Skocz do zawartości
Nerwica.com

sickman

Użytkownik
  • Postów

    92
  • Dołączył

Treść opublikowana przez sickman

  1. Wtajcie, nie było mnie kupę czasu, żyłem w swoim standardowym świecie hipochondryka, od marca mamy zasrany wirus i jakby mało bylo nam swoich "problemów", to jeszcze doszedł ten syf. No nic, żyć trzeba Troche doszło "emocji" do moich "obaw" o serce, mimo ze robilem echo, które wyszlo ok, to ja dalej nakrecałem sie ze bede miał zawał, cisnienie lekko podwyzszone , tabsy na galopujace serce, ale zycie szlo naprzod. Praca po 9 h, bez zadnych maseczek w full kontakcie z ludzmi, ale jakos przetrwałem I niestety niecałe trzy tygodnie temu moj "standardowy stan hipochondryczny" uległ pogorszeniu. Mimo świadomości, ze czlowiek ma dodatkowe skurcze serca i ze w wiekszosci nawet ich nie odczuwa, to mi sie uwydaczniły objawowo. Kazdy dodatkowy skurcz czuje w przełyku lub gardle, to takie mniej wiecej uczucie, jakby ktos czyms podraznil przelyk lub gardlo i do tego po kazdym takim incydencie robi mi sie słabo i rozchodza sie prady po ciele. Z tego powodu w ostatni poniedziałek po obudzeniu dostałem niezłego ataku paniki. Mimo ze juz miałem pare takich atakow, ale kazdy jest jak rozdziewiczenie, za kazdym razem jest strach po sam czubek pampersa.Pytanie: mierzy sie ktos z Was z takimi dodatkowymi skurczami, odczuwanymi w przełyku? Ja jestem juz kolejny raz głupi i kazdy dzien znowu jest koszmarem. Boje sie zasypiac bo zastanawiam sie czy sie obudze, w dzien wzmozone monitorowanie ciala, zawroty głowy, uciski w głowie, dusznosci, a teraz nawet prywatnie isc do lekarza to trzeba swoje odczekac. I jeszcze ten zasrany wirus zaciesnia krąg, juz w pracy dwie osobu dodatnie, po prostu moj mozg chyba sie przegrzał i zaczyna niedomagać Pozdrawiam i życze w tych czasach duzo zdrówka
  2. Cześć, mam pytanie> Czy ktos z Was robił profilaktycznie badanie na boreliozę? Ja mam zamiar , bo choc nie pamietam zeby mnie ugryzl kleszcz, ale takie zaburzenia u mnie zaczeły wystepowac od jakis 22 lat, nie byly to tak długie epizody jak teraz ale byly. Dosyc szybko mijały i były dni , miesiace czy lata dobre, ale co jakis czas mi to wracało. Ja ide zrobic test odpłatnie, jak to mawiaja kto pyta nie bładzi
  3. Czasami jakby mi piszczało to bym był happy Mi piszczy dzień w dzień, dokładnie od roku i siedmiu miesięcy
  4. Witaj, zainteresował mnie Twój wpis o witaminie B 12 . Co Masz na mysli pisząc o poziomie funkcjonalnym na granicy 600? Czytałem juz duzo o stezeniu tej witaminy, rok temu miałem w surowicy poziom 348, czyli w normi, choc gdybym trafil z takim poziomem do lekarza w japoni, to bym został w szpitalu. Tam minimum do dobrego funkcjonowania organizmu zaczyna sie od 700. Moj rodzinny, oczywiscie stwierdził, ze to moje 348 to jest ok, ale mam pewne watpliwosci co do tego :)))))
