Skocz do zawartości
Nerwica.com

frusowa

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez frusowa

  1. Idealna charakterystyka Sheldona Coopera!!! <3 <3
  2. Zinterpretowałam poczucie bycia "nie w porządku" jako poczucie winy., jako bycie nie w porządku wobec kogoś.
  3. Poczucie winy i wstyd to dwie różne emocje, chociaż bardzo długo nie umiałam ich rozdzielić, bo poczuciu winy zawsze towarzyszy u mnie zawstydzenie, a wstydowi wina. W ogóle obie emocje wrosły we mnie tak głęboko i tak bardzo się do nich przyzwyczaiłam , że nawet nie wiedziałam że je mam- po prostu były zawsze , nawet przy najmniejszym nawet dyskomforcie. Na jednym z pierwszych spotkań terapeuta powiedział mi , że rzadko ma pacjentów z tak nieracjonalnie rozkręconym poczuciem wstydu i winy, co wydawało mi się bzdurą, bo przecież byłam tak zła i nieadekwatna, że obie emocje wydawały mi się jak najbardziej na miejscu. Co więcej okazało się , że można czuć wdzięczność, zamiast winy Tutaj jest ciekawy artykuł o wstydzie i winie : https://depot.ceon.pl/bitstream/handle/123456789/2615/Wstyd%20i%20poczucie%20winy%20w%20teorii%20i%20badaniach.pdf?sequence=1 A czerpiąc z mojej ulubionej terapii schematu- to wina i wstyd , pomimo tego, że są totalnie różne to czerpią z tych samych schematu- wadliwości.
  4. Wydawało mi się , że jedną z głównych cech osobowości lękliwej jest właśnie silna potrzeba obserwowania i kontrolowania emocji innych (oczywiscie z bezpiecznego dystansu) . Takie bycie w ciągłej gotowości na atak ze strony innych ( przeczulenie na punkcie rzeczywistego i wyimaginowanego odrzucenia lub deprywacji emocjonalnej).
  5. Cześć frusowa:) Brałem udział w TRZECH imprezach (zakończenie szkoły podst., połowinki, bal maturalny) w moim życiu. Nie wliczam to spotkań klasowych w szkole podstawowej. Na studiach i później nie byłem na żadnej imprezie. Tego typu imprezy akurat omijam szerokim łukiem- zdecydowanie nie dla mnie :) Żadnych wesel, bankietów branżowych itd. Nie nie nie. Chodziło mi raczej o wychodzenie ze znajomymi, domówki, ewentualnie festiwale i koncerty :)
  6. Sama mam zdiagnozowaną osobowość unikającą rok temu. Moje odczucia były mocno mieszane, bo z jednej strony wszystkie wytyczne ICD i DSM się zgadzały, ale z drugiej strony pamiętałam okres studiów, który obfitował w dużą liczbę znajomych i imprezy. Niestety po tym czasie rozpoczął się kilkuletni czas izolacji, samotności i nie wychodzenia z domu. Dużo wyjaśniło mi rozpoczęcie terapii schematów. Teraz już rozumiem, że fakt braku umiejętności utrzymania na dłużej relacji i stworzenia związku przez całe życie wynika ze schematu porzucenia i niestabilności więzi,a moje aktualne zamknięcie się na ludzi jest bardziej wynikiem aktywacji schematów wadliwości i obawą przed schematem deprywacji emocjonalnej. W ogóle dołączenie elementów schematu do terapii poznawczo-behawioralnej jakoś w końcu ruszyło ją do przodu i powolutku otwiera mnie na terapeutę. A elementy powtórnego ograniczonego rodzicielstwa ( pomimo tego, że zawsze mówię mojemu terapeucie, że gardzę tym narzędziem i go nie potrzebuję) na ten moment wyciągnęły mnie ze spirali myśli samobójczych. I pomimo tego, że mam świadomość , że terapia schematu na pewno nie uczyni ze mnie szczęśliwego ekstrawertyka, to na pewno na razie powoduje , że jestem mniej rozdartym i poranionym w środku introwertykiem :)))
  7. Tak, poznawczo-behawioralna. Prywatnie- nie wiem czy jest w ogóle możliwość dostania się na terapię na NFZ z powodu fobii społecznej ? Znam osoby, którym terapia pomogła po kilku spotkaniach, ale one nie miały zaburzeń osobowości.
  8. Ja teoretycznie skończyłam terapię osobowości unikającej jakoś tak po 12-13 spotkaniach. Ale to faktycznie było za wcześnie, bo później chodziłam co jakis czas w sytuacjach kryzysowych, ale było ich tyle, że wyszła z tego w sumie normalna druga terapia Za niedługo minie rok,a ja raczej niechęnie myślę o jej zakończeniu.
  9. Też wróciłam na terapię, w sumie nie do końca wiem po co-chyba właśnie po to , żeby po prostu z kimś pogadać. Głupio uwierzyłam na poprzedniej terapii, że jestem w stanie budować relacje- tylko muszę sobie na nie pozwolić i stworzyć okazję na ich nawiązanie. To straszne kłamstwo- nie zmieniło się nic, pomimo wystawiania się na bodźce, wcale nie było mi łatwiej. Pozwoliłam sobie uwierzyć, że ludzie wcale nie oceniają i nie gardzą. Nowa grupa, pewnie ważna z punktu zawodowego, a ja kompletnie nie umiem się z nią zasymilować , jestem zepchnięta na margines. Myślałam, że ten okres odrzucenia minie po gimnazjum, liceum, studiach- ale jak widac w dorosłym życiu obowiązują dokłądnie te same mechanizmy. Szczerze- wolałabym, żeby terapeuta po prostu powiedział, że jestem gorsza i zjebana i nic się nie da z tym zrobić. Wróciłabym do skorupki i żyła spokojnie, samotnie. Teraz na nowo budowanie pancerza, który absolutnie głupio zrzuciłam. A kwestia tego, że mój terapeuta twierdzi, że dopóki nie zbuduje normalnych zdrowych relacji z innymi, dopóty nie poukładam relacji z rodziną, nie nastraja optymistycznie.
  10. Drodzy Unikający :) Czy macie czasami problem z wątpliwościami co do prawdziwej oceny rzeczywistości? Jak rozróżnić nieobiektywny lęk wynikający z zaburzenia osobowości i zaniżonej samooceny od fatktycznego braku zdolności do wykonania czegoś.
  11. Ja jestem w trakcie pierwszego sezonu. Aktualnie najbardziej lubię wątek superwizji i skrzypaczki :) Najmniej wątek poniedziałkowej pacjentki, może dlatego że odnajduję w niej sporo swoich własnych cech Moim absolutnie ukochanym serialem w którym jednym z głównych motywów jest psychoterapia to My Mad Fat Diary. Muzyka lat 90 .. no i Kester
  12. frusowa

