam Setaloft 50 mg, Afobam 0.25 mg i Hydroxyzynę 10 mg niby doraźnie, gdybym dostała napadu lękowego. Niestety, po diagnozie i spędzeniu godzin w internecie na temat borderline (wykonaniu jakichś miliona głupich testów online, które potwierdzały chorobę... ) doszłam do wniosku, że nie przyjmuję żadnej choroby do wiadomości (zdarzyło się to już kilkakrotnie, między innymi leczyłam się na astmę i z dnia na dzień przestałam brać leki w akcie złości, po czym po kilku miesiącach przestałam wychodzić z domu, bo nie mogłam oddychać...) i leków nigdy nie wzięłam, na terapii się już nigdy nie pojawiłam. I tutaj zaczęły się schody. Najpierw po wypiciu piwa zaczęły mi przechodzić mrówki po obydwu dłoniach, powiedziałabym nawet, że nieco mi drętwiały, a na lewym oku widziałam taką jakby plamkę (gdy próbowałam coś przeczytać, uciekały mi pierwsze literki słów). Lekarz rodzinny nawet mnie nie badając stwierdził, że to na tle nerwowym. Ja oczywiście stres jak nigdy, bo objawy jak na wylew. Innym razem po sylwestrze w nowy rok wizyta na pogotowiu, bo myślałam, że mi klatkę piersiową rozsadzi - wyniki dobre, możliwe na tle nerwowym. Zrobiony Holter - prawie 130 tachykardii wykrytych. Reszta w normie. Wcześniej od około 15 roku życia znajomi podejrzewali, że mam depresję. Autoagresja, huśtawki nastroju, strach przed odrzuceniem (wychowywałam się bez rodziców, obydwoje mnie "porzucili" więc to pewnie przez to i kilka innych traum z dzieciństwa, ale nie będę się rozpisywać), ciągła potrzeba widywania się z kimś 24/7, bo inaczej na pewno mnie nie lubi i nie będzie chciał kolegować, przyjaźnić. Mało tego, mnóstwo dziwnych, impulsywnych rzeczy - między innymi nadmierne i impulsywne wydawanie pieniędzy... Nie tylko swoich. Ale po roku i nadzieja w tym forum. Zapisałam się już do psychiatry, wizyta 29.06. Co mi przepisze? Nie wiem. Dam znać. Pewnie, znając mnie i moje działanie, szybko usunę tu konto i po dwóch dniach leków, stwierdzę, że wypieram wszystko i uciekam. Jak to tak naprawdę jest? Może wcale nie jestem chora a terapia tylko zakiełkowała we mnie prawdziwą chorobę? Nie wiem, nie wiem...
-
Jak naprawić zepsutą dziewczynę? - moja własna książka.
namelessmaya opublikował(a) temat w Literatura
W tym roku mijają 3 lata odkąd ukończyłam swoją pierwszą powieść. Wiem, że jest tutaj mnóstwo ludzi, którzy może mają pojęcie o tym, jak próbować ją wydać - przez dwa lata wysyłałam ją do różnych wydawnictw, niestety większość z nich była tylko zainteresowana na zasadzie współfinansowania. Ale do rzeczy. O czym jest? Może akurat Wam przypadnie do gustu, jest skierowana do młodzieży, jest o tym, jak dzieciństwo kształtuje człowieka i jaki to ma wpływ na nasze dalsze, dorosłe życie. Umieszczam link tutaj, gdzie od tych kilku lat publikuję powieść w 3 częściach (pracuję nad 4). Link https://www.wattpad.com/story/21654057-fix-a-broken-girl-l-h-✔ (na wattpadzie publikowane jest w formie fanfika, aczkolwiek moja oryginalna wersja pliku i zamysł postaci się nieco zmienia). Zadanie, a może i nie zadanie dla was. Stworzyłam, podobno, bardzo skomplikowaną postać opartą na sobie (tak twierdziła terapeutka) o podobnych zaburzeniach do moich. Ocena Wasza będzie wiele znaczyła, jeśli przebrniecie przez chociaż jedną część. :) -
Problem z myśleniem i dążeniem do celu.
namelessmaya odpowiedział(a) na pannxyz temat w Zaburzenia osobowości
Głupie, ale może najprostsze rozwiązanie. Stres wypłukuje magnez, a brak magnezu to brak koncentracji. Próbowałeś magnezu? Ja brałam na skupienie, kiedyś pomagało. Potem przestało. Chyba, że za małą dawkę biorę, bo mam podobny problem. Prowadzę samochód i niby jestem skupiona, ale z drugiej strony, kompletnie w innym świecie. -
CZY ZWIĄZEK Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM ZABIERA NAM WOLNOŚĆ?