  5. Mam dokładnie to samo.......od ponad roku tkwię w impasie Mam "zajawke" na punkcie serca, mimo zrobienia echo serca na którym wszystko wyszlo ok, to ja dalej mam watpliwosci.Do tego problemy z zoladkiem, ucisk po lewej stronie brzucha, strach przed udarem, przeskakiwanie serca i na deser jak znajde jakis artykuł ze ktos umarł, to oczywiscie wchodze w niego i dobieram symptomy smierci do swoich objawów....Po prostu jakas masakra Psychoterapii nie rozpoczne, bo psycholog powiedzial ze najpierw musze wyciszyc glowe lekami, a ja za cholere nie moge sie przemoc zeby zaczac brac te leki. Ogolnie mam jakis awers do tabletek na recepte, biore tylko jeden, na zwolnienie rytmu serca i nadcisnienie. Na wizycie na echo serca, kardiolog mi przepisal dodatkowy lek na nadcisnienie , wykupilem recepte, ale nie wziałem ani tabletki. A suplementy łykam jak swir. Magnez z potasem, espumisan, stoperan, witamine b-complex, z tym nie mam problemu .......... Ciekawe jak długo tak moj organizm wytrzyma?No i zamiast wziąć sie zaczac leczyc, to ja wole wypic wieczorem 4 piwa , chociaz boje sie je pic ze wzgledu na szybsze bicie serca. Czuje sie zamkniety w jakiejś niewidzialnej klatce , jakbym byl w jakiejs pulapce umyslu.W pułapce bez wyjscia, jakby to miała byc kara za cos , takie dozywocie somatyczne............
  6. Cześc, Powiedz mi jak teraz wyglada u Ciebie samopoczucie po "pigułkach", i czy bierzesz leki z grupy SSRI czy cos innego? Pytam, bo ja nie moge sie przezwyciezyc zeby zaczac brac, mam obawy ze moje demony , czyli szybki plus i ogolnie nadcisnienie, zawroty głowy itp, beda odporne na te leki i jezeli "pigułki" mi tego "pi-e-r-d*lca z głowy nie wyeliminuja to nie widze sensu ich brania. Pozdrawiam
  7. Witajcie, chwile nie pisałem, ale miałem swoje "jazdy" Ostatnio miałem zajawke ze jednak mam serce chore i ze pewnie niedługo bedzie finał mojego bytu na tej planecie. Zeschizowaly mnie "przeskakiwania" serca, wiem ze kazdy czlowiek to ma ale w 90% nie czuje tego, a ja jestem tym wybrancem, ze ja to czuje, strasznie mi to mozg zaabsorbowało. Oczywiscie mierzenie tetna, itp , itd. Wiec postanowiłem ze trudno, trzeba sie zmierzyc z problemem, zapisałem sie na dzis do kardiologa prywatnie, na echo serca. Szedłem z nastawieniem ze juz pewnie po mnie. Wejscie do gabinetu, chwila rozmowy, padło "prosze sciagnac koszule i usiasc na kozetce", najpierw pomiar cisnienia:P Oczywiscie 160/90 ale sam kardiolog powiedzial, ze to nie jest miarodajne w gabinecie , po czym padła komenda " prosze sie polozyc na lewym boku no i przystapil do badania. Był tak miły ze sprawdził mi ultrasonografem jeszcze nerki i watrobe, nic złego nie zobaczył, nerki ok, watroba nieodtłuszczona, szkoda ze nie poprosilem jeszcze o trzustke, ale byłem tak zdenerwowany ze zapomniałem Diagnoza: Echo serca bez zmian, wszystko w jak najlepszym porządku, mam tylko troche schudnac, mniej palic a najlepiej wcale. I oprocz jednego leku na nadcisnienie, przepisal mi lek na ataki leku, wiec jednoznacznie wychodzi, ze to tylko moja chora głowa mi to robi. 200 pln mniej w portfelu, ale jakos czlowiek w glowie ma o jeden problem mniej Bronie sie rekami i nogami przed lekami, ale nawet zeszlotygodniowa wizyta u psychologa skonczyła sie stwierdzeniem, ze dopoki nie uspokoje głowy farmakologia, to psycholog nie widzi sensu zaczynania terapi ze mna Pozdrawiam