    Cześć

    Cześć :) wiesz, nie czuję się kompetentna, żeby udzielać rad, ale mogę przedstawić Ci mój punkt widzenia na ten moment, bo sytuacja jest niestety ciągle jest dynamiczna:P Jesteśmy w podobnym wieku. Przez rok leczyłam z kawałkiem brałam leki z powodu depresji. Depresja była spowodowana tym, że wydawało mi się ze nie jestem w stanie udźwignąć obowiązków w pracy ( a moja praca należy do tych stresujących i odpowiedzialnych, jak pewnie większość zawodów medycznych). Z dnia na dzień okazało się, ze nie mogę przyjmować leków- bilans zysków i strat zdecydowanie przechylił się na stronę odstawienia leków. A biorąc leki świat wydawał mi się na prawdę całkiem spoko Więc sytuacja zmusiła mnie do szukania pomocy gdzie indziej- rozpoczęłam terapię kilka miesiecy temu. Mam z nią mocno pod górkę, często kosztuje mnie dużo energii, ale UCZĘ się odróżniać lęk wykreowany w mojej głowie, od tego właściwego zaangażowania i odpowiedzialności za własne czyny. Od 7 miesięcy miałam rozgrzebane zlecenie z dopiskiem pilne. Dopiero dzisiaj pierwszy raz od baaardzo dawna poczułam motywującą złość i byłam w stanie zrobić więcej niż przez te 7 miesięcy które mineło. Reasumując- nie masz na co czekać , jeżeli czujesz że potrzebujesz pomocy to uderzaj do specjalistów. Pewnie jeżeli uznają, że potrzebujesz leków to i tak je dostaniesz. Ale jeżeli jedynym czynnikiem blokującym jest to, że nie chcesz farmakoterapii to daj sobie szansę chociaż z psychoterapią:) Powodzenia :)
  13. frusowa

    cześć :)

    Cześć :) Mam na imię K. Przez rok leczyłam się faramkologicznie na depresję spowodowaną , jak i się wtedy wydawało , problemami w pracy. W styczniu z powodu problemów ze zdrowiem ( częściowo spowodowanych też zażywanymi lekami) musiałam z dnia na dzień przestać zażywać sertralinę i z dawki 200 mg/dziennie poradzic sobie bez jakiejkolwiek farmakoterapii. Mój psychiatra po konsultacji telefonicznej stwierdził, że na razie zostawimy problem i że mam się zgłosić jak poczuję się gorzej. Dlatego podjęłam decyzję o zastąpieniu leków psychoterapią, wybór padł na terapię w nurcie poznawczo-behawioralnym. Terapeuta zdiagnozował u mnie osobowość unikającą i bierno-agresywną oraz często zarzuca mi zbyt wysokie wymagania wobec samej siebie. Trafiłam tutaj, ponieważ mam trudności z relacją terapeutyczną. Z jednej strony w czasie sesji irytuje mnie absolutnie wszystko w moim T ( aczkolwiek merytorycznie i służbowo raczej nie mam mu nic do zarzucenia), a z drugiej strony ciężko mi pomiędzy sesjami i tęsknie za nimi ( a odbywają się co 2-3 tygodnie). Myślę, że moim głównym problemem jest brak umiejętności nawiązywania i utrzymywania jakichkolwiek relacji międzyludzkich. A skoro czytam Wasze wypowiedzi od dłuższego czasu, w końcu zdecydowałam się przywitać :)
×