namelessmaya odpowiedział(a) na Sola temat w Kroki do wolności
Sądziłam, że tylko ja mam takie dziwne poczucie i obawy przed odebraniem wolności. Skąd to się w ogóle bierze? Ja mam chyba ogólny lęk, fobię przed związkami. Bardziej chodzi chyba o zbliżenia fizyczne, o lęk przed zgubieniem w związku swojej niezależności i indywidualizmu. Boję się, że zostanę zamknięta w klatce i będę w niej tkwiła, bo nie będę chciała zranić tej drugiej osoby. Okropne. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
namelessmaya odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
Moja matka, która też ma stwierdzone od wielu lat borderline, zachowuje się identycznie... Sypia z kim popadnie, zero odpowiedzialności, typowe impulsywne działanie, więc może coś w tym jest. Nie mam z nią kontaktu, ale może tak jest. Albo jest tak jak ja mam, albo w drugą stronę. Tak samo z samooceną i epizodami depresji.. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
namelessmaya odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
No właśnie jak widziałam wcześniej, to nie zauważyłam nikogo, kogo by leczyli SSRI na borderline, przecież to są dość poważnie utrudniające funkcjonowanie zaburzenia. Od początku byłam pewna, że nikt mi antydepresantów nie przepisze, tylko jakieś LPP. Okaże się za dwa tygodnie. A najlepiej, żeby już mieć święty spokój, to nawet wolałabym być hospitalizowana, żeby porządnie mnie zbadali i dobrali konkretne leki do moich zaburzeń. Czy ktoś z Was borderzy, ma również problem z identyfikacją seksualną? Czytałam o tym, że to jeden również z problemów borderów... Nie potrafię wejść w żadną interakcję seksualną z kimkolwiek, nie potrafię powiedzieć, czy jestem homoseksualna, heteroseksualna, biseksualna a może aseksualna. Jak tylko ktoś się próbuje do mnie zbliżyć to uciekam, gdzie pieprz rośnie, a podobają mi się tylko ludzie kompletnie niedostępni, dzięki którym poczuję wspaniałe odrzucenie. Jak z tym pracować? Terapia niezbyt mi pomagała na ten temat. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
namelessmaya odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
Cześć wszystkim, jeśli ktoś tu nadal jest. Rok temu psychiatra po 40 minutach w gabinecie powiedział, że cierpię na osobowość chwiejną emocjonalnie typu borderline. Przez pół roku wcześniej uczęszczałam na psychoterapię, padało mnóstwo domniemanych teorii (depresja, dystymia, dysocjacja osobowościowa). Może mam borderline, według google i setki testów online jakie wykonałam - pasuje. Objawia się chyba w nastrojach i relacjach międzyludzkich najbardziej, mam problem z odrzuceniem i natłokiem uczuć, emocji, tego jest za wiele. Przepisano mi Setaloft 50 mg, plus Hydroxyzyne 10 mg i Afobam 0,25 mg "doraźnie". Oczywiście: nie brałam nic z przepisanych leków, wizyty u lekarza nigdy nie powtórzyłam, psychoterapię zakończyłam momentalnie po diagnozie (syndrom wyparcia przez prawie rok czasu). I jakoś sobie żyłam. W między czasie ataki paniki były do zniesienia, nie potrzebowałam farmakologii. Tak samo z derealizacją. Pojawiała się tak szybko, jak znikała. Aż do czasu, kiedy zaczęły się jakieś dziwne zjazdy. Np. gdy tylko się wyluzowałam - mój organizm szalał. Po wypiciu połowy piwa zdrętwiały mi ręce, przestałam widzieć chwilowo na lewe oko. Stres jak nigdy, byłam pewna że mam wylew. Lekarz rodzinny stwierdził, że to na pewno na tle nerwowym. Innym razem po sylwestrze wizyta na pogotowiu, bo myślałam, że mi klatkę piersiową rozsadzi - wyniki dobre, możliwe na tle nerwowym. W domu stres, na dwór nawet nie wychodzę, żeby wyciągnąć mnie gdzieś wieczorem - nie ma opcji. Zamknęłam się kompletnie w sobie i nie mogę się z nikim dogadać. Prócz tego od sześciu lat notoryczne samookaleczanie, które przez przez ostatni rok po diagnozie "nieco ustało". Po tylu latach odkąd to wszystko się zaczęło, nie potrafię