  8. Cześć, powiem Ci że przez te upały to ja mam pogorszenie 200 %, do dusznosci dodam takie objawy jak: pocenie głowy i twarzy, a w moim zawodzie (przedstawiciel handlowy) to koszmar, w nocy jak spie to ok, ale po obudzeniu jakas godzine , to zaraz mam wlosy mokre, leje sie mi z twarzy jak z kranu, to jest koszmar. Na sklepach juz mowie ze to depresja i nerwica, bo po co mam klamac? Ide w piatek do psychologa na pierwsza wizyte, nie mam siły juz tak zyc, to jest za bardzo destrukcyjne jak dla mnie.........Jak bedzie trzeba to niestety bede bral te piguły "depralin", bo poddałem sie z walka z tym gownem. Myslalem ze dam rade, ale po prawie roku od traumy jest coraz gorzej, nie mam sił. Skoszenie trawy zrobiło sie dla mnie wyczynem niczym wyjscie na Mount Everest, tak zyc sie nie da. Albo woz albo przewoz, musze sie przekonac w ktora strone sie udac. Pozdrawiam
  9. Witajcie , wczoraj będąc na zakupach w hipermarkecie, dopadło mnie całe spectrum objawów somatycznych. W ciągu 10 minut miałem 7 roznych objawow. Zaczeło sie od ucisku w głowie, tak na czubku glowy, po czym mialem zaburzenia rownowagi by zaraz potem dostac zaburzen widzenia, za nastepnae 2 minuty miałem uczucie jakby z zoladka taka fala ciepla albo raczej pradu rozlala mi sie na cala klatke piersiowa, po czym myslalem ze bede musial usiasc bo odjelo mi sile w nogach, tak jakby miesnie przestaly pracowac, po czym dostałem uczucia jakbym zaraz mial dostac biegunki(juz szukałem gdzie by leciec do wc) a na koniec przydusilo mnie, jakbym zapomnial oddychac. Ledwo dojechałem do domu. To wszystko sklonilo mnie do mysli, choc nigdy nie mialem fiola na punkcje mozgu, ze moze ja mam jakiegos guza na mozgu bo wygladalo to tak, jakby na moment mozg zapomnial sterowac podstawowymi funkcjami organizmu. Ide we wtorek do psychologa, choc nie wierze w moc takich rozmow, ale jeszcze tego tak na powaznie nie probowałem. Jak to mi nie pomoze to kupuje urne, spisuje testament i czekam na koniec.
  10. Czesc, pocenie sie jest jedna z wqrwiajacych odmian nerwicy, ja mam mega potliwosc głowy z 13 lat, robi sie cieplo i mam twarz i głowe mokra jakbym z pod prysznica wylazl. Ja na biegunki biore 1x rano stoperan, pomaga nawet, juz nie latam na sygnale do wc, stolec nie jest jeszcze normalny, ale juz nie jest plynny Ogólnie to mnie wqrwia juz moj mozg, tez budze sie rano i od razu mysle co mi sie zacznie dziac za chwil pare. Nieraz mi mrowi w lewej rece, pozniej w nodze, za chwie cos mnie zakluje w okolicach serca, po czym dostaje lekkich bolow głowy. Za chwile mam wzdecia a do tego szumy uszne 24h na dobe, nadcisnienie (biore tabsy) i tachykardie, raz mam tetno 66 a raz 100 i to po tabletce(nie wiem czy to ma zwiazek z moim przewodem pokarmowym, raz dobrze