Skocz do zawartości
Nerwica.com

Yen

Użytkownik
  • Postów

    50
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Yen

  1. Yen

    koniec

    Ewentualnie dzwoń na pogotowie. A do szpitala psychiatrycznego to piwinni Cie przyjąć z marszu, bo takie obsesyjne mysli samobójcze to bezpośrednie wskazanie, bo zagrożenie zycia jest.
  2. Yen

    koniec

    To była taka ogólna rada... Niestety rozumiem aż za dobrze...aż za dobrze...weź te tabletki i idź spać. Ale tylko tyle i trzeba
  3. Yen

    koniec

    Poczekaj no nie zasypiaj jeszcze. Nie mogę wysłać Coi wiadości na priv, nie wiem o co chodzi. Cchciałam Ci powiedzieć, żebys spróbowała żyć z dnia na dzień. Ale jeśli jeden dzień do przeżycia to za dużo, to podziel go na godziny i żyj z godziny na godzinę. Pomagało mi to jak odstawiałam alkohol. Głód był bardzo silny, ale przeżycie krótkiego okresu czasu i zaplanowanie go, było łatwiejsze niż długiego. Poza tym chciałam Ci powiedzieć, że byłoby mi straszn8ie strasznie smutno jabys któregoś dnia zamilkła na zawsze. Chociaż sie nie znamy, zależy mi Tobie. ech, zawsze szybko się angażuję. I pójdź koniecznie do innego psychiatry. A możesz napisć ile masz lat?
  4. Yen

    Ciągle w drodze

    Przekleiłam tutaj krótki opis mojej życiowej walki, która wciąż trwa, z innego wątku...no skoro już gdzie indziej się nawynurzałam, to nie bardzo mam cheć robić to od nowa. Ale niech będzie i tu, żeby była jakaś spójność Moja historia w wilekim skrócie bez owijania w bawełnę: Mam 38 lat, męża z którym od ponad 10 lat nic mnie nie łączy i cudowną doradstająca córkę. Teraz kiedy TO się zaczęło; Prawdopodobnie jak miałam 16 lat. Był dużo starswzy facet i wykorzystał mnie wiadomo jak. Wykorzystywał przez dłuższy czas. Nikomu nie powiedziałm. Ja z nim zerwałam przypłaciłam to ciężką, młodzieńcza depresją, której wtedy nie leczyłam. Oczywiście byłam w tamtym okresie potężnym utrapieniem dla swoich rodziców. Przez swoją chorobę, o której nie miałam pjęcia, bardzo ich poraniłam. Potem poznałam mojego obecnego męża, który na tamten moment był moim wybawicielem...Endorfiny spowodowane zakochaniem jakoś wydobyły mnie z najgorszego doła, który tak naprawde nigdy n8ie minął do końca. Wróciło jak nasza córka miała 6 lat (teraz ma 18 za moment ). On mnie po prostu od siebie odepchnął. Znalazł sobie inną kobietę, o czym dowiedziałam sie dopiero po latach, ale nie zosawił nas. Natomiast potwornie mnie skrzywdził na wielu płaszczyznach. łącznie z intymną. Oczywiście depresja rozwijała siew najlepsze, choć ja nie zdawałam sobie z tego sprawy przez dobrych kilkia lat. Jakby tego było mało zaczęłam pić. Uzależniłam się. Jestem alkoholiczką. Skrzywdziłam naprawde sporo osób,w tym najbardziej moje dziecko. Będąc sama ofiarą, ucvzyniłam ofiarami swoimi innych. Obecnie nie piję o 6 lat, na depresję leczę sie od 7,5. Nienawidziłam siebie i uważałam, że jestem nic nie warta, szczególnie jak docierało do mnie całe zło, które wyrządziłam swojemu dziecku. Miałam bardzo konkretny plan odebrania sobie życia. Powstrzymało mnie przed tym to co usłyszałam od mojej pani psychiatry. Że nawet jeśli faktycznie skrzywdziłam moją córkę, to jeszcze bardziej skrzywdzę ją tym, że odbiorę sobie życie. Potem myśli i plany samobójcze wracały nieraz. straciłam pracę, mąż całkowicie uzależnił mnie od siebie. Byłam w rozpaczy. Ale znalazłam wsparcie wśród ludzi z podobnymi probolemai i to własnie najbardziej mi pomogło. Bardzo powoli zaczęłam odzyskiwac chęć do życia. Naprawdę przeżyłam bardzo dużo bólu, odrzucenia itd. Oprócz depresji i alkoholizmu też mam zaburzenia osobowości. Nie wgłębiając się w szczegóły, do dziś potrafię narobić niezłych głupot..własnie dlatego. Ale ŻYJĘ. I tożycie często mi się podoba.
  5. Yen