nawet powiedzieć, czy jestem smutna. Kiedy mam dół - nawet nie płaczę. Smutek momentalnie przejawia się w złość. Mam ochotę wyjść i coś pozbijać. Ktoś też tak ma? Kiedyś potrafiłam płakać tydzień bez przerwy, a teraz jakbym się uodporniła... Wyparła wszystko... Boję się, że to taki mechanizm obronny. Robię czasami tak głupie impulsywnie rzeczy, jak np. wydawało mi się, że chłopak który mi się podoba coś ma do mojej najlepszej przyjaciółki, więc w złości wyrzuciłam ją z domu... Wydaję impulsywnie pieniądze, nie tylko swoje!!! A na psychoterapię w mojej mieścinie mnie nie stać - NFZ nie przyjmuje. Ale stało się, moje wyparcie bardzo szybko pękło. Drugi raz w życiu zdarzyło mi się hiperwentylować. Nocka kompletnie z głowy, rano w pracy zombie. Wzięłam pierwszy raz hydroxyzynę 10 mg i niby coś tam mnie omamiła i koniec końców po 2h walki, zasnęłam. Zapisałam do psychiatry, ale uwaga, dopiero za 14 dni! Równe dwa tygodnie. Jak ja mam przeżyć? Dzisiejsza nocka była okej, jakoś zasnęłam, ale sama się nakręcam. Czym leczyć farmakologicznie borderline? Słyszałam o Setaloftcie beznadziejne opinie, nawet tutaj na forum... -
Tak, wyczuwam. Zazwyczaj przechodzi mi coś w rodzaju zimna przez ciało, czuję odrętwienie ust, nóg i się zaczyna. Ale udało mi się wczoraj zasnąć bez tabletki, może dam radę! Co do 10 mg, jakie mi przepisał psychiatra. To było zanim ataki się tak zaostrzyły. Jeszcze mam pytanie ogólne co do sertraliny - bo podejrzewam, że pewnie dostanę to samo na wizycie, skoro rok temu wypisali mi Setaloft. Czy po wszystkich pochodnych są takie straszne skutki uboczne przez te pierwsze 2-3 tygodnie? Między innymi temu zrezygnowałam z brania 50 mg, spanikowałam co do efektów ubocznych... To czy będziesz miała "jazdy" na wejściu sertry zależy tylko i wyłącznie od twojego organizmu, ale nie będę czarować, że przy zaburzeniach lękowych ( a te masz) zwykle się one potęgują. Dlatego lekarze przepisują też jakieś bezno wspomagająco, bo bez tego czasem ciężko to ogarnąć. Branie SSRI to taka jazda na rollercoasterze trochę, raz na górce raz na dołku, ale z nadzieją na szczęśliwe zakończenie Świetnie! Żyć, nie umierać. Jak mam funkcjonować w pracy nakręcona 843828283848 bardziej niż zwykle... No, ale zobaczymy. Może coś innego mi przepisze. Bo co właściwie jeszcze zostaje z takich jak sertralina?
-
Tak, wyczuwam. Zazwyczaj przechodzi mi coś w rodzaju zimna przez ciało, czuję odrętwienie ust, nóg i się zaczyna. Ale udało mi się wczoraj zasnąć bez tabletki, może dam radę! Co do 10 mg, jakie mi przepisał psychiatra. To było zanim ataki się tak zaostrzyły. Jeszcze mam pytanie ogólne co do sertraliny - bo podejrzewam, że pewnie dostanę to samo na wizycie, skoro rok temu wypisali mi Setaloft. Czy po wszystkich pochodnych są takie straszne skutki uboczne przez te pierwsze 2-3 tygodnie? Między innymi temu zrezygnowałam z brania 50 mg, spanikowałam co do efektów ubocznych...
-
Cześć wszystkim. W końcu znalazłam chyba odpowiedni post dla siebie. Potrzebuję porady. Rok temu psychiatra po 40 minutach w gabinecie powiedział, że cierpię na osobowość chwiejną emocjonalnie typu borderline. Przez ponad pół roku wcześniej uczęszczałam na psychoterapię, padało mnóstwo domniemanych teorii (depresja, dystymia, dysocjacja osobowościowa). Może mam borderline, według google i setki testów online jakie wykonałam - pasuje. Objawia się chyba w nastrojach i relacjach międzyludzkich najbardziej. Przepisano mi Setaloft 50 mg, plus Hydroxyzyne 10 mg i Afobam 0,25 mg "doraźnie". Nie brałam nic z przepisanych leków, wizyty u lekarza nigdy nie powtórzyłam, psychoterapię zakończyłam momentalnie po diagnozie (syndrom wyparcia przez prawie rok czasu). I jakoś sobie żyłam. Aż do czasu, kiedy zaczęły się jakieś dziwne zjazdy i ataki paniki. Np. gdy tylko się wyluzowałam - mój organizm szalał. Po wypiciu połowy piwa