wchlonie a raz mniej i stad te roznice w tetnie) i tak do zajeba**a.........Ratuje sie olejkiem CBD i zacząłem vaporyzowac susz CBD, jest ciut lepiej ale do ogolnego samopoczucia duzooo brakuje. Zastanawiam sie nad rozpoczeciem psychoterapii, choc nie przemawia ona do mnie, ale jak nie sprobuje to sie nie dowiem. Wyczytałem niedawno o terapii NALTREKSON – TERAPIA NISKICH DAWEK LEKARSTWEM NA HASHIMOTO, RAKA, DEPRESJĘ I INNE CHOROBY Tylko, ze zapewne ogólny mi tego nie przepisze..... Juz sam nie wiem co mam z tym wszystkim zrobic, wiem za to jedno, tak sie zyc nie da na dłuzsza mete. Ogolnie wpadłem w stan wszechobecnego lęku. Boje sie zapalic fajke, boje sie napic piwa, boje sie isc pod prysznic, boje sie kosic trawe, nosz qrwa wszystkiego zaczałem sie bac. Irracjonalne to jest zachowanie, ale moj mózg postanowil ze bedzie sie bał wszystkiego.........Ech, tak jak wspominaliscie, ide ulica i patrze na szczesliwych ludzi i mnie krew zalewa ze nie moge dojsc u siebie nawet do 70% ich levelu szczescia
  11. Czesc, Jak opisujecie swoje "odczucia", ze czujecie sie jak 80 latkowie, to jakbym widział siebie. Mam 42 lata a czuje sie jak staruszek i z zazdroscia patrze na starsze osoby napotkane na ulicy i im zazdroszcze optymizmu i dobrego samopoczucia. Tez mam jazdy ze spojrzeniem w przyszlosc i te cholerne mysli,. ze pewnie tego nie dozyje. Mi dochodza jeszcze zajawki z "deja vu" , siedze i nagle kreci mi sie w glowie i mam przed oczami, ze to juz przeciez sie wydazylo, i dopada mnie lek, ze zaraz stanie sie cos zlego Oczywiscie nic sie zlego nie dzieje, oprocz złego myslenia w moim mozgu Co do pytania o leki na nerwice i depreche, to ja mam wykupione pigulki z grupy SSRI, ale nie wzialem ani jedej tabletki, ogolnie zostałem przy wieczornym piwku i vapowaniu konopi siewnych, bogatych w CBD i spozywania olejku CBD. Jest troche lepiej, juz moge skosic trawe wkolo domu, bez placzu i narzekania "za jakie grzechy to mnie spotkalo"
  12. Ja znowu sie przekonałem, ze mam rozpieprzone trzewia, dzis juz byłem 6 razy w wc, bylo rzadko, jasno itp.Ale mam to w nosie, mam zajawke na "serce", dzis juz miałem poranne dwa ataki zawału, aczkolwiek zakupiłem sobie vapomizer i inhaluje sie suszem cbd. Powiem jedno, po tym zabiegu czuje sie normalnie(a powinienem sie czuc wyluzowany, ale ze jestem spiety to po vaporyzacji czuje sie tak, jak powinienem sie czuc bez dodatku) Nikogo nie namawiam, samo vaporyzowanie suszu z konopii siewnej jest u nas w kraju legalne. Sam miałem spore opory do zaczecia vaporyzacji, po doswiadczeniach z palenia suszu rekreacyjnego(zamierzchłe czasy, jakies 25 lat temu), ale to nie powoduje u mnie skokow tetna, tylko po prostu czuje wyluzowanie , az sie głupio z tym czuje:) Boje sie jeszcze to zvaporyzowac przy jezdzie samochodem, ale wieczorem to dziala cuda, powiem szczerze ze nie wierzylem az w takie moce tego zioła, ale bije sie w piers i musze powiedziec ze cos dziala. Sami zadecydujcie, nie namawiam, bo kazdy jest inny, ale jako ze ja - stary hipochondryk, zaczałem uzywac to nie ma co sie bac Kupcie sobie na probe, nawet zapalcie starymi sposobami i zdecydujcie Koszt vapomizera dla poczatkujacych, oscyluje miedzy 250 a 500 pln, ale to juz decyzja zalezy od tego, czy zauwazycie jakies pozytywne skutki