    koniec

    Agnieszko, czy dostałaś ode mnie wiadomość na priv? Leki nasenne nie powinny zaszkodzić, tylko nie ładuj w siebie za dużo przypadkiem
  6. Yen

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Jestem uzalezniona i nie pije od 6 lat... Nie było mi do smiechu przez ostani rok mojego picia, wierzcie mi. To w ogóle nie było wesołe. Poszłam na terapię, nie piłam rok. zapiłam i druga terapia. Podziałało. Nie piję i chodzę do AA od czasu do czasu. Grupa wsparcia przydaje się szczególnie na początku
  7. Yen

    koniec

    No chyba straciłam cierpliwość jak poczytałam Twoje posty z tego wątku...Nie, nie przez Ciebie. Co to za lekarze???Co to za lekarze pytam ku..wa, którzy mówią, że sama sobie jestes sobie winna? Naprawdę, pisałam to jużw innym wątku i tu powtórzę ZMNIEŃ NA BOGA LEKARZY!!! Moja historia w wilekim skrócie bez owijania w bawełnę: Mam 38 lat, męża z którym od ponad 10 lat nic mnie nie łączy i cudowną doradstająca córkę. Teraz kiedy TO się zaczęło; Prawdopodobnie jak miałam 16 lat. Był dużo starswzy facet i wykorzystał mnie wiadomo jak. Wykorzystywał przez dłuższy czas. Nikomu nie powiedziałm. Ja z nim zerwałam przypłaciłam to ciężką, młodzieńcza depresją, której wtedy nie leczyłam. Oczywiście byłam w tamtym okresie potężnym utrapieniem dla swoich rodziców. Przez swoją chorobę, o której nie miałam pjęcia, bardzo ich poraniłam. Potem poznałam mojego obecnego męża, który na tamten moment był moim wybawicielem...Endorfiny spowodowane zakochaniem jakoś wydobyły mnie z najgorszego doła, który tak naprawde nigdy n8ie minął do końca. Wróciło jak nasza córka miała 6 lat (teraz ma 18 za moment ). On mnie po prostu od siebie odepchnął. Znalazł sobie inną kobietę, o czym dowiedziałam sie dopiero po latach, ale nie zosawił nas. Natomiast potwornie mnie skrzywdził na wielu płaszczyznach. łącznie z intymną. Oczywiście depresja rozwijała siew najlepsze, choć ja nie zdawałam sobie z tego sprawy przez dobrych kilkia lat. Jakby tego było mało zaczęłam pić. Uzależniłam się. Jestem alkoholiczką. Wirz mi, skrzywdziłam naprawde sporo osób,w tym najbardziej moje dziecko. Będąc sama ofiarą, ucvzyniłam ofiarami swoimi innych. Obecnie nie piję o 6 lat, na depresję leczę sie od 7,5. Tak jak Ty nienawidziłam siebie i uważałam, że jestem nic nie warta, szczególnie jak docierało do mnie całe zło, które wyrządziłam swojemu dziecku. Miałam bardzo konkretny plan odebrania sobie życia. Powstrzymało mnie przed tym to co usłyszałam od mojej pani psychiatry. Że nawet jeśli faktycznie skrzywdziłam moją córkę, to jeszcze bardziej skrzywdzę ją tym, że odbiorę sobie życie. Potem myśli i plany samobójcze wracały nieraz. straciłam pracę, mąż całkowicie uzależnił mnie od siebie. Byłam w rozpaczy. Ale znalazłam wsparcie wśród ludzi z podobnymi probolemai i to własnie najbardziej mi pomogło. Bardzo powoli zaczęłam odzyskiwac chęć do życia. Naprawdę przeżyłam bardzo dużo bólu, odrzucenia itd. Więc rozumiem Cię, ajk i inni, którzy czytają to co piszesz. I popatrz, wszyscy piszą Ci to samo: Walcz, nie poddawaj się, ten ból mija, kiedys w końcu mija, tylko nie wolno się poddawać. Oprócz depresji i alkoholizmu też mam zaburzenia osobowości. Nie wgłębiając się w szczegóły, do dziś potrafię narobić niezłych głupot..własnie dlatego. Ale ŻYJĘ. I tożycie często mi się podoba. Wirz mi, że warto
  8. Witaj Glokuss. Na początku chciałam Ci napisać, że jestem pod wrażeniem Twojej samoświadomości i dystansu do własnej osoby, co w tak młodym wieku jest chyba rzadko spotykane. Jeśli chodzi o Twój problem...Cóż, wygląda to na ajkieś depresyjne zaburzenia faktycznie. Najlepeij faktycznie skonsultować z psychiatrą. Przeżyłeś dwa duże stresy ostatnio: zerwała z Tobą dziewczyna i zmieniłeś szkołę. To dla kazdego człowieka byłoby trudne i prawdopodobnie każdy przypłaciłby to obniżeniem nastroju. Ty jestes prawdopodobnie nadwrażliwy i "wdała się" że tak powiem depresja...chyba. Nadwrażliwość dla psychiki, to troche tak jak obnizoana odporność dla organizmu. Jak masz obniżoną odporność, to wirus, który u inhnych wywołuje katar, u Ciebie może wywołać dłuższą i cięższą infekcję. A nadwrażliowść sprawia, że przeżywasz dużo rzeczy silniej niż inni, mają one większy wpływ na Twoja psychikę. Stres łatwiej Cię powala. Ale jest też dobra wiadomość, to co piękne i dobre, uskrzydla Cię bardziej niż tzw "normalnych", daje Ci potęznego kopa. Powodzenia, coś czuję, że dasz radę. trzymam kciuki. i odezwij się, bo będę ciekawa jak Ci idzie
  9. No same leki to faktycznie troche mało...trzeba by poszukać nowego terapeuty
  10. Co tu mozna doradzić? Na pewno psychiatra nie zaszkodzi, choć jesli nie trzeba leków, to lepiej byłoby nie.... Sugerowałabym znalezienie dobrego terapeuty i poprzyglądanie sie sobie i swoim zachowanoim w terapii. Myślę, że nurt psychodynamiczny mógłby sie sprawdzic w twoim przypadku.
  11. Yen