zdrętwiały mi ręce, przestałam widzieć chwilowo na lewe oko. Stres jak nigdy, byłam pewna że mam wylew. Lekarz rodzinny stwierdził, że to na pewno na tle nerwowym. Innym razem po sylwestrze wizyta na pogotowiu, bo myślałam, że mi klatkę piersiową rozsadzi - wyniki dobre, możliwe na tle nerwowym. Na własne życzenie wykonano mi badanie Holtera. Wyszło prawie 130 tachykardii w ciągu 24 godzin! Oczywiście, na tle nerwowym. W domu stres, na dwór nawet nie wychodzę, żeby wyciągnąć mnie gdzieś wieczorem - nie ma opcji. Zamknęłam się kompletnie w sobie i nie mogę się z nikim dogadać. Prócz tego od sześciu lat notoryczne samookaleczanie, które przez przez ostatni rok po diagnozie "nieco ustało". Ale do rzeczy. Drugi raz w życiu zdarzyło mi się hiperwentylować (tak podejrzewam - leczę się też na astmę, zaczęłam myśleć o swoim oddechu i odnosiłam wrażenie, że muszę go pilnować i zmuszać żeby wziąć oddech, a dzisiejszy cały dzień mam wrażenie, jakbym miała jakieś zakwasy na płucach, wszystko w środku mnie boli). Nocka kompletnie z głowy, rano w pracy zombie. Wzięłam pierwszy raz hydroxyzynę 10 mg i niby coś tam mnie omamiła i koniec końców po 2h walki, zasnęłam. Pytanie do was jest takie: czy codziennie przed snem mogę brać jedną tabletkę Hydroxyzyny 10 mg(ewentualnie nawet dwie, albo półtora, czyli 10-20 mg) czy lepiej wziąć Afobam 0,25 mg? Czy w ogóle mogę brać hydroxyzynę codziennie przed snem? Dzisiaj już się sama nakręciłam i myślę, że bez tabletki się nie obejdzie, a nie chcę brać Afobamu, bo naczytałam się tu jak bardzo uzależnia, a wizytę u psychiatry po konkretne leki mam dopiero 29.06. To są dwa tygodnie i nie mam pojęcia jak przeżyję.
-
Cześć wszystkim. Czytam już jakiś czas forum i potrzebuję porady. Rok temu psychiatra po 40 minutach w gabinecie powiedział, że cierpię na osobowość chwiejną emocjonalnie typu borderline. Przez pół roku wcześniej uczęszczałam na psychoterapię, padało mnóstwo domniemanych teorii (depresja, dystymia, dysocjacja osobowościowa). Może mam borderline, według google i setki testów online jakie wykonałam - pasuje. Objawia się chyba w nastrojach i relacjach międzyludzkich najbardziej. Przepisano mi Setaloft 50 mg, plus Hydroxyzyne 10 mg i Afobam 0,25 mg "doraźnie". Nie brałam nic z przepisanych leków, wizyty u lekarza nigdy nie powtórzyłam, psychoterapię zakończyłam momentalnie po diagnozie (syndrom wyparcia przez prawie rok czasu). I jakoś sobie żyłam. Aż do czasu, kiedy zaczęły się jakieś dziwne zjazdy. Np. gdy tylko się wyluzowałam - mój organizm szalał. Po wypiciu połowy piwa zdrętwiały mi ręce, przestałam widzieć chwilowo na lewe oko. Stres jak nigdy, byłam pewna że mam wylew. Lekarz rodzinny stwierdził, że to na pewno na tle nerwowym. Innym razem po sylwestrze wizyta na pogotowiu, bo myślałam, że mi klatkę piersiową rozsadzi - wyniki dobre, możliwe na tle nerwowym. W domu stres, na dwór nawet nie wychodzę, żeby wyciągnąć mnie gdzieś wieczorem - nie ma opcji. Zamknęłam się kompletnie w sobie i nie mogę się z nikim dogadać. Prócz tego od sześciu lat notoryczne samookaleczanie, które przez przez ostatni rok po diagnozie "nieco ustało". Ale do rzeczy. Drugi raz w życiu zdarzyło mi się hiperwentylować. Nocka kompletnie z głowy, rano w pracy zombie. Wzięłam pierwszy raz hydroxyzynę 10 mg i niby coś tam mnie omamiła i koniec końców po 2h walki, zasnęłam. Pytanie do was jest takie: czy codziennie przed snem mogę brać jedną tabletkę Hydroxyzyny 10 mg(ewentualnie nawet dwie, albo półtora, czyli 10-20 mg) czy lepiej wziąć Afobam 0,25 mg? Czy w ogóle mogę brać hydroxyzynę codziennie przed snem? Dzisiaj już się sama nakręciłam i myślę, że bez tabletki się nie obejdzie, a nie chcę brać Afobamu, bo naczytałam się tu jak bardzo uzależnia, a wizytę u psychiatry po konkretne leki mam dopiero 29.06. To są dwa tygodnie i nie mam pojęcia jak przeżyję.