  13. Dzisiaj wyjątkowo nie będzie o narzekaniu Życzę za to Wszystkim Wesołych Świąt i obyśmy pozbyli się tego ustrojstwa z naszych głów. Niech wydarzą się cuda i jutro obudźmy się "normalni". Nikt za Nas życia nie przeżyje, a w takim stanie jakim nam przyszło istnieć nie jesteśmy w stanie w 100 % korzystać z daru, jaki dał nam wszechświat. Nie znamy dnia ani godziny naszej śmierci i powinniśmy pełnymi garściami brać i cieszyć się istnieniem a nie zamartwiać się naszymi urojeniami Smacznego jajeczka
  14. Czesc, to i ja napisze cos "optymistycznego". dzis znowu miałem ujowy dzien, serce mi rozpedzilo sie do 105 na minute, w dzien czułem sie ogolnie do dupy, zoladek mi rozsadzalo, drzałem wewnetrznie cały czas. Ogolnie mam wewnetrzny niepokoj.Zasypiam z mysla ze moze sie juz nie obudze, ze jak umre to w koncu pozbede sie meczarni. Czasami chciałbym miec jakas chorobe i wykonczyc sie na nia, przynajmniej bym wiedzial z kim sie mierze. Oby tylko bez bólu. To jest poj**ane takie zycie, co chwile cos innego sobie wkrecam, ale głowny motyw to serducho, dzis po spacerze do sklepu jak wrocilem do domu, to bałem sie isc do kuchni(pietro nizej), bo obawialem sie zawału. Tak sie qrwa nie da zyc i juz. Nawet juz sie nie najebie porzadnie, bo nawet mam leki przed wypiciem piwa..............Albo to niedługo pokonam, albo zrobie sobie cos głupiego. Owszem szkoda mi tak to rozgrywac, bo zostawie babcie i matke samych, na szczescie nie mam zony/dziewczyny, wiec chociaz z tej strony nie bedzie nikomu zal.......Do dupy z takim zyciem...........
  15. To jest całe sedno nerwicy. Kazdy z nas ma jakiegos faworyta. Jeden ma zajawke na trzustke, inny na zoladek, Ty masz na omdlenia a ja na serce. Cała reszta innych objawow potrafimy odrzucic, krążą w tyle naszych głów, ale potrafimy o nich nie myslec a skupiamy sie tak naprawde na jednej rzeczy. Własnie zdałem sobie sprawe ze poczatkiem mojej nerwicy były nieszczesne badania krwi na studia, po ktorych lekarz mi przepisal tabsy dla ludzi po zawale, a ja wtedy miałem 21 lat.Po roku wyniki identyczne , ten sam lekarz a powiedzial mi ze wszystko w normie. Wtedy zaczałem sprawdzac puls i wsłuchiwac sie w serce. Pozniej o tym zapomniałem, ale jak widac moja podswiadomosc juz niekoniecznie. Moj ojciec umarł najprawdopodobniej na zator plucny wywolany miazdzyca. Przez chwile miałem jazdy na temat miazdzycy, ze i ja zaraz zejde ale wyladowałem na sorze nie z czym innym , jak "zawałem" serca. I cały czas mimo ze EKG miałem dobre, mam lęki o serce, mierze puls, wsłuchuje sie w serce. Ku..wa, musze gdzies isc i uporac sie z tymi demonami, bo tak sie nie da zyc . Nawet mysle o hipnozie, moze probował ktos z Was tej metody???????