    Ciągle w drodze

    Dlaczego w tym porzednim poście nie pojawił sie mój podpis?? Hmmm...nie do końca umiem chyba wszystko poustawiac jak należy. A w innych postach jest. O co chodzi?
  12. Yen

    Ciągle w drodze

    Zakładam ten wątek, żeby nie "smiecić" w innych. Nie znaczy to, że nie będę pisać w innych, ale jakieś moje przemyslenia, czy też doświadczenia chciałabym zebrać w jednym miejscu. Jak na razie po wielu próbach i wielu błędach udało mi się w końcu stworzyć własnego avatara, a to już coś Witajcie jeszcze raz
  13. Witaj Beatrycze... To bardzo smutne co piszesz, ale chyba trochę Cię rozumiem. Leczę się na depresję od 7,5 roku. Teraz od jakichś dwóch lat jest lepiej, ale wcześniej było strasznie. Ale jest dobra wiadomość: mozna wyjść na prostą. Tylko to wymaga dużo wysiłku. Pozdrawiam
  14. Yen

    koniec

    Kochana...nie rób tego...
  15. Witajcie... Generalnie co najwazniejsze zawarłam w temacie... oczywiście są długotrwałe konsekwencje tej mojej niekompatybilności... - depresja (jakieś 10 lat...leczona od 7,5) - ogóne pogorszenie stanu zdrowia i wiele innych bardziej osobistych Pracuję..żyję, teoretycznie normalnie, z naciskiem na słowo "teoretycznie". Od roku jestem w terapiii Kocham czytać... Tzn mam fioła na punkcie książek :-D Na początek chyba tyle wystarczy
  16. Od jak dawna chodzisz na tearpie i do psychiatry?
  17. To na 100% depresja. Jak najszybciej do psychiatry...Wiem, bo sama męczę sie z tym od 7...boże od 8 juz lat. Wiem co mówię. TO NIE JEST ZWYKŁE PRZEMĘCZENIE
×