  16. Ooooooo , 3 lata to juz Masz doswiadczenie, Niestety Nasza psychika płata Nam takie "figle", ciezko jest niekiedy ale trzeba sie trzymac jakos Ja nie neguje zadnej formy prob ratowania samych siebie. Raz pomaga psychoterapia, raz farmakologia, a raz uzupelnienie niedoborów minerałów w organizmie. Trzeba po kolei spróbować wszystkiego, na kazdego zadziala cos innego. Ja farmakologie np: zostawiam na ostatnim miejscu, psychoterapie na drugim a najpierw próbuje suplementacje. Czy jednak to dobre podejscie, nie wiem Poki co zauwazylem, ze jak znowu(kiedys ostro suplementowałem magnez i potas) zaczałem brac magnez i potas w dawkach x8-6 niz zalecane na opakowaniu, to ataki paniki zmniejszyly mi sie do minimum, zostaly zawroty glowy, zaburzenia rownowagi itp, ale juz na szczescie ciezko mnie wprowadzic w stan panicznego leku Moze sie okazac, ze to tylko milowy krok do odzyskania pelnej kontroli nad swoim zyciem, ze bede musial poddac sie dodatkowo psychoterapii a na koniec (niestety) farmakologi (choc to ostatnie to chciałbym ominac ) Kazdy z Nas jest w innym stanie "defektu" psychiki, wiec trzeba probowac A to że postanowilas sie odezwac i podzielc z nami swoimi problemami, to dobry znak. Zawsze lzej sie robi na sercu, ze jest ktos , kto ma takie same objawy, ze mozna zobaczyc ze mimo przeciwnosci losu, potrafimy podzielic sie naszymi problemami i mamy mozliwosc pogadania z osobami z podobnymi przypadłosciami Zawsze to lepiej wyrzucic z siebie negatywne emocje, nawet jak maja to byc niecenzuralne czasami słowa, niz dusic to w sobie i pogłebiac swoj stan chorobowy
  17. A żebym tak nie miał dobrego dnia, to mi dziś żołądek postanowił narobić lekkich myślowych wkrętek Zaczął mnie delikatnie kluć , raz z jednej strony raz z drugiej, doszły do tego bóle na plecach, promieniujące od środka do zewnętrznych stron pleców. I już jestem delikatnie poddenerwowany, aczkolwiek mam takowe od 10 lat, tyle ze wcześniej nie zwracałem na to uwagi a teraz już mnie to niepokoi Do tego miałem dziś częste zaburzenia równowagi, z podejrzenie że to jednak od kręgosłupa a konkretnie od odcinka szyjnego. Często jak skręcam głowę w prawo, tak maksymalnie, albo podnoszę głowę do góry, ale znając życie to jak pójdę z tym do neurologa to nawet jak będę miał RTG to nic nie wyjdzie I jak żyć?
  18. Cześć , tak hipochondria właśnie tak działa (niestety) i do tego nerwica i Masz całe spectrum somatycznych objawów ze strony organizmu. Współczuje stanu i uwierz, ze nawet "stary" wyjadacz, który z nerwica i hipochondria ma wiele miesięcy do czynienia, to przy atakach tez jest w stanie wyczerpania psychicznego, tutaj akurat doświadczenie na dużo się nie zdaje. Jak ma się ostre epizody to nie ma znaczenia, za każdym razem jest strach. Lepiej znosimy delikatne objawy, ale przy ostrych nie ma twardziela Życzę szybkiej diagnozy i powodzenia w w walce z ta francą
  19. Sam nie wiem co mam robic Pierwsze "epizody" nerwicowe miałem 11 lat temu, ale jakos samo przeszlo, lecz teraz chyba dostałem juz maksymalnego kopa w potylice i mozliwe ze samo juz nie przejdzie. Od roku mam te wszystkie akcje, a czuje sie jakbym mial to z 20 lat i nie czuje sie na 42 lata a na 84 lub wiecej. Nieraz łapie sie na tym, ze np: w sklepie obserwuje starszych ludzi i im najnormalniej w swiecie zazdroszcze ze sa w tak dobrym zdrowiu i kondycji Pisałes ze paliłes 2 paki dziennie fajek, dalej tak jarasz? Bo mi to coraz bardziej przeszkadza i zle sie po nich czuje, ale jak na ironie to im wieksze mam odchyły, to tym wiecej pale ;/
  20. Ja nie pomogę, spirometrii nie miałem w życiu robionej.
  21. Psychoterapia- mam mieszane uczucia, nieraz mam ochotę iść a nieraz na sama myśl się irytuje Na NFZ nieosiągalna w krótkim czasie a płacić po 100 pln za każdą wizytę to jakoś mnie odrzuca. Wiem ze branie lekarstw tylko zagłuszy objawy, tego się właśnie obawiam, ze oduczę całkowicie mój mózg produkowania serotoniny Sam psychiatra mi powiedział, ze jak zacznę brać leki z grupy SSRI, to co najmniej przez pol roku muszę je brać, a jak mam zamiar brać przez tydzień i odstawić, to żebym w ogóle nie zaczynał. Co do alkonów, to Masz racje, aczkolwiek od niepamiętnych czasów jestem piwoszem Lubiłem na spokojnie po pracy i po objedzie wypić 3 kufle lekkiego piwa (5%), ale po śmierci ojca to fakt, ze "delikatnie" nadużywam już tego trunku, ale jakoś nie potrafię w takim stanie odstawić na czas jakiś jego spożywania, choć już doszedłem do takiego stanu umysłu, ze zaczynam się bać spożywać piwa
  22. Nie mam bóli odsercowych ( na całe szczęście, bo jako ze mam największe jazdy na punkcie serca i zawalu, to taki ból lokował by mnie za każdym razem na sorze ;P) Na razie żadnych, no oprócz metocardu na nadciśnienie. Dostałem od psychiatry Depralin i Pramolan, ale póki co nie wziąłem ani jednej tabletki. Dalej się łudzę, ze pokonam ten "shit" innymi sposobami. Suplementuje magnez z potasem, witaminę b-complex, pije zakwas z buraków i korzystam z darów natury, czyli olejku CBD i ostatnio zakupiłem sobie susz konopny bez THC. Choć jak widać dużych efektów jak na razie nie ma, ale jest lepiej niż wcześniej. Ataki paniki jak na razie ustąpiły, a cała reszta symptomów jest, w mniejszym lub większym stopniu ale jest.Oprócz zaniku (tfu, tfu) ataków paniki, moje serce się uspokoiło, już nie mam "ataków" pulsu do 140 na minute bez powodu, ale niepokój ciągle czuje, fatalne uczucie, człowiek non stop jest spięty i czeka na jakieś "akcje" Jak mi nie przejdzie trochę do miesiąca czasu, to zacznę brać ten depralin, w lipcu czeka mnie wypad na Chorwację ( na szczęście już nie jako kierowca ) i nie chce się wkręcać 1300 km od domu, ze w razie "W", to ani języka ani nic i weź tu wezwij karetkę
  23. Ja tez nieraz w trakcie dnia zaczynam ziewać jak opętany, pewnie też przez "krótki" oddech. Jak zacznę się wkręcać jeszcze w oddychanie, to niedługo będę musiał chodzić z mp3 na której będę miał nagrane :"wdech", "wydech" Szkoda ze nikt nie wymyślił jeszcze takiej maszyny do przekazywania "chorób", jak to umiał John Coffey z Zielonej Mili Wtedy moglibyśmy oddać soje "brzemię" najgorszym kryminalistom, niech by cierpieli za swoje grzechy
  24. Bardziej przy wdechu, taki własnie splycony oddech.
  25. Tego nie potrafię wytłumaczyć Coś mnie np: "zakłuje" w organizmie i jak mojemu umysłowi się to bardzo nie spodoba, to wtedy zaczynam się bać Puls wzrasta, uderzenia gorąca, szybki i płytki oddech. To tak po chłopsku, szczerze nie wiem jak u mnie ten mechanizm sie odpala, ale jedno wiem, ze chce zeby jak najmniej sie pojawial a najlepiej gdybym go juz ani raz w swoim zyciu nie doswiadczył. Wiem tez ze sam sobie to robie, nie potrafie na przyklad normalnie wyjsc i pojechac samochodem. Zanim wsiade do niego, to juz po drodze do garazu mam w glowie rozne wizualizacje co moze mi sie zaczac robic i tak nawet nie wyjezdzajac mam juz nerwowke Wiem ze to głupio brzmi, ale to poki co jest silniejsze ode mnie. Cokolwiek bym nie robil, to chyba boje sie za kazdym razem wszystkiego W tamtym roku w lipcu objechałem trase na Chorwacje ( juz byłem w stanie nerwicowym, sam nie wiem jak to mi sie udało :)), bez pomocy drugiego kierowcy, łacznie 2500 km, teraz jak sobie zaczynam wyobrazac ze mialbym drugi raz jechac w taka trase to az mnie trzesie w